Rozdział 1
Wiedzał, że Byun Baekhyun musi wyjść za mąż, aby osiągnąć pokój między swoją rodziną, a rodziną będącą przyczyną tej wojny, która trwała już od trzech pokoleń, była powszechnie znana każdemu w domostwie Byun. Sam Baekhyun o tym słyszał. Przez miesiące doskonale wiedział, że jest to plan, który on sam musi zrealizować. Początkowo był skłonny poświęcić się ze względu na irytację związaną z nią, ale w ostatniej chwili, na dwa dni przed spotkaniem dwóch rodzin i przyszłej pary, mruknął.
- Pieprzyć to. - po czym opuścił dom, tak jak i swoje dotychczas idealnie życie.
Po wyjściu z domu, Baekhyun stanął przy rozdrożu. Nie wiedząc dokąd pójść, postanowił udać się do miasta, przy okazji sprawdzając stawki hotelu. Dopiero rano zdał sobie sprawę, że w ogóle nie powinien używać kart kredytowych, jeśli nie chce zostać wciągnięty do domu i zmuszony do małżeństwa z nieznajomym.
Płacąc gotówką, pojechał pociągiem do przyjaciela, który mieszkał po drugiej stronie Seulu. Baekhyun zapukał do drzwi nie mając nic, nawet ubrań, które zostawił w domu. Młody Kim nie był w tym samym kręgu społecznym, co Byun. Pracowali oni razem w firmie kateringowej rodziców Baekhyuna i to wtedy się poznali.
Początkowo Jongin przyjął fakt, że ten potrzebuje miejsca noclegowego, ale połowa wolnego minęła mu w zmęczeniu, więc oboje leniuchując na kanapie, wsłuchiwali się w swoje oddechy. Ze swoimi nierównymi wypłatami, Jongin nie był pewny czy zdoła utrzymać jeszcze jedną osobę pod swoim dachem, więc z ciężkim sercem musiał przekazać wieści o swojej decyzji dotyczącej sytuacji Baekhyuna.
- Dzień dobry, Baek! - przywitał go, gdy ten wyszedł z pokoju, z którego on sam musiał zrezygnować. - Dobrze spałeś?
Baekhyun jedynie coś wymamrotał. Włożył dłoń pod koszulę, aby potrzeć swoją zimną klatkę piersiową oraz przeniósł wzrok się na stół w kuchni. - Ramen? - spytał z podziwem.
Jongin skinął głową, uśmiechając się. - Codziennie, przez cały tydzień.
- Każdego dnia. - mruknął Baekhyun oraz ziewnął, machając przy tym ramionami. - Dlaczego nie gotujesz innych rzeczy?
- Mam napięty budżet, wiesz o tym. - westchnął Kai. Stawiając kubek kawy, pochylił się nad kuchennym blatem. - Słuchaj. Musimy porozmawiać.
Baekhyun niedbale skinął głową. Wciąż był nieprzytomny. Odsunął krzesło, które wydało skrzekliwy odgłos. - Dawaj.
- Musisz znaleźć pracę. - rozkazał. - Bynajmniej, musisz być bardziej niezależny. Możesz nawet wrócić do domu.
Baekhyun otworzył szerzej oczy. - Nie wracam do domu.
Jongin uniósł brwi i położył mu rękę na ramieniu. - Dobra, dobra. Zapomnij że to powiedziałem. Mówię tylko, że nie mogę utrzymać nas obojga.
Baekhyun kręcąc pałeczkami w misce z jedzeniem, powstrzymał się przed odpowiedzią, dzięki czemu narodziła się długa cisza.
- Przepraszam. - spojrzał na Kima. - Nie miałem gdzie pójść. Każde miejsce, które przyszło mi na myśl, było miejscem, o którym rodzice wiedzieli.
Jongin wzruszył ramionami. - W porządku. Ale hej, posłuchaj. Tylko mówię ci, abyś znalazł pracę.
- Masz na myśli odejdź. - Poprawił go Baekhyun, na co ten wzruszył ramionami i uśmiechnął się.
- Mniej lub bardziej dobre stwierdzenie. Tak czy inaczej. To, że jestem ci oddany w tej sytuacji, nie oznacza, że całe życie będziesz bezrobotny.
- Módl się, jeśli chcesz mnie wyciągnąć z dołu, który mi wykopałeś. - powiedział Byun przewracając oczami, zanim zaczął jeść.
- W nocy, kilka dni temu, rozmyślałem nad naszą sytuacją. Dokładnie, kiedy przygotowywałem posiłki na imprezę. - zaczął młodszy. Zdobył tym uwagę Baekhyuna, ale ten udawał, że jest niewzruszony, znudzony a przede wszystkim. - niezainteresowany. - Przypadkiem usłyszałem, jak jakieś dziewczyny plotkowały w kącie. Szukają pokojówki, wiesz? Mówiły jeszcze o nowym otwarciu w jakimś domu. Zgaduję, że ta rodzina jest bardzo ważna-
- Co jeśli rozmawiały o mojej rodzinie? - przerwał Byun. - Próbujesz wysłać mnie z powrotem do domu, ty ośle?
- Nie! - roześmiał się. - Przysięgam! Pozwól mi skończyć, dobra?
Kiedy ten pokiwał głową z wahaniem, Jongin kontynuował. - Więc, z moim srebrnym talerzem wysokiej klasy i z przysmakami dla bogaczy - głupie suki - zbliżyłem się do nich. Wymieniały się informacjami i tak się składa, że sięgnął ręką do tylnej kieszeni swoich spodni i wyciągnął zgnieciony, zwinięty papier, od razu pokazując go chłopakowi. - Weź ten adres.
- Podszedłeś i poprosiłeś pokojówki o adres z otwarciem? - Baekhyun zapytał z uniesionym głosem.
- Nie. - jęknął Kim. - Podsłuchałem. Zapamiętałem go, żeby móc później napisać go na kartce.
- Dobra, teraz to mnie pieprzysz, prawda?
- Jeden: Nie jestem zainteresowany, a dwa: nie. - uśmiechnął się. - Mam tylko dobrą pamięć. Przydaje się to, gdy ludzie mówią ci pięćdziesiąt milionów rzeczy, których chcą na swojej imprezie.
Baekhyun skrzywił się, będąc pełnym wątpliwości.
- Daj mi to. - młodszy spełniony i zadowolony natychmiast złożył papier tak, by mógł spokojnie lecieć.
Byun rozłożył kartkę z adresem, a jego oczy skierowały się na sylwetkę chłopaka. - Przecież to jest na cholernym wybrzeżu.
- Nie wspomniałem o tym? - spytał niezręcznie Jongin.
- Naprawdę chcesz żebym wyjechał? - wymamrotał bez uczuć w głosie. Dużo o tym myślał. Gdyby miał iść i pracować kilka godzin od miejsca, skąd pochodziła jego rodzina, to prawdopodobieństwo jego znalezienia zostałoby zminimalizowane. - Z całą powagą, jeśli chodzi o tą pracę, czy uważasz, że mam wystarczające umiejętności nadające się dla pokojówki?
- Co?
- Gotowanie.
Kim podniósł wzrok. - Cóż, a umiesz gotować?
- Marnie, ale na tyle, by utrzymać się przy życiu. - Baekhyun pokiwał głową, ale jego oczy nadal były zapatrzone w kartkę papieru.
- A co ze sprzątaniem?
Starszy odłożył kartkę i spojrzał na towarzysza. - Czy teraz twoje mieszkanie wygląda na jakiś cholerny chlew?
Kai wskazał na niego palcem i zaśmiał się. - To udowadnia, że możesz tam iść.
Baek położył łokcie na stole i oparł brodę na swoich dłoniach. - Co jeszcze robią pokojówki?
- Mówią "Tak, Panie" i "Nie, Panie".
- To nie mój styl. - stwierdził przed złożeniem papieru. - W każdym razie, pewnie. Sprawdzę tę pracę. Chociaż pokojówka odnosi się do żeńskich służących, a nie... - popatrzył na swoje krocze.
- Praca jest praca, Baekkie. - skarcił go za tą uwagę, podniósł kawę i ruszył się, aby przyłączyć się do młodego Byun'a, który nadal siedział przy stole. - Może i dobrze się składa.
Baekhyun zadrwił, kręcąc pałeczkami i bawiąc się przy tym jedzeniem. - Jasne, jeśli nie mają nic przeciwko pokojówce z kutasem.
****
Och, pieprzyć moją duszę, pomyślał Baekhyun. Jego oczy prześwietlały jedenaście kobiet stojących pod domem z adresem, który dał mu jego przyjaciel. Kiedy zbliżał się do początku tego, co uważał za kolejkę, naciągnął kaptur na twarz i podciągnął spodnie.
Stanął za plecami kilku kobiet. Niektóre z nich odwróciły się, by na niego spojrzeć. Baekhyun uśmiechnął się i pomachał ręką, jakby miał uzasadniony powód inny, niż ubieganie się o tę samą pracę. Przez głowę przeszła mu myśl o tym, co miały na sobie - głupota. Obcasy, spódniczki, ładny top i tak dalej. Potem Byun popatrzył na swój ubiór. Co było nie tak w stylu odzieży Jongina? Jedyną, własną rzeczą, którą miał na sobie, były dżinsy. Nikt nie byłby w stanie odgadnąć, jak wygląda jego rodzina.
Kolejka - jak stwierdził Baekhyun - nie była zbyt długa. Kobiety i dziewczęta weszły i spędziły dziesięć minut w środku, zanim wyszły. Większość z nich wyglądała na zdenerwowane i niezadowolone. To sprawiło, że reszta osób stojącą w kolejce zaczęła się martwić. Baekhyun przyszedł bardzo późno, więc był ostatnim w kolejce. Nie miał nikogo za sobą.
Wchodząc do domu, skierował wzrok ku widokowi na piaszczystą plażę i ocean. Boże. Dlaczego moja rodzina nie ma takiego gówna. Baekhyun zmarszczył czoło, gdy był prowadzony do pokoju. Gdy przekroczył próg pokoju, ogarnęło go miłe uczucie, które było spowodowane widokiem na ocean. Mógłby się rozpłynąć, ale w porę spojrzał na kobietę, która jak sądził, była egzaminatorem całego zajścia.
- Usiądź. - nakazała, patrząc na niego spod okularów. Baek zamarł na chwilę wrastając w ziemię. Szybko odzyskał energię i uśmiechnął się do zimnej suki, jednocześnie siadając na jednym z foteli. Kobieta wyciągnęła rękę w jego kierunku, zaś on nie zrozumiał o co mogło jej chodzić. Pomyślał, że chce uścisnąć jego dłoń, ale kiedy sięgnął do uścisku, kobieta odsunęła się. - Nie twoja ręka! Twoje CV!
- CV?
Kobieta wpatrywała się w niego, po czym ściągnęła okulary. - Chcesz powiedzieć mi, że nie masz CV ze swoimi poprzednimi pracami i zatrudnieniami wraz z nazwiskami i numerami telefonów, aby uzyskać rekomendacje dotyczące tej pracy? - spytała wyraźnie zaskoczona.
Baekhyun nie wydawał się być zastraszonym jej postawą. Był przyzwyczajony do takich ludzi, ale okłamałby sam siebie, gdyby nie przyznał się, że nienawidzi ludzi takich jak ona. Profesjonalnie. - Nie, nie. - kobieta spojrzała na niego wymownie. - Przyszedłeś tu, bo wiesz o co tu chodzi czy się zgubiłeś? Nie prowadzimy tu siłowni. I co to za ubrania? Jesteśmy domem, który poszukuje pokojówki, a nie trenera wychowania fizycznego.
Wyglądam na trenera wychowania fizycznego... Co? - Tak się składa, że szukam pracy, która jest twoją tak zwaną pokojówką. - powiedział, podnosząc rękę. - Nie jestem w złym miejscu. Chyba, że mój przyjaciel źle usłyszał, w co wątpię. Nie mam CV, ale wiem dużo o pokojówkach.
- Masz jakieś umiejętności? Bo wyglądasz zupełnie jakbyś nie miał.
- Oh. - wtrącił Byun, odwracając wzrok. Jego postawa w całym tym wywiadzie była zadziwiająco luźna. - W rzeczywistości, mogę gotować i sprzątać.
- Coś jeszcze?
To było oburzające dla Baekhyuna. - Co jeszcze robią pokojówki? Jestem zdrowy. Żyję. Mogę nawet być dobrym towarzyszem, jeśli starsza kobieta - jak ty - sama chce, aby ktoś codziennie oglądał z nią telewizję lub czytał prasę gdy będzie jadła owsiankę.
Twarz kobiety wyglądała na rozbawioną. - Jesteś bardzo sarkastyczny. Nawet nie obchodzi cię to, że jestem potencjalnym pracodawcą.
- Obawiam się. - poprawił. - że jestem po prostu nieugięty.
- Zadziwiające. - starsza westchnęła i z powrotem nałożyła okulary. - No cóż, to wszystko.
Baekhyun uśmiechnął się i kiwnął głową, gdy podnosił się z krzesła. - Szybko poszło. Było miło. Nigdy więcej się nie zobaczymy. - przechylając głowę, odwrócił się w stronę drzwi.
Już kiedy sięgał po klamkę, usłyszał jej głos. - Lepiej tak nie mów. Dzisiaj wieczorem chcę widzieć twoją sarkastyczną twarz z twoimi rzeczami. Wszyscy pracownicy mieszkają w tym domu. Będziesz dostawał jedzenie, nie będzie obowiązywać cię strój roboczy, ponieważ ta praca jest niewielka.
Baek roześmiał się. - Pani zatrudnia mnie tu po tych wszystkich obelgach podczas wywiadu? - zapytał, na co ta wzruszyła ramionami.
- Jesteś mężczyzną.
- Tak, jestem. - skinął głową na swoją dolna partię ciała.
- Dlatego nie możesz zajść w ciążę. - dodała.
- Nie.
- A prawdopodobieństwo zakochania się w synu Pana Parka jest mniejsze niż u kobiet, które przyszły tu przed tobą.
Baekhyun uśmiechnął się. - Czemu? Dziękuję. Postaram nie zakochać się w tym chłopaku. - powiedział, udając, że ma kapelusz, skłaniając się przy tym lekko. - Wrócę. Oczywiście, nie będę miał niczego ze sobą. Jestem teraz bezdomny.
Szczęka kobiety opadła. - Bezdomny?
- Tak, żadnych ubrań ani niczego. - odpowiedział, na co ta jęknęła, pocierając skronie.
- Dobrze. Wróć po zrobieniu wszystkiego co masz tam do roboty. Wtedy jeden z pracowników zabierze cię na zakupy. Będziesz musiał wybrać odpowiednie ubrania do tego domu.
Baekhyun powinien ugryźć się w język, ponieważ powiedział jej o słabej sytuacji finansowej. Później zorientował się, iż nie będzie musiał kupować wszystkiego na własną rękę.
- W porządku. - zanim wyszedł, musiał jeszcze zapytać. - Więc, gdzie będzie mój pokój?
- W jego pokoju.
- Kogo?
- Pana Park Chanyeola, który teraz jest Twoim głównym priorytetem.
ROZDZIAŁ POPRAWINY PRZEZ: _Kim-Min-Ji_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro