Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział trzeci: randka jamesa

James nawinął na palec kosmyk kręconych, kruczoczarnych włosów chłopaka, którego głowa spoczywała na jego piersi. Leżeli na błoniach, okryci peleryną niewidką, beztroscy, nie przejmujący się niczym. Nikt nie mógł ich zobaczyć, dlatego bez obawy całowali się i przytulali. James nigdy nie sądził, że może zakochać się w kimś takim jak Regulus, ale to się stało.

Potter dokładnie pamiętał moment, w którym zobaczył młodszego brata swojego przyjaciela po raz pierwszy. Reggie był uroczym dzieckiem, o czym James nie omieszkał przypomnieć mu od czasu do czasu. Miał wówczas krótkie włosy, okalające mu bladą twarz i ogromne, ciemne jak noc oczy. Teraz właściwie niewiele się zmienił, tylko rysy jego lekko piegowatej buzi zrobiły się bardziej męskie, szczękę miał bardziej wyraźną, no i włosy dłuższe, co Potterowi absolutnie nie przeszkadzało, bo uwielbiał się nimi bawić albo zanurzać w nich twarz i wdychać ich cudowny zapach.

- Myślałem sobie o nas ostatnio - odezwał się Regulus tym swoim pociągłym, nieco zachrypłym głosem, na punkcie którego jego chłopak miał prawdziwą obsesję. James kilka razy nawet powiedział, że gdyby miał taki niesamowity głos, w ogóle nie przestawałby mówić.

- Tak? A o czym konkretnie?

Ślizgon odwrócił się na brzuch i przesunął wyżej na piersi Pottera, tak, że ich twarze znalazły się naprzeciw siebie. Pochylił się jeszcze trochę i delikatnie skubnął wargi Jamesa. Rogacz jednak nie zamierzał na to pozwolić, nie chciał pozostać z takim niedosytem. Ułożył więc jedną rękę na karku Blacka i odłożywszy swoje okulary na bok, na trawę, przyciągnął Regulusa do długiego, leniwego pocałunku, podczas którego posmakował każdego kawałeczka jego ust i języka.

- Myślałem o tym, że chyba cię kocham - szepnął Black, patrząc w jasne oczy swojego chłopaka.

James uśmiechnął się, po czym skradł Regulusowi jeszcze jednego krótkiego całusa. Odgarnął mu loki z twarzy i przez chwilę patrzył na jego osobę z niekrytym uwielbieniem. Do tego, że kocha tego chłopaka doszedł już jakiś czas temu, ale nie chciał mówić tego pierwszy, bo bał się, że go speszy. Teraz nie mógł czuć się lepiej.

- To dobrze, bo ja ciebie kocham na pewno - odpowiedział w końcu. - Jesteś moim ulubionym człowiekiem na świecie, Reggie.

- Ulubieńszym nawet od mojego brata?

- Nawet od twojego brata - zgodził się James. Kochał Syriusza. Kochał też Remusa, a nawet Lily czy Petera, ale był to całkiem inny rodzaj miłości od tego, którym darzył chłopca, którego właśnie przytulał. Jednak w związku z tym, że Syriusz był dla niego ogromnie ważny, a nie powinno się okłamywać ważnych ludzi, Potter spróbował podjąć temat, który wydawał się stanowić kompletne tabu dla Regulusa. - A jeśli chodzi o twojego brata, kochanie, to chciałem tylko zapytać, czy wiesz, że w końcu będziemy musieli mu się przyznać, prawda? To trwa już tak długo, a ja bardzo nie lubię okłamywać swoich przyjaciół. To tak, jakbyś ty musiał okłamać Severusa. Wiem, że nie chciałbyś tego robić. Swoją drogą, nie rozumiem, dlaczego się z nim przyjaźnisz, jest okropnym bałwanem.

- Lubię go - odpowiedział rzeczowo. - A co do Syriusza, Jamie, to po prostu nie chcę mieć z nim jeszcze gorszych relacji. I tak nie przepada za mną, myślę, że gdyby dowiedział się, że się z tobą spotykam, znalazłby powód, żeby zamknąć mnie w Azkabanie. I tak uważa, że jestem Śmierciożercą przez moje zainteresowanie osobą Czarnego Pana.

James słuchał uważnie, w ciszy. Nie popierał Lorda Voldemorta, nie zgadzał się z jego założeniami. Nie zmieniało to jednak faktu, że akceptował to, że Regulus śledzi jego poczynania. Do póki jego chłopiec nie przesadzał, nie planował niczego konkretnego, Potter był spokojny. Rozumiał też obawy Regulusa dotyczące jego brata, dlatego za każdym razem zgadzał się, żeby poczekali jeszcze, żeby niczego mu nie mówili.

- Nie jesteś i mam nadzieję, że nigdy nie będziesz, bo twoje piękne ręce wyglądałby okropnie z tym paskudnym znakiem - oznajmił z pełnym oburzeniem, co rozbawiło Regulusa. 

- Nie zamierzam zostawać jego poplecznikiem, tysiąc razy ci o tym mówiłem.

- Może nawet tysiąc dwa.

Black ułożył głowę na klatce swojego chłopaka, tak, by spoglądać na zamek i jednocześnie słuchać bicia serca tego, którego tak kochał.

Leżeli w milczeniu, wtuleni w siebie i było im zwyczajnie dobrze ze sobą, chociaż Potter po cichu marzył o tym, żeby któregoś dnia mogli leżeć w ten sam sposób bez spoczywającej na ich ramionach peleryny.

- Lily, posłuchaj mnie chociaż, proszę!

Obaj chłopcy zwrócili wzrok w stronę, z której dobiegał zdesperowany krzyk. Okazało się, że przez błonia przedziera się rudowłosa Gryfonka, a za nią biegnie pewien znienawidzony przez Pottera Ślizgon.

- Czy to Severus Snape i Lily Evans? - zainteresował się Regulus, dlatego jego chłopak po krótce opowiedział mu o sprzeczce tej dwójki, od której przyjaciel Blacka jakoś zapomniał mu się przyznać, po czym zaczął bez skrupułów przyglądać się dalszemu rozwojowi sprawy.

- Dobrze! - dziewczyna zatrzymała się i odwróciła w stronę goniącego ją chłopca. - Zatem mów, co masz mi do powiedzenia, Sev.

- Chcę cię przeprosić. Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. Wiem, że mnie poniosło. Nigdy nie powinienem używać tego paskudnego słowa, nie w stosunku do ciebie. Jesteś najzdolniejszą czarownicą, jaką znam, a twoje pochodzenie niczego nie zmienia. Te dwa ostatni dni bez ciebie były dla mnie paskudne, tęskniłem i zadręczałem się wyrzutami sumienia. Moje życie bez ciebie jest niekompletne. Błagam, wybacz mi.

Słowa Severusa brzmiały szczerze i to właśnie to w tym wszystkim najmniej podobało się Jamesowi. Wiedział, że Lily mu wybaczy, bo za bardzo zależało jej na tej beznadziejnej relacji ze Ślizgonem. Skrzywił się, kiedy Evans pokiwała głową.

- Już ci wybaczyłam, Sev. To było dla mnie bolesne i mam nadzieję, że więcej tego nie zrobisz, ale nie przekonam się, jeśli nie dam ci drugiej szansy. Mi też bardzo ciebie brakowało.

Dziewczyna pozwoliła Snapowi się objąć, mało tego, odwzajemniła uścisk, co Potterowi w ogóle się nie spodobało. Żeby jakoś pocieszyć się po tym widoku, mocniej wtulił się w swojego chłopca. Szczerze liczył na to, że po tym, co zrobił Severus, Lily pozbędzie się go ze swojego życia raz na zawsze i on będzie mógł bezkarnie dokuczać temu durniowi. Cóż, niestety się przeliczył, najwidoczniej dla Evans ta chora przyjaźń naprawdę dużo znaczyła. Potter musiał jakoś to przeżyć.

- Liczyłeś na to, że się nie pogodzą - zauważył Regulus, przyglądając się zawiedzonej minie czarodzieja.

- Snape nie zasługiwał na to przebaczenie, ale Lily ma za dobre serce.

- Albo po prostu go kocha. Kiedy się kocha, wiele się wybacza.

James uznał to za trafną uwagę, jednak wolał nie wyobrażać sobie tak odrażającej opcji. Evans zasługiwała na kogoś lepszego od tego pałającego się czarną magią kretyna.

- Oby nie. Ale to jej życie, jej wybory. Każdy ma swoje. Ja na przykład wybieram jeszcze trochę obijania się z tobą tutaj, panie idealny - zażartował, po czym szybko ucałował policzek Regulusa. 

Leżąc na błoniach ze swoim chłopcem, ukryty przed całym światem, James czuł się szczęśliwy.

+++

Reggie jest albo Jamesa, albo mój, nie widzę innej opcji

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro