3. Las Vegas
Emily POV:
— Emily, wstawaj. Emily... — mogłam poczuć przy swoim policzku ciepły oddech Shawna szturchającego mnie w ramię.
— Co się stało? Dlaczego mnie budzisz? — odezwałam się zaspanym głosem, przecierając przy tym oczy.
— Postój, nie wiem, czy idziesz, ale wolałem zapytać. — szczerzył się chłopak.
— Tak, chyba tak. Która jest godzina? — odpowiedziałam, patrząc przy tym przez okno, przyglądając się wschodzącemu słońcu.
— Po piątej, nie wiem dokładnie. A i telefon ci dzwonił parę razy, ale postanowiłem cię nie budzić. — uśmiechnął się delikatnie, po czym następnie udał się w kierunku wyjścia.
Od razu chwyciłam telefon i spoglądając na ekran, mogłam ujrzeć trzy nieodebrane połączenia od taty i dwie wiadomości od Ann.
Oh, no tak.
Przeciągnęłam się, a następnie wstałam, usiłując wyjść z autokaru. Przez chwilę rozmyślałam nad tym, dlaczego moje słuchawki nie były podłączone do mojej komórki, tylko zawieszone na haczyku obok mnie, ale zaraz dałam sobie z tą myślą spokój.
Gdy postawiłam pierwszy krok na ziemi, mogłam poczuć, że nie jest już tak ciepło, jak w dzień. To było logiczne, ale ja o tym nie pomyślałam. Zapięłam swoją bluzę, przykrywając przy tym dekolt, dłonie schowałam w rękawy i z gęsią skórką na nogach udałam się szybko na stacje, aby odnaleźć Ann.
— Jak się spało? — usłyszałam głos pana Mullinsa, kiedy otwierałam drzwi do kawiarni.
— Średnio, dziękuję. — zaśmiałam się, szukając wzrokiem koleżanki. Co dziwne zobaczyłam ją przy Jake'u i Amy dlatego postanowiłam podejść.
— Dzień dobry gwiazdeczko! — mogłam usłyszeć radosny głos kolegi, który poprawił mi od razu humor. W jego ustach gwiazdeczko brzmiało nieco czulej i szczerzej niż w ustach mojej matki.
Uśmiechnęłam się tylko i kiwnęłam głową na znak przywitania do całej grupki.
— Idziemy pogadać? — zapytałam ze wzrokiem skupionym na Ann.
— Jasne. — odpowiedziała uśmiechnięta dziewczyna.
— Spałaś coś? — spoglądałam na jej opadnięte powieki, gdy wychodziłyśmy z kawiarni.
— Tak spałam, parę godzin. Ty przespałaś, prawię całą drogę, a ja podziwiałam piękne krajobrazy. — zaśmiała się dziewczyna, obracając w kółko i wymachując rękoma.
Spojrzałam na jej spięte rude włosy i piwne oczy. Była taka szczęśliwa, zazdrościłam jej.
Zaśmiałam się krótko, zadając kolejne pytanie.
— Znasz ich? — wskazałam wzrokiem przez szybę na Jake'a i Amy.
— Nie. Rozmawialiśmy o tobie. — powiedziała dziewczyna, marszcząc czoło tak, że jej brwi prawie tworzyły całość.
— O mnie? — zdumienie na mojej twarzy mogło wyglądać zabawnie. Z reguły, wszystkie moje nieprzewidziane wyrazy twarzy wyglądają zabawnie.
— Tak, ale nic konkretnego. Mówili, że jesteś sympatyczna i pytali, gdzie mieszkasz. Bardziej ciekawiło to tego blondyna i takiego wysokiego bruneta, ale powiedziałam im żeby sami zapytali, nie wiedziałam, czy chcesz udzielać im takich informacji, no wiesz... — chciała kontynuować, ale jej przerwałam.
— Jake'a i Shawna?
— Tak.
— Oh. To ciekawie. Ann muszę zadzwonić, przepraszam. — rzuciłam, po czym udałam się w stronę autokaru wykonać telefon do taty.
— Jasne. — odpowiedziała i udała się w inną stronę.
Przed autokarem mogłam zobaczyć Shawna palącego papierosa. Spojrzał na mnie, zagryzł wargę i puścił mi oczko. Jestem pewna, że źle to odebrałam, dlatego zmarszczyłam czoło i mogłam poczuć, że moje policzki kolejny raz przy tym chłopaku nabierają innego odcieniu. Wkurza mnie jego pewność siebie. Wsiadłam do busa, usiadłam na swoim miejscu, rozkładając zmarznięte nogi na oba siedzenia i wybrałam numer do ojca.
— Halo? — rzuciłam, gdy już przy drugim sygnale połączenie zostało odebrane.
— Emily? — usłyszałam głos mojego taty po drugiej stronie słuchawki. Był jakiś inny jakby zdenerwowany.
— Tak. Coś się stało? Zapomniałam zadzwonić, przepraszam.— zaczęłam się tłumaczyć.
— Nic się nie stało kochanie, za ile będziesz na miejscu?
— Myślę, że około ósmej powinniśmy być.
— Wspaniale. Jak się umawiamy? Może podaj mi nazwę hotelu, co? — pytał, widocznie był zestresowany.
— Zadzwonię do ciebie, jak dotrę na miejsce, dobrze? — zapytałam, uśmiechając się odruchowo. Kurczę stęskniłam się za nim.
— Jasne słoneczko, nie mogę się doczekać. Kocham cię, dzwoń!
— Ja ciebie też, cześć. — powiedziałam i rozłączyłam się, patrząc jeszcze przez chwilę w ekran.
— Chłopak dzwonił? — zapytał znajomy mi głos.
Spojrzałam przed siebie i ujrzałam Shawna. Podniósł moje nogi z jego siedzenia, usiadł i położył je na sobie tak, że cały czas leżałam oparta o szybę autokaru. Moje serce znacznie zaczęło przyśpieszać, jego dotyk przeszedł przez całe moje ciało. Niesamowite uczucie.
— Tak, jasne. — zaśmiałam się, zakrywając dłonią usta.
Gdyby tylko ktoś mnie chciał.
— Jak ma na imię? — zapytał, trzymając rękę przy mojej kostce.
Patrzyłam chwilę na jego dłoń, miał zadbane paznokcie i delikatną skórę.
— John. — odpowiedziałam, nadal próbując powstrzymać się od śmiechu.
— Mhm. Skąd jesteś? — przerwał, próbując zmienić temat.
— Nowy York. — powiedziałam, przewracając oczami. — A ty?
— Las Vegas.
— Przecież tam jedziemy. Nie wkręcisz mnie. — próbowałam przedrzeźniać jego mimikę twarzy.
— Poważnie.
— Jechałeś dziesięć godzin, spóźniony, żeby się wrócić i zwiedzić swoje miasto? — przyglądałam się mu, oczekując odpowiedzi.
— Tak, to idiotyczne. Biuro podróży nie pozwoliło mi dołączyć do was w trzecim dniu, bo coś im by się z pieniędzmi nie zgadzało. Nie wiem, pieprzenie.
— Faktycznie, idiotyczne.
Usłyszałam wchodzących do autokaru ludzi, a to oznaczało koniec postoju. Po chwili mogłam zobaczyć przechodzącą obok nas Kate, która patrzyła się na moje nogi leżące na kolanach Shawna.
— Co to za gołąbeczki? — powiedział Jake, gdy siadał na swoje miejsce.
— Ona ma chłopaka. — odpowiedział Shawn, odwracając głowę przez siedzenia do kolegi.
Zaczęłam się śmiać. Po chwili mogłam poczuć w kieszeni moich szortów wibrujący telefon. Spojrzałam na ekran i zauważyłam SMS od Ann:
Ann: JAKIEGO KURWA CHŁOPAKA?
Emily: Hahahaha. Wkręciłam go, później ci opowiem.
Ann: Uff, dobrze.
Usypiałam, ale budziłam się co chwilę. Było mi strasznie zimno. Przetarłam oczy, zdjęłam nogi z Shawna, ponieważ zaczęły powoli drętwieć, a ja nie czułam już stóp.
— Dlaczego tu jest tak zimno? — zapytałam, rozglądając się czy nigdzie nie ma uchylonych okien.
— Dobre pytanie. Jak się tak ubierasz na całą noc i nie weźmiesz sobie żadnego koca, to się później dziwisz. Myśl. — odpowiedziała sarkastycznym głosem zza moich pleców Kate.
Sukasukasukasuka.
— Chcesz bluzę? — usłyszałam głos Bruno.
— Tak! — odwróciłam się, stając kolanami na siedzeniu.
Chłopak zaśmiał się i podał mi bluzę, po czym ubrałam ją szybko. Po pięciu minutach zatrzymaliśmy się na kolejny postój.
— Idziecie? — zapytała Amy.
— Ja tak. — podniosła się Kate i ruszyła w kierunku wyjścia.
— Emily? Chłopcy?
— Nie, ja zostanę. Dzięki. — posłałam jej uśmiech.
— Ja idę zapalić. — powiedział Shawn. Wstał, spojrzał się na mnie chłodno i wyszedł.
— A wy nie idziecie? — wstałam i usiadłam obok Bruno i Jake'a.
— Nie mamy potrzeby. — puścił mi oczko Jake.
— Więc wy wszyscy jesteście z Las Vegas? — zapytałam.
— Tak, tylko Kate przyjeżdża na wakacje. A co, Shawn ci opowiadał? — powiedział, unosząc brwi.
— No rozmawialiśmy trochę na ten temat. — odpowiedziałam, bawiąc się rękawami za dużej bluzy.
— Kto mnie obgaduje? — zaśmiał się brunet, o którym właśnie trwała rozmowa.
— Ona! — wskazał na mnie palcem Jake. Był dziecinny, ale lubiłam go.
Zaczęłam się śmiać i wróciłam na swoje miejsce, obok mnie ponownie usiadł Shawn.
— Mullins mówił, że za trzydzieści minut będziemy.
— Nareszcie. — powiedziałam.
Przez resztę drogi śmiałam się z chłopaków i wygłupiałam z Shawnem. Polubiłam ich, polubiłam go, a nawet tę jego pewność siebie.
Mullins przeszedł się po autokarze, przeliczył wszystkich i rozdał każdemu kluczyki od pokoi, które otrzymał chwilę wcześniej od pani Smith. Nie wiem skąd ona je miała teraz przy sobie, ale wolałam nie pytać. Chciałam być w pokoju z Ann, lecz niestety nie mogłam, bo tak zaznaczyła moja mama przy wysyłaniu zgłoszenia. Nie podlegało to zmianie.
_______________________________________________________
Dochodziła godzina dziesiąta. Byłam już wykąpana i przebrana. Siedziałam w swoim pokoju na wyjątkowo miękkim łóżku i kończyłam malować oczy mascarą. Ubrałam białe spodnie z dziurami na kolanach, czarną bluzkę z krótkim rękawem i granatową wiatrówkę, ponieważ dziś było chłodno. Kiedy skończyłam malować rzęsy, usłyszałam szarpnięcie drzwiami.
— Gwiazda! — rozpoznałam głos Shawna. — Idziesz z nami przejść się po mieście?
— Po pierwsze... — nie dokończyłam, ponieważ mi przerwał.
— ...To się puka. — w tym momencie zaczął dwuznacznie poruszać brwiami. — Tak wiem. Więc idziesz? — zapytał. Obejrzał mnie przy tym od góry do dołu, wymachując na przemian brwiami.
— Zrobię ci krzywdę, jak się nie zamkniesz. — powiedziałam, chcąc wyglądać groźnie.
— Masz może metr sześćdziesiąt... Pięć? Kogo chcesz oszukać kochanie?
Kochanie?
— Jestem już umówiona, kochanie. — czułam, że moje policzki zaczynają się rumienić, w moich ustach nie brzmiało to tak seksownie, jak w jego.
— Podoba mi się to. — zaczął się śmiać.
— Wyjdź, okej? — wskazałam mu palcem na drzwi.
— Umówiona z chłopakiem? — zapytał, nie wykonując mojej prośby.
— Może tak. — odpowiedziałam.
— Miłej randki. — zaśmiał się pod nosem, po czym wyszedł.
Przez chwilę jeszcze przez moją głowę przechodziło słowo kochanie w jego ustach skierowane do mnie. Moje serce biło szybciej.
Przecież mówi tak do każdej dziewczyny, nie jesteś inna. - pomyślałam, zrobiło mi się przykro, ale zadziałało, bo przypomniałam sobie, że mam zadzwonić do taty więc zajęłam myśli czymś innym. Wybrałam numer ojca i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
— Halo, córeczko? Miałaś się odezwać wcześniej. — usłyszałam głos taty.
— Tak, ale musiałam się ogarnąć tato.
— Dobrze, gdzie jesteś?
— Fortune Hotel.
— Za dziesięć minut będę.
— Jasne. — odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Wychodząc z pokoju, upewniłam się, czy zamknęłam drzwi.
Siedziałam na kamiennym murku przed hotelem, rozglądając się dookoła.
— Ale tu pięknie, nie wierze, że tu jestem. — powiedziałam do siebie półszeptem.
Po chwili zauważyłam nadjeżdżający srebrny samochód ojca. Mogłam zobaczyć wysiadającego z niego średniego wzrostu mężczyznę z widocznym zarostem. Pobiegłam i wtuliłam się w niego.
— Cześć kochanie. — uśmiechnął się i nie chciał mnie wypuścić z objęcia.
Czułam, jak powoli po moich policzkach spływają ciepłe łzy, tak bardzo brakowało mi jego głosu...
— Nie płacz. — powiedział, wycierając mi każdą pojedynczą łzę spływającą z moich oczu. -Też tęskniłem. — dodał.
— To gdzie mnie zabierasz? — zapytałam uśmiechnięta, wycierając rękawem kurtki policzki.
— Najpierw na obiad, później mam dla ciebie niespodziankę. Boże, ale ty schudłaś i jak wyładniałaś. Prawdziwa kobieta się z ciebie zrobiła. — mówił, nie nadążając nad swoimi komplementami.
— Jestem za. Umieram z głodu. — odpowiedziałam i usłyszałam śmiech Jake'a, który z grupą przyjaciół wychodził z budynku.
Kurwa, no nie.
Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Bruno, Jake'a, Amy, Kate i Shawna. Było mi wstyd. Powiedziałam, że idę spotkać się z chłopakiem. Chyba zrozumiał, że żartuje? Nie wyprowadziłam go z błędu, więc nie miał powodów, by tak sądzić. Jednak nie chciałam czasu przeznaczonego dla taty marnować na tłumaczenie się im, ponieważ musiałam wrócić na piętnastą. Wsiadłam na jedno z przednich siedzeń, zapięłam pas i odjechaliśmy z tatą wzdłuż ulicy E Flamingo.
_______________________________________________________
Kiedy skończyliśmy jeść już swój posiłek w jednej z restauracji miasta, tata powiedział, że pokaże mi jak mieszka.
No tak, nigdy nie byłam u mojego ojca w domu.
Weszliśmy na piękne osiedle. Wszędzie było zielono i schludnie. Przyjazna okolica. Kiedy dotarliśmy przed dom, nie mogłam uwierzyć, że on tu mieszka. Zacisnęłam ręce i otworzyłam szeroko powieki. Dom był ogromny i piękny. Błękitna charakterystyczna brama przy wejściu, ogródek... Zastanawiało mnie, od kiedy mój tata ma czas na zajmowanie się ogrodem. Otworzył mi drzwi wejściowe prowadzące do przedpokoju, nie musiał używać kluczy, bo były otwarte, co bardzo mnie zdziwiło.
Zacisnęłam gardło, gdy zobaczyłam piękną kobietę stojącą w przedpokoju.
— Kochanie poznaj moją narzeczoną Jessie. — powiedział tata, uśmiechając się do mnie. — Niespodzianka.
— Zawsze chciałam cię poznać, twój ojciec tak wiele mi o tobie opowiadał. — objęła mnie w ramionach nieznajoma.
— Emily. — przedstawiłam się zszokowana. Cholera, mógł mi powiedzieć, byłabym, chociaż w jakimś stopniu przygotowana.
— Wiem kotku. Napijesz się czegoś? Wejdź. — uśmiechnęła się i wskazała, abym przeszła dalej.
Kotku?
Rozglądałam się niepewnie po domu. Był jak z marzeń, niesamowity. Szare ściany i dopasowane białe meble zajmowały większość przestrzeni. Wszystko wyglądało jak idealnie stworzony domek w simsach, nad którym siedziało się parę dni w dzieciństwie. Myśl, że tata znalazł sobie kobietę, bardzo mnie przygnębiła, to był moment, którego się zawsze obawiałam.
— Tato? — zapytałam po godzinie, gdy wyszłam z łazienki. Dochodziła godzina czternasta.
— Tak? — zapytał, puszczając mi przy tym oczko.
— Możemy już jechać? Nie chcę się spóźnić.
— Oczywiście, zbieraj się.
Kiedy byłam już gotowa do wyjścia postanowiłam z grzeczności pożegnać się z Jessie.
— Pa kochanie, jesteś niesamowitą dziewczyną. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy w te wakacje i może do nas wpadniesz.
Ja nie mam takiej nadziei.
— Cześć, dziękuje. — odpowiedziałam i udałam się do auta.
— Wszystko w porządku? — zapytał ojciec, kiedy mieliśmy ruszać.
Wiem, że było to dla niego bardzo stresujące, dlatego postanowiłam go podbudować i uspokoić.
— Tak, to jest dobra kobieta. Dobra dla ciebie, tak myślę. — uśmiechnęłam się lekko.
Po tych słowach tata pocałował mnie w czoło i ruszył w stronę hotelu.
_______________________________________________________
— Czyli jutro o dwudziestej się widzimy? — zapytał, kiedy byliśmy już na miejscu.
— Tak, jasne. Dzwoń, jak będziesz. — powiedziałam, wychodząc z samochodu.
Kiedy wchodziłam po drewnianych schodach budynku, czułam, jak łzy powoli spływały po moich policzkach. Było mi smutno, bardzo. Zatrzasnęłam za sobą drzwi od pokoju i rzuciłam się na białą pościel, którą było okryte moje łóżko. Nie na długo białą, bo po spływającej mascarze zostały widoczne ślady. Schowałam twarz w poduszkę i płakałam. Przez moją głowę przebiegało wiele myśli. Wiem, że to mój tata i oczywiście, chcę, żeby był szczęśliwy, ale to był moment, kiedy chyba naprawdę poczułam to rozstanie rodziców. Po paru latach poczułam ten ogromny ból w sercu. Zawsze byłam uśmiechnięta, kiedy jeszcze byli razem. Wszystko się zmieniło. Oni się zmienili i ja się zmieniłam. Nie chciałam, żeby kochał inną kobietę, zastanawiałam się, czy on jest zdolny do miłości. Jak mógł mi to zrobić, postawić mnie w takiej sytuacji. Biłam się z myślami. W pewnym momencie usłyszałam, że drzwi od pokoju się uchylają. Przetarłam szybko oczy i odwróciłam się w kierunku wyjścia. Musiałam wyglądać okropnie, ale nie przejmowałam się wtedy tym.
— Mogę? — zapytał znajomy mi głos.
Moje serce zaczęło bić zdecydowanie szybciej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro