Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Bardzo mi na Tobie zależy.

Emily POV:

       — Nie wiem Shawn, ja... — zaczęłam. Bardzo chciałabym z nim pójść, bo skoro mówi, że ma zdecydowanie lepsze plany, to jestem pewna, że tak faktycznie jest. Jednak nie wyobrażam sobie tego, tak po prostu nie przyjść na zbiórkę. Co Mullins o mnie pomyśli? Co wszyscy sobie o nas pomyślą?

      — Dobra, rozumiem. Nie musisz się tłumaczyć, to idiotyczny pomysł. — przerwał mi, i w tym momencie mogłam zobaczyć uciekającą z jego oczu tę pewność siebie, którą uwielbiam.

      — A co powiemy Mullinsowi? — zapytałam.

      — Nic, przecież słyszałaś, jak wyraźnie mówił, że nie czeka na spóźnialskich. — powiedział z widoczną rosnącą nadzieją w oczach.

      — Dobrze. — odpowiedziałam zdecydowana z uśmiechem na twarzy.

      — Co?

       — Dobrze, spędzę z tobą ten dzień. — powtórzyłam i wiem, że te słowa były warte malującego się uśmiechu na jego twarzy.

       — Za trzydzieści minut po ciebie przyjdę. — Po tych słowach opuścił mój pokój.

       Cholera.

        Postanowiłam się przebrać. Ubrałam białe szorty, tego samego koloru conversy i jasno-różowy T-shirt. Przez chwilę się zastanawiałam, czy nie powinnam założyć czegoś bardziej oficjalnego, ale Shawn nic o tym nie wspominał. Jestem pewna, że nie planuje obiadu w jakiejś eleganckiej restauracji. Moja wyobraźnia działała, a ja śmiałam się do siebie na samą myśl o brunecie w garniturze. Zanim byłam gotowa do wyjścia oblałam jeszcze swoją szyję i nadgarstki delikatną kwiatową mgiełką oraz poprawiłam swój codzienny makijaż. Nim się obejrzałam, usłyszałam pukanie do drzwi — dobrze, że nauczył się pukać, ale nadal nie czeka na zaproszenie.

       — Czy gwiazda jest gotowa? — zapytał Shawn, jednocześnie przekraczając próg pokoju. Obejrzał mnie od góry do dołu i się uśmiechnął. To dobra reakcja na mój strój, tak myślę.

      — Tak, możemy iść. — odparłam. — Ann do mnie pisała. ­— dodałam po chwili, zerkając na telefon.

      — Pewnie się ogromnie martwi. — powiedział sarkastycznie, z naciskiem na słowo ogromnie. Zamknęłam drzwi od pokoju, śmiejąc się, i nim zdążyłam odpowiedzieć, wyprzedził mnie kolejnym pytaniem.

      — Co jej odpisałaś?

      — A co miałam odpisać? Napisałam prawdę, że spędzam z tobą dzień. — odpowiedziałam i po jego minie, widziałam, że zaraz powie coś, co zniszczy mi humor.

      — Nic... Nie wiem sam. Dobrze napisałaś. — Widziałam, że nie może odpowiednio dobrać słów.

      — Mogłeś mnie uprzedzić, że chcesz zrobić z tego spotkania wielką tajemnicę. ­­— odpowiedziałam i poczułam jego dłoń, zatrzymującą się na moim ramieniu.

      — Nie chce robić z niczego żadnej tajemnicy, po prostu nie uważam, że wszyscy muszą wiedzieć.

     Przytaknęłam głową na znak zrozumienia, a następnie ruszyliśmy przed siebie. Bałam się, że dziś znów skończę z płaczem w poduszkę. Że Shawn powie coś nieodpowiedniego — jak to ma w zwyczaju — albo ja powiem coś, co mu się nie spodoba i od razu zmieni nastawienie. Nie chce tego, tak bardzo chce cieszyć się tym, że go poznałam, cieszyć się tymi chwilami i cieszyć się tym dniem. Tak właśnie zrobię, będę cieszyła się każdym momentem dzisiejszego dnia.

     Błąkaliśmy się po szerokich ulicach Los Angeles. Gdy oglądaliśmy miasto, wiele scen z filmów, które przewijały się na ekranie mojego telewizora, w domu, odtwarzały mi się na nowo. Kiedy poruszaliśmy się w wyznaczonym przez Shawna kierunku, w pewnym momencie zakrył mi oczy dłońmi i przez następne piętnaście minut tak szliśmy. Musiało to wyglądać dość zabawnie, bo przez pierwsze pięć minut potykaliśmy się o własne nogi. Czułam się przy nim bezpieczna, cholernie bezpieczna i czuje, że z nim w taką ciemność mogłabym iść godzinami.

     Zamarłam, gdy brunet zdjął z mojej twarzy swoje ręce, które powędrowały na ramiona.

     Ku moim oczom ukazało się słynne wzgórze Hollywood. Było warto, naprawdę było warto opuścić ten dzień zwiedzania z Mullinsem. Widok, który ukazywał mi idealnie każdą literę po kolei, zostanie w mojej pamięci do końca życia. Jestem pewna, że to jeden z lepszych widoków w tym miejscu.

     — A teraz się odwróć piękna. — poczułam ciepły oddech przy moim policzku. Zrobiłam tak, jak powiedział.

      — Dziękuję. — powtarzałam, przygryzając przy tym policzek od wewnątrz. Czułam gulę rosnącą w moim gardle, czułam każdą pojedynczą łzę spływającą z oczu, ale nie ukrywałam ich. Przed nami rozkładała się panorama całego miasta. Każdy budynek, każda uliczka, drzewo — wszystko to tworzyło jedną, spójną całość.

      — Dlaczego płaczesz? — zapytał, choć dobrze znał odpowiedź na to pytanie.

      — Bo jestem szczęśliwa. Jestem przy tobie cholernie szczęśliwa, Shawn. Dziękuje. — Moje oczy błąkały się po całym jego ciele. Po jego niesamowitych oczach, które tak wiele w sobie kryją. Po jego kościach policzkowych, które idealnie się odznaczały, zwłaszcza kiedy się szczerze uśmiechał. Po jego pełnych wargach, które znajdowały się pod jego zębami, za każdym razem, kiedy na kiego patrzyłam. I kurczę, muszę przyznać, że jest to bardzo seksowne. Po tatuażach, okrywających jego ramiona i kawałek szyi. Kreśliły jakieś wzorki, malowały się na nich serca, róże i wiele innych rzeczy. Chciałabym móc kiedyś przyjrzeć się każdemu z osobna. Żyły na jego rękach, które idealnie się odznaczały, kiedy się denerwował. Uwielbiam go. Bez względu na to, że znam go tylko pięć dni. To najdłuższe dni w moim życiu. Najprawdziwiej przeżyte. Nigdy się tak nie czułam, taka pełna, szczęśliwa. Czuje to napięcie między nami, czuję tę dynamikę i namiętność, czuje... Czuje, że żyje.

       Nim zdążyłam jeszcze raz mu podziękować, poczułam jego zimne dłonie na moich policzkach. Palce błądziły po mojej skórze, a następnie znalazły swoje miejsce na ustach. Po chwili zastąpiły je wargi. Poczułam ogień przepływający przez moje ciało. Jego język masował mój, kiedy ramiona jednocześnie oplatały moje. Nasze ciała się stykają, a ja czuje, jak mój żołądek powoli się zaciska i mam wrażenie, że wywraca do góry nogami. Jest to skurcz, połączony z niesamowitym dreszczem i podoba mi się to uczucie. Jego usta smakują dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam. Delikatna nuta słodyczy z miętą. Ten pocałunek różni się od poprzedniego, bardzo. Nigdy dotąd się tak nie czułam. Shawn obejmuje moje zarumienione policzki i składa kolejny, tym razem bardzo delikatny pocałunek na moich ustach.

       — Emily... — mówi, ale nie pozwalam mu kontynuować. Znów przyciskam wargi do jego ust i wsuwam w nie język.

      Nasze klatki piersiowe się stykają, a ja czuje, jak jego pierś porusza się, w górę i w dół.

      — ... Jesteś niesamowita. — dodaje i łapie moją dłoń. — Chce ci dziś pokazać jeszcze parę rzeczy. — Po tych słowach na mojej twarzy rysuje się ogromny uśmiech.

      — Dobrze, chodźmy. — mówię, spoglądam jeszcze raz na panoramę i wyruszam za nim.

___________________________________________________________________________

      — Jesteś głodna? — pyta, kiedy docieramy do wybranej przez niego restauracji.

      — Oh... Nie wiem, nie. — mówię zakłopotana.

      Jestem bardzo głodna.

      — To znaczy, że tak. — dodaje głośno chłopak.

      Uśmiecham się i zajmuje miejsce przy stoliku. Restauracja nie jest elegancka, jednak wystój, przykuwa moją uwagę. Górują ciemne kolory brązu i szarości. Podoba mi się tu.

      — Co zjesz? — pyta Shawn i podsuwa mi kartę dań pod nos.

      Przeglądam ją i po krótkim namyśle odpowiadam:

      — Frytki. — mówię i już po chwili słyszę jego śmiech.

      — Frytki? Chyba żartujesz. — Patrze chwile w jego oczy i potwierdzam swój wybór.

      Nagle do naszego stolika podchodzi kelnerka, oczekująca na złożenie zamówienia.

      — Burger z frytkami, dla tej pani to samo. — puszcza mi oczko, a ja nic nie poradzę na to, że się uśmiecham.

      — Za dziesięć minut podam. — odpowiada kelnerka, notując coś jeszcze chwilę na kartce.

      — Nie ma nawet takiej opcji, że ty płacisz. — odpycha moją dłoń z banknotem i sam wręcza kelnerce pieniądze, po tym geście dziewczyna się oddala.

      — Shawn... Głupio mi, nie potrzebuje, żebyś za mnie płacił.

      — Przestań się wygłupiać. — odpowiedział chłodnym tonem i jak dla mnie, zbyt stanowczym.

      — W porządku. Następnym razem ja płace. ­— mówię. Normalnie bym się wykłócała o tę sytuację, bo nienawidzę, kiedy ktoś podejmuje za mnie decyzje. Jednak obiecałam sobie, że będę cieszyła się każdą chwilą dzisiejszego dnia i nie chce zakończyć go kłótnią o to, kto ma zapłacić za jedzenie.

      Kiedy kończę jeść swój posiłek, oddaje resztkę frytek Shawnowi, bo nie jestem w stanie ich już dokończyć.

      — Dziękuje. — Te słowa padają z moich ust kolejny raz dzisiejszego dnia, kiedy wychodzimy z restauracji.

      — Przestań dziękować. — odpowiada, rozbawionym głosem chłopak.

      — Skoro mam, za co to, to robie i nie kłóć się już.

      — Dobrze, dobrze. Ależ nie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie. — mówi, trzymając dłonie ku górze w geście obronnym.

      Śmieje się na widok bezbronnego Shawna, jest bezcenny.

      — Więc gdzie mnie teraz zabierasz? — mówię, szybko poruszając brwiami.

      — Zobaczysz, spodoba ci się. — powiedział, po czym zaczęliśmy iść w kierunku, który on wyznaczył.

Shawn POV:

      Dochodziła godzina siedemnasta, a my kierowaliśmy się w kierunku Santa Monica. Kiedy odwiedzałem to miasto na własną rękę, zawsze ze znajomymi mieliśmy wypożyczony samochód i żałuje, że dziś też tego nie zrobiłem. Nogi czułem już chyba w każdym możliwym miejscu mojego ciała. Przez cały dzień obserwowałem uśmiech Emily, gdy tylko wchodziliśmy w jakąś nową alejkę. Jest piękna i dostrzegam w niej to, co najlepsze. Nigdy nie poznałem jeszcze tak dobrej i bezinteresownej osoby. Mogłaby całymi dniami mi dziękować, za każdy najmniejszy gest. Jest niesamowita. Blond włosy, które upadają na jej twarz przy każdym podmuchu wiatru. Oczy, które są tak mądre i wiem, że przeżyły wiele w życiu. Mam nadzieje, że kiedyś opowie mi o sobie więcej. A jej usta? Kurwa. Są idealne. Kiedy je dotykam, czuje płomień, który rozpala się w całym moim ciele. Jej ciało, wprost perfekcyjne. Jej piersi, kiedy na nie patrze i nie jestem w stanie oderwać wzroku, jej policzki nabierają ciemniejszego odcieniu. Uwielbiam to, jak jej ciało na mnie reaguje. Jak ona na mnie reaguje. Uwielbiam ją i wreszcie przyznałem to sam przed sobą. Jest najlepszym, co mnie spotkało w całym tym moim cholernym życiu. Kurwa, jest wszystkim, czego się obawiałem. Jest osobą, która wyciąga ze mnie wszystko, co najlepsze, która mnie zmienia. Chce się zmieniać przy niej i dla niej, bo ona na to zasługuje. Ta namiętność, która jest między nami i te emocje rosnące, kiedy przebywamy w swoim towarzystwie. Tak właśnie działa na mnie Emily Hardesty.

      — Shawn, patrz! — krzyknęła podekscytowana. — Ta budka wygląda, jak ta ze słonecznego patrolu. — mówi radośnie i podbiega jednocześnie do niebieskiej budki. Wyśmiałbym ją, bo zachowuje się jak dziecko, ale jest taka uśmiechnięta, że nie potrafię tego zrobić.

      — Tak i co z tego? — odpowiadam.

      — Zrobisz mi zdjęcie? — pyta.

      — Emily... — mówię i rozglądam się, widząc tysiące ludzi na plaży.

      — Proszę Shawn, tylko jedno. — Kiedy wymawia moje imie kolejny raz, nie jestem w stanie jej odmówić.

      — Jedno. — Dziewczyna skacze i klaszcze rękami na znak zgody? Chyba tak. Nic nie poradzę na to, że się uśmiecham. Jest piękna. Podaje mi swój telefon i wbiega po drewnianych belkach, tak by ustawić się wprost do zdjęcia. Opiera ręce na barierkach i się uśmiecha. To najpiękniejszy uśmiech, jaki w życiu widziałem. Robie jej serie, zdjęć, bo to oczywiste, że mówiąc jedno, miała na myśli dziesięć.

      — Dziękuje. — powtarza kolejny raz tego dnia. Nie odpowiadam jej, próbuje zmienić temat.

      — Jesteś piękna. — mówię, patrząc w jej niebieskie oczy.

      — Przestań Shawn. — odpowiada, unikając mojego wzroku.

      — Dlaczego mam przestać? — pytam tak, jak ona by to zrobiła. Zadawałaby kolejne pytania, aż nie będzie miała konkretnej odpowiedzi.

      — Możemy zmienić temat? Proszę. — Nie chce się z nią kłócić, więc kiwam głową w geście zgody. Wiem, że się przed tym broni, że nie lubi swojego wyglądu. Nie wiem tylko dlaczego, ale zmienię to. Sprawie, że będzie czuła się najpiękniejszą kobietą na tej Ziemi. Bo tak faktycznie jest.

       — To był miły dzień i nie żałuje, że zdecydowałam się go spędzić z tobą. — mówi, patrząc wprost w moje oczy. Odruchowo się uśmiecham.

      — Wiedziałem, że nie będziesz żałowała. — odpowiadam pewnie, na co ona uderza moje ramię.

      Mija kolejna godzina na naszej rozmowie. Dowiedziałem się więcej o jej rodzinie, o tym, jak ciężko pracowała w szkole, żeby się tu znaleźć. Wspomniała też o wczorajszej rozmowie z ojcem. Zadawała więcej pytań, niż opowiadała. Wiem, że kocha książki i muzykę. Twierdzi, że ją uspokaja. The Fray i The Neighbourhood to jej dwa ulubione zespoły. Nie lubi zapachu tytoniu i tego, jak ktoś pali w jej towarzystwie. Nienawidzi się spóźniać i nie lubi, jak ktoś się spóźnia — to muszę chyba gdzieś zanotować. Dowiedziałem się, że uwielbia odwiedzać nowe miejsca, ale jak na razie to jej pierwsza prawdziwa podróż. Chciałem zapytać o chłopaka, ale stwierdziłem, że nie będę dotykał tego tematu. Nie wiem, jak to wygląda, a nie chciałbym psuć jej humoru, na pewno nie dziś.

       — Bardzo mi na tobie zależy. — mówię w końcu, kiedy zbieram się na odwagę. Dziwne, jest pierwszą dziewczyną, przy której na prawdę się denerwuje.

      — Mi na tobie też, nawet bardziej niż sobie wyobrażasz. Niestety Shawn, ja wyjeżdżam za sześć dni i będę tysiące kilometrów od ciebie. — dodaje po chwili, a ja czuje ukucie. Miałem nadzieje, że nie poruszy tego tematu. Jebany, kurwa, dystans. Zawsze, ale to kurwa zawsze coś musi stać na przeszkodzie do mojego jebanego szczęścia.

      — Wiem, dlatego chce się cieszyć tym, co mamy teraz. — Po tych słowach nasze wargi ponownie się dotykają, a języki ocierają i mam wrażenie, że są one do siebie idealnie dopasowane. Kocham to uczucie.

  ___________________________________________________________________________  

      Jeżeli dotarłeś bądź dotarłaś do końca tego rozdziału, to przeczytaj tę krótką notkę ode mnie, proszę.
Cześć! Drugi raz się tu z wami witam. Chce wam przekazać parę rzeczy, a wiem, że tu je przeczytacie.

Po pierwsze. Cholernie dziękuje za 2K wyświetleń, łoł. Ta suma, w takim czasie? Nie spodziewałam się, no ale kto jak nie moi czytelnicy? Dziękuje.

Po drugie. Dwa dni temu wybiło mi 100 obserwatorów. Jest to fajne i cholernie miłe, że chcecie być na bieżąco z tym, co publikuje. Dziękuję każdemu z osobna.

Po czwarte. Wiem, że ten rozdział nie jest napisany tak, jak poprzednie i zdaje sobie sprawę, że jest on jednym z najgorszych. Przepraszam. Wiecie, są chwile w życiu człowieka, te lepsze i te gorsze. Ja muszę przejść przez chwilową (mam nadzieję) burze w moim życiu i odechciewa mi się wszystkiego. Kiedy pisze, zapominam o wszystkim i zwykle staram się, żeby było to napisane na najlepszym poziomie. Unikam błędów i chce, żeby wszystko brzmiało ładnie. Ten rozdział, odnoszę takie wrażenie, że jest do dupy i zdaje sobie z tego sprawę. Przepraszam.

Czwarta i już ostatnia sprawa to to, że wyjeżdżam. Nie jest to długi okres, bo tylko tydzień, ale teraz jestem bardzo wkręcona w życie Emily i Shawna. Mam głowę pełną pomysłów. Dlatego jest to dla mnie dosyć ciężkie, że spędzę tydzień bez pisania. Mam nadzieje, że wytrwacie ten tydzień tak samo, jak ja. Dziękuje wam za wszystko, co dla mnie robicie: każdy komentarz, głos, wyświetlenie i follow daje tak ogromną motywacje i przynosi tak wiele radości, że to niewyobrażalne. Ciesze się, że Was mam. Życzę Wam miłych wakacji, mam nadzieję, że podczas ich trwania będziecie się spełniać. 
Pamiętajcie, bądźcie zawsze sobą.   

                                                                                                                                          Natalia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro