#5 Jesteś w stanie nazwać się człowiekiem?
Spojrzałem w stronę drzwi kojarząc skądś ten głos, a widząc go w drzwiach nie dowierzałem własnym oczom. Mimowolnie moje pięści oraz szczęka się zacisnęły, a mięśnie automatycznie napięły.
-Co ty tu do kurwy robisz? - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
-Carter? - chłopak zapytał nie wierząc w to, że to właśnie ja przed nim stoję.
Z jego twarzy automatycznie zniknął uśmiech. Przeczesał nerwowo swoje blond włosy.
-Nie, kurwa, święty mikołaj - opowiedziałem sarkastycznie.
-To ja może przyjdę później - odwrócił się na pięcie i już chciał wyjść, ale zatrzymał go głos dziewczyny.
-Nie! Nick, zostań.
-Przepraszam, Sam, ale to nie jest najlepszy pomysł - spojrzał na nią smutno, a na jego bladych policzkach widoczne były rumieńce, które lekko przykrywały piegi, których w tej okolicy miał multum.
-Tak, lepiej stąd wypierdalaj, pedale - warknąłem.
-Nick, nie słuchaj go... - dziewczyna chciała coś jeszcze powiedzieć, ale ten frajer jej przerwał.
-Przepraszam Sami, przyjdę później.
Zanim dziewczyna zdążyła się odezwać chłopak wyszedł.
-Dlaczego go tak potraktowałeś? Nie miałeś prawa zachowywać się tak w stosunku do niego - odezwała się wkurzona dziewczyna.
Spojrzałem na nią i miałem wielką satysfakcję nie widząc na jej twarzy tego pierdolonego uśmiechu i jakieś inne emocje.
-Żeby cię zezłościć - posłałem jej fałszywy uśmiech, ale moje mięśnie wciąż pozostały napięte.
-Ja pytam się poważnie - spojrzała na mnie nieźle wkurzona, a widząc, że ja nie mam zamiaru jej odpowiadać kontynuowała -A w sumie nie obchodzi mnie dlaczego to zrobiłeś, ale jeżeli mój przyjaciel pojawi się tu kolejny raz nie masz go tak traktować, zrozumiałeś?
-Chciałabyś - prychnąłem -Jeżeli jeszcze raz go zobaczę to spiorę tego pedała - odpowiedziałem zaciskając dłonie w pięści.
-Nie mów, że traktujesz go tak, bo jest gejem? - zapytała otwierając szeroko oczy.
-A co ty myślałaś? - prychnąłem.
-Co za homofob z ciebie!
-Możesz mnie nazywać jak chcesz, nie robi mi to, ale dla mnie takiego kogoś nie można nazwać nawet człowiekiem - powiedziałem to co myślę czym jeszcze bardziej zdenerwowałem dziewczynę.
-Nie wiem jak możesz nawet tak mówić - zaśmiała się sztucznie -A ty jesteś w stanie nazwać się człowiekiem? Jesteś w czymś od niego lepszy? Jesteś lepszym człowiekiem? Nie wydaje mi się, z tego co widziałam jesteś dupkiem, który dla nikogo nie ma szacunku, więc lepiej się zamknij.
-A ty to co? - spojrzałem na nią kpiąco - Robisz mi wykłady, a sama nie jesteś lepsza - prychnąłem.
-Słucham? - zapytała zaskoczona.
-Nie słucham, tylko tak. Myślisz, że nie wiem dlaczego tu jesteś? To oczywiste, że biedna dziewczyna zaczęła wymyślać sobie problemy, bo ich nie miała i chciała być idealnie chuda więc postanowiła się głodzić.
-Nic o mnie nie wiesz, więc nawet nie powinieneś się odzywać. Znasz jedynie moje imię, nie moją historię - spojrzała na mnie z odrazą -Zapamiętaj na przyszłość, żeby nie oceniać książki po okładce.
-Oczywiście, księżniczko - odpowiedziałem z kpiną -A ty zapamiętaj, żeby nie raz zamknąć te usteczka, bo jakbyś nie była kobietą dawno już byś ode mnie oberwała.
-Co za dżentelmen - złapała się teatralnie za serce -Nie bijesz kobiet to dopiero szok.
-Dziewczynko lepiej się zamknij - warknąłem.
-A co chłopczyku, złamiesz swoją zasadę? - zapytała jeszcze bardziej podjudzając mnie.
Zacisnąłem jeszcze mocniej dłonie i po prostu wyszedłem z pomieszczenia mocno trzaskając drzwiami. Udałem się w stronę wyjścia ze szpitala, a po drodze spotkałem zaskoczoną Brooke, która szła do pokoju dziewczyny. Kobieta starała się mnie zatrzymać, ale kompletnie jej to nie wyszło.
****
Jak najmocniej uderzałem w worek treningowy wyobrażając sobie, że jest to ktoś inny. Wyładowywałem wszystkie swoje emocje. Zamiast z każdym ciosem słabnąć ja nabierałem siły przypominając sobie dzisiejsze wydarzenia jak i te, które działy się już bardzo dawno. Po kilkudziesięciu minutach wszystko wreszcie zaczęło opadać. Gdy wszystko ze mnie uszło opadłem wykończony na matę. Dyszałem głośno czując zmęczenie.
-Hej stary, co się stało? - zapytał Ian siadając na ławce obok mnie.
-Musiałem się wyładować, bo spotkałem dzisiaj tego chuja, o którym ci kiedyś opowiadałem.
-Tego geja?
Pokiwałem twierdząco głową.
-I jego widok aż tak cię wkurzył? Przecież kiedyś byliście przyjaciółmi.
-I przez to chyba jestem jeszcze bardziej wkurzony - odpowiedziałem zaciskając szczękę.
-Nie rozumiem co cię obchodzi czy jest homo, bi czy hetero, do łóżka i tak nie będziesz mu zaglądać - wzruszył ramionami.
-Nie zrozumiesz - odpowiedziałem nie chcąc mu tłumaczyć o co chodzi.
-No nie ważne, ja idę ćwiczyć - wzruszył ramionami i wstał z ławki, po czym poszedł podciągać się na drążku.
♦♦♦♦
Prosiliście, żebym dodała wcześniej, więc jest ♥
Zaskoczeni tym co się wydarzyło czy raczej nie?
Tylko błagam nie skreślajcie za szybko Cartera, wiem że jest strasznym dupkiem, ale... Ale nic wam nie powiem, sami się przekonacie xD
Jeżeli uważacie, że rozdział na to zasłużył proszę o zostawienie gwiazdeczki ;*
Proszę także, abyście w komentarzu zostawili swoją opinię ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro