Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#27 Zawsze warto spróbować

SAMANTHA POV.

Poczułam przyjemne promienie słońca na twarzy. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech. Przeciągnęłam się ziewając. Otworzyłam oczy kilkukrotnie mrugając. Odwróciłam głowę w bok, żeby spojrzeć na Cartera, który ostatniego wieczoru tu usnął, ale już go tam nie było. Na poduszce leżała jedynie mała karteczka. Od razu się podniosłam i chwyciłam papierek, zaczęłam czytać.

Dzień dobry, Sami,
przepraszam, że nie było mnie przy tobie, gdy się obudziłaś, ale chciałem przygotować dla nas coś specjalnego... Mam nadzieję, że pamiętasz, że zgodziłaś się na randkę ze mną. Uszykuj się (spokojnie, nie musisz się stroić) i podążaj za wskazówkami.

Carter x

Jak najszybciej wyskoczyłam z łóżka. Wzięłam szybko ubrania i popędziłam do łazienki. Carter pisał, że nie mam się stroić, ale ja i tak mam zamiar to zrobić. Po kąpieli ubrałam na siebie białą sukienkę, która wyglądała niczym haftowana. Dzięki temu, ze w ostatnim czasie trochę udało mi się przytyć urosły mi piersi, dzięki czemu sukienka nie wisiała i ładnie wyglądał delikatny dekolt. Założyłam na to dżinsową kurteczkę. Zrobiłam mocniejszy makijaż niż zazwyczaj. Rozpuściłam włosy i lekko je zakręciłam lokówką. Wyszłam z łazienki. Na nogi włożyłam beżowe buty na wysokim obcasie, a na ramię zarzuciłam małą torebkę tego samego koloru. Podeszłam do drzwi i zauważyłam zawieszoną na klamce karteczkę. Od razu ją zdjęłam i przeczytałam.

Skoro jesteś już gotowa wyjdź z pokoju i pójdź na hol główny x

Od razu wyszłam z pokoju i zamknęłam go za sobą. weszłam do windy i zjechałam na sam dół. Wyszłam z niej i stanęłam na środku holu głównego wypatrując Cartera. Kręciłam się dokoła, ale nigdzie go nie było. Nagle zauważyłam Nicka podążającego w moją stronę. Otworzyłam szeroko oczy oraz usta nie dowierzając w to co widzę. On miał na sobie garnitur, w ręce niósł wielki bukiet czerwonych róż, a w drugiej jakąś kopertę. Stanął przede mną i wręczył mi kwiaty, a ja po chwili wahania je przyjęłam. Zaciągnęłam się ich zapachem, który był cudowny. Nick wysunął w moją stronę kopertę. Patrzyłam się na nią. Denerwowałam się co w niej będzie, a jednocześnie ekscytowałam.

-No bierz ją, czuję się tak głupio - jęknął.

Zaśmiałam się.

-Wyglądasz gorąco - puściłam do niego oczko uśmiechając się szeroko.

-Lepiej zostaw takie teksty dla swojego kochasia - powiedział z rozbawieniem -Idiota zmusił mnie do tego - burknął pod nosem, a ja się zaśmiałam. 

Wzięłam kopertę rozdarłam ją, wyciągnęłam z niej karteczkę i zaczęłam ją czytać. 

Jeżeli to czytasz to znaczy, że jednak mój posłannik nie uciekł z krzykiem (wiesz jak trudno było go przekonać do garnituru?). W kopercie masz kluczyk, weź go i idź z nim do złotych drzwi przy windach. Odklucz je nimi x

Gdy podniosłam głowę okazało się, że Nicka już nie było. Szybko się zmył - pomyślałam z rozbawieniem. Rozejrzałam się dokoła i dopiero teraz zauważyłam te drzwi. Popędziłam w ich stronę i chciałam włożyć kluczyk w zamek, ale nie chciał wejść. Lekko się zestresowałam, ale wtedy zorientowałam się, że źle go wkładałam. Zaśmiałam się z własnej głupoty. Włożyłam go odpowiednio i odkluczyłam drzwi. Otworzyłam je i weszłam do środka. W środku był korytarz prowadzący do małej windy (jakby jednoosobowej), a obok niej stał Ian w garniturze. Szeroko się do mnie uśmiechał, a w ręce trzymał karteczkę.

-Ten debil wreszcie się odważył cię zaprosić na prawdziwą randkę - powiedział z rozbawieniem, gdy brałam od niego karteczkę.

-Lepiej późno niż wcale - zaśmiałam się.

-Nie czytaj teraz - zatrzymał mnie - Dopiero jak wsiądziesz do windy.

-Okej... - odpowiedziałam lekko zdziwiona.

Drzwi windy się otworzyły, weszłam do środka, a gdy na nowo się zamknęły od razu otworzyłam karteczkę i zaczęłam czytać niedługą notkę.

Podążaj za czerwienią x

Zmarszczyłam brwi. Odwróciłam karteczkę by zobaczyć czy może jeszcze gdzieś jest coś napisane, ale okazało się, że jednak nie. Nawet nie zauważyłam kiedy winda się zatrzymała, dopiero zorientowałam się gdy drzwi się otworzyły. Od razu z niej wyszłam i dowiedziałam się o co mu chodziło. Przede mną rozsypane były płatki róż wyznaczające drogę. Zaczęłam za nimi podążać. W pewnym momencie się skończyły. Rozejrzałam się dokoła i zauważyłam czerwoną strzałkę do góry tuż obok drabiny. Spojrzałam w górę i dostrzegłam na klapie od zamknięcia przyczepioną jedną róże. Uśmiechnęłam się delikatnie. Weszłam po drabinie i otworzyłam klapę. Gdy przeszłam przez wnękę okazało się, że jestem na dachu, na którym był cudowny ogród. Poszłam po raz kolejny za ścieżką wyznaczoną przez płatki róż.

-Widzę, że udało ci się trafić - usłyszałam za sobą głos Cartera.

Od razu się do niego odwróciłam szeroko się uśmiechając. 

-Tak, udało mi się - powiedziałam z trudem biorąc oddech.

Miał na sobie zwykłe czarne spodnie i białą koszulę z kołnierzykiem, przy której kilka pierwsze guziki były odpięte. Na to zarzuconą miał czarną skórzaną kurtkę. Jego włosy były idealnie ułożone.

-Mówiłem, że nie musisz się stroić - powiedział przyglądając się mi uważnie z uśmiechem na ustach.

-Przecież się nie stroiłam, założyłam pierwsze lepsze ciuchy - wzruszyłam niewinnie ramionami.

-Mhmm... - mruknął nie dowierzając, a ja mimowolnie się zarumieniłam -Ale wyglądasz pięknie  - przygryzł wargę, a ja poczułam jak jeszcze bardziej się rumienię.

-Ty też wyglądasz niczego sobie - odpowiedziałam niby obojętnie, chociaż miałam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, że wygląda cholernie gorąco!

-Głodna? - zapytał uśmiechając się figlarnie.

-Jak wilk - odpowiedziałam dotykając swojego brzucha.

-To dobrze - zaśmiał się.

Carter złapał za moją dłoń, a ja od razu poczułam przyjemne mrowienie. Czułam się tak cudownie, gdy moja mała dłoń była w jego dużej. Pociągnął mnie w nieznanym kierunku, a ja poszłam za nim ufnie. Doszliśmy na skraj dachu, w którym było najwięcej pięknych kwiatów. Między nimi stał mały stoli z dwoma krzesłami i jedzeniem, które wyglądało nieziemsko.

-Sam to przygotowałeś? - zapytałam zaskoczona.

-Z małą pomocą chłopaków - uśmiechnął się lekko speszony, a na jego policzkach pojawiły się delikatne zaczerwienienia.

-To urocze - skomentowałam.

Położyłam dłoń na jednym z jego policzków, a na drugim złożyłam delikatny pocałunek. Szybko się od niego odsunęłam i nie patrzyłam w jego oczy. Czułam się strasznie speszona. Nie potrafiłam jeszcze tak normalnie okazywać takich czułości. 

Chciałam usiąść już na krześle, ale nawet nie zdążyłam go dotknąć, gdy Carter już je odsuwał. Posłałam mu nieśmiały uśmiech i usiadłam na krześle, które on od razu dosunął.

-Co za dżentelmen - skomentowałam z uśmiechem.

-Trzeba się pokazać z tej dobrej strony - puścił do mnie oczko siadając naprzeciwko mnie.

****

-Najlepszy dzień z dzieciństwa? - zapytałam przyglądając się mu uważnie.

Jakiś czas temu, po zjedzeniu, zaczęliśmy bawić się w zadawanie pytań.

-Hmm... Chyba dzień, gdy przyjechał mój starszy kuzyn z Kanady - zamyślił się na chwilę, a na jego twarzy widoczny był delikatny uśmiech -Rodzice o tym nie wiedzieli, nie przepadali za nim i ze wzajemnością. Odebrał mnie ze szkoły, zabrał do wesołego miasteczka, na fast foody i do kina. Byliśmy cały dzień tylko we dwoje - uśmiechnął się szeroko -Czułem wtedy, że jednak jestem dla kogoś ważny, wtedy liczyłem się tylko ja, wtedy to nie moja siostra była najważniejsza tylko ja. To było cholernie fajne uczucie - uśmiechnął się szeroko.

-A co jak wróciłeś do domu? Co na to twoi rodzice.

-Krzyczeli - wzruszył ramionami -Ale i tak bardziej się dostało mojemu kuzynowi. Od tamtego czasu nie pojawił się w naszym domu.

-Nie masz z nim żadnego kontaktu?

-Niestety nie - skrzywił się -Tak to może uciekłbym do niego.

-Myślę, że jakby udało ci się dowiedzieć, gdzie mieszka i byś do niego pojechał to nie byłby to dla niego żaden problem.

-Właśnie nie jestem tego pewien...

-Zawsze warto spróbować - uśmiechnęłam się pokrzepiająco.

-Teraz twoja kolej, najlepszy dzień z dzieciństwa.

-W ogóle nie mam problemu z wyborem tego dnia. To były moje dziewiąte urodziny, przez cały tydzień przed nimi rozpaczałam, bo wiedziałam, że tata nie da rady przyjechać. Nawet zakazałam mamie wyprawiać przyjęcie. Gdy nadszedł dzień moich urodzin siedziałyśmy z mamą same w domu... - moje oczy całe się załzawiły, a na ustach cały czas miałam uśmiech -Zadzwonił dzwonek,  ja razem z mamą od razu poszłyśmy otworzyć. Przed wejściem stało dwóch żołnierzy z wielkim kartonem. Mama myślała, że przynoszą złe wieści. Popłakała się i już zaczynała panikować, gdy nagle z kartonu opakowanego w papier prezentowy wyskoczył tata. Od razu się z mamą na niego rzuciłyśmy. Wszyscy płakaliśmy. Byłam wtedy taka szczęśliwa jak go zobaczyłam. Przesiedzieliśmy cały dzień w domu gadając, grając w jakieś planszówki i oglądając filmy. Może nic specjalnego, ale to były zdecydowanie najlepsze moje urodziny jak i dzień z dzieciństwa - uśmiechnęłam się szeroko i otarłam mokre policzki.

-Wow - wydusił z siebie Carter.

Widziałam, że w jego oczach także pojawiły się łzy, ale nie wypłynęły tak jak u mnie.

-Dobra... Może koniec tych opowieści - zaśmiałam się.

-Dobra w takim razie możemy obejrzeć film - zaproponował.

-Ooo! Jestem za - ucieszyłam się.

-Wszystko już jest przygotowane, więc chodź - wystawił w moją stronę dłoń, a ja bez wahania ją złapałam.

Zaprowadził mnie kawałek dalej, gdzie naprzeciwko białej ściany rozłożone były koce i poduszki na jakimś materacu. Wszystko wyglądało bardzo klimatycznie. Położyliśmy się blisko siebie, bardzo blisko. Carter włączył projektor i laptopa. Wspólnie wybraliśmy film i zaczęliśmy oglądać. Od początku nie mogłam się skupić na filmie, nawet nie pamiętam jaki miał tytuł czy o co tam chodziło, a utrudniał mi w tym Carter, a konkretnie jego bliskość oraz dłoń błądząca po moim ciele zataczając delikatnie jakieś kształty. w pewnym momencie w ogóle przestaliśmy oglądać film, gdyż jak to się mówi poszliśmy w ślinę. Dosłownie. Tego już nie można było nazwać delikatnymi, nic nie znaczącymi buziaczkami, ale nie mogę powiedzieć, że mi się to nie podobało.

-Sam... - powiedział przerywając nasz pocałunek - Chciałbyś zostać moją dziewczyną? - zapytał patrząc z nadzieją w moje oczy.

Otworzyłam usta zszokowana i nie potrafiłam wydusić z siebie chociażby jednego słowa. Co Carter chyba odebrał jako odmowę, albo moje niezdecydowanie.

-Bo wiesz... Nigdy nie spotkałem tak wspaniałej dziewczyna. Jesteś jedną z dwóch osób, które mnie tak naprawdę rozumieją. Nie oceniasz mnie i akceptujesz właśnie takiego jakim jestem... - chciał mówić dalej, ale ja przerwałam mu pocałunkiem.

-Nie męcz się już tak, głuptasie - powiedziałam z rozbawieniem odsuwając się na kilka milimetrów od jego ust - Od razu chciałam się zgodzić.

-Naprawdę? - zapytał nie dowierzając.

-Tak - zaśmiałam się.

Carter od razu przywarł do mnie swoimi ustami.

-Właśnie spełniłeś kolejny punkt z mojej listy - uśmiechnęłam się nieśmiało odrywając się od niego.

-Jak to? - zapytał zaskoczony.

-Chciałam po raz pierwszy się pocałować, przeżyć pierwszą randkę w swoim życiu, mieć pierwszego chłopaka... - uśmiechnęłam się nieśmiało -Żeby ktoś starała się dla mnie tak jak ty to robisz, żeby robił to tylko dla tego, że jestem dla niego ważna.

-Gdy cię poznałem stałaś się najważniejszą osobą w moim życiu - pocałował mnie delikatnie - A dlaczego nie było tego n liście, którą mi dałaś? - zapytał z rozbawieniem.

-No tak jakoś wyszło - odpowiedziałam lekko speszona.

-Co tam jeszcze powinno być? - zapytał zainteresowany.

-Dowiesz się w swoim czasie - wytknęłam na niego język, a on się zaśmiał.

****

Wreszcie po całym dniu pełnym rozrywek oraz wypełnionym aż po brzegi emocjami dotarliśmy do pokoju hotelowego. Jako że byłam lekko wstawiona i nie do końca potrafiłam zapanować nad swoimi pragnieniami od razu po zamknięciu drzwi wręcz rzuciła się na Cartera. Zaczęłam namiętnie go całować, a on oczywiście nie był obojętny. Zaczęłam ciągnąć go w znanym mi kierunku, aż wreszcie poczułam u dołu nóg przeszkodę. Pociągnęłam jeszcze bardziej Cartera i spadłam plecami na miękki materac, a on prawie spadł na mnie jakby nie jego szybka reakcja podparcia się dłońmi. Mimo to dalej namiętnie się całowaliśmy. Jego dłonie wędrowały po bokach aż od moich kolan po piersi, podwijając przy tym delikatnie moją sukienkę. Ja dłońmi dotykałam jego umięśnionych barków, rąk oraz klatki piersiowej. w pewnym momencie Carter zjechał pocałunkami na moją szyję, a ja jęknęłam czując tam jego usta. Zaczęłam powoli rozpinać jego koszulę, ale nagle poczułam jego rękę, która mnie powstrzymała.

-Sam, zaraz naprawdę nie dam rady się powstrzymać - wydyszał patrząc pożądliwie w moje oczy.

-A czy ja ci każe się powstrzymywać? - zapytałam niby niewinnie, ale jednocześnie prowokująco.

-Sam... Nie powinniśmy - przymknął oczy i przygryzł wargę starając się opanować.

-Ale ja chce - złapałam jego twarz w dłonie - Proszę popatrz na mnie - poprosiłam.

 Carter westchnął dość głośno, ale wykonał moją prośbę.

-Jesteś pierwszym chłopakiem, na którym aż tak mi zależy i naprawdę chcę to zrobić właśnie z tobą. A poza tym obiecałeś mi wykonać wszystkie rzeczy z listy, a to także się na niej znajdowało.

-Jesteś pewna?

-Tak - odpowiedziałam i pocałowałam go żarliwie.

-No dobrze, ale żeby sobie czegoś nie ubzdurała robię to dlatego, że... - wziął głęboki oddech - Że cię kocham i cholernie mnie podniecasz.

Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech, a na policzkach zapewne ogromny rumieniec. Spod powieki uciekła mi jedna łza. To było piękne...

-Ja też cię kocham - wyznałam szeptem.

Carter uśmiechnął się szeroko. Zachylił się do mojego ucha.

-Zapomniałaś dodać, że cię cholernie podniecam - szepnął wprost do mojego ucha lekko ochrypniętym głosem, a mnie całą aż przeszedł dreszcz.

****

Patrzyłam na Cartera leżąc na jego ramieniu. Wyglądał tak uroczo, gdy spał. Kreśliłam jakieś kształty na jego nagim torsie. Moje oczy ledwo się już otwierały, ale nie chciałam ich zamykać, bo nie chciałam stracić tak pięknego widoku sprzed oczu. Patrząc na niego przypominało mi się co się działo jeszcze jeszcze kilkadziesiąt minut temu. To zdecydowanie był najlepszy seks w moim życiu (jakbym chociaż miała jakieś porównanie). chociaż wydaje mi się, że mogę tak go nazwać, bo prawdopodobnie był to pierwszy i ostatni w moim życiu i do tego z takim chłopakiem. Lepiej trafić nie mogłam. Leżąc naga obok nagiego chłopaka, który jest MOIM chłopakiem czując się jak najszczęśliwsza dziewczyna na całym świecie usnęłam z szerokim uśmiechem na ustach.

CARTER POV.

Obudził mnie jakiś dziwny dźwięk. Od razu podniosłem się do pozycji siedzącej i starałem się zorientować co się dzieje. Najgorszym momentem było, gdy naprawdę dotarło do mnie co się dzieje, gdy na własne oczy zobaczyłem co się dzieje. Dziewczyna leżąca obok mnie, moja najukochańsza Sam się dusiła. Widziałem jak starał się nabrać powietrze do płuc, ale jej się to nie udawało, wydawała przy tym dziwne dźwięki. W tym momencie po raz pierwszy tak naprawdę pękło moje serce.

♦♦♦♦

Witam moje kochane krasnoludki! 

Mam nadzieję, że się cieszycie, że tym razem tak szybko dodaje rozdział ♥ Tym razem troooszkę dłuższy rozdział (ponad 2000 słów) :')
 Piszcie proszę w komentarzach jak wam się podoba i co według was się stanie. Przepraszam za wszystkie błędy (mam nadzieję, że nie ma ich aż tak dużo).

Powiem wam, że nieubłaganie zbliżamy się do końca. Ogólnie miałam w planach, żeby to powiadanie było dłuższe, ale przez szkołę nie mam czasu na pisanie i postanowiłam je jednak skrócić :(

Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale postaram się dodać go jak najszybciej ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro