Wywiad LXIV: Salada_2003
✩ ✩ ✩
⸻ POZNAJCIE ⸻
→ Salada_2003 ←
✩ ✩ ✩
Wywiad przeprowadzony w sierpniu 2024 roku.
·
Data publikacji: 13.10.2024 r.
☟
Dziennikarka: Hejka! Jestem Noorshallancką dziennikarką i odpowiadam na Twoje zgłoszenie do wywiadu. Bardzo się cieszę, że będziemy mogły porozmawiać! Przed rozpoczęciem rozmowy o Twojej twórczości i działalności na Wattpadzie chciałabym się najpierw czegoś o Tobie dowiedzieć. Kim tak właściwie jesteś, jakie posiadasz pasje poza pisaniem, co lubisz robić w wolnym czasie? Opowiedziałabyś coś o sobie?
Salada_2003: Kim jestem? Różnie można mnie określić. Z zawodu jestem technikiem weterynarii, aczkolwiek obecnie studiuję na UKW kierunek zwany edytorstwem, co zupełnie mija się z tym co powinnam studiować po technikum. Można jednak określić mnie też pisarką (acz nie autorką); wielkim pisarskim pożarem, a nawet nałogowcem. Jestem osobą wdzięczną, wierną temu co robię i wkładającą w to całą moją energię. Bo nic nie zasługuje w mojej ocenie na to tak bardzo jak pisanie i moje książki.
Co do zainteresowań... Odkąd wyjechałam na studia i mieszkam sama, pracuję nad udoskonaleniem swojej wiedźmiej drogi. Jestem współczesną czarownicą i poganką. Praktykuję między innymi: medytację, wdzięczność, tarota, ostatnimi czasy zainteresowałam się również czakrami i ogólnie pracuję ze swoją intuicją, aurami, energią księżyca, słońca i energią duchów czy przewodników duchowych. Zauważyłam że dzięki temu jestem bardziej spokojnym i wyrozumiałym człowiekiem, a ponadto przestałam siwieć. Dzięki temu zaczęłam też inaczej postrzegać siebie, zwiększyłam swoją samoocenę, przestałam przejmować się opinią ludzi, którzy nie są moim autorytetem. Obecnie, gdy jestem w domu rodzinnym na wakacjach, nie mam zbytniej możliwości praktyki magii, aczkolwiek przywiozłam tu ze sobą kadzidła, świece, karty i kilka książek o tejże tematyce.
Dodatkowo kocham sport – głównie bieganie na krótkie dystanse czy pracę z oddechem. Jednak zawsze, gdy idę pobiegać, zapominam zabrać ze sobą wody, co często kończy się zadyszką i (dosłownie) duszeniem się kaszlem. Lubię także jeżdzić na łyżwach rekreacyjnie, chociaż od dwóch lat nie miałam styczności z lodem (wiadomo, zmiana klimatu), nad czym bardzo ubolewam.
Dziennikarka: Bardzo miło mi Cię poznać. Przechodząc do pomarańczowej aplikacji, poruszmy na początku jeden z ważniejszych elementów tworzenia konta, czyli wybrania odpowiedniego nicku. Stąd pytanie: Jak stworzyłaś swój pseudonim i dlaczego postanowiłaś się nim podpisywać?
Salada_2003: Historia nick'u jest dość długa, złożona i obszerna.
Zanim jednak odpowiem na twoje pytanie, zacznę od tego, że na tej platformie jestem od prawie 10 lat (ta okrągła liczba minie w grudniu, bodajże 16). Ta dokładność bierze się z tego, że dzień założenia konta tutaj był prawie jak prezent na gwiazdkę. Pamiętam jak bardzo cieszyłam się na myśl, że istnieje taka platforma, gdzie można pisać bez ograniczeń i na dodatek to publikować.
To konto, Salada_2003, jest jednym z wielu moich kont na tej platformie, co jednak ma zupełnie inne podłoże niż dodatkowe gwiazdki i wyświetla (pierwotnie nie służyły mi one jako fejki, choć w dniu dzisiejszym muszę przyznać, że niestety tak właśnie jest). Co zaś do samego pytania, które zadałaś: pierwszą nazwą konta było: WpojonyAM. Wzięło się to stąd, że podczas zakładania tego (już niejako stałego) azylu, w mojej głowie zaświtał pomysł na stworzenie własnej poważnej historii. Takiej, którą wydam i którą będę pielęgnować jak dziecko. Zaznaczam, że miałam wtedy 14 lat, a ponadto był to lipiec, czyli swobodny czas wakacji. Więc mogłam pisać do woli! Historia obecnie odświeżona nadal nazywa się Wpojony przeznaczony, skąd pierwszy człon starej nazwy. Literki AM wzięły się zaś z tego, że w tamtym czasie byłam zakochana w hiszpańskim idolu, który do dziś dnia zajmuje najważniejsze miejsce w rankingu moich idoli: Abraham Mateo. Jego skrótem jeszcze do jego (strzelam) 20 roku życia był właśnie: AM. Stąd więc i tamte literki w starej nazwie.
Na pierwszym koncie, które do dziś nazywa się: ojasiak2003 pisałam z nim fanfiki, podobnie jak książki o wilkołakach, ale to już zupełnie inna historia.
Co zaś do obecnej nazwy; w pewnym wieku stwierdziłam, że ją odświeżę (to była druga próba napisania) Wpojonego, w związku z czym potrzebuję nowej poważnej nazwy. I tak zaczęłam rozmyślać, po czym tłumaczyłam sobie różne smaki z polskiego na hiszpański, (bo z językiem tym po dziś dzień jestem bardzo związana). I tak to powstała: Salada, czyli słony. Potem, w podobny sposób, zmieniłam także nazwę mojego trzeciego konta założonego w 2017 roku na: DulceLuna0660. A stało się to gdy zaczęłam pisywać tam poważne (o ile można to tak nazwać) fanfiki z anime Boku No Hero Academia. Dulce, czyli słodki, a luna, czyli księżyc. Słodki księżyc 0660.
W sumie na platformie mam 9 kont, a z każdym wiąże się inna - krótsza lub dłuższa - historia powstania jak i nazwy. Większość z nich jest już dziś jednak zapomniana i używana tylko do dodawania zasięgów.
I to by było na tyle :)
Dziennikarka: Nie gubisz się wśród tych wszystkich kont?
Salada_2003: Każde jedno mam zapisane, więc nie jest to dla mnie duży problem. Zwłaszcza, że Wattpad ma ten plus, że po zalogowaniu na dane konto po raz pierwszy można zapisać nazwę i hasło, co bardzo mi się przydaje.
Dziennikarka: Rozumiem. Porozmawiajmy przez chwilę o Twojej grafice profilowej. Co oznacza, symbolizuje i kto stoi za jej wykonaniem?
Salada_2003: Za wykonaniem grafiki stoję sama, chociaż posługiwałam się przy tym silnie pomocą AI na Canvie, gdzie przez jakiś czas było to darmowe. Potem przestało. Z tego co pamiętam wpisywałam wtedy po prostu słowo: magia oraz girl i wyskakiwały mi różne propozycje. Po wyborze odpowiedniego zdjęcia dodałam tylko nazwę konta: Sadala_2003 i zapisałam. Jednak od dłuższego czasu zastanawiam się czy nie zmienić jej na bardziej... oryginalną i pokazującą powagę tego konta. Bowiem u mnie tło ma za zadanie promować obecnie pisaną historię, a profilowe... Niestety nie wydaje się aktualnie dopracowane. Zgłaszałam już ten problem mojej graficzce, ale na ten moment wiem, że ma ona sporo zamówień i nie chcę jej dokładać dodatkowego probelmu.
Dziennikarka: Rozumiem. Wracając do kwestii pisarskich, jak to się właściwie stało, że zaczęłaś pisać? Co sprawiło, że postanowiłaś spróbować w tym swoich sił i jak długo już to robisz?
Salada_2003: Ja niczego nie postanowiłam. Ja od zawsze to robiłam. Miałam 8 lat, gdy powstawały moje pierwsze książeczki rysunkowe i komiksy na święta. Kiedyś pisałam książkę o Rudolfie czerwononosym czy też o zwierzętach, które przeżywały przygody. A nawet były bajki o mnie i moim tamtejszym crush'u. O tym jak łączy nas przeznaczenie. To były bardzo zabawne czasy. Pamiętam, że jedną z takich historii napisałam w Paincie, a była to historia o tym, jak ja i mój obiekt westchnień zamieniamy się w koty i zakochujemy, po czym dopiero możemy wrócić do ludzkich postaci. Teraz patrzę na to z naprawdę dużą radością, że takie wspomnienia nadal się jeszcze zachowały.
Dziennikarka: A czy posiadasz jeszcze te wszystkie opowiadania?
Salada_2003: Niestety nie, ale to nie zmienia piękna samych wspomnień. I radości, jaką poczułam, gdy przed wywiadem mogłam sobie o tym przypomnieć.
Dziennikarka: Początki początkami, ale za Tobą już jakiś czas poświęcony pisaniu. Powiedz, ile dzieł już napisałaś bądź piszesz? Jesteś w stanie wskazać to, z którego jesteś szczególnie dumna?
Salada_2003: Obecnie piszę Elección - hiszpańska masakra. Ale moją dumą na pewno jest Wpojony przeznaczony. Płakałam łzami szczęścia, gdy po 9 latach wreszcie udało mi się napisać pierwszy draft. Gdy zrozumiałam, czym tak naprawdę jest praca pisarza. W ten sam sposób, w jaki napisałam Wpojonego mam zamair dokończyć także cały ciąg innych książek czekających w moim arsenale do napisania.
Teraz opisując tę dumę nadal mam ochotę się popłakać, bo nadal nie mogę pojąć, że moja perła jest ukończona i już nic tego nie zmieni. Teraz potrzebuję tylko odpowiednich poprawek, beta redakcji i można spokojnie cieszyć się podwójnie
Dziennikarka: Mówiąc jeszcze o Twoich pracach opublikowanych na Wattpadzie, kto przygotował do nich grafiki? Stanowią one nawiązanie do samego tekstu danego utworu?
Salada_2003: Grafiki przygotowała moja najdroższa graficzka, której dedykowałam nawet jedną z prac. Jej wattpadowa nazwa to mockingjay_89.
A co do nawiązania... I tak i nie. Okładka Wpojonego ma nawiązanie zwłaszcza oczami które stanowią pierwszy plan. W Elección nie ma większych nawiązań.
Dziennikarka: Powiedz, jak wygląda Twoje przygotowanie do rozpoczęcia pracy nad książką? Tworzysz na początku zarys tego, co ma zostać zawarte, czy też idziesz na żywioł i nie notujesz żadnych informacji o wydarzeniach, bohaterach i tym podobnych?
Salada_2003: Notatki mam zawsze. W bardzo polecanej przeze mnie aplikacji Notion mam zapisane takie rzeczy jak: Podstawy (wyciągnięte z poradnika pisarskiego Tomasza Węckiego), gdzie zawarte są trzy kwestie: motyw, konflikt i narracja.
Kolejną stroną,którą tworzę w aplikacji jest: skrót, czyli to co w pierszej myśli (nazywanej przeze mnie przeczuciem, czy też zapałem) powstaje.
Następna jest kwerenda. Rozpisuje tak wszystko czego potrzebuję do napisania historii.
W sekcji czwartej, pod nazwą: planowanie, znajdują się podstrony odnośnie: czasu, miejsc akcji (gdzie z reguły wstawiam przykładowe zdjęcia lokacji) oraz rozpiska bohaterów.
Na końcu zawsze mam sekcje ze scenami podzielonymi na: ramowy plan wydarzeń i szczegółowy.
Tak więc w ten właśnie sposób z reguły wygląda moje planowanie.
Dziennikarka: No dobrze, a ile czasu starasz się poświęcać tworzeniu, dodatkowo, co przemawia do Ciebie bardziej? Łatwiej napisać ci fragment opisowy czy dialog?
Salada_2003: Staram się znaleźć na to jak najwięcej czasu i staram się nie być leniwa. Z reguły mam dużo wolnego czasu, który przeznaczam głównie na pisanie, co widać po ilości słów, które potrafię z siebie wyrzucić jednego dnia. Od 2000 do czasem nawet 4000.
A co do drugiej części pytania: łatwiej mi jest zawsze napisać fragment opisowo-dialogowy. Suche opisy są dla mnie beznadziejne, a sam dialog z tylko lekką narracją tu i tam jest jeszcze gorszy. Ponadto staram się używać języka (zarówno w 1 i 3 osobie narracji), który pasuje do treści i osoby, na którą skierowana kest kamera. Jednak zabieg ten okazuje się być zły w przypadku narracji trzecioosobowej, o czym uświadomił mnie mój wykładowca edytorstwa - Profesor Zawodniak.
I niestety teraz w trakcie poprawek Wpojonego mam do poprawki całą narrację :)
Dziennikarka: Życzę zatem wytrwałości. Jeżeli już pisać, to jakiej długości rozdziały preferujesz?
Salada_2003: Długie. Conajmniej 2000 słów. Nauczyłam się tego z rozdziałów książek, które sama czytam i które są dla mnie wzorem.
Dziennikarka: Rozmawiamy już chwilę o Twoim pisarskim warsztacie, dlatego przyszła pora na dosyć istotne pytanie. Każdy z nas lubi się w innej tematyce. Jak jest z Tobą? Jakie gatunki książek lubisz pisać najbardziej i dlaczego? Podczas pisania czego czujesz się najlepiej?
Salada_2003: Fantasy i romantasy, chociaż to drugie nie sprawia mi zbyt wielkiej radości. Lubię wątki akcji i nietuzinkowe rozwiązania, które preferuje ten gatunek. Nie lubię też motywu, gdy bohaterowie mający ze sobą być zakochują się od razu lub po kilku stronach/rozdziałach. Rozumiem wątek przeznaczenia, ale to też robi się moim zdaniem powoli oklepane i nie daje miejsca na dobrze logicznie wykreowany wątek. Np. we Wpojonym pojawia się wątek przeznaczenia, ale jednostronnego, przez co nie mogę od razu połączyć ze sobą Doriana i Luizy.
W Elección natomiast mamy wątek miłości męsko-męskiej, gdzie główną przeszkodą na drodze naszej pary jest to, że jeden z nich tęskni za swoim poprzednim kochankiem. Dlatego podejrzewam, że jeśli oni mieliby zakochać się w sobie obaj, to dopiero pod koniec lub w drugiej części.
Ponadto uważam, że takie podejście nieco przełamuje się w kontekście książek, gdzie bohater i bohaterka są razem w połowie, a potem ta siła pcha ich w przód.
Jednka to spostrzeżenie wynika też raczej z braku doświadczenia czytelniczego. Nie czytam wielu książek o różnorakiej tematyce, a właśnie głównie romantasy. Stąd mi samej pewnie wydaje się, że w jakiś sposób jestem wyjątkowa. To może i mój błąd.
Dziennikarka: Chciałabym poruszyć teraz kwestię systematyczności. Jak wiadomo, nie zawsze udaje nam się pisać wtedy, gdy sobie to założymy. Stąd pytanie: Jak to wygląda u Ciebie? Starasz się pisać i publikować regularnie?
Salada_2003: Jak mówiłam, mam za dużo wolnego czasu, który przeznaczam na pisanie, więc piszę regularnie, ale mimo to nie regularnie publikuję rozdziały na Wattpadzie. Mimo że staram się pisać jak najwięcej, nie zawsze to wychodzi. Wcześniej mówiłam że piszę dużo (2000-4000 słów dziennie), ale to jest raczej średnia a niżeli codzienność.
Dziennikarka: Było o systematyczności, to teraz o jej braku. W pisarskim świecie istnieje coś takiego jak twórcza niemoc. Niektórzy określają ją jako brak weny, a inni motywacji. Jak jest z Tobą? Miewasz momenty, gdy nie możesz zabrać się za pisanie? Potrafisz przełamać takie chwile? Jeżeli tak, to w jaki sposób to robisz?
Salada_2003: Szczerze, czekałam na to pytanie, bo mam w tej kwestii trochę do powiedzenia, ale żeby nie było sucho, posłużę się przykładem Wpojonego i tego, co sprawiło, że po tym dłuugim czasie, wreszcie go napisałam.
Uważam, że nie istnieje coś takiego jak wena. To co nazywamy weną, nazywać możemy równolegle także zapałem. A jak wiadomo ogień można ugasić, więc i w tym przypadku często tak się dzieje.
Gdy jesteśmy zazwyczaj w ⅓ książki ten zapał stygnie i wtedy mówi się: nie mam weny. Nie mam motywacji. Ale ja mogę powiedzieć jedno: wystarczy po prostu usiąść i zmusić się do pisania. Tak. Dokładnie. Zmusić, aby ukończyć ten pierwszy draft historii i mieć to już z głowy, nawet jeśli okaże się, że jest to najgorszy śmieć, który wyszedł spod naszej ręki. Bo nie oszukujmy się. Potem i tak trzeba to poprawiać raz, a czasem nawet dwa/trzy razy samemu, zanim tekst odda się betom do przeczytania.
Na Wattpadzie zauważyłam tendencję do wstawiania tzw. dobrych rozdziałów, aby czytelnikowi się to podobało za pierwszym razem. By od razu go przyciągnąć i zatrzymać. Ale ja twierdzę, że jeśli już publikujemy na Wattpadzie to, co dobre, to musi być to książka z drugiego, a nawet trzeciego draftu.
Chyba, że ktoś zrobi jak ja. Nie przejmując się opinią innych, wstawia pierwszy draft, rozdziały pojawiają się prawie codziennie i są niewystarczające. Ale! Co najważniejsze: warto wówczas zaznaczyć i poinformować czytelnika: to jest pierwszy draft. Nie oczekujcie ideału. Chcę tylko pokazać wam z czym tę historię się je i czy po poprawkach, nadal będziecie chcieli tu zajrzeć i poznać ją zrobioną lepiej.
Wpojony nie spotkał się do tej pory z szerszą opinią ze strony innych, komentarzy prawie nie ma, nawet jeśli od jego zakończenia minęło 5 lub nawet 6 miesięcy. Nie zależy mi na tym by gwiazdki czy komentarze pojawiały się pod nim, bo wiem, że to jeszcze raczkujące dziecko. Chcę tylko poinformować ludzi, że za jakiś czas mogą spotkać się z tą historią zrobioną lepiej. Może nawet doczekają się publikacji w wersji papierowej. I dlatego nie warto wyskakiwać do ludzi z całym naszym arsenałem, bo potem jest szansa, że skoro raz książkę idealną skonsumowali, nie będą potrzebowali takiej samej dokładki. Bo to będzie już mdłe.
Wattpad jest dla pisarzy amatorów. Dla książek raczkujących. Można je opublikować w realu, ale po co robić od razu wielkie darmowe wejście, skoro, gdy to stanie się płatne i drogie, nie jest tak bardzo rozchwytywane.
Marketing i popularność oczywiście robią swoje, ale czy poważnie traktujący się pisarz powinien polegać na marketingu i popularności? Ja uważam, że dobra książka sama się sprzeda, a marketing robi się zwiastunami. Drobnym smaczkiem. Czyli tą raczkującą wersją, a nie darmową pełnometrażową historią.
Jednak sam autor także musi później ciężko pracować, aby się utrzymać na rynku. Targi książki, spotkania w szkołach, bibliotekach, wywiady... To nie jest łatwe, ale na pewno przyniesie lepszy rezultat niż wattpadowa popularność darmowej wersji książki, za którą potem trzeba będzie płacić drogie pieniądze.
Dziennikarka: Aby zacząć pisać, trzeba mieć najpierw pomysł. Skąd czerpiesz inspirację, co pomaga Ci w tworzeniu fabuły, bohaterów i tym podobnych, oraz jak to się dzieje, że masz nagle pomysł na coś nowego?
Salada_2003: Przy tym pytaniu pozwolę sobie zacząć od tego, jak w ogóle powstał Wpojony i Elección, czyli dwie historie, które aktualnie widnieją na moim koncie. Uważam, że warto poświęcić im chwilę uwagi. Potem natomiast krótko powiem jak to działa ogólnie.
Wpojonego zaczłęam pisać w wieku 14 lat, tuż po przeczytaniu i zakochaniu w książce Porwana pieśniarka autorstwa Danielle L. Jensen. Przeczytałam pierwszy tom i przepadłam. Zaczęłam pisać Wpojonego jako historię na kształt właśnie Porwanej pieśniarki, aczkolwiek (co okazało się po latach fałszywym przekonaniem) sądziłam, że jest to plagiat. Nie wiem skąd u mnie ta myśl, ponieważ moimi bohaterami we Wpojonym od zawsze były wilkołaki, a nie trolle. Fakt, zainspirowałam się polityczną grą tamtego świata oraz motywem klątwy, którą rzuciła czarownica (tak samo u Danielle jak i u mnie), ale u tamtej autorki występują, jak już wspomniałam, trolle, a we Wpojonym mamy nie tylko rasę wilkołaków, ale także (powstałe podczas wakacji w Albanii) moje cudowne, magiczne Bękarty/Horijczycy/Kryształy (nazwa zależy od historii/części historii [bowiem we Wpojonym część 1 pojawiają się Bękarty, a w drugiej wyjaśnię, że ich prawdziwą nazwą są Horijczycy tudzież Kryształy]).
Natomiast Elección jest historią powstałą dzięki anime Boku no Hero Academia. Swego czasu pisałam na koncie DulceLuna0660 wiele, bardzo wiele fanfików z tegoż anime, co niestety odbiło się na Wpojonym, który siedział w szufladzie nieskończony i niepisany przez 3 długie lata. Moje fanfiki zdobyły dość sporą rzeszę fanów oraz kilku stałych czytelników, aczkolwiek najbardziej popularna jest nadal moja pierwsza historia z shipem boys love: Ziemia obiecana||BakuDeku. Wracając jednak do samego Elección. Właśnie kiedy "przestałam" interesować się pisaniem fanfików, acz w mojej głowie nadal odtwarzałam sceny rodzajowe z moimi ukochanymi chłopcami, postanowiłam przekształcić ich w własnych bohaterów, którzy przeżywają odrębną historię. W Elección także występuje więc motyw miłości męsko-męskiej, występuje motyw szkoły i tak naprawdę to jedyne podobieństwa z moim najdroższym anime. No... I jeszcze kilka postaci (Azu, Amon i Hisa) ma taki sam kolor włosów, jak postaci na których byli wykreowani, a także zagarnęłam dla siebie charaktery kilku postaci z tegoż anime, takich jak: Bakugo, którego gra Azu, Minę, którą gra Ado i Kirishimę, którego gra Amon. Całą resztę wymyślałam sama, stworzyłam własny, wielopoziomowy system magii, powstała granica muru, który oddziela zachód od wschodu w linii prostej i dzieli naszą Polskę na pół (okolice Łodzi). Tam też zatrzymują się wszystkie samoloty i samochody chcące mur przekroczyć.
Inne pomysły natomiast biorą się w mojej głowie w dwojaki sposób. Albo siadam na mojej huśtawce i z muzyką na słuchawkach tworzę sceny lub rozmyślam nad książkami, albo, gdy tworzę coś z niczego posługuję się wszystkim co mam. Książkami, anime (filmów i seriali nie oglądam), muzyką, czasami rozkładam karty, zbieram informacje, robię kwerendę rozpisuję wszystko jak leci, wspomagam się niedawno zakupionym poradnikiem pisarskim Tomasza Węckiego i korzystam z aplikacji Notion gdzie wszelakie informacje zbieram i porządkuję.
Dziennikarka: Pozostając w temacie, chciałam zapytać o różne sytuacje i wydarzenia z Twoich dzieł oraz o bohaterów. Czy sytuacje, które opisujesz w swoich dziełach, są wzięte z Twojego życia czy też całkowicie wymyślone, a Ty sama utożsamiasz się z wykreowanym przez siebie bohaterami?
Salada_2003: Research jest czymś przez co mogę stwierdzić, że niekiedy te sytuacje są brane z życia, a dokładniej z książek, animacji, snów, które towarzyszą mi w drodze planowania.
Natomiast co do utożsamiania się z samymi bohaterami... Cóż, ja raczej tworzę bohaterów, którymi sama pragnę być. Kiedyś (jeszcze za czasów mojej nieudolnej drogi pisarskiej) byli oni Mary Sue, ale teraz gdy piszę daję im takie wady, których potrzebuję w fabule. Więc są oni po części mną, ale nie taką mną, którą jestem, tylko tą, którą chcę być. Często szaleni i odważni. Są to postacie łatwo nawiązujące znajomości i umiejące odpowiedzieć na zaczepkę. Chyba że w samej historii zależy mi na czymś innym, wtedy nie mam zbytniej możliwości utożsamienia.
Dziennikarka: A czy jako autorka chciałabyś kiedyś odwiedzić wykreowany przez siebie świat, aby spotkać swoich bohaterów, spędzić trochę czasu w ich otoczeniu i poczuć się jak jedno z nich?
Salada_2003: Tak, zwłaszcza jeśli chodzi o Elección! Zawsze chciałam odwiedzić zarówno Japonię (z której wywodzą się Azu, Amon, Hisa, Ado i Torao) oraz - tym bardziej! - Hiszpanię, gdzie ta piątka obecnie się znajduje i przebywa jako niewolnicy
Dziennikarka: To, że piszesz na Wattpadzie już wiemy. Jak jest z tworzeniem na kartce papieru przy użyciu ołówka, długopisu? Piszesz tylko i wyłącznie wirtualnie, a może zdarza Ci się sięgać po papier?
Salada_2003: Uwielbiam sięgać po papier! Zwłaszcza, gdy muszę zmusić się do pisania, więc wtedy odchodzę od komputera. Ale papier jest ze mną zawsze wtedy, po to, bym cały czas zmuszała swój mózg do ułożenia tego jednego zdania, które potem popchnie wszystko do przodu. Bo tym jest właśnie zmuszanie się do pisania. To zazwyczaj nie jest cały rozdział, tylko jedno zdanie lub akapit, przy którym utkniemy. Więc w mojej opinii papier jest tu niezbędny.
Ponadto czasem zdarzy mi się, że gdy już na papierze wymyślę to jedno zdanie/akapit wtedy lecę dalej i zapełniam nie jedną, nie dwie, a od trzech do nawet 8 stron A4. Nie lubię bowiem małych zeszytów A5 więc zawsze wybieram te A4 i to z grubą okładką, bym mogła łatwiej pisać w terenie. Ostatnio takiego czarnego brulionu użyłam na plaży, choć nie było to stricte związane z zastojem, tylko z faktem, że moja mama po prostu mnie tam zabrała, a ja bardzo chciałam pisać w tym momencie.
I jeśli jeszcze mogę coś dodać, ale odnośnie zastoju, bo zapomniałam zrobić to przy odpowiednim pytaniu: wiele osób nie będzie potrafiło zmusić się do pisania jeśli wcześniej nie mają rozpisanego chociaż ramowego planu wydarzeń. Ja mam go zawsze w szczegółach. Scena po scenie. Często z dopiskiem na co w tym momencie zwrócić szczególną uwagę.
Pisarze nie planujący będą mieli problem z tym, ale ja znam jeszcze dwa sposoby na zastój: usuń zdanie/akapit na którym się zatrzymałeś. I napisz od nowa, a kolejne zdania będą z ciebie płynąć. Lub też zatrzymuj się w pisaniu na momencie najbardziej ekscytującym, czyli takim przy którym będziesz wiedział jak dalej pociągnąć akcję. Wtedy przy następnym spotkaniu z klawiaturą równie łatwo będzie wrócić do pisania i ominąć mur, który napotykalibyśmy, gdybyśmy zatrzymali się na czymś np. nudnym lub niezaplanowanym. To taka moja mała polecajka pisarska dla niedoświadczonych.
Dziennikarka: Powiedz teraz, kto zajmuje się korektą Twoich dzieł? Poprawiasz wszystko sama, czy masz może jakiegoś pomocnika?
Salada_2003: Jak już wpomniałam, beta readerzy są niezbędni w procesie pisarskim, z tego też powodu czy chcę czy nie muszę się do nich zwracać. Oni potrafią wyłapać błędy, których nie wyłapią nasze oczy. Polega to na tym, że aby przeczytać własny tekst jak osoba trzecia, potrzeba uruchomić w sobie naprawdę poważnego krytyka literackiego, więc jeśli w takim zawodzie (bo jednak krytyk jest zawodem samym w sobie) nie mamy specjalnych umiejętności, musimy oddać tekst betom.
I widzę to także po osobach, które mi oddają teksty do korekty (jak już wspomniałam, jestem na kierunku edytorstwo, co nie jest przypadkiem).
Czy mogę w tym miejscu opowiedzieć pewną historię z mojego życia dotyczącą korekty i pracy jako beta? Skoro już przy temacie jesteśmy :)
Dziennikarka: Jak najbardziej.
Salada_2003: Jednak moje początki z prawdziwą edycją i korektą zaczęły się, najpewniej gdy poznałam Waarelden_Witch kiedyś pod nazwą: KidaTheDead. To były dni, gdy zaczęłyśmy pod moją korektą pracować nad jej fantastyczną historią: Waarelden - Wybrańcy Świata. Kontakt utrzymujemy do dziś dnia i gdyby nie jej zgłoszenie do mnie na Wattpadzie, na pewno nie byłabym teraz na edytorstwie, bo to ona pokazała mi, że i ja mogę być przydatna w tej branży i że chcę pomagać takim osobom: początkującym pisarzom, którzy nie zawsze radzą sobie z własnym tekstem. Lubię być dla takich osób trochę jak mentor i ratować ich w różnych pisarskich opałach.
Jednak po pierwszym roku studiów zauważyłam, że edytorstwo nie polega na pomaganiu ludziom takim jak Kida, bo my odwalamy za debiutantów (nie amatorów) brudną robotę. A ja i Kida pracujemy inaczej. Robię dla niej więcej niż gdybym robiła w profesjonalnym wydawnictwie i taka praca najbardziej mi się marzy. Myślałam nawet kiedyś, by napisać w związku z tym poradnik pisarski dla moich tzw. podopiecznych. Powstało więc zatem kilka prostych części tegoż, ale nie mogę zebrać się, aby go skończyć czy dopracować, albo (co ważniejsze) oddać go komuś bardziej doświadczonemu w tej dziedzinie, by nie okazało się, że kogoś próbuję oszukać. Bo przy takiej pracy najważniejsza jest rzetelność i profesjonalizm.
Ponadto dzięki Kidzie myślałam także o założeniu własnego wydawnictwa, innego niż wszystkie. Czyli takiego, które właśnie ratuje amatorów w opałach (nie debiutantów). Pomysł podchodzi więc niejako pod szkółkę pisarską łączoną z wydawnictwem. Jednak plan ten najpewniej spali na panewce o ile nie zbiorę odpowiedniej ilości pieniędzy na rozwój kariery, na urząd skarbowy i tak dalej. O tym niestety uświadomił mnie mój łamacz skrzydeł (czyt. tata).
Dziennikarka: Cóż, niemniej życzę powodzenia! Własne wydawnictwo to naprawdę spora odpowiedzialność. Ale wracając, zakończyłaś już pisanie książki. Jesteś przed jej korektą, w trakcie lub po, co robisz? Chciałabyś wydać swoje dzieła w wersji papierowej, a może poczyniłaś już coś w tym kierunku i zechcesz nam o tym opowiedzieć?
Salada_2003: Dziękuję :) I tak. Jestem w trakcie korekty, aczkolwiek ona ruszy pełną parą dopiero w październiku. Pierwotnie jednak planowałam, by Wpojonego poprawić czerwiec-lipiec-sierpień, ale Elección całkowicie zajęło mój umysł. Mam wrażenie, że jest to historia, którą chciałam napisać od zawsze, ale dopiero niedawno wpadłam na ten pomysł i go dopracowałam. Wczoraj (17.08) dobiłam 15,000 słów i nie mam zamairu aktualnie przerywać pisania nawet kosztem Wpojonego. Niestety...
I tak, zależy mi by wydać Wpojonego, ale nie będzie to pierwsza książka, jaką wydam, ponieważ pierw zależy mi na wyrobieniu sobie marki, aby ta historia mogła zostać potem doceniona bardziej niż jako debiut.
Ale tak nieskromnie powiem, że już jedna moja praca (w prawdzie konkursowa z czasów technikum) została opublikowana w antologii, pt. Polska - ojczyzna jaką w sercu noszę. Niestety opowiadanie okazało się za długie, przez co musieli wyciąć w wydawnictwie najważniejszy fragment całości.
Nad czym bardzo ubolewam.
Dziennikarka: Zdarza się, niestety. A czy w tym momencie planujesz rozpoczęcie pisania nowej książki lub jesteś blisko publikacji kolejnego dzieła? Zdradzisz nam coś w tej kwestii?
Salada_2003: Tak, mam pewne plany na publikację nowej historii, łączącej w sobie 6 moich różnych książek z różnych kont. Część to fanfiki z Boku no Hero Academia, jedna to historia zza czasów gimnazjum (fanfik o mnie i mojej byłej paczce) i są też motywy z książek z tego profilu (Salada_2003). Nie znam jeszcze jej tytułu, ale wiem, że pojawią się tam motywy poligamii, monoteizmu, krajów arabskich i bogów monoteistycznych, a także ukrytego skarbu bogów. Więcej nie zdradzę, ponieważ na ten moment właśnie tyle mam zaplanowane, ale historię miałam napisać w czasie listopadowego NaNoWriMo (jeśli ktoś nie wie, jest to wyzwanie polegające na napisaniu 50,000 słów w 30 dni czyli około 1600 słów dziennie). Jednak ta historia zostanie przełożona w czasie, ponieważ mam zbyt napięty grafik jeśli chodzi o pisanie. Bo jak już wspomniałam: w październiku zaczynam pełną parą korektę Wpojonego, a do września kończę pisać Elección (zostało mi jeszcze do napisania około 40,000 słów, więc to będzie takie moje małe NaNoWriMo). Po poprawkach Wpojonego (których zakończenie planuję w grudniu). Poprawiać będę Elección i może mi to zająć kolejne 2-3 miesiące, więc ta nowa historia, która gdzieś tam zaświtała w mojej głowie, nie pojawi się w najbliższym czasie. Może uda mi się nią zająć w kolejnym NaNoWriMo 2025 roku.
Dziennikarka: Zdradzisz jak będzie wyglądało połączenie pomiędzy tymi wszystkimi książkami?
Salada_2003: Z reguły ludzie w takich chwilach powinni milczeć, ale ja nie będę. Pochwalę się tym co mniej więcej mam w głowie, dzieląc swoją odpwiedź na trzy części: Akt 1, 2 i 3.
Akt 1: Horijska rodzina królewska umiera, zdradzona przez nową żonę króla. Umierają wszyscy, poza najmłodszą córką i następcą tronu, który ukrywał się w tym czasie poza granicami Horii. Księżniczka dociera więc na Ziemię, gdzie pomieszkuje jej brat. Tam uświadamia go o sytuacji. Chłopak pragnie zemścić się na macosze i odzyskać utracony dom, ale w pewnej chwili dowiaduje się, że dawni bogowie ukryli gdzieś tak zwane: słodkie pianino, którego muzyka ożywia zmarłych. Rusza więc w podróż wraz z siostrą i przyjaciółmi, aby je zdobyć.
Akt 2: Szwedzki wampir, który dawno temu po przemianie w potwora, zabił swoją ukochaną, także chce zdobyć moc słodkiego pianina. Tak więc kiedy spotyka na swojej drodze macochę, która zdradziła Horię, a ta obiecuje mu pomoc w zamian za wyeliminowanie następcy tronu i jego siostry, wampir zgadza się i całkowicie oddaje się sprawie przeszkodzenia i eliminacji przeciwników.
Akt 3: Do ostatecznego starcia dochodzi, gdy wampir pojmuje prawdę na cmentarzu, gdzie pochowano jego ukochaną i pragnie zjednoczyć się z bohaterami przeciwko macosze protagonisty. Macocha przegrywa swoją grę, a protagonista postanawia odbudować Horię i przejąć tron. U jego boku zasiada bogini żywiołu wody.
Oczywiście, jak wiadomo, to tylko próbny szkic, który najpewniej jeszcze przejdzie ogromna przemianę
Dlatego też nie obawiam się, że ktoś zagarnie ten pomysł dla siebie. Bo samego pomysłu nie ma. Jest tylko tak ogólny zarys, że można zrobić z nim wszystko
Dziennikarka: Pisanie to nie tylko my, to także ludzie z naszego otoczenia. Czy jako autorka dzielisz się swoją twórczością z najbliższymi? Ktoś z Twojej rodziny, znajomych, przyjaciół czytał jakiś Twój tekst?
Salada_2003: Tak, moje książki trafiły już w ręce osób, takich jak: mama, przyjaciele, znajomi, ale to nie oni dali mi największy zapał do dalszego pisania. Moje teksty głównie trafiały do moich nauczycieli języka polskiego i wykładowców na studiach. Gdyby nie: moja pani pedagog z podstawówki, która czytała pierwowzór, gdyby nie pani Wojda, która przeczytała pierwsze dwie wersje Wpojonego i dała mi siłę by pisać, gdyby nie pani Silska, która dała mi wór motywacji i wiary w siebie oraz gdyby nie Pan Profesor Zawodniak, którego raz już wspomniałam, a który to wskazał mi moją piętę Achillesa, na pewno Wpojony by nie powstał. O Elección nie wspomnę, bo to nie tylko idol, ale i nauczyciele języka hiszpańskiego sprawili, że pokochałam ten kraj i postanowiłam o nim napisać fabularną treść.
Tak więc zwracając się też do młodych pisarzy amatorów: dawajcie swoje teksty innym. Naprawdę nie ma się czego bać. To jest tylko dodatkowa motywacja dla was i dla waszego warsztatu dodatkowa lekcja czy też nauka. I nie mówię tu, by dawać to (jak ja) tylko nauczycielom i pedagogom. Chodzi mi tutaj też o osoby po prostu bardziej doświadczone i mające konkretną wiedzę.
Dziennikarka: Pozostańmy jeszcze w tym temacie. Dzieląc się swoim warsztatem z bliskimi, niejako prezentujemy im cząstkę siebie, naszej duszy. Zdarza się, że szczerość ustępuje wtedy kwestii samej znajomości. Myślisz, że osoby z naszego otoczenia, jak rodzina, często oceniają nas, nasz warsztat przez pryzmat samej znajomości i tego, że wiedzą kim jesteśmy? Czy w takim wypadku ciężko jest ocenić negatywnie, ale w konstruktywny sposób twórczość naszego znajomego?
Salada_2003: Moja mama, gdy czytała Wpojonego nie była w stanie ocenić historii ze względu na jej fantastyczne aspekty. I tak samo niekiedy oceniają nawet osoby obce. Trzeba dostosowywać tematykę historii do osoby. Inaczej tak jak mówisz wszyscy oceniać nas będą albo negatywnie, albo pod pryzmatem znajomości. To jest pierwsza rzecz, o której warto pamiętać. Druga to fakt, że jak już pokazujemy przyjaciołom (nazwijmy) dostosowanym do naszej lektury, warto samemu też umieć rozpatrzeć to, co danej osobie się podoba, a co nie. Bo, przykładowo. Zauważymy sami gdzieś rażący błąd fabularny/stylistyczny/inny. A przyjaciel uzna, że go nie ma. I wówczas oczywiście mamy dowód jak zostaliśmy ocenieni. Moim zdaniem warto więc postawić raz naszych przyjaciół-czytelników przed taką rażącą próbą. Wtedy w późniejszych etapach możemy z większą precyzją określić, że ocenia/nie ocenia nas przez pryzmat samej znajomości.
Ja sama rzadko dawałam swoim znajomym prace do oceny. Właśnie z takich powodów, aczkolwiek pamiętam jedną sytuację, którą spisałam nawet w jednym z moich pisarskich pamiętników. Za chwilę ją tu zacytuję.
Jako że wakacje pomału dobiegają końca, tak samo jak mój pobyt tutaj, chciałam wreszcie spisać swoje uczucia i wrażenia związane z moją opowieścią Wpojony przeznaczony.
Doskonale pamiętam ból i niesprawiedliwość jaką czułam, gdy wysłałam do przyjaciółki fragment Wpojonej narzeczonej, czyli już drugiej części trylogii Wpojenia.
Pisz jak chcesz, ale według mnie strasznie ciężko się czyta. Przeplatasz normalne słownictwo z takimi słowami jak ''wówczas''. Używasz niewłaściwych słów do opisania Niewłaściwych rzeczy.
Drastycznie próbujesz temu nadać ''oficjalny styl'' nie mając odpowiedniego zasobu słownictwa.
Boli w oczy i tyle.
Napisała po przeczytaniu pierwszych kilku linijek, które wysłałam jej w postaci screenshota. Nie chciałam robić z tego afery, ponieważ doskonale zdawałam sobie sprawę z jej talentu do wyłapywania błędów literackich, oraz jej stylu pisania, który moim skromnym zdaniem jest wręcz autentyczny. A kiedy próbowałam się wytłumaczyć zmianą stylu z rozdziału na rozdział, odpisała:
PRZERÓB TO OD POCZĄTKU, BO KAŻDEGO ODEPCHNIE!
Moją reakcją na jej słowa stał się atak paniki w postaci uczucia, które mi wtedy towarzyszyło, ale zaraz zaczęłam prosić ją o pomoc w poprawie stylu. Nie dostałam odpowiedzi, ale po kilku kolejnych messach napisała, że to ja mam dokonać wyboru co dalej, a ona tego czytać nie chce. Wtedy już wprost napisałam jej co czułam.
Zabolało.
A w sumie, co mi tam. Poprawie.
Potem strzeliła mi pod wiadomością łapkę w górę i rozmowa została zakończona.
W między czasie czytałam trylogię Danielle L. Jensen o nazwie Klątwa. Całość była zbyt niesamowita, abym nie skorzystała z zakupionych książek, ale nie będę opisywała tu recenzji, dlatego przejdę do rzeczy.
Powieści wpłynęły na mnie i uwolniły mój umysł spod władzy krytyki, którą żyłam przez kilka dni, a kiedy wreszcie zaczęłam obmyślać fabułę i bohaterów, byłam strasznie podsycona. Pamiętam jak dziś, zakładanie nowego konta na Wattpadzie, tylko po to, by powieść nie została postrzegana tak jak wszystkie, które znajdywały się wtedy na moim profilu, moment gdy usunęłam większość książek na ojasiak2003, zawiesiłam konto, rzuciłam starą wersję i bohaterów w cholerę oraz już te spokojniejsze dni kiedy wychodziłam z domu trzy razy dziennie, aby tylko usiąść na huśtawce i z pomocą muzyki mojego idola - Abrahama Mateo, nabierać coraz więcej weny oraz nowych pomysłów. Kiedy w moim notatniku i głowie zebrałam wszystkie potrzebne dane odnośnie fabuły, zaczęłam pisać. Pierwsze linijki zaczęły pojawiać się w Wordzie już dwunastego lipca. Z początku dawałam radę pisać rozdział lub dwa dziennie, ale kiedy tylko zaczęły się wakacyjne wyjazdy, czy to do Albanii, Świnoujścia, tydzień w którym przyjechał do mnie siostrzeniec, mogłam praktycznie tylko pomarzyć o całodniowym pisaniu, aż ciągła presja zaczęła działać mi na nerwy. Jednak jeśli było to tylko możliwe, zabierałam laptop ze sobą i pisałam kiedy nadarzała się okazja. Nawet teraz, gdy już drugi tydzień mam ewidentnie więcej czasu dla książki, wciąż zmuszam się do wyjścia z pokoju, zjedzenia czy pójścia po sklepu. Czasami nawet przemagam się z własnej woli by zejść do innych, czy choć troszkę porozmawiać, zaprzeczając zupełnie mojej samotniczej naturze.
Teraz kiedy pisanie idzie mi w miarę sprawnie, czuję jak rośnie we mnie duma, szczególnie po przedwczorajszych messach od przyjaciółki.
Wysłałam jej screeny rozdziału jedenastego i początek dwunastego, a kiedy dostałam odpowiedź, byłam wręcz zaskoczona, (no, możenie z początku gdy wysłałam jej jedynie pierwsze dwa akapity rozdziału dwunastego). Napisała:
Fajne.
Bardzo fajne.
Jak zareagowała na rozdział poprzedni?
Tak:
Okej :D :D
Musiałam ją zmuszać, aby dała mi sygnał, że jest dobrze, a ona zrobiła to dość posłusznie, po czym stwierdziłam, że nie robiła tego bez powodu. Musiało być naprawdę super.
Dobre.
Zaj****e wręcz!
Wyk******e, jeśli chcesz!
Naprawde dobre.
Dopiero jej następna wiadomość przyprawiła mnie o zawał radości.
Ej mama chce żebym jej to przeczytała.
Nie mogłam w to uwierzyć, dlatego zaczęłam niewinnie zmuszać ją, by napisała, że chodzi jej konkretnie o moją książkę.
Że moja mama chce wiedzieć jak piszesz.
Nawet teraz przypominając sobie tamtą chwilę, dochodzę do wniosku, że spotkało mnie ogromne szczęście.
[...] Powiedziała, że bardzo fajny i dynamiczny tekst. Możesz być z siebie dumna, Olu.
Wysłała nagranie, do którego dosłownie zaczęłam piszczeć i tarzać po łóżku jak psychiczna. Naprawdę nie mogłam dać wiary w to co powiedziała kobieta, która pomagając córce, stworzyła z jej amatorskiego stylu coś co powinien mieć każdy pisarz. Możliwe, że jest to talent, jednak ciężko mi to tak nazywać. No nic.
W dodatku nawet dzisiaj moja powieść została pochwalona przez kolejną osobę dorosłą, czyli wujka, który w momencie, kiedy siedział obok mnie, zajrzał mi przez ramię, a po chwili powiedział:
Bardzo fajnie piszesz.
Oczywiście, jak to ja, nie potrafiłam udawać całkowicie skromnej, dlatego po zgodzeniu się z jego zdaniem, stwierdziłam, że bardzo się staram.
Z góry przepraszam za przekleństwa, ale to cytat, więc nie mogłam ich pominąć.
I jak napisałam wyżej: warto dawać teksty osobom bardziej doświadczonym, a nie tylko dobrym przyjaciołom.
A i jeszcze jedno: cytat pochodzi z dnia 25.08.2018 roku.
Dziennikarka: Odwołując się do poprzedniego pytania, skupmy się jeszcze na konstruktywnej krytyce i jej niepotrzebnym przeciwieństwie, mianowicie hejcie. Jakie masz zdanie na temat tych dwóch pojęć? Czy konstruktywna wersja krytyki jest ważna, a sam hejt nie powinien mieć miejsca? Dodatkowo, czy kiedykolwiek doświadczyłaś na własnej skórze obecności tych dwóch pojęć w wersji praktycznej?
Salada_2003: Wiem, że byłam za młoda i zbyt niedoświadczona, gdy pierwszy raz doświadczałam konstruktywnej krytyki. Więc jej nie przyjmowałam i zwyczajnie olewałam. Zawsze wtedy interesowały mnie tylko te pozytywne głosy. Teraz natomiast ciężko mi powiedzieć, bo wyrosłam na osobę, która filtruje konstruktywną krytykę i widzi, które słowa są prawdziwe, a które nie. Czyli, które osoby wyłapują faktyczne błędy, a które tylko myślą, że to robią. Co do hejtu - prawdopodobnie nigdy się z nim nie spotkałam, a jeśli już, to tak jak pierwotnie, olewałam te głosy. Nie odpisywałam i nie stosowałam się do nich. Miałam od zawsze wysoką samoocenę, więc zapewne nawet teraz hejt nie zrobiłby na mnie większego wrażenia. Co zaś do samego istnienia tego rodzaju przemocy, oczywiście jestem mu przeciwna, aczkolwiek takie sytuacje potrafią też nas nauczyć odporności i samooceny. Chociaż te aspekty zależą już bardziej od nas samych i naszego otoczenia. Ja byłam otaczana miłością i wsparciem, a nie każdy ma takie szczęście. Jestem niestety tylko jedną osobą, więc na pewno nie wiele osób w chwili słabości może się ze mną zgodzić, ale powiem coś i podam ku temu przykład.
Mój łamacz skrzydeł zawsze mi mówił, że żyje bajkami, nierealnymi mrzonkami i tracę czas na pasję, z których i tak niczego nie osiągnę.
Aż pewnego dnia wkurzyłam się na niego i postanowiłam nigdy nie zmieniać nazwiska, aby udowodnić mu, że nadal jako jego córka mogę wydać książkę pod jego godnością.
I osoby które doznały hejtu - ale takiego także od osób anonimowych - pewnego dnia dacie radę to przełamać i zrozumieć własną wartość. Życzę wam tego, opierając się na własnym doświadczeniu.
Dziennikarka: Chwilę wcześniej rozmawiałyśmy o informowaniu naszych najbliższych, że zdarza nam się tworzyć. Przełóżmy to na pomarańczową aplikację. Wattpad jest miejscem, gdzie nie trzeba podawać swoich danych osobowych. Niemniej niektórzy decydują się ujawniać kim są. Stąd pytanie, czy Wattpadowi twórcy mają problem z ujawnianiem swoich tożsamości? Jak myślisz, co może wpływać na decyzje o nie podawaniu tutaj swojego imienia i nazwiska?
Salada_2003: To zawsze jest sprawa dość indywidualna. Sama nie mam z tym problemu, co mogłaś zauważyć, gdy zgłaszałam się do wywiadu. Ponadto na moich okładkach wydnieje moje imię i nazwisko z wyjawionych wcześniej względów. Ale swego czasu też chciałam używać tylko pseudonimu. Jednak co do innych kwestii: powody ujawnienia, czy też pozostania anonimowym mogą być najróżniejsze, dlatego ciężko będzie wymienić wszystkie, ale mogę podać te najbardziej prawdopodobne i chyba najczęstrze. Zwrócę jednak uwagę na powody związane tylko z używaniem nick'u.
Powód 1: Wstyd - ludzie nie chcą się ujawniać, ponieważ wstydzą się swojego imienia, nazwiska, czasem nawet robią to z kwestii wyglądu.
Powód 2: Strach przed otoczeniem - nie chcemy też ujawniać się gdy wiemy, że przez nasze relacje w realu (jakiekolwiek by nie były) może pojawić się hejt ze strony osób, które nas rozpoznają.
Powód 3: Fun i utarty schemat - stajemy się anonimowi, ponieważ robią to inni. Samo słowo login też sprawia, że nie potrzebujemy podawać swoich danych, więc czemu by nie wymyślić czegoś śmiesznego? Czegoś, co wpada w ucho?
Powód 4: Bezpieczeństwo - internet jest miejscem gdzie anonimowość może pomóc nam (choć i o to coraz trudniej) zachować nasze dane z dala od niepożądanych oczu i niebezpiecznych osób. Stalkerów, hakerów i tym podobnych.
Dziennikarka: A który z podanych przez Ciebie powodów jest Twoim zdaniem najbardziej powszechnym w wattpadowej świadomości?
Salada_2003: 1 oraz 2, ponieważ często bywają ze sobą połączone. Ta dedukcja wynika jednak bardziej z faktu, że często sama przebywam z takimi osobami (w realu) i wiem, że niektóre nawet opuszczały media społecznościowe (czy to Wattpada, czy nawet Facebooka).
Właśnie z faktu że ktoś odkrył ich prawdziwe dane.
Dziennikarka: Wróćmy do kwestii samego tworzenia. Czy Twoim zdaniem pisarz musi czytać książki, aby samemu coś napisać, oraz, czy pisanie to według Ciebie talent czy też umiejętność nabyta?
Salada_2003: Na to pytanie odpowiem na przykładzie malarzy. Bowiem wszystko (każda dziedzina) ma swoje podstawy, które trzeba opanować, nim przejdzie się na wyższy poziom. W rysunku jest tak: są bryły, cienie, perspektywa i wiele innych podstaw. Gdyby Matejko nie przerobił tych podstaw zanim zaczął malować te potężne obrazy, w życiu nie doszedłby do takiego poziomu, do jakiego doszedł. Gdyby nie wzorował się na innych twórcach, także nie miałby w tym takiej wprawy, Gdyby nie zrobił sobie przed samym malowaniem wcześniejszych szkiców (postaci, perspektywy czy nawet całości), nie namalował by nawet fragmentu tego, co namalował. Czasami zajmowało mu to (o ile dobrze pamiętam) kilka lat. I nie było to już malowanie gotowego dzieła, a właśnie te przygotowania.
I w pisaniu jest tak samo. Naszą podstawą są opowiadania. Krótkie teksty, które nie mają bardzo złożonej fabuły i treści. Występuje tam kilku bohaterów na krzyż i od tego warto zaczynać. Mamy z reguły gotowy świat i postacie. Więc... To nie wymaga talentu, a odpowiedniego przeszkolenia (np. z kreatywnego myślenia) i przygotowania (opowiadania/fanfiki).
A co do czytania - uważam, że to też jest proces szkolenia, zwłaszcza jeśli wyjdziemy książce niejako na przeciw. Czyli nie wczytujemy się w nią, a obserwujemy ją jako krytycy. Nawet jeśli nimi nie jesteśmy.
Każdy pisarz powinien w sobie takiego krytyka wyrobić. Zwłaszcza, gdy chodzi o gatunek w jakim się specjalizuje. Ja np. ostatnio zaczęłam wreszcie czytać Grę o tron, ale nie jako czytelnik, a właśnie jako krytyk. Chcę wiedzieć dlaczego fantasy tego typu jest tak popularne i chwalone, choć z początku nie jestem wielką fanką tak poważnej fantastyki. Wolę romantasy. Ale jednak zaczęłam w końcu czytać, aby samej dojść do nowych wniosków i zastosować ewentualnie nowe rozwiązania.
Dziennikarka: Pisanie to sztuka. Myślisz, że jest coś, za czym pisarze nie przepadają? Nie chodzi tutaj o indywidualne opinie na dany temat, a o ogół. Co sprawia, że z twarzy twórcy znika uśmiech?
Salada_2003: Sztuka jest dla odbiorcy. Dla samego autora to proces. Żmudny. I to najpewniej sprawia brak uśmiechu na twarzy twórcy. Fakt, możemy przeżyć tę historię, którą sami chcielibyśmy przeczytać, ale nie oszukujmy się. Tu mamy tylko literki. I kartki (czy to elektroniczne czy też fizyczne, nie ma znaczenia). Znów odniosę się do przykładu malarstwa. Tam mamy wiele etapów, które możemy przejść nim powstanie gotowe dzieło. To się nazywa różnorodność. Możemy do tej czy innej plamy barwnej podejść na wiele sposobów. A w pisaniu wydaje się, że choć mamy wątki (często najbarwniejsze ze wszystkiego co oferuje ta dziedzina) to nie ma przełożenia w fizycznej formie. To cały czas są: biała kartka i czarne litery. I jedyną rzeczą, która przyprawia nas o euforię, to zwiększanie liczby stron i słów. Więc pisarze nierzadko po prostu lubują się w statystykach. Tak przynajmniej mi się wydaje. Bo jeśli tak by nie było, proces ten nie miałby końca.
Dziennikarka: Można tu jeszcze podpisać wspomniany już wcześniej hejt. Jak wiadomo, w pisarskim świecie istnieje coś takiego jak pojęcie plagiatu. Co sądzisz o odkradaniu cudzych pomysłów? Spotkałaś się z tym?
Salada_2003: Jak wspomniałam przy jednym z pytań - sama kiedyś sądziłam, że jestem autorką plagiatu. Nie możemy do tej kategorii zaliczać jednak inspiracji. Jak to powiedział Picasso: „Dobrzy artyści kopiują, wielcy kradną". Chodzi tu o to, że jeśli mamy np. skradziony przedmiot typu: książka, to osoba, która ją ukradła, nie wykorzysta jej w ten sam sposób, w jaki robił to poprzedni właściciel. I nie mówię tu o tym, że np. podpali tę książkę, ale raczej nie podejdzie do jej przeczytania w ten sam sposób w jaki robiła to pierwsza osoba. Bo każdy z nas jest różny. Można pod tę kwestię podciągnąć nawet wiersz Szymborskiej: „Nic dwa razy. " Tak więc plagiat to w mojej opinii czyste lenistwo. Z tego się to bierze. Bo naprawdę jako indywiduum każdy jest w stanie wesprzeć się na pomyśle i stworzyć coś własnego nawet niewielkim kosztem.
Dziennikarka: Poruszmy teraz kwestię czytania. Jak to u Ciebie wygląda? Czytasz jakieś wattpadowe pozycje lub książki papierowe, które chciałabyś polecić? Dodatkowo, w tym miejscu chciałabym również poruszyć kwestię Twoich preferencji. Wolisz książki opublikowane na Wattpadzie, czy te na papierze?
Salada_2003: Ostatnio na Facebook'owej grupie WATTPAD POLSKA dodałam post z informacją, że chcę zacząć czytać historie z Wattpada. Pierwsze pięć linków do książek chciałam przeczytać, dać gwiazdkę i skomentować, a kolejne dziesięć tylko gwiazdować (no chyba, że coś będzie wymagało komentarza). W każdym bądź razie. Post ten wstawiłam, aby zacząć czytać wattpadowe historie o różnej tematyce (co miało za zadanie także poszerzyć moje horyzonty czytelnicze). Ale tak czy siak zawsze byłam tradycjonalistą i wolę książki papierowe. E-booki wchodzą mi ciężko, jak flaki z olejem, a audiobooka wysłuchałam może dwa razy w życiu.
Co do poleceń na Wattpadzie: jest to na pewno książka mojej podopiecznej: Waarelden - Wybrańcy Świata oraz wszystkie pozycje mojej byłej korektorki: LeahBlackwolf. Z polecanych przeze mnie papierówek (że się tak wyrażę), będą to: Victoria Aveyard „Czerwona królowa" Chole Gong „These violent delights" i Deborah Harness „Księga czarownic". Ta ostatnia bardzo otworzyła mi oczy na literaturę historyczną, którą ostatnio także staram się studiować.
Dziennikarka: Czy jako członkini polecasz bycie częścią takich grup?
Salada_2003: Polecam, zwłaszcza początkującym, którzy chcą się zareklamować.
Dziennikarka: Jeśli już czytać, to w określony sposób. Powiedz, jaką tematykę, gatunki lubisz czytać najbardziej i czy wolisz gdy książka ma zakończenie otwarte, a może jednak zamknięte?
Salada_2003: Gatunki to oczywiście romantansy, tematyka: wszelka o czarownicach czy wampirach. Jeśli chodzi o zakończenia, jestem dużą hipokrytką, bo lubię zamknięte ze szczęśliwym zakończeniem, ale sama piszę często zakończenia bolesne dla bohaterów.
Dziennikarka: A czy posiadasz jakiegoś bohatera literackiego, który stanowi dla Ciebie pewnego rodzaju ulubieńca?
Salada_2003: Czy manga się w to wlicza? Bo jeśli tak, to jest nim z pewnością Bakugo, ale chyba mogę rzec, że chciałabym brać przykład z Midoriyi Izuku. A jeśli mam wybierać spośród zapisanych bohaterów, to... Chyba jest to Diana Bishop z Księgi czarownic. Serialu o niej nie oglądałam do końca. Utknęłam w połowie 1 sezonu.
Dziennikarka: Tak, magni również bierzemy pod uwagę. Chciałabym, abyś popatrzyła teraz w szerszej perspektywie. Jesteś w stanie wymienić gatunki, które cieszą się szczególną popularnością wśród czytelników, a także, czy Twoim zdaniem jest coś, co może przeszkadzać odbiorcom w czytaniu książek?
Salada_2003: Cóż... To wszystko zależy od wieku czytelnika. Osoby z młodszego pokolenia oczywiście będą czytały książki dla osób w swoim wieku - młodzieżówki czy też YA fantasy. Osoby starsze raczej nie mają takiego zapału do młodzieżówek i jeśli myślą w ogóle o gatunku, jakim jest fantastyka, to na pewno wybiorą lekturę cięższą. Ale mimo to, najchętniej czytanym gatunkiem (według statystyk BN z 2022 roku) okazuje się, że jest to kryminał, sensacja, thriller i książki psychologiczne. Nie dziwi mnie to wcale, bo jest to gatunek, który tak naprawdę mogą czytać osoby w każdym wieku. Od młodzieży po osoby starsze; mężczyźni jak i kobiety. A jak łatwo się domyśleć, wiele książek innych gatunków może nas dzielić. Romanse, erotyki itp będą czytać raczej kobiety, więc mimo ogólnej popularności tego rodzaju literatury, statystyki są słabsze. Jednak wydaje mi się, że choć literatura fantasy jest w tym momencie dość nisko widnieje w statystykach BN, może okazać się, że za parędziesiąt lat ten młody jeszcze i wciąż rozwijający się gatunek zmieni swoją pozycję i zacznie bardziej wpasowywać się w ludzkie upodobania. Sama jako pisarka tegoż gatunku bardzo na to liczę.
Co do przeszkód czytelniczych - pisałam na ten temat kiedyś artykuł i wynalazłam ponad 17 powodów, przez które osoby nie czytają wcale bądź czytają mniej.
Niestety tej listy już nie mam nigdzie, więc wypunktuję tylko to, co ogólnie pamiętam: lektury szkolne i system szkolnictwa, brak przykładu z góry (nie czytają osoby z otoczenia), brak czasu, brak pieniędzy (inflacja), niskie zapotrzebowanie na czytelnictwo (i promocja), wymówki i więcej.
Dziennikarka: Wracając do samego Wattpada, na jakim urządzeniu najczęściej go przeglądasz? Jest to telefon, komputer, tablet, a może coś innego?
Salada_2003: Ja najczęściej korzystam z telefonu i komputera. Ciężko powiedzieć z czego częściej.
Dziennikarka: Rozumiem. Na Wattpadzie możemy umieścić informacje o sobie w opisie i dodawać ogłoszenia na tablicy. Jak ważne jest, Twoim zdaniem, zaglądanie do opisu, jego posiadanie i używanie wspomnianej tablicy?
Salada_2003: Tablica to moim zdaniem tylko informacje dla obserwatorów. Natomiast opis profilu jest tym, na co ludzie zwracają uwagę, co dowodzi chociażby fakt, że wiele osób, które poznałam – jak np. moi podopieczni – musieli właśnie z tego miejsca dowiedzieć się, że interesuję się korektą. Tak więc opis profilu jest naszą małą reklamą i z całą pewnością wiele osób do tego jej używa.
Dziennikarka: Na Wattpadzie dosyć popularne są różnego rodzaju konkursy. Brałaś kiedyś w jakimś udział, promując tym samym swoje dzieło?
Salada_2003: Nie, a to dlatego, że zawsze jak już chciałam brać udział zapisy się kończyły. Bowiem decyzja często szła w parze z natłokiem wątpliwości i przy tym porównywania swoich prac z innymi, którzy mieli więcej wyświetleń, obserwacji i gwaizdek. Teraz za to wiem, że te konkursy nie są mi do szczęścia potrzebne. Zwłaszcza że mam wokół siebie wiele osób, które mogą mnie ocenić czy poprawić.
Kiedyś brałam jednak udział w akcji CzC (CZYTANIE za CZYTANIE), ale szybko okazało się, że nie lubię wattpadowych prac i nie mam czasu się tym zajmować.
Dziennikarka: Konkursy stanowią pewną formę reklamy nas jako autorów. Jakie jest Twoje zdanie wobec polecania swoich prac i profilu u innych twórców? Robiłaś to kiedyś?
Salada_2003: Jeśli mówimy o osobach początkujących: reklamowanie się jest wręcz wskazane. I to nie tylko na profilach innych, ale też na grupach Facebook'owych, Instagramie i innych mediach, np. na TikTok'u. Dopóki nie uzbieramy jakiejś dawki stałych czytelników i paruset porad od osób bardziej doświadczonych, wtedy reklamujemy się wręcz nagminnie (UWAGA!!! Wcześniej czytając tablice profilu, gdzie może widnieć informacja, że ktoś sobie takich reklam nie życzy).
Od razu sama zapraszam na mojego Instagrama: DulceLuna0660!!!
Dziennikarka: Zapraszamy! Wyświetlenia, gwiazdki i komentarze to wattpadowa codzienność. Co sądzisz o tych funkcjach naszej aplikacji? Są dla Ciebie ważne? Czy sprawiają, że integrujesz się przez to ze swoimi czytelnikami i osobami Cię obserwującymi?
Salada_2003: Na to pytanie już niejako odpowiedziałam wcześniej, ale powtórzę: staram się nie przywiązywać do tego wagi z uwagi na fakt, że moje historie to 1 draft, więc nie oczekuję idealnych reakji na nieidealny produkt.
Co do ogółu uważam, że mało osób daje te gwiazdki, ale może to często wynikać z faktu, że istenieje ich limit, który można dać jednego dnia. Może to też wynikać z faktu, że gdy historia wciągnie, osoba nie myśli o gwiazdce i chce po prostu przejść dalej. Czasem tę kwestię mogą nadrabiać komentarze czytelników, co (w mojej opinii) jest dużo ważniejsze niż sama gwiazdka.
Dziennikarka: Powiedz teraz, ile osób obserwuje Twój profil na dzień dzisiejszy i, czy masz jakąś nazwę dla swoich czytelników, którą się posługujesz mówiąc o nich jako grupie?
Salada_2003: Nazwy na nich nie mam, aczkolwiek teraz dałaś mi plan, aby coś wymyślić. Co zaś do ich liczby: na koncie Salada_2003 mam ich od 163. Natomiast na: DulceLuna0660 jest ich 189. Z czego większość to zupełnie różne osoby. Jedni obserwują mnie za książki fantasy, które piszę, a drudzy za fanfiki o Boku no Hero Academia, z których teoretycznie zrezygnowałam (przynajmniej na jakiś czas).
Dziennikarka: Powodzenia! Z pewnością wymyślisz dla nich ciekawą nazwę. Czy na Wattpadzie występują błędy, które Cię irytują? Jest coś, czego brakuje Ci w tej aplikacji i, czy według Ciebie Wattpad powinien być aktualizowany? Jeśli tak, to dodałabyś coś lub w nim zmieniła?
Salada_2003: Na pewno zniosłabym limit gwiazdek i ogłoszeń na tablicy własnej, acz podoba mi się chociażby limit możliwości reklamowania się u innych. Przywróciłabym też wiadomości prywatne i zmieniła stronę główną. Jest ona w tej chwili moim zdaniem strasznie niewygodna. No i ta nowa ikonka! Razi w oczy. Mam wrażenie, że została wymyślona na siłę.
Dziennikarka: Większość aplikacji posiada współcześnie swoje wersje premium. Tak jest i w przypadku Wattpada. Czy jako jego użytkowniczka korzystasz z niego właśnie za opłatą?
Salada_2003: A w życiu! Dla mnie ta wersja premium to czysty absurd! Zwłaszcza, że ja nie spotkałam się z płatnym polskim opowiadaniem, a ponadto na Wattpadzie niewiele czytam. Więc nie widzę sensu marnowania pieniędzy na jakieś... Coś.
Dziennikarka: W Polsce nie występują płatne opowiadania, więc pewnie dlatego się nie spotkałaś, ha, ha. Czy audiobooki, e-booki, podcasty lub blogi są obecne w Twoim życiu? Słuchasz czegoś, tworzysz lub piszesz?
Salada_2003: Mówiłam o tym po części przy jednym pytaniu: nie lubię e-booków i audiobooków. A co do blogów, kiedyś tylko je czytałam (był nawet za dziecka taki o Królu Lwie). Teraz za to sama tworzę mini bloga odnośnie magii dla początkujących, ale on jeszcze nie jest opublikowany. Mam do zebrania jeszcze sporo materiału.
Dziennikarka: A jak jest z muzyką? Pomaga Ci podczas tworzenia, a może preferujesz pisać w ciszy?
Salada_2003: Mam problem pisać przy muzyce polskiej. Może to wynikać z tego, że wtedy bardziej wsłuchuję się w tekst niż myślę o historii. Ale za to muzyka bardzo mi pomaga. Zwłaszcza gdy na YouTubie znajduję np. dźwięki strzelaniny - gdy mam scene bitwy - i tak dalej. Oczywiście jeśli nie mam nic z tego typu scen, włączam zazwyczaj coś radosnego. Np. muzykę hindi lub latynoską
Dziennikarka: Czyli z muzyką zagraniczną nie masz problemu?
Salada_2003: Nie. Mam nawet wrażenie, że jeśli w końcu któregoś dnia nauczę się hiszpańskiego, może okazać się, że też będę miała problem przy niej pisać. W sensie przy muzyce.
Dziennikarka: Rozumiem. Powiedz teraz, jak często zaglądasz na Wattpad i co tak właściwie wyniosłaś, wynosisz z użytkowania tej aplikacji? Czy sam Wattpad, jak i pisanie pomogło Ci odnaleźć siebie?
Salada_2003: Zaglądam na Wattpada codziennie, albo prawie codziennie, ponieważ zawsze ciekawi mnie, czy coś zmieniło się w temacie powiadomień. Zwłaszcza, że na telefon powiadomienia mi nie przychodzą.
A co do tego czym jest dla mnie Wattpad i czy pomaga mi odnaleźć siebie: jest dla mnie miejscem, gdzie dorastałam. Tak ja jak i moje historie. Wylałam w tym miejscu wiele słów i emocji, które przeze mnie przechodziły. Pisałam tu nie tylko historie do publikacji, ale także (gdy miałam fazę na idola) były to moje albumy muzyczne (które nigdy nie ujrzały światła poza szufladą). Były to pamiętniki pisarskie (z czego do jednego mam bardzo duży sentyment). Były to fanfiki o: mnie i mojej paczce z gimnazjum, o idolu, o anime Boku no Hero Academia, a nawet słowniki do niemieckiego, hiszpańskiego czy japońskiego. Próbowałam kilkanaście razy publikować poradniki pisarskie, ale do dziś dnia czuję, że nie mam do tego ręki ani głowy.
Dziennikarka: Mówi się, że najciężej jest wypowiedzieć się na temat swojej własnej działalności. Niemniej każdy autor powinien być świadomy swojego warsztatu. Czy potrafisz powiedzieć, czym tak właściwie jest dla Ciebie Wattpad, Twoja wattpadowa działalność i sama twórczość, której się oddajesz? Dodatkowo, piszesz dla kogoś, czy przede wszystkim dla siebie?
Salada_2003: Jestem na pewno świadoma tego, że moja twórczość na Wattpadzie jest raczkująca. Co zaś do warsztatu, którym dysponuję, to ma on 15 lat, a sama twórczość (początki wpojonego): 9 lat. Więc na pewno mam za sobą spory bagaż doświadczeń, błędów, przemyśleń i innych. Acz nadal nie jestem doskonała i mam nadzieję, że nigdy nie będę. Bo wtedy wpłynie na mnie monotonia.
Dziennikarka: Możemy dążyć do doskonałości, ale i tak nigdy jej nie osiągniemy. Możemy być lepsi i doskonalić swój warsztat, ale wciąż będziemy popełniać błędy.
Oczywistym jest, że Wattpad stanowi dla Ciebie pewnego rodzaju kotwicę. To na nim działasz i tworzysz. Ale czy poza nim i Instagramem można znaleźć Cię gdzieś jeszcze? Na TikToku lub jakiejś innej aplikacji?
Salada_2003: Instagram jest taką bazą, gdzie można obserwować proces mojej działalności. TikToka dopiero zacznę prowadzić, ale najpierw musze przestać obawiać się siebie i swojego wyglądu. Albo znaleźć jakiś inny sposób na jego prowadzenie.
Dziennikarka: Każdy z nas zaczynał kiedyś swoją przygodę z pisaniem i Wattpadem. Miałabyś jakąś radę dla początkujących pisarzy, nowych użytkowników tej aplikacji, którzy nie potrafią się jeszcze odnaleźć?
Salada_2003: Jeśli chodzi o samo użytkowanie aplikacji czy też strony internetowej, porad nie mam. Wydaję mi się ona bardzo intuicyjna, więc każdy może sobie z nią poradzić. Natomiast jeśli mowa o radach dla osób piszących, mam ich dwie.
Po pierwsze: drodzy amatorzy (bo tak będę nazywać osoby które nie mają jeszcze debiutu na koncie i nie są autorami, a pisarzami): na pisaniu można zjeść zęby. Jeśli zależy Wam na debiucie, zróbcie to i nigdy nie dawajcie się wgnieść w ziemię. Niby słyszy się powszechnie podobne stwierdzenia, ale na moim przykładzie i moim 15 letnim warsztacie i prawie 10 letnim doświadczeniu jestem w stanie powiedzieć, że jeśli mamy coś osiągnąć, to tylko ciężką pracą.
Kwestia druga, niejako połączona z pierwszą: do pisania nie potrzebny jest talent. Nie potrzebna jest wena. Jak to mówi Krzysztof Piersa (dzięki któremu w ogóle skończyłam Wpojonego) po prostu napiszcie pierwszy draft. Zanim zaczniecie cokolwiek poprawiać napiszcie całość, bo choćby to miało być najgorsze co wyjdzie spod waszej ręki, nie ma mocy, która nie pozwoli Wam poprawić i wyszlifować tekstu do końca w drafcie drugim, potem w trzecim. Dodatkowo dojdą do tego beta readerzy i jak już przyjdzie do wydania również kilka redakcji i korekt. Więc nie przejmujcie się naprawdę tym, że początek jest nijaki. Ja we Wpojonym w pierwszym drafcie skupiłam się głównie na zaznaczeniu wszystkich najważniejszych (bo nie wszystkich-wszystkich) scen. Inne, te których nie zapisałam/pominęłam je, aktualnie sobie dopisuję w drafcie drugim, poprawiam błędy logiczne i wszystko co tylko sama potrafię na tą chwilę wyłapać, aby potem moim betom było tylko prościej. Dopracowuje kreację bohatera i wiele innych rzeczy staram się zrobić sama jak najlepiej, aczkolwiek wiem, że nie wyłąpię wszystkiego. Bo podejście do własnej historii jako zwykły czytelnik jest nie lada sztuką. I dlatego potrzebujemy pomocy z zewnątrz.
Dziennikarka: Czy na koniec chciałabyś kogoś pozdrowić, a w przyszłości zobaczyć wywiad z jakimś innym wattpadowym twórcą?
Salada_2003: Tak. Na pewno wattpadowym twórcą, z którym wywiad chcę zobaczyć, jest moja była korektorka! LeahBlackwolf.
A ja sama chcę podziękować i pozdrowić te wszystkie osoby, które już w czasie wywiadu wymieniłam: moi podopieczni, w szczególności: Waarelden_Witch, moją graficzkę: mockingjay_89, moje byłe panie polonistki - panią Wojdę i panią Silską (mam nadzieję, że te podziękowania do nich dojdą), profesorów z UKW, głównie Profesora Zawodniaka, kolegów ze studiów i całe to otoczenie, w którym się wychowałam. Nawet mój łamacz skrzydeł jest tym, który dał mi siłę i motywację, by działać dalej. Więc i on zasługuje na moje uznanie.
Dziękuję też dziennikarce za możliwość opowiedzenia tylu wspaniałych historii i podzielenia się moimi wszystkimi doświadczeniami. Teraz będę miała to wszystko uporządkowane i złożone w jednym miejscu. Jednak... Czy mogę teraz ja zadać Tobie ostatnie pytanie, nim zakończymy i postawimy tę ostatnią kropkę?
Dziennikarka: Naturalnie.
Salada_2003: Czy moja osoba, Twoim zdaniem, może przypaść do gustu innym pisarzom czy też amatorom? Proszę o 100% szczerości
Dziennikarka: Ale o czym konkretnie mówimy? O Tobie jako osobie, czy jako pisarce?
Salada_2003: Pisarce :) Przepraszam za niedookreślenie.
Dziennikarka: Patrząc przez pryzmat Twoich wypowiedzi, których udzieliłaś podczas wywiadu, wyraźnie widać, że jesteś osobą która ma naprawdę dużo do powiedzenia w kwestii tworzenia, nie tylko tutaj, na Wattpadzie, ale i ogólnie. Posiadasz dużą wiedzę, którą zdecydowanie powinnaś dzielić się z innymi i dodatkowo wyrażasz swoje zdanie w różnych kwestiach, co jest normalne. Nie wszyscy musimy się ze wszystkim zgadzać, prawda? Jedyną taką wadą, nie wadą może być mnogość przekazywanych przez Ciebie informacji. Ja na Twoim miejscu trochę bym przystopowała i pomagała innym, dzieląc się swoją wiedzą krok po kroku, a nie wszystkim na raz. Ale to tylko szczegół. Jestem też tylko jednostką, więc nie mogę jednostronnie odpowiedzieć na Twoje pytanie, ale jeśli pod uwagę bralibyśmy moje zdanie, opinię, to uważam, że możesz przypaść do gustu innym pisarzom i amatorom. Masz jeszcze jakieś pytanie?
Salada_2003: Nie, jeśli chodzi o mnie to wszystko. I dziękuję, że odpowiedziałaś.
Dziennikarka: W takim razie dziękuję pięknie za poświęcony czas i chęć wzięcia udziału w wywiadzie. To była naprawdę ciekawa i inspirująca rozmowa. Życzę samych sukcesów, pozdrawiam! ❤️
Salada_2003: Również serdecznie dziękuję i pozdrawiam! <3
Wywiad przeprowadziła: xNoorshally
✩ ✩ ✩
Zapraszam Was serdecznie na profil Salada_2003, z którą wywiad właśnie przeczytaliście. Być może znajdziecie u niej coś dla siebie. To naprawdę mały gest, który z pewnością umili jej dzień!
✩ ✩ ✩
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro