Ostatni Oddech
Obu ich zamurowało. Nie wiedzieli co zrobić. Dziewczyna, która jeszcze chwilę temu z nimi rozmawiała teraz leżała martwa. Nie wiedzieli jak się zachować.
- K-Kyouka...? - zająknął się Kazuma z nadzieją, że to tylko zły sen
Ivan nic nie powiedział tylko złapał swojego przyjaciela za rękę i zaczął go ciągnąć w drugą stronę.
- CO TY ROBISZ?! - krzyknął Kazuma z łzami w oczach - NIE MOŻEMY JEJ ZOSTAWIĆ!
- Kazuma nie mamy czasu
- A-Ale...
- NIE MAMY CZASU! - Ivan szarpnął Kazume, który wydał z siebie okrzyk bólu. Niestety było już za późno.
Drogę ucieczki zagradzał im rosły demon.
-kurwa. - Ivan nie zdążył nic więcej powiedzieć, ponieważ pięść potwora uderzyła go prosto w klatkę piersiową. Z hukiem wylądował pod drzewem. Nie mógł złapać oddechu, zaczął panikować.
Kazuma wyciągnął miecz, który dostał od Urokodakiego i przyjął pozycję do walki. Demon jedynie się zaśmiał co sprawiło, że chłopak szybko pożałował decyzji o podjęciu walki.
Demon skoczył w jego stronę i rozciął mu kark pazurami. Stwór wylądował na ziemi po czym znów się odbił z zamiarem ponownego zaatakowania karku, lecz tym razem Kazuma zdążył się obrócić i zadał cios swojemu napastnikowi w przedramię odcinając mu rękę. Był bardzo zdziwiony, że udało mu się tak precyzyjnie żądać cios. Był pewny, że obrażenia jakich doznał demon spowolnią jego ruchy. Nic bardziej mylnego. To go tylko rozwścieczyło i jego ataki były szybsze i silniejsze, co sprawiło że Kazuma chciał już się poddać, lecz wiedział, że nie może. Musiał chronić Ivana, który walczył o każdy oddech pod drzewem.
Stwór skoczył w jego stronę, lecz Kazuma zrobił unik i przebił przeciwnika mieczem na wylot w okolicach szyi. Demon upadł na ziemię i stracił kontrolę nad sytuacją. Chłopak podbiegł do przeciwnika i zadał ostateczny cios obcinając wrogowi głowę. Kazuma upadł na kolana z wycieńczenia próbując wyrównać oddech. Przypomniało mi się, że nie ma na to czasu i szybko podbiegł do Ivana, który leżał nieruchomo.
- IVAN - zaczął panikować Kazuma
- Ivan obudź się! Nic ci nie jest?! Boli cię?!
- Nie kurwa łaskocze- powiedział Ivan cichym głosem, bo wciąż łapał oddech.
- Czy ty serio nawet ledwo oddychając musisz być sarkastyczny?
- Tak, to moja misja życiowa- odparł Ivan uśmiechając się do przyjaciela.
Kazuma nie mógł się powstrzymać i przytulił Ivana.
- dUsisz mNie - powiedział rozbawiony Ivan
- Czy wy na prawdę zachowujecie się tak beztrosko mimo tego że przed chwilą prawie zgineliście?
Kazuma i Ivan obrócili się w stronę, z której pochodził głos.
(Wiem że krótki ten rozdział sory)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro