Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

prolog: sekret Jamesa

- James Potter! Nawet nie chcę o tym słyszeć. Jeśli, albo raczej kiedy Syriusz się dowie...

- To co zrobi? 

- Nie przerywaj mi, James, to niegrzeczne. Tak jak mówiłem, kiedy Syriusz się dowie, wpadnie w szał, po czym wpędzi się w trzydzieści osiem stanów depresyjnych.

James wywrócił oczami z bladym uśmiechem. Doskonale znał swojego przyjaciela i jego niekryte skłonności do przesady. Syriusz uwielbiał dramatyzować, to prawda, a wszystko, o czym właśnie nieprzerwanie mówił Remus, było bardzo prawdopodobną opcją. Jamesowi pewnie łatwiej byłoby ocenić sytuację, gdyby faktycznie słuchał Lupina, ale tak bardzo skupił się na wyobrażaniu sobie Blacka, rwącego włosy z głowy na tę niecodzienną wieść.

- Cóż, Lunatyku - wtrącił się przyjacielowi po raz kolejny. - Póki co, Syriusz o niczym nie wie, wszyscy zatem mogą spać spokojnie. Och, nie, poczekaj, jutro jest pełnia? Więc wszyscy mogą spać spokojnie od wtorku.

- James! - upomniał go znowu Lupin, strofując surowym spojrzeniem.

Remus kochał Jamesa Pottera jak brata, ale w związku z tą miłością, pojął sens relacji Syriusza i Regulusa. Ci dwaj byli skłonni się pozabijać, ale po cichu zamykali buzię każdemu, kto w zły sposób mówił o tym drugim. Co prawda Blackowie nigdy nie byli tak blisko, jak ich czwórka, wilkołak i trzech nielegalnych animagów, jednak sens był ten sam.

- Co "James"? - mruknął znudzony Potter. - Nie po to mówiłem ci to wszystko, żebyś mnie pouczał. Jestem dużym chłopcem, Luniu. Potrafię sam dokonywać wyborów.

- A co z Lily? - zaniepokoił się Remus. Miał w zwyczaju przejmować się wszystkimi wokół, ten poziom empatii nawet jego samego momentami męczył.

- Wciąż jest moją przyjaciółką. To, że całowałem się z nią parę razy, kiedy wypiłem kufel albo dwa kremowego piwa, nie znaczy jeszcze, że kiedykolwiek była moją dziewczyną.

Remus westchnął cicho i oparłszy łokieć na oparciu fotela, zaczął rozmasowywać skronie. Od tej dyskusji zaczynała boleć go głowa. Argumenty Jamesa, chociaż wyciągnięte jak ostatnie asy z rękawa, chociaż wymyślone na poczekaniu i chociaż czasami brzmiące płytko, wbrew wszystkiemu miały sen. Oni oboje wiedzieli, jak cała ta sprawa wygląda z boku, ale Lupin za dobrze rozumiał swojego przyjaciela, żeby tylko go negować. Chciał przecież wszystkiego, co najlepsze dla tego chłopaka.

- Dobra - mruknął w końcu i na twarzy Pottera natychmiast rozkwitł szeroki uśmiech, jakby tylko czekał na zgodę Remusa, co było przecież absurdalne. - Chcę twojego szczęścia i jeśli masz zamiar osiągnąć je w taki sposób... Proszę bardzo. Chociaż wiedz, że nie popieram tego. Nie powiem niczego Syriuszowi, ale jeśli domyśli się sam i zapyta, nie będę kłamał.

- Zgoda! - James energicznie pokiwał głową, po czym dwoma długimi krokami pokonał odległość, jaka dzieliła go od przyjaciela i objął go mocno. - Jesteś najlepszym wilkołakiem, jakiego znam, Luniu!

Remus pomyślał tylko, że James zna tylko jego, ale nie powiedział tego głośno. Zamiast tego poklepał go po barkach.

Miał złe przeczucia związane z tym pomysłem. Chociaż nie, złe przeczucia towarzyszyło mu przy Jamesie i Syriuszu bez ustanku, bo ci dwaj bez przerwy pakowali się w kłopoty, pociągając go za sobą. Teraz jego przeczucia były co najmniej fatalne.

Ale czego nie robi się dla przyjaciół...

+++

kocham ten kontent, powaga. Mam nadzieję, że będziecie kochać go ze mną. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro