Wywiad LIII: InvisibleSoulSoul
✩ ✩ ✩
⸻ POZNAJCIE ⸻
✩ ✩ ✩
Wywiad z polecenia SarahWitkac, przeprowadzony na przełomie stycznia i lutego 2024 roku.
·
Data publikacji: 3.03.2024 r.
☟
Dziennikarka: Hejka! Jestem Noorshallancką dziennikarką i chciałabym przeprowadzić z Tobą wywiad. Zgodziłabyś się odpowiedzieć na kilka pytań?
InvisibleSoulSoul: Cześć! Jasne, z miłą chęcią. :)
Dziennikarka: Cudnie! Na samym wstępie chciałabym się czegoś o Tobie dowiedzieć. Kim jesteś? Proszę, opowiedz coś o sobie.
InvisibleSoulSoul: Najprostsze pytanie często sprawia najwięcej kłopotu i właśnie tak jest w tym przypadku. :D
Można powiedzieć, że jestem starą duszą uwięzioną we w miarę młodym ciele. Z uważnością, ciekawością, ale też z pokorą przyglądam się życiu. Jestem introwertyczką, niepoprawną romantyczką, a także osobą wysoko wrażliwą, przez co odbieram wszelkie bodźce intensywnie i dotkliwie. Mam swój mały świat, do którego wpuszczam nielicznych. Cenię sobie spokój i harmonię, a ciszą potrafię się wręcz delektować.
Od kiedy sięgam pamięcią, zawsze towarzyszyła mi muzyka, bez której nie wyobrażam sobie życia. Śpiew, gra na pianinie, kolekcjonowanie płyt to moje pasje. Często bywam przeładowana emocjami, dlatego wylewanie ich w rożnej formie wyrazu bywa bezcenne. Do tego nie tylko służy mi muzyka, ale także malarstwo i oczywiście pisanie. Tworzenie własnych teksów najpierw miało mi pomóc radzić sobie z uczuciami, jednak przerodziło się w coś więcej, w coś, co pokochałam całym sercem.
Latem natomiast zamieniam się w zielarkę i oddaję się kolejnemu hobby, jakim jest przygotowywanie soków, syropów i lekarstw na cały okres jesienno-zimowy. Uwielbiam kontakt z przyrodą i uważam, że matka natura zapewnia nam wszystko, czego potrzebujemy.
Fascynuje mnie również psychologia, a szczególnie zaburzenia osobowości. Kocham podróżować i często się wzruszam, kiedy uda mi się dotrzeć do miejsca, o którym marzyłam.
Ze spraw przyziemnych mogę dodać, że jestem szczęśliwą mężatką, kocią mamą i pracuję w branży beauty. Od dziecka miałam obsesję na punkcie tworzenia miniaturowych rzeczy i kocham wykonywać żmudne i czasochłonne prace, do których potrzebne są pokłady wytrwałości i cierpliwości. Upiększanie kobiet sprawia mi radość, jednak moim celem jest poprawianie komfortu klientek w sposób estetyczny i nieprzesadzony. Karykaturalny wygląd nie jest moją wizytówką. W pracy spełniam się artystycznie i manualnie, jednak współpraca z ludźmi jest dość dużym wyzwaniem. Na co dzień jestem bardzo wesołą i pozytywną osobą, która nie szczędzi sobie żartów. W życiu zbyt dużo pojawia się ciężkich chwil, więc każdą pozostałą przeznaczam na uśmiech. Mimo że przedstawiłam siebie jako marzycielkę, to w codziennych sprawach kieruję się rozumem i głęboką analizą rzeczywistości.
Dziennikarka: Miło Cię poznać! Ważnym elementem tworzenia konta na Wattpadzie jest wybranie odpowiedniego nicku. Stąd pytanie, jak stworzyłaś swój pseudonim i dlaczego postanowiłaś się nim podpisywać?
InvisibleSoulSoul: Mnie również jest bardzo miło!
Invisible Soul oznacza niewidzialną duszę. Ten pseudonim powstał instynktownie, pod wpływem chwili, ale odnosi się wyraźnie do mojej potrzeby bycia niewidzialną. Lubię działać w tle, spoglądać z kąta pokoju, z dystansu i przetwarzać to, co widzę na swój sposób. Nie lubię rzucać się w oczy i zazwyczaj wolę pozostać niezauważona. Bywam trochę kimś, kogo często mija się na ulicy, nie zwracając na niego uwagi. Jestem zarówno wszędzie, jak i nigdzie. Namacalna, a jednak nieuchwytna. Tak jak to dusza. ;)
Dziennikarka: A dlaczego posłużyłaś się językiem angielskim?
InvisibleSoulSoul: Wybór języka angielskiego był dla mnie całkowicie naturalny. Przede wszystkim dlatego, że bardzo go lubię i często używam go na co dzień. Poza tym akcja mojej książki rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, dlatego można uznać, że jestem usprawiedliwiona, instynktownie wplatając ten język w mój pseudonim. :)
A tak na marginesie uważam, że niektóre zwroty brzmią świetnie w języku angielskim, a bardzo ciężko przełożyć je na polski, nie ujmując przy tym ich znaczenia. Dajmy na ten przykład słowo "cringe" (czyt. kridż). No nie jest to do końca zawstydzenie, ani zażenowanie, ani nieprzyjemny dreszcz, ani specyficzny humor, ani niezręczność, lecz połączenie tego wszystkiego. Zatem, aby to określić po polsku, należałoby kombinować, używając tych wszystkich porównań, a w angielskim wystarczy jedno słowo, które jest soczyście nacechowane owymi określeniami. W naszym języku ojczystym na początku dziennym używamy anglicyzmów, często nie zdając sobie z tego sprawy. Pomyślmy nawet o słowach takich jak: peeling, selfie, lajk, topless, screen, czy chociażby weekend. Podsumowując - angielski jest wśród nas i działa gdzieś w tle niczym ukryte aplikacje na naszych smartfonach.
Dziennikarka: Od ilu lat jesteś już na Wattpadzie i jak właściwie tutaj trafiłaś? Był to Twój jedyny wybór, czy rozpatrywałaś się również na inne aplikacje, strony do pisania?
InvisibleSoulSoul: Konto na Wattpad założyłam już w 2017 roku, czyli dobre 6 lat temu. Z początku nie myślałam o publikowaniu, a bardziej o znalezieniu strony, która funkcją przypominałaby „chmurę" lub dodatkowy dysk, na którym mogłabym zapisywać swoje twory, po uprzednim zalogowaniu się.
Usłyszałam o tej platformie przypadkiem od siostrzenicy, więc postanowiłam spróbować się tutaj odnaleźć. Nie szukałam nawet, czy istnieją inne tego typu strony, po prostu zaufałam jej poleceniu. Chciałam sprawdzić, czy ten portal przypadnie mi do gustu i już tak zostałam, a z potajemnej pisaniny w końcu powstała opublikowana książka.
Dziennikarka: Co tak właściwie sprowadza Cię na Wattpad? Czym się tutaj zajmujesz?
InvisibleSoulSoul: Przede wszystkim sprowadza mnie tutaj miłość do pisania. Tak jak wspomniałam wcześniej, początkowo traktowałam ten portal jako folder przeznaczony do upustu emocji, z którymi czasem sobie nie radziłam. Miałam nadzieję, że dzięki niemu odnajdę sposób na uwolnienie natrętnego natłoku myśli. Kiedy w mojej głowie urodził się złożony pomysł i rozpoczęłam pracę nad tekstem, mój umysł zaczął wrzeć, a wątki historii układać w jedną, dorodną całość. Rozbiegane myśli nie dawały mi spokoju, dopóki nie przeniosłam ich na papier. I w końcu zbudowałam świat, który zaczął żyć własnym życiem, a każde przejście przez jego bramy dawało mi niesamowite spełnienie. Do tego doszła ogromna satysfakcja z procesu tworzenia, duma z powstałych rozdziałów, w które włożyłam bardzo dużo uczuć i pracy i zadowolenie z systematyczności, której nigdy wcześniej nie potrafiłam osiągnąć.
Po roku systematycznego pisania i obserwacji swojego wnętrza mogę wysunąć odważne stwierdzenie. Ta pasja pomogła mi lepiej odkryć siebie. Nauczyła jeszcze większej pokory, uważności i cierpliwości. Nauczyła mnie stopniowo przełamywać swoje małe bariery. Wlała we mnie coś, czego wcześniej mi brakowało, wypełniła pustkę, o której istnieniu nawet nie wiedziałam. Nauczyła wykorzystywać męczące mnie emocje i przekuwać je w słowa. Nakazała pokochać swoją wrażliwość i drobiazgowość, czyli cechy, których wcześniej w sobie nie akceptowałam. Nauczyła wtapiać pomiędzy wiersze niedosłowne, lecz wieloznaczne intencje. Obraz świata widziany przez pryzmat okularów pisarza stał się zupełnie inny. Spostrzegłam, że jest pełen barw, pełen piękna i pełen artyzmu, a wszystko, co istnieje wokół, może być inspiracją i powodem do tego, aby tworzyć. Natomiast to, co uda nam się wykreować, zostanie tutaj, kiedy nas już zabraknie. To, co napiszemy, pozostawi ślad naszego istnienia. <3
Dziennikarka: To naprawdę piękne i wzruszające słowa. Powiedz teraz, co przedstawia Twoja grafika profilowa, co ona oznacza i kto stoi za jej wykonaniem?
InvisibleSoulSoul: Moja grafika profilowa to nic innego jak zdjęcia moich "ofiar", które wygrały nieistniejący w rzeczywistości, a jedynie w mojej głowie casting do odegrania głównych ról w mojej książce :D. Niestety cierpię na taką przypadłość, że przy pisaniu muszę się wzorować na osobach, które mogę zobaczyć własnymi oczyma. Zazwyczaj są to sylwetki postaci, które w jakiś sposób są mi bliskie lub pobudzają we mnie uczucie ciepła, albo mają w sobie coś takiego, że potrafią mnie zainspirować.
Dziennikarka: Są to zwykle jacyś aktorzy, a może przypadkowi ludzie z różnych grafik?
InvisibleSoulSoul: Przeważnie są to aktorzy lub innymi słowy celebryci, choć ostatnio udało mi się wykreować postać za pomocą sztucznej inteligencji.
Dziennikarka: W oparciu o jakieś konkretne wytyczne?
InvisibleSoulSoul: Jeśli pytasz o te postacie wykreowane przez AI, to moje wytyczne nie były zbyt sprecyzowane. Posłużyłam się jedynie zarysem wyobrażeń oraz fragmentarycznym opisem istotnych dla mnie cech. Obie te płaszczyzny zaczęły tworzyć zlepek szczegółów wizualnych, które powoli zbliżały mnie do celu. Eksperymentowałam z tym, co podsunie mi sztuczna inteligencja do momentu, aż wreszcie "kliknęło" i mogłam stwierdzić, że osiągnęłam satysfakcjonujący efekt. Przy okazji odkryłam, że próba stworzenia postaci od zera jest niesamowicie przyjemna i wciągająca, zatem nie polecam takich apek osobom, które są uzależnione od telefonu. :D
Dziennikarka: A czy na przykład sama utożsamiasz się z wizerunkami występującymi na grafikach?
InvisibleSoulSoul: W przypadku doboru głównej bohaterki rzeczywiście mam potrzebę utożsamiania się z tą postacią. Zazwyczaj bardzo długo szukam takiej kobiety, bo ciężko mi scalić się z kimś ot, tak. Kiedy jednak już się to wydarzy, to po prostu łatwiej mi jest kreować świat z jej perspektywy.
Efekty mojego niemego castingu można porównać do zjawiska pierwszego wejrzenia. Obserwujesz tysiące osób, które mają cechy, na których ci zależy, lecz z żadną z nich nie czujesz istotnego połączenia. Jednak pewnego dnia nagle trafiasz na kogoś i doznajesz poczucia olśnienia. Składa się na to cała aparycja, prezencja, uroda, sposób mówienia, sposób poruszania, wykreowany wizerunek, jednym słowem wszystko. Może to być także jakaś ułuda lub pozory stworzone wokół tej rozpoznawalnej osobistości, ale mimo wszystko pasujące do głównej bohaterki książki, która już mieszka w twojej głowie. Po natrafieniu na taką osobę upewniasz się w teorii mówiącej o tym, że to magiczne "coś" naprawdę istnieje.
Dziennikarka: Pozostawmy już temat grafik i przejdźmy dalej. Jak to się stało, że zaczęłaś pisać? Co sprawiło, że postanowiłaś spróbować w tym swoich sił i jak długo już to robisz?
InvisibleSoulSoul: Wydaje mi się, że początki mojego pisania sięgają roku 2011, gdzie po raz pierwszy z bliska zderzyłam się z pojęciem śmierci. Po odprowadzeniu mojej babci na tamten świat złapałam jakiś dziwny stan. Czułam się tak, jakby nic mnie nie obchodziło, ale z drugiej strony przepełniały mnie skrajne emocje. W końcu pod wpływem wciąż żywych wspomnień napisałam wiersz z użyciem rymów. Ubolewam, że niegdyś spalił mi się dysk i utraciłam ten wiersz na zawsze, ale pamiętam, że bardzo go lubiłam. W dużej mierze opowiadał o wspomnieniach z babcią, o tym, czego mnie nauczyła i za co jestem jej wdzięczna. Druga część tego tekstu to były takie filozoficzne rozważania na temat tego, gdzie ona teraz przebywa i jak to wszystko po drugiej stronie mostu może wyglądać. Później długo nic nie pisałam, a zaczęłam tworzyć drobne teksty wtedy, kiedy silnie przeżywałam jakieś zawody miłosne lub zakochanie. I wtedy właśnie powstawały krótkie teksty lub wiersze. Później, w 2017 roku założyłam konto na Wattpadzie i tutaj już stawiałam pierwsze kroki w tworzeniu pierwszego opowiadania. W tym momencie już nie jest dostępne na moim profilu. Z perspektywy czasu wiem, że to było do niczego, ale też doceniam tamte pierwsze próby pisania, bo takie sytuacje najbardziej nas czegoś uczą. Musimy popełniać błędy, główkować, kombinować, żeby wyciągnąć z tego coś dobrego na przyszłość. Obecnie piszę systematycznie i nie wyobrażam sobie życia bez możliwości kontynuowania tej pasji. Oczywiście wciąż się uczę, bo z każdym nowym rozdziałem dowiaduję się o sobie czegoś nowego. Pisanie wymaga ciekawości, drążenia tematu, ulepszania, dopracowania tekstu, ale także ciągłej pracy nad sobą. W tym momencie mojego życia wyobraźnia rozhulała mi się na tyle, że dopóki nie przeleję stworzonych w głowie historii na papier, to chaos panujący w mojej głowie nie pozwoli mi spokojnie egzystować.
Dziennikarka: Skupmy się przez chwilę na Twoich początkach. Pamiętasz pierwszą historię, którą napisałaś? O czym była, w jakiej formie miałaś ją zapisaną i czy nadal posiadasz ją w swojej wewnętrznej bibliotece?
InvisibleSoulSoul: Właściwie pierwszą napisaną przeze mnie wattpadową historią była opowieść o pewnej nieosiągalnej miłości dwojga osób, których uczucie jest poddawane wielokrotnym próbom. Wspominam to przedsięwzięcie jako bardzo nieudolne, nieprzemyślane podchody, a dokładniej pisarki rozbieg. Ta historia została stworzona na moim profilu lata temu i szczerze mówiąc, kiedy wyobrażam sobie, że ktoś mógłby ją przeczytać teraz, to ogarnia mnie lekkie poczucie dyskomfortu. Z biegiem czasu doszłam do wniosku, że tej opowieści bardzo wiele brakowało. Dodatkowo gdzieś po drodze straciłam do niej zapał i nie udało mi się jej dokończyć. Z pewnością jej mocną stroną były opisy emocji (ale o tym, że jest to mój ulubiony etap opisywania, wszyscy tu zebrani już wiedzą), natomiast wszelkie inne aspekty przypominały zwiędłe kwiaty, które natychmiast należało zrosić wodą. Ten niekompletny twór nie jest już dostępny dla czytelników, jednak ze względów sentymentalnych trzymam go zapisanego na swoim dysku. Jednakże to nie jedyny powód, dla którego całkowicie go nie usunęłam. Mimo tego, że opowieść nawet nie otarła się o ideał, to traktuję ją z szacunkiem, ponieważ jest ona obrazem moich starań, pierwszych kroków i szlifującego się charakteru. Wolę, aby pozostała niewidoczna, ponieważ nie chciałabym być oceniana przez jej pryzmat, ale... Istniejąc gdzieś w tle, przypomina mi, że każdy z nas kiedyś raczkował, by w przyszłości móc wziąć większy rozbieg. Myślę, że pokorny stosunek do swoich błędów pisarskich jest wskazany i fajnie jest przekuwać wady w zalety. W końcu dwa minusy dają plus... :)
Dziennikarka: Dobrze powiedziane! Początki początkami, ale za Tobą już jakiś czas poświęcony pisaniu. Ile dzieł już napisałaś bądź piszesz? Jesteś w stanie wskazać to, z którego jesteś szczególnie dumna?
InvisibleSoulSoul: Nie licząc powstałych w młodości wierszy, zdołałam napisać tylko dwie opowieści. Jedną z nich była ta, o której wspomniałam przy poprzednim pytaniu, a drugą jest obecnie przeze mnie pisana książka pt. „Golden Cage". Historia, którą teraz tworzę, wypełniła moje myśli po brzegi, a praca nad nią stała się integralną częścią mojej codzienności. Ta opowieść stała się moim oczkiem w głowie i jestem dumna, że mogę pomalutku ją tworzyć, co sprawia mi ogromną satysfakcję. Każdy element tej historii buduję z rozrzewnieniem, a kreowanie równoległej rzeczywistości stawiam sobie jako priorytet, który chcę dopieszczać najlepiej, jak potrafię. Oddałam się swojej powieści w pełni, wplatając pomiędzy wersy prawdziwe emocje, refleksje i zaangażowanie. Odsunęłam od siebie nawet pozostałe pasje, by każdą wolną chwilę wykorzystać na jej dokończenie.
„Golden Cage" z pewnością nie należy do dzieł bezbłędnych, lecz jestem z niego bardzo dumna z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że udało mi się połączyć w nim to, na czym najbardziej mi zależało - miłość, pożądanie, pasję, namiętność, ale także trud, wyrzeczenia, cierpienie i ból. Starałam się ukazać obraz bezwarunkowej miłości, która wypełnia każdą, najmniejszą komórkę ciała i duszy i mimo wielu trudności wciąż szuka szczeliny, przez którą będzie mogła przepuścić wiązkę szczęścia. Bardzo często wydaje nam się, że spotykamy kogoś wyjątkowego w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie, jednak później okazuje się, że właśnie ten niechciany moment był idealnym, otwartym portalem, przez który mogły przejść dwie zagubione dusze, po to, aby się spotkać i razem stawić czoła światu, który od początku był przeciwko nim. Myślę, że kolejnym powodem do dumy jest fakt, iż dzięki zamiłowaniu do pisania nie poddałam się w połowie drogi, przezwyciężyłam chwile słabości, a to z kolei uczyniło mnie nie tylko nieustannie rozwijającym się twórcą, ale także coraz bardziej wychodzącym ze skorupy człowiekiem.
Dziennikarka: Czuję dumę, czytając te słowa. Gratuluję! Co do dzieł zakończonych, jak się czułaś, gdy zamykałaś projekty? Jakie uczucia Ci wtedy towarzyszyły?
InvisibleSoulSoul: Oo! To bardzo miłe, dziękuję Ci. :-*
Mówiąc zupełnie szczerze, to nie znam tego uczucia! Poprzedniej opowieści nie udało mi się dokończyć, a więc przede mną widnieje postawienie kropki nad i przy ukończeniu „Golden Cage". Obecną historię doprowadzę do końca bez wątpienia, bo do finiszu zostało mi już niewiele. Mimo że odczucie zwieńczenia nie jest mi znane, to bardzo często je sobie wyobrażam, a za każdym razem, gdy dopuszczam do siebie tę wizualizację, dopada mnie wzruszenie. Myśląc o epilogu, czując na plecach widmo rozstania z bohaterami, których stworzyłam z pełnym zaangażowaniem i miłością, moje oczy zalewają się łzami! Nie wiem, jak mają inni twórcy, jednak dla mnie jest to naprawdę duże przeżycie. W jaki sposób mam powiedzieć im „żegnaj" i poprosić ich, aby opuścili moje myśli, w których byli każdego dnia od prawie dwóch lat? Już dziś wiem, że będzie mi bardzo ciężko, choć to nieunikniony etap, który nastąpi niebawem, po zerwaniu przeze mnie wstęgi zawieszonej przy linii mety. Ukończenie książki wiążę się z takim słodko-gorzkim poczuciem. Z jednej strony chcę jak najszybciej ją zamknąć i odpocząć, a z drugiej strony zwlekam, by jeszcze troszkę pobyć z bohaterami i czuć, że stworzone uniwersum, w którym tak komfortowo i bezpiecznie się czuję, nadal mnie otula. Z pewnością będę musiała sobie wytłumaczyć, że każdy namalowany obraz w końcu trzeba zdjąć ze sztalugi, by postawić na nim czyste płótno, na którym stworzę kolejną, pełną pasji opowieść.
Dziennikarka: Kto wykonał grafiki do Twoich książek i jak bardzo trafiają one w Twoje gusta? Są odzwierciedleniem tego, co znajduje się w tekście danego utworu?
InvisibleSoulSoul: Grafikę do mojej książki stworzyłam sama z pomocą sztucznej inteligencji. Myślę, że spełnia moje oczekiwania, a co najważniejsze w pełni oddaje to, co zawiera fabuła. Nie zleciłam tego zadania komuś innemu, bo po pierwsze jestem typową Zosią Samosią, po drugie próba stworzenia takiej grafiki była dla mnie dość przyjemnym procesem, a po trzecie myślę, że byłoby mi trudno wytłumaczyć komuś, jaki efekt dokładnie chcę uzyskać.
Dziennikarka: Jak wygląda Twoje przygotowanie do rozpoczęcia pracy nad książką? Tworzysz na początku zarys tego, co ma zostać zawarte, czy też idziesz na żywioł i nie notujesz żadnych informacji o wydarzeniach, bohaterach i tym podobnych?
InvisibleSoulSoul: Oczywiście! Szykuję chronologiczny plan wydarzeń i porządkuję, co ma się zadziać w poszczególnych rozdziałach. Dopilnowuję, aby to, o czym piszę, było adekwatne do czasów, w których rozgrywa się akcja książki. Rozpisuję główne wątki, tworzę siatkę zdarzeń i motywów i pracuję nad charakterystyką bohaterów. Poświęcam również sporo czasu na wyeksponowanie podłoża psychologicznego. Ma to na celu wskazanie czytelnikowi, dlaczego bohater postąpił w dany sposób i z czego takie zachowanie lub decyzja może wynikać.
Opisuję także historie dotyczące przeszłości, jak i teraźniejszości. Pilnuję, aby sytuacje, które są osadzone w danej lokalizacji, były zbliżone do rzeczywistości, dlatego też często pracuję z mapą. Akcja mojej książki rozgrywa się na terenie Stanów Zjednoczonych, a dokładniej w Nowym Jorku, dlatego docieram do różnego rodzaju ciekawostek i treści, które często przydają mi się podczas tworzenia otoczenia. Oglądam też materiały dotyczące amerykańskiego stylu życia oraz zwyczajów. Po drodze zahaczam również o wątki prawne, medyczne i psychologiczne i o tym również wygrzebuję informacje. Ostatnio nawet zdarzyło mi się skonsultować pewną sytuację z książki dotyczącą zaburzenia osobowości, z koleżanką psychoterapeutką. Zależy mi na tym, aby wykreowany przeze mnie świat był jak najbardziej autentyczny, szczególnie jeśli chodzi o sfery dominujące w życiu moich bohaterów, a także ich relacje i różnorakie problemy.
Wszystkie wyżej wymienione kwestie zazwyczaj notuję na smartfonie lub w wattpadowym brudnopisie.
Dziennikarka: Posiadasz jakieś zwyczaje, czynności lub zachowania, bez których nie jesteś w stanie rozpocząć pisania? Jak tak właściwie się do tego zabierasz?
InvisibleSoulSoul: Jak najbardziej posiadam swoje zwyczaje. Ja ogólnie jestem taką osobą, która wprowadza rytuały w wielu sferach życia, więc z pisaniem nie mogło być inaczej. I choć nie są to żadne wymyślne rzeczy, to jednak muszę przyznać, że istnieją. Przede wszystkim, gdy siadam do pisania, potrzebuję całkowitej ciszy, aby skupić myśli. Bardzo szybko tracę koncentrację, więc pilnuję, aby nic mi jej nie zaburzało. W pomieszczeniu lubię być sama, choć z tą samotnością bywa różnie, gdyż podczas tworzenia lubi towarzyszyć mi moja kotka. Lubię zapalić sobie świecę (oczywiście sojową, aby chronić płuca :D), gdyż płomień, jaki i zapach tej woskowej latarenki nastrajają mnie pozytywnie.
Rozpoczynając pisanie tekstu, zawsze piję kawkę z mlekiem, no a ten przyjemny posmak chętnie zagryzę ulubioną słodkością. Bywa tak, że planując wieczorną randkę z komputerem, już od samego rana nastrajam się na napisanie jakiejś sceny, dlatego bardzo często słucham konkretnej muzyki, która pomaga mi wczuć się w klimat. Aby rozjaśnić nieco charakter tego rytuału, nakreślę kilka przykładów. Gdy miałam w planie opisanie bardzo wzniosłej, romantycznej chwili, słuchałam niesamowitych, eterycznych dźwięków Nat King Cola. Utwór „Autumn Leaves" czy „When I Fall In Love" nieraz pomogły mi stworzyć rozdział pełen natchnień. Kiedy opisywałam nadejście rychłego nieszczęścia, towarzyszyła mi np. Nirvana z utworem „Something In The Way", a kiedy opowiadałam o przepychu nowojorskich elit, wprowadzałam się w oczekiwany stan przy pomocy „Careless Whisper" George'a Michaela. Kilka wymienionych utworów udowadnia, iż prawdziwa ze mnie oldschoolowa kobita, ale spokojnie. Piosenki współczesnych twórców również bywają kołem ratunkowym, jak chociażby Sufjan Stevens (kompozytor znany m.in. z soundtracku filmu „Tamte dni, tamte noce"), którego jeden z utworów dotrzymał mi towarzystwa, podczas poruszania trudnego tematu przemijania.
Dziennikarka: Ile czasu starasz się poświęcać tworzeniu, a także, jakiej długości rozdziały piszesz i dlaczego?
InvisibleSoulSoul: Proces tworzenia nie należy do czynności łatwych. Jeśli tekst ma być poprawny stylistycznie, ma zawierać bogate, atrakcyjne słownictwo, to cała ta kompozycja wymaga czasu i cierpliwości. Oczywiście mogłabym napisać rozdział na łeb na szyję, patrząc na zegarek, zawierając w nim ogólny zarys sytuacji, które chcę przedstawić, ale takie podejście nie jest dla mnie. Chciałabym, aby czytelnik mógł przyjemnie przepłynąć przez tekst, wyłapać słowa, które chwycą go za serce lub zatrzymać się przy metaforach, które będą jego natchnieniem czy inspiracją przez najbliższy czas. Być może znajdzie w moim tekście coś, czego brakowało mu gdzie indziej, a to taka cicha nadzieja. Zależy mi na tym, aby wywołać w czytelniku emocje i nieco poruszających reakcji, a kiedy mi się to udaje, jestem ogromnie szczęśliwa. Przy okazji tych niuansów wyrabia się swój własny styl pisania, a to właśnie wyróżnia nas twórców pomiędzy sobą, tworząc wspaniałą, różnorodną mieszankę naszych odrębnych osobowości.
Ja wstawiam rozdziały co dwa tygodnie, choć te ostatnie części nawet co trzy, bo potrzebuję na ich dopracowanie jeszcze więcej czasu, ale nie chcę czuć się źle przez to, że publikuję wolniej od innych twórców. Staram się robić to w swoim tempie, będąc przy tym zgodna ze sobą. Odkryłam, że presja działa niekorzystnie na jakość, na moje samopoczucie, a także powoduje blokady pisarskie. Staram się od tego odciąć, skupiam się na swobodnej pracy i wstawiam rozdział, gdy jestem na to gotowa. Oczywiście trzymam nad sobą dyscyplinę, ale nie przypomina ona reżimu. Moje rozdziały mają między 4 a 5 tysięcy słów. Uważam takie za optymalne, takie mi też pasują. W tych przyjętych ramach mieszczę się zazwyczaj z wątkami, które chcę opisać.
Dziennikarka: To z pewnością odpowiednie podejście. Co przemawia do Ciebie bardziej? Tworzenie fragmentów opisowych czy dialogów? Przy pisaniu których czujesz się bardziej komfortowo?
InvisibleSoulSoul: Zdecydowanie bardziej komfortowo czuję się przy fragmentach opisowych. Emocje, refleksje i rozterki bohaterów to coś, czemu uwielbiam się oddawać. Bywa, że wręcz dosłownie się w tym zatracam, ponieważ wtedy całkowicie scalam się z perspektywą danego bohatera. W takich rozprawkach odnajduję też większą przestrzeń do wplatania metafor czy nieco upoetyzowanych zwrotów. Jest to kawałek przyjaznego mi miejsca, które między innymi służy do obudowywania słowami wszelakich wizji i właśnie tam nieco ubogacam tworzoną przez siebie rzeczywistość. Dialogi nie przysparzają mi problemu, jednak są takie jak prawdziwe rozmowy - dość bezpośrednie i zwięzłe w swojej formie wyrazu. Raczej nie mówimy do siebie wierszem, a ja we fragmentach opisowych lubię się pobawić słowem i czasem popłynąć, nasycając je kreacją uczuć i przemyśleń.
Dziennikarka: Rozmawiamy już chwilę o Twoim pisarskim warsztacie, dlatego przyszła pora na dosyć istotne pytanie. Każdy z nas lubi się w innej tematyce. Jak jest z Tobą? Jakie gatunki książek lubisz pisać najbardziej i dlaczego? Podczas pisania czego czujesz się najlepiej?
InvisibleSoulSoul: Nie będzie to żadnym zaskoczeniem, gdy powiem, że moim ulubionym gatunkiem jest romans, lecz nie baśniowy i cukierkowy, a bardziej taki przypominający melodramat. Uwielbiam pisać o miłości trudnej, zakazanej, niedostępnej, i takiej, której los nie szczędzi wyzwań i bólu. Czuję się jak ryba w wodzie, kiedy opisuję silne uczucia, często okraszone sensualną namiętnością i porywem spragnionych siebie serc. Bohaterowie wciąż frywolnie dryfują na powierzchni życia, lecz gdy tylko się ze sobą zetkną, znów przeszkody oddalają ich od celu, jakim jest złączenie swych dróg na zawsze. Powoli zbliżają się do siebie, jednak fakt, iż nie powinni się w sobie zakochać, a to, co ich łączy jest zakazanym uczuciem, tworzy pewne napięcie, które działa na moją wenę i wyobraźnię bardzo pobudzająco.
Dziennikarka: Sytuacje, które opisujesz w swoich książkach są wzięte z Twojego życia, czy całkowicie wymyślone?
InvisibleSoulSoul: Właściwie to pytanie jest dość trudne. Wiele wydarzeń z książki należy do świata fikcji, natomiast pewne doświadczenia z mojego życia silnie inspirują mnie do opisywania różnych wątków. Niektórych sytuacji sama doświadczyłam, inne wystąpiły gdzieś w moim otoczeniu, a przez to, że jestem bacznym obserwatorem i empatką, czasem biorę do siebie przeżycia innych. W mojej książce poruszam również tematy, z którymi realnie się zderzyłam i na pewno mogę do tego zaliczyć motyw narcystycznego zaburzenia osobowości, toksycznych zachowań, depresji, choroby neurologicznej, a nawet emocji związanych z niedostępną miłością.
Reasumując, epizody, którymi nasycona jest fabuła, nie wydarzyły się w moim życiu w odwzorowaniu 1:1, ale wiele ze stworzonych elementów bazuje na moich prawdziwych doświadczeniach, uczuciach lub obserwacji kogoś. Przy okazji tego pytania warto też wspomnieć, że dość spora grupa autorów opisuje sytuacje, których po prostu nie doświadczyli, a bardzo by tego chcieli - i to również można znaleźć w „Golden Cage".
Dziennikarka: Wcześniej niejako o tym wspomniałaś, ale chciałabym podsumować to w tym miejscu. Jak jest z Twoją systematycznością? Starasz się pisać i publikować regularnie?
InvisibleSoulSoul: Tak, staram się publikować regularnie i pisać w każdej wolnej chwili. Oczywiście czasem zdarza się, że mam chwilę czasu, ale po prostu jestem zbyt śpiąca i zmęczona, żeby pisać i wtedy odpuszczam, ale robię to świadomie, bo pisanie w takim stanie nie skutkuje osiągnięciem dobrej jakości. Poza tym, teraz, kiedy historia zmierza do końca, tworzy mi się troszeczkę trudniej. Nie da się ukryć, że droga, która zmierza do finiszu, biegnie przez coraz bardziej zalesiony teren.
Dziennikarka: Czy w jakimś stopniu utożsamiasz się ze swoimi bohaterami?
InvisibleSoulSoul: Oczywiście. Najbardziej utożsamiam się z główną bohaterką Sarą, która zawsze stawia siebie na samym końcu, bo tylko spokój najbliższych może ją uszczęśliwić. Ma tendencje do poświęceń i zadowalania innych trochę na siłę. Tak jak ja, potrzebuje dużo miłości i bliskości kogoś, kto jest jej prawdziwie oddany. Jest zagubioną i zranioną duszą, która w głębi siebie czeka na kogoś, kto chwyci ją za rękę i przeprowadzi przez zgliszcza zagmatwanego życia. Nie przywiązuje wagi do kwestii materialnych, gdyż największą radość czerpie z małych rzeczy i ulotnych chwil. Jest delikatną romantyczką i często wyraża uczucia poprzez muzykę. Zaradność i nieumiejętność przyjmowania pomocy to również nasze cechy wspólne.
W postaci Charlesa również można doszukać się kilku moich naleciałości. Przede wszystkim należy tutaj wspomnieć o jego wiecznie analizującym umyśle i przymusie planowania przyszłości, nawet tej odległej. Lubi czuć kontrolę nad sytuacją i trzymać rękę na pulsie. Czuje się potrzebny i spełniony, gdy ktoś zwraca się do niego o pomoc. Otaczanie troską najbliższych to również to, co nas łączy. Dodatkowo Charlie uwielbia oldschoolową muzykę i potrafi grać na pianinie zupełnie tak jak ja.
Dziennikarka: Aby zacząć pisać, trzeba mieć najpierw pomysł. Skąd czerpiesz inspirację, co pomaga Ci w Tworzeniu fabuły, bohaterów i tym podobnych, oraz jak to się dzieje, że masz nagle pomysł na coś nowego?
InvisibleSoulSoul: Należę do tej grupy ludzi, którzy inspirują się dosłownie wszystkim. To może być piosenka, instrument, przypadkowy dźwięk, obraz, piękny widok, wschód słońca, kadr z filmu, ludzie mijający mnie na ulicy, podróż, usłyszana sentencja, obserwowanie spływających kropli po szybie, burza, deszcz, rozpalony kominek, czyjś uśmiech, dotyk, wyjście do klimatycznej kawiarni, osobliwy zapach, wyjątkowy smak. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. To, co dzieje się wokół, potrafi silnie zainspirować, ponieważ jeśli spojrzymy z odpowiedniej perspektywy, okaże się, że właściwie wszystko jest sztuką. Bardzo lubię cytat Heleny Bohnam Carter, który to opisuje:
„Myślę, że wszystko w życiu jest sztuką. To, co robisz. Jak się ubierasz. Sposób, w jaki kogoś kochasz i w jaki mówisz. Twój uśmiech i twoja osobowość. To, w co wierzysz, i twoje wszystkie marzenia. Sposób, w jaki pijesz swoją herbatę. Albo bawisz się. Twoja lista zakupów. Jedzenie, jakie przygotowujesz. To, jak wygląda twój charakter pisma. I sposób, w jaki odczuwasz. Życie jest sztuką."
Pomysły same wpychają mi się do głowy, często bez pytania i bez mojej zgody. Po prostu brutalnie otwierają furtkę do mojego umysłu i zagnieżdżają się w nim wygodnie, dokładnie wypełniając każdą przestrzeń wyobraźni i nie odpuszczą dopóty, dopóki nie przeleję ich na papier.
Dziennikarka: Kto zajmuje się korektą Twoich dzieł i jak bardzo jest ona skuteczna?
InvisibleSoulSoul: Portret Zosi Samosi zobowiązuje, więc i korektą tekstów zajmuję się sama. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł mi grzebać pomiędzy wersami. :D
Jak bardzo jest ona skuteczna? Cóż, zapewne różnie mi to wychodzi, pomimo szczerych starań. Na pewno mogę powiedzieć, że zajmuje mi to ogrom czasu, zdecydowanie więcej niż samo pisanie tekstu. Natomiast to też ma swoje plusy, ponieważ jest to forma wyostrzania wzroku i nauka na błędach. Oczywiście pomimo dokładnej korekty i tak ciągle dopatruję się czegoś w tekście, gdy wracam do niego po czasie, ale tak to już jest i myślę, że większość twórców się z tym mierzy. Generalnie czeka mnie spora korekta początku książki, gdyż nie ukrywam, że mój styl pisania od tego czasu diametralnie się zmienił.
Dziennikarka: W tej kwestii mam akurat podobnie. To, że piszesz na Wattpadzie już wiemy. Jak jest z tworzeniem na kartce papieru przy użyciu ołówka, długopisu? Piszesz tylko i wyłącznie wirtualnie, czy zajmujesz się tym również w świecie rzeczywistym, na papierze?
InvisibleSoulSoul: O! No to w takim razie mnie rozumiesz. :)
Jeśli chodzi o tworzenie tekstów do książki, to w tym celu zawsze używam laptopa. W momentach krytycznych, kiedy napadnie mnie znienacka jakaś myśl, to korzystam wtedy z telefonu. Natomiast istnieją pewne wyjątki, gdzie jednak wykorzystuję papier i długopis. Mianowicie notatki - czasem, gdy mam „wielokończynowy" wątek rysuję sobie taką mapę myśli, na której lepiej wszystko widzę i mogę rozpisać różne motywy. Drugi wyjątek to coś niezwiązanego zbytnio z książką, a mianowicie różowy notes, który zatytułowałam „Dziennik rozdartych poetów" i tam sobie zapisuję różne oderwane myśli, jakieś inspiracje, przemyślenia, cytaty i tego typu rzeczy.
Dziennikarka: Chciałabyś kiedyś odwiedzić wykreowany przez Ciebie świat, aby spotkać swoich bohaterów, spędzić trochę czasu w ich otoczeniu i poczuć się jak jedno z nich?
InvisibleSoulSoul: Mam wrażenie, że ją poniekąd żyję pomiędzy światem wykreowanym a światem realnym, ale... Tak, chciałabym wskoczyć na chwilę do stworzonego przez siebie uniwersum. Przede wszystkim z miłą chęcią zwiedziłabym Nowy Jork i na żywo zbadała najważniejsze lokacje Manhattanu, które często opisuję w swojej książce. Z pewnością chciałabym przyjrzeć się bohaterom, temu, jak wyglądają, jak żyją i jak sobie radzą z trudami życia. Główne postacie z mojej opowieści mają ciężki żywot i dlatego nie chciałabym być na ich miejscu, gdyż często doświadczają najgorszych okropieństw. Chociaż z drugiej strony bohaterowie czasem poddają się silnym porywom miłości i namiętności, a w takich chwilach zdecydowanie chciałabym czuć to, co oni. Ciekawym doświadczeniem byłoby wejście do świata książki jak do gry komputerowej.
Dziennikarka: Planujesz rozpoczęcie pisania nowej książki lub jesteś blisko publikacji kolejnego dzieła? Zdradzisz nam coś w tej kwestii?
InvisibleSoulSoul: Tak! Mam już pomysł na nową książkę, lecz jej publikacja nie nastąpi zbyt szybko. Najpierw chcę się skupić na dokończeniu aktualnej historii, później czeka mnie korekta, a następnie trochę odpocznę psychicznie i spróbuję "pożegnać się" z bohaterami, by móc wkroczyć w nową opowieść. Poza tym przy nowej książce czeka mnie jeszcze dogłębniejszy research niż przy obecnej, co na pewno zajmie mi sporą ilość czasu.
Dziennikarka: Brzmi intrygująco. Już nie mogę się doczekać! Twórcza niemoc — niektórzy określają ją jako braki weny, a inni motywacji. Jak jest z Tobą? Miewasz momenty, gdy nie możesz zabrać się za pisanie? Potrafisz przełamać takie chwile? Jeżeli tak, to w jaki sposób to robisz? Co najbardziej motywuje Cię do działania?
InvisibleSoulSoul: Bardzo rzadko doświadczam uczucia braku weny, bardziej cierpię na brak czasu lub bywam zfrustrowana natłokiem obowiązków, przez który nie mogę usiąść do pisania. Czasem właśnie perypetie związane z codziennością sprawiają, że łapię takie blokady pisarskie. Wtedy siadam do laptopa i już czuję, że chyba nic z tego nie będzie. Myśli krążą gdzieś w otchłani niczym wolne elektrony, ale nie potrafią się scalić i zbudować jednej materii. Wtedy sięgam po różnego rodzaju odskocznię. Zazwyczaj słucham utworów o motywującej treści lub próbuję nasączyć myśli czymś inspirującym, np. oglądam piękne obrazy lub czytuję poezję. Innym razem po prostu pozwalam sobie na odrobinę odpoczynku lub zmieniam miejsce pobytu, by nabrać trochę nowej energii. Bardzo odblokowująco działają na mnie np. wyjścia do opery, filharmonii czy chociażby klimatycznej kawiarni.
Budujące jest też dla mnie oczekiwanie czytelników na rozdział. Gdyby nie ich obecność i wsparcie z pewnością miałabym większe kłopoty z motywacją.
Dziennikarka: Prawda, czytelnicy to nasz największy skarb! Zakończyłaś już pisanie książki. Jesteś przed jej korektą, w trakcie lub po, co robisz? Chciałabyś wydać swoje dzieła w wersji papierowej, a może już poczyniłaś coś w tym kierunku i zechcesz nam o tym opowiedzieć?
InvisibleSoulSoul: Zgadzam się! Myślę, że kiedy zakończę książkę i wykonam korektę, to na tym ta sprawa się zakończy. Książka pozostanie dostępna tutaj na Wattpad. Nie przewiduję zagłębiania się w kwestie wydawnicze. Po pierwsze, to dość skomplikowana, nieznana mi dobrze procedura. Poza tym nie uważam się za specjalistę w dziedzinie książek. Mam zbyt małe doświadczenie i zbyt mały dorobek pisarski. Nie czuję się „godna" ani gotowa, by podjąć to wyzwanie. Nie posiadam też jeszcze wiedzy na temat wydawnictw i nie mam rozeznania w tej dziedzinie. Dla mnie tworzenie to wciąż nauka. Nadal jestem uczniem pisarskiej sceny. Być może w przyszłości, gdy moje doświadczenie będzie większe, ponownie rozważę tę kwestię. Na razie mam w planie wydrukować jeden egzemplarz mojej książki, tak po prostu, dla siebie. Prawda jest taka, że uczymy się przez całe życie. Samoświadomość i samowolna chęć rozbudowy swojego warsztatu pisarskiego to wspaniała rzecz!
Dziennikarka: Zdecydowanie! Czy ktoś z Twojego otoczenia miał do czynienia z Twoimi dziełami? Dałaś je komuś do przeczytania? Rodzinie, znajomym, przyjaciołom?
InvisibleSoulSoul: Moi najbliżsi wiedzą, że piszę. Raczej trudno to ukryć zważywszy na ilość czasu, którą temu poświęcam, aczkolwiek nie mają pojęcia, co dokładnie tworzę. Kilka krótkich wyrwanych „cytatów" pokazałam mojej mamie i przyjaciółce i to by było na tyle. Jestem dość skrytą osobą i ciężko mi zaprezentować coś, co bazgrzę w swej samotni. Jeśli się już na coś takiego zdecyduję, to będzie to poprzedzone stopniowym otwieraniem się i przygotowaniem swojej psychiki do nadejścia takiej sytuacji.
Dziennikarka: Rozumiem. Nawiązując do poprzedniego pytania, chciałam spytać o szczerość i podejście do drugiej osoby. Jak to jest według Ciebie? Zdanie w cudzysłowie jest Twoim zdaniem prawdą, czy też nie? „Raczej ciężko jest ocenić negatywnie twórczość swojej przyjaciółki."
InvisibleSoulSoul: To prawda, ciężko jest negatywnie ocenić pracę kogoś bliskiego. Przyznaję szczerze, że mam z tym kłopot, a dosadnie krytykować wręcz nie potrafię. Jednak wiem, że w przypadku pisania moja konstruktywna uwaga naprawdę może pomóc i przyczynić się do rozwoju pisarskiego warsztatu tejże osoby. Dlatego też, jeśli zauważę jakąś nieprawidłowość, staram się to powiedzieć w delikatny i kulturalny sposób. Pamiętam, że po drugiej stronie stoi człowiek, który również ma emocje i może miewać wpadki, więc subtelnie wskażę mu problem i będę liczyć na to, że przysłuży się to do jego rozkwitu.
Dziennikarka: Najważniejsze, by być konstruktywnym. Na samych pochwałach domu nie zbudujemy. Na Wattpadzie dosyć popularne są różnego rodzaju konkursy. Brałaś kiedyś w jakimś udział, promując tym samym swoje dzieło?
InvisibleSoulSoul: Tak, dlatego właśnie staram się o tym mówić, jeśli zauważę błąd.
Nie brałam udziału w żadnym konkursie i naprawdę nie mam pojęcia, jak inni użytkownicy je wyszukują i skąd one się biorą. Natrafiłam dotychczas chyba tylko na jeden. :D
Dziennikarka: Czy poza pisaniem na Wattpadzie czytasz również tutejsze dzieła? Jeśli tak, to w jakiej tematyce lubisz się najbardziej i, czy jesteś w stanie polecić coś z tutejszej literatury?
InvisibleSoulSoul: Tak, czytam kilka prac na Wattpadzie. Oczywiście najbardziej lubię zagłębiać się w książki z wątkami romantycznymi, a także prace, które posiadają nietuzinkowy styl pisania i cechują się pięknym językiem. Z ręką na sercu mogę polecić kilka wspaniałych perełek, z którymi miałam okazję się zapoznać.
Zacznę może od książki autorki, która nominowała mnie do tego wywiadu, a mówię tutaj o dziele SarahWitkac. Uwielbiam stworzoną przez nią historię pt. „Skrawek nieba", która nie dość, że oprawiona jest w piękne, bogate słownictwo, to zawiera jeszcze perfekcyjnie opisane sceny romantyczne i erotyczne, odpowiednie dla gatunku dark romance. Tworzenie takiego wątku nie jest łatwe, to wręcz sztuka, aby opisać owe sceny w tak świetny sposób, jak właśnie robi to Sarah. Poza tym, wszelkie opisy nadmorskiej przyrody czy otoczenia obozu sportowego Primavera po prostu zachwycają! Motyw miłosny zapierał mi dech w piersiach bardzo często. Z podekscytowaniem śledzę losy Moniki i Jacka, których perypetie wciągają jak wir!
Hon-Moon i jej „Winny ród" a także kontynuacja „PoWinności". - Nigdy wcześniej nie czytałam powieści historycznych, ale spróbowałam i nie żałuję! Ta książka to arcydzieło kompletne, ogromnie dopracowane i dopieszczone. Autorka z wielką dokładnością oddaje klimat XIX-wiecznej Hiszpanii, a także łączy w ciekawy sposób sporą ilość wątków, losy wielu bohaterów, a w to wszystko wpleciona jest intryga. Słownictwo odpowiednie do tamtych czasów ujmuje mnie najbardziej. Autorka często przemyca ciekawostki na temat Hiszpanii, a to naprawdę świetna sprawa. Przepiękne opisy strojów, wydarzeń towarzyskich, winnic a także motywów miłosnych zachwycają.
aallexaaflower - Dylogia To tylko taniec. To przyjemna obyczajowa opowieść kojarząca się z czasem zimowym, z kominkiem i górami. Na tle tejże scenerii rozgrywa się świetna historia miłosna Eweliny i Hugona, których łączy zakazana miłość i losy okraszone trudnościami. Autorka wtrąca w opowieść wiele intryg, a to sprawiało, że chętnie angażowałam się w tę opowieść. Porusza bardzo ciekawy motyw, który jednocześnie jest pytaniem - czy można kochać dwóch mężczyzn w tym samym czasie?
„Spełnienie marzeń" autorstwa TotylkoBuch to również piękna historia miłosna Amelii i Adriana, rozgrywająca się na tle wątku muzycznego. Przyznaję, że nie zdążyłam jeszcze przeczytać całości, ale już teraz historia wydaje mi się bardzo ciekawa. Autorka świetnie opisuje tematy miłosne, a także te, gdzie temperatura między bohaterami wzrasta. "Scena" muzyczna jest mi bardzo bliska, więc tym bardziej miło się czyta tę opowieść. Widać, że autorka oddaje wiele swojego serca, eksponując w swojej książce muzykę, która ewidentnie jest dla niej całym światem.
Dziennikarka: Jak jest u Ciebie z książkami papierowymi? Czytasz coś, co zechciałabyś polecić? Masz swoją ulubioną pozycję bądź autora?
InvisibleSoulSoul: Ostatnimi czasy z pewnością czytałam mniej, ze względu na zaangażowanie w swój projekt. Jeśli chodzi o formę papierową, to zdecydowanie przeważa ona nad wersją cyfrową. Jednak faktura papieru i charakterystyczny zapach stronic to coś, co uwielbiam. Tematyka, do której na stałe należy moje serce to oczywiście romans lub książki z wątkiem obyczajowym, lub psychologicznym.
Bardzo niewielu ludzi w moim otoczeniu wie, iż od młodych lat zmagałam się z takim zaburzeniem sensorycznym, które uniemożliwiało mi czytanie książek. Mimo że bardzo tego chciałam, to moja głowa robiła wszystko, żeby zaburzyć proces czytania. Szukałam więc różnych technik, by w pewien sposób spróbować wychować swój mózg, dlatego zaczęłam czytać ekranizacje. Najpierw oglądałam filmy, a później czytałam książki. I to pomogło mi nieco uspokoić myśli, skupić się i zaangażować w treść. Od tamtego czasu minęło wiele lat, lecz te naleciałości pozostały i nadal przepadam za czytaniem ekranizacji, w związku z tym skupię się na tym i wymienię kilka pozycji.
Przeczytałam wszystkie książki Nicholasa Sparksa i obejrzałam filmy na podstawie jego twórczości, choć z tym autorem mam pewien problem. Bardzo lubię jego historie miłosne, ale sam styl pisania nie przypadł mi do gustu. W dodatku, co dziwne, w jego książkach jest mniej szczegółów niż w filmach (nie wiem, jak on to robi). Tak czy siak, opowieści romantyczne jego pomysłu są cudowne i chwytają za serce. Moje ulubione pozycje to „Pamiętnik", „Dla ciebie wszystko", „Najdłuższa podróż" oraz „Szkoła uczuć".
Z niedawno czytanych oraz obejrzanych pozycji pragnę wspomnieć książkę „Gdzie śpiewają raki" autorstwa Delii Owens. Zakochałam się w tej nietuzinkowej, wzruszającej i niebanalnej opowieści. W okresie świątecznym odświeżyłam sobie dobrze wszystkim znaną „Opowieść Wigilijną" Charlesa Dickensa.
Z ekranizacji niekoniecznie związanych z miłością mogę wymienić powieści Dana Browna, np. „Kod da Vinci", Stephena Kinga np. „Zielona mila" czy „Skazani na Shawshank". Gatunek fantasy nie jest mi bliski, jednakże wyjątkiem jest Harry Potter, którego ubóstwiam i jestem ogromną fanką tej serii książek i filmów.
A tak całkowicie poza tym, to w ostatnim czasie czytywałam także polską poezję klasyczną autorów takich jak Wisława Szymborska, Adam Asnyk, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Konstanty Ildefons Gałczyński, czy Bolesław Leśmian. Ich wiersze o miłości to bajkowa magia.
Teraz mam w planie sięgnąć po jedną z propozycji Coleen Hoover i sprawdzić, czy jej romanse przypadną mi do gustu.
Dziennikarka: Chciałabym się tutaj na chwilę zatrzymać. Opowiedziałabyś coś więcej o wspomnianym zaburzeniu? Jak konkretnie ono wygląda?
InvisibleSoulSoul: Nie jestem pewna, czy uda mi się prawidłowo to opisać, ponieważ to dosyć trudne.
Jest to zjawisko, które można opisać jako mind-wandering (błądzenie myślami). Ta przypadłość bardzo często oznacza całkowitą niemożność skupienia na tekście czytanym. Nie wpływa to na płynność czytania, bo z tym nie mam żadnego kłopotu, a jedynie na odbiór treści. Przykład: Przeczytam stronę książki i od razu zapominam, co zawierała treść. Czasem też przeczytam stronę i wtedy nie pamiętam, czy w ogóle ją czytałam. Czytam zatem to samo kolejny raz i np. w połowie już zdążyłam się zawiesić kilka razy, zapatrzona w jakiś punkt obok mnie. Kolejne podejście i znów nie wiem, kiedy myśli odpływają gdzieś daleko, a ja nadal nie mogę się skupić na tym, co czytam. W mojej głowie trwa impreza, myślowy chaos i harmider. Odpływam, po czym znów próbuję wrócić na falę i tak w kółko.
Ja nigdy nie wiedziałam, co mi dolega, dopiero teraz potrafię to jakkolwiek zdefiniować. Ta trudność spowodowała, że na kilka lat wylogowałam się z książkowego świata, bo nie radziłam sobie z tym problemem. I być może to dość wstydliwe dla osoby, która teraz pisze własne teksty, ale cóż. Dzisiaj jestem gotowa, by się do tego przyznać. Czasem to nie nasza wina, że coś nam dolega. Najważniejsze, że ja się nie poddałam i szukałam sposobu, aby jednak wytrenować umysł i móc czytać.
Teraz nie jest idealnie, ale jest duża poprawa. Nawet w czasach gimnazjum zdarzyło mi się wziąć udział w kursie o tematyce szybkiego czytania, który zawierał szereg technik pamięciowych, rozwijających wyobraźnię.
Nadal mam trudności, choć już mniejsze. Czytam w myślach bardzo wolno, ale robię to. Potrafię się skupić, choć jest to okraszone wysiłkiem. Z radością nadrabiam zaległości książkowe w swoim kalekim tempie. Miłość do książek wygrała ponad słabości! ❤
Co ciekawe, nie tylko tyczy się to samego czytania, ale na przykład jazdy samochodem. Nie mogę jeździć autem ze skrzynią automatyczną. Za kierownicą muszę mieć co robić. Zmiana biegów czy jazda poza autostradą trzyma mnie w ryzach. Gdyby sytuacja była odwrotna, znów nieświadomie odpływałabym, jechałabym na automatycznym instynkcie kierowcy, ale po dojechaniu na miejsce nie pamiętałabym dosłownie niczego.
Oczywiście mind-wandering przeszkadzał mi w szkole. Zawsze jako ostatnia oddawałam kartkę ze sprawdzianem. Czy to oznacza, że się źle uczyłam? Nie! Zawsze miałam dobre oceny, byłam ambitną uczennicą, ale przez to zaburzenie potrzebowałam zawsze więcej czasu, przede wszystkim na prawidłowe wczytanie się w polecenia zadań ze zrozumieniem. W szkole średniej, w której panował naprawdę wysoki poziom, a ja chciałam mieć świetne wyniki, mama czasami pozwalała mi wziąć „wolne" od zajęć, po to, abym w tym czasie była w stanie nauczyć się na wszystkie zaliczenia.
Dziennikarka: To dosyć interesujący przypadek. Mam nadzieję, że jest i będzie jedynie lepiej.
Wróćmy jednak do tematyki książek. Posiadasz swojego ulubionego bohatera literackiego? Jeżeli tak, to kto to jest, z jakiej książki i wyjaśnij proszę dlaczego akurat ta konkretna postać przykuła szczególnie Twoją uwagę.
InvisibleSoulSoul: Oby tak było, dziękuję. :) Tak wielu bohaterów literackich przewinęło się przez życie, iż nie sposób wybrać ulubionego..
Posłużę się zatem pierwszą myślą, która wywodzi się z niedawno przeczytanej pozycji „Gdzie śpiewają raki" autorstwa Delii Owens. Moją uwagę przykuła główna bohaterka. Pozostawiona na pastwę losu mała Kya zostaje rzucona w wir dorosłych spraw. Mierzy się z problemami nieadekwatnymi do jej wieku. Bardzo szybko musi dojrzeć, a także nauczyć się jak przetrwać. Jak mówi fragment: „Przez wiele lat zdołała przeżyć na bagnach, które nazwała swoim domem, choć jej serce i ciało tęskniło za dotykiem i miłością. Przyjaźni szukała u mew, a wiedzę czerpała z natury".
Czytając przeżycia Kyi, czułam, że poniekąd identyfikuję się z postacią i z jej problemami. Ja również często znajdowałam ukojenie w przyrodzie, a także w samotnych zabawach. Im więcej miałam kłopotów, tym bardziej uciekałam w świat fantazji. Kya znajdowała przyjaciół wśród ptaków, ponieważ bała się ludzkiego odrzucenia (została porzucona przez rodziców). I nawet mnie zdarzyło się mieć własnego! W zamierzchłych czasach mieszkałam bardzo blisko rzeki. Pewnego dnia nieopodal mojego domu pojawił się zbłąkany łabędź. Sąsiad postanowił nadać mu imię Maciuś, po czym poczęstował go jedzeniem. Od tamtego momentu biały książę przypływał niemalże codziennie o tej samej porze, a ja tylko czekałam, żeby rzucić mu nieco okruchów. Kiedy się pojawiał, rozmawiałam z nim bardzo intensywnie. Czasem wychodził z wody i układał się na brzegu. Każdego dnia czekałam na popołudniową porę, by znów spotkać piękne zwierzę. Przez ten krótki czas stał się moim przyjacielem, a ja wolałam spędzać czas z nim niż z koleżankami.
Dziennikarka: Co się potem z nim stało?
InvisibleSoulSoul: Po prostu któregoś dnia już się nie pojawił.
Dziennikarka: Miejmy nadzieję, że zwyczajnie znalazł się w lepszym miejscu. Powiedz teraz, jakie zakończenie książki bardziej do Ciebie przemawia, otwarte czy zamknięte?
InvisibleSoulSoul: Nie dopuszczam nawet innej myśli. ❤
Bardziej przemawia do mnie zakończenie zamknięte. Lubię, kiedy wszystkie wątki są wyjaśnione doprowadzone do końca.
Dziennikarka: To pytanie jest dosyć trudne, ale jestem ciekawa Twojej odpowiedzi. Każdy autor ma wobec tego inne zdanie. Jedne do drugich nie mają podjazdu, ale czy jesteś w stanie wskazać które książki wolisz bardziej? Przemawiają do Ciebie te wattpadowe, a może jednak klasyczne, na papierze?
InvisibleSoulSoul: Wiele książek na Wattpadzie jest wspaniałych, ale jeśli miałabym wybrać jaką formę czytania, byłby to papier. A dlatego, że czyta mi się wtedy lepiej i bardziej efektywnie. Poza tym, w przypadku moich trudności związanych ze skupieniem to dzięki książce papierowej otrzymuję więcej bodźców, które pobudzają mój umysł. Faktura papieru i osobliwy zapach stronic to coś, co dostarcza mojej wyobraźni dodatkowego kopa.
Dziennikarka: A jest coś, co przeszkadza Ci w czytaniu książek?
InvisibleSoulSoul: Tak, rzeczywiście jest kilka takich rzeczy. Nie przepadam za tym, gdy w książce występuję aż zbyt prosty język i zawiera zbyt prozaiczne i krótkie zdania. To jest dla mnie taki komunika: „Nie chciało mi się tego pisać, drogi czytelniku. Zamij się fabułą, a nie barwnością języka". No tak, ale gdybym chciała coś takiego poczytać, pewnie dorwałabym gazetę plotkarską. Lubię płynąć przez tekst, podziwiać ładne słowa i zatrzymywać się przy trafnych metaforach. Przez warsztat pisarza poznaję osobę po drugiej stronie. Naprawdę fajnie, jak książka ma swój unikatowy charakter. Wtedy wyróżnia się na tle innych, a mnie osobiście lepiej się to czyta. Nie lubię, gdy jest budowane napięcie w wątku romantycznym, czy o zabarwieniu erotycznym, czytam z zapartym tchem i wtapiam się w te opisy, po czym jest to ucięte zdaniem typu - I przespali się ze sobą. No nie! Błagam, nie! To boli bardziej niż sztylet wbity w plecy! :D To wymaga rozwinięcia.
Na Wattpadzie czasem zdarzało mi się zauważyć dodawanie rozdziałów na tzw. "odwal się". Czasem widać, że twórcy zależy na jak najszybszej publikacji kolejnych części bardziej niż na ich jakości i niestety to widać. I nie mówię o wszystkich pisarzach, którzy dodają szybko rozdział po rozdziale, ale mówię, że niekiedy u niektórych to się zdarza. A szkoda, bo to naprawdę mocno odbija się na jakości tekstu. Czasem lepiej posiedzieć nad czymś dłużej i opublikować wtedy, kiedy jest się pewnym swoje pracy.
Dziennikarka: Zdecydowanie tak powinno być. Jakie masz zdanie na temat reklamowania się u innych twórców? Robiłaś to kiedyś? Jesteś w stanie powiedzieć jak według Ciebie wyglądałaby dobra reklama książki, profilu?
InvisibleSoulSoul: Nie jestem zwolennikiem zawalania czyjejś tablicy reklamami, ale wiadomość prywatna wydaje mi się w porządku. Nie mam nic przeciwko takim reklamom, a wręcz czasem są one po prostu konieczne.
Pamiętam, że na początku sama musiałam się zareklamować, ponieważ po publikacji książki algorytm Wattpada zepchnął mnie w totalne czeluści. Wierzcie mi, przez jakieś pierwsze pół roku prawie w ogóle nie miałam wyświetleń. Dopiero jak zrozumiałam, że muszę się zareklamować, to w końcu coś ruszyło. Czasem tak już jest z tymi algorytmami, więc można sobie pomóc w ten sposób, chociaż na początku.
Dziennikarka: Wattpad to miejsce, gdzie nie trzeba podawać swoich danych osobowych. Niemniej niektórzy decydują się ujawniać kim są. Stąd pytanie, czy Wattpadowi twórcy mają problem z ujawnianiem swoich tożsamości? Jak myślisz, co może wpływać na decyzje o nie podawaniu tutaj swojego imienia i nazwiska?
InvisibleSoulSoul: To już kwestia indywidualna. Jedni mają potrzebę upublicznienia swoich danych, inni wręcz przeciwnie. Ci, którzy tego nie robią, zapewne chcą zachować swoją prywatność, lub chcą oddzielić życie codzienne od swojej pisarskiej pasji. Dla niektórych Wattpad może być takim małym, tajemnym światem, który chce się utrzymać w anonimowości.
Odpowiadając na drugą część pytania, czy użytkownicy mają problem z ujawnieniem swojej tożsamości? Uważam, że nie. Bardzo wielu twórców ujawnia swoje dane i ja tego nie neguję, jeśli to jest zgodne z ich wnętrzem, to w porządku, aczkolwiek ma to też swoje efekty uboczne. Powstaje wiele grupek w mediach społecznościowych, które nawzajem obgadują siebie i swoje prace, co dla mnie osobiście jest podłym działaniem.
Dziennikarka: A czy pisarz musi czytać książki, aby samemu coś napisać oraz, czy pisanie to według Ciebie talent czy też umiejętność nabyta?
InvisibleSoulSoul: Teraz już wiecie, że jestem dziwnym przypadkiem. Odpowiem zatem na swój sposób.
Powinien, ale nie musi. Każdy z nas wie, że czytanie poszerza horyzonty, pomaga rozwinąć wyobraźnię, udoskonala nasze słownictwo i uczy nas jak dobrze budować zdania. Patrząc jednak na swoją przypadłość i trudności mogę powiedzieć, że najważniejszy jest trening pisania i wszelkie próby nauki na błędach. Im więcej piszemy, tym więcej się nauczymy i będziemy mogli wciąż się doskonalić. Pamiętajmy też, że nie tylko czytanie książek jest ważnym elementem. To, co jest potrzebne nam, twórcom, jest ukryte również w muzyce, filmach, tekstach piosenek, wierszach czy czytanych przez nas opowieściach. Czasem, kiedy jakiś zmysł nas zawodzi, wyostrzamy pozostałe, a dzięki temu jesteśmy w stanie czerpać wiedzę ze wszystkiego, co nas otacza.
Talent rozumiem przez jakąś predyspozycję lub łatwość w wykonywaniu danej czynności. I to na pewno jest we wnętrzach wszystkich twórców. W każdym z nas drzemie coś takiego, co pchnęło do działania i rozpoczęcia pisarskiej drogi. Reszta natomiast zależy już od naszej ciężkiej pracy. Ta ścieżka nie należy do najprostszych, więc fajnie mieć szczyptę talentu, ale musi być on poparty ciężką pracą. Bez naszych starań książka nie napisze się sama.
Dziennikarka: Nie powiedziałabym, że jesteś dziwnym przypadkiem, jak to określiłaś. W tej kwestii zdania autorów są akurat równo podzielone.
Jakie gatunki przyciągają do siebie większe grono odbiorców? Jesteś w stanie to określić?
InvisibleSoulSoul: Myślę, że odpowiedź jest oczywista - książki z kategorii young adult, romanse mafijne i erotyki z dość prostą formułą. :D
Dziennikarka: Pisanie to sztuka. Myślisz, że jest coś, za czym pisarze nie przepadają? Nie chodzi tutaj o indywidualne opinie na dany temat, a o ogół. Co sprawia, że z twarzy twórcy znika uśmiech?
InvisibleSoulSoul: Przypuszczam, że z takich roboczych spraw, może to być korekta tekstu. Chyba niejednego twórcę doprowadziła już do szewskiej pasji. A patrząc trochę szerzej, to myślę, że np. negatywny odbiór czytelników, kąśliwe komentarze, brak weny, utrata motywacji do dalszej pracy lub wewnętrzne blokady.
Dziennikarka: Jest jednak coś gorszego. Hejt i konstruktywna krytyka to przeciwieństwa. Jakie masz zdanie na temat tych dwóch pojęć? Czym dla Ciebie jest hejt, czy kiedykolwiek go doświadczyłaś, a także jak ważna jest (jeżeli tak uważasz) według Ciebie konstruktywna wersja krytyki i co wnosi do twórczego świata?
InvisibleSoulSoul: Moim zdaniem hejt wiąże się z obrażaniem, bezpodstawnym wyśmiewaniem i nagonką bez podania konkretnej przyczyny. Wyróżnia się również mocną krytyką, która użyta jest jedynie po to, by komuś dopiec. Hejt potrafi zapuszczać swoje korzenie dalej, a wtedy ociera się nawet o prześladowanie. Innymi słowy, to po prostu cyberprzemoc, która jest niedopuszczalna i nie prowadzi twórcy do wzrostu, lecz co najwyżej do załamania nerwowego. Do tej pory nie doświadczyłam typowego hejtu i mam nadzieję, że tak zostanie, ponieważ owe zachowania nic nie wnoszą.
Konstruktywna krytyka bywa nam natomiast bardzo pomocna w doskonaleniu swojego pisarskiego warsztatu. Wiadomo, żadna krytyka nie jest przyjemna, ale taką konstruktywną należy nauczyć się przyjmować, bo mimo że ona bardzo często wydaje się naszym wrogiem, to w rzeczywistości jest naszym sprzymierzeńcem. Jesteśmy na Wattpadzie między innymi po to, by wciąż się uczyć i wciąż wzrastać. Nikt nie urodził się z piórem w ręku, każdy popełnia błędy, a ten, kto potrafi je poprawić i przekuć w coś dobrego, będzie się piął w górę.
Dziennikarka: A co sądzisz o podkradaniu cudzych pomysłów? Spotkałaś się z plagiatem?
InvisibleSoulSoul: Chyba nie spotkałam się dotąd z plagiatem. Kradzież cudzych pomysłów czy prac jest oczywiście karygodna. Nie rozumiem jak można się tego dopuścić, przecież to kawał czyjegoś sumiennego wysiłku i zapewne spory kawał czyjegoś życia.
Dziennikarka: Niestety zdarzają się i takie sytuacje. Jakie masz zdanie odnośnie gwiazdek, wyświetleń i komentarzy? Są dla Ciebie ważne? Czy sprawiają, że integrujesz się przez to ze swoimi czytelnikami i osobami Cię obserwującymi?
InvisibleSoulSoul: Z pewnością nie są wyznacznikiem tego, czy dana książka jest dobra, czy też nie. Mimo wszystko cieszy mnie rosnąca ilość wyświetleń i gwiazdek pod moją książką, a te wciąż zwiększające się liczby działają na mnie motywująco. Jest mi bardzo miło, gdy widzę jakąkolwiek aktywność czytelników. Jednak czy wyświetlenia i gwiazdki są dla mnie najważniejsze? Nie. Nigdy nie stawiam na ilość, tylko na jakość. I ta dewiza towarzyszy mi w każdej sferze mojego życia, począwszy od relacji prywatnych, a kończąc na Wattpadzie. Zdecydowanie ważniejsze jest dla mnie prawdziwe zaangażowanie czytelników, takie osoby, które stale pojawiają się w sekcji komentarzy i nieustannie wspierają mnie w tym, co robię.
Dziennikarka: Ile osób obserwuje Twój profil na dzień dzisiejszy i, czy nazywasz jakość swoich obserwujących?
InvisibleSoulSoul: Aż musiałam sprawdzić, bo kompletnie nie zwracam na to uwagi. Aktualnie mam 178 obserwujących i szczerze mówiąc, w ogóle o to nie dbam, nie szukam profili do zaobserwowania, ani też nie działam w formie follow za follow.
Nie nazywam swoich obserwujących, ale powołując się na mój nick, powinnam się do nich zwracać Duszyczki lub Niewidzialni. :D
Dziennikarka: Ale chyba się cieszysz, gdy ktoś zainteresował się Twoją twórczością na tyle, że zdecydował się Ciebie zaobserwować?
InvisibleSoulSoul: Jak najbardziej, jest mi bardzo miło, że ktoś zdecydował się mnie zaobserwować.
Dziennikarka: Na Wattpadzie możemy umieścić informacje o sobie w opisie i dodawać ogłoszenia na tablicy. Jak ważne jest, Twoim zdaniem, zaglądanie do opisu, jego posiadanie i używanie wspomnianej tablicy?
InvisibleSoulSoul: Opis profilu pomaga obserwującym i czytelnikom w zapoznaniu się z tym, kim jesteśmy. Opis nie musi być rozległy, ale powinien zawierać informacje, które określają naszą twórczość lub mają związek z naszą osobowością. Właściwie za jego pomocą możemy przekazać to, co tylko chcemy, a poprzez te kilka słów przedstawić to, kim jesteśmy.
W opisie mojego profilu można znaleźć notkę o tym, że emocje piszą książki za mnie, co wskazuje na to, czego można się spodziewać, zagłębiając się w moją twórczość. Czytelnik znajdzie też dwa cytaty, z którym się utożsamiam i które uchylają rąbka tajemnicy mojej osobowości, a brzmią one tak:
„Możesz nazywać mnie starą duszą, lecz prawda jest taka, że odnajduję spokój w naturze, nocach, księżycu, zachodach słońca, bryzie, książkach, poezji, kwiatach, zapachu deszczu i ludziach, którzy mają ochotę się przytulić."
„Czytamy poezję, bo należymy do gatunku ludzkiego, a gatunek ludzki przepełniony jest namiętnościami. Oczywiście, medycyna, prawo, bankowość, to dziedziny niezbędne, by utrzymać nas przy życiu, ale poezja, romans, miłość, piękno? To wartości, dla których żyjemy."
Jeśli chodzi o tablicę, to używam jej głównie po to, by poinformować o publikacji nowego rozdziału lub przekazać czytelnikom coś ważnego.
Dziennikarka: Piękne słowa! Jak to jest z tym Twoim słuchaniem muzyki? Dodatkowo, chciałam spytać o to, jakie masz zdanie odnośnie audiobooków i podcastów. Słuchałaś kiedyś czegoś?
InvisibleSoulSoul: Tak jak wspominałam na początku wywiadu, podczas samego pisania potrzebuję całkowitej ciszy, aby móc się skupić, natomiast przed pisaniem niekiedy już od samego rana nastrajam się do tworzenia odpowiednimi dźwiękami. Jestem totalnym audiofilem i mam obsesję na punkcie muzyki, a także jej jakości. Znalezienie dla mnie odpowiednich słuchawek graniczy z cudem, gdyż potrafię usłyszeć każdy najmniejszy szmer. Bardzo zwracam uwagę na to, co w utworze dzieje się w tle, więc rozkładam też na czynniki pierwsze wszystkie instrumenty :D.
Muzyka z dawnych lat to ta, która mnie inspiruje i często powoduje moje pisarskie natchnienie. Począwszy od lat 50., gdzie zaczynał Nat King Cole czy 60. i 70., które uświetniał Elvis, zahaczając o 80., w których wiódł prym zespół Queen, Jackson czy Elton John, kończąc na współczesnej. Obecna scena muzyczna jednak nie ma już w sobie takiej instrumentalnej magii. Owszem dzisiejsze techniki oferują nam wysoką jakość dźwięku, ale taką powstałą przez Auto-Tune i specjalne oprogramowania remiksujące. Kiedyś tego nie było, więc wszystkie dźwięki były nagrywane w sposób surowy i właśnie tę surowość i pierwotność uwielbiam, a właśnie ona nadaje muzyce unikatowego smaku, polotu i szczypty cudowności.
Jeśli chodzi o audiobooki, to nie jest to mój ulubiony format. Podcastów nie słucham często, ale jeśli już zapuszczę się w te sfery, to zazwyczaj są o tematyce psychologicznej lub kryminalnej, np. Kryminatorium - tutaj też z samej sympatii do Marcina, z którym poznałam się przez internet, kiedy dopiero zakładał kanał na YouTube. Świetnie się rozwinął, a jego podcasty są bardzo dobre. Kibicuję jego twórczości.
Dziennikarka: Ja również mu kibicuję, bo robi świetną robotę!
Powiedz, a co z e-bookami i blogami? Piszesz bądź czytasz?
InvisibleSoulSoul: Nie korzystam z e-booków, a papier najbardziej do mnie przemawia. :)
Czytam najczęściej blogi podróżnicze i to wtedy, gdy wybieram się w podróż do danego kraju bądź miasta. Pozyskuję z nich informacje o atrakcjach, komunikacji miejskiej, restauracjach czy ciekawostkach, które pomagają mi zaplanować zwiedzanie. A na co dzień zdarza mi się zaglądać do blogów opowiadających o życiu w Stanach Zjednoczonych i tamtejszych obyczajach.
Dziennikarka: Jakie masz zdanie na temat Wattpad Premium?
InvisibleSoulSoul: Szczerze mówiąc, nie mam o tym pojęcia.
Dziennikarka: Zatem nie będziemy drążyć. Występują na Wattpadzie błędy, które Cię irytują? Jest coś czego brakuje Ci w tej aplikacji i, czy według Ciebie Wattpad powinien być aktualizowany? Jeśli tak, to dodałabyś coś lub w nim zmieniła?
InvisibleSoulSoul: O taaak! Ta platforma powinna się zmienić, być bardziej funkcjonalna i intuicyjna. Przeszkadza mi to, że edytor tekstu jest kompletnie niedostosowany do pisania, gdyż nie zawiera on nawet podstawowych funkcji. Bardzo często Wattpad po dodaniu rozdziału zmienia pauzy i półpauzy na dywizy, co doprowadza mnie do szału. Po wyjściu z czytania rozdziału „zapomina" na czym stanęłam i nierzadko wywala mnie na początek danej części. Irytuje mnie to, że jedyną emotką, która działa jest serce, a o reszcie można pomarzyć (nie dotyczy sekcji komentarzy). Brak możliwości przesyłania plików lub zdjęć w wiadomościach prywatnych również mnie drażni. Ze sporą częstotliwością występują awarie, które na przykład powodują kłopoty z wyświetlaniem powiadomień o dodanym rozdziale. Po platformie służącej pisaniu można by się spodziewać tego, że funkcje dotyczące tekstu będą wspaniale rozwinięte, a tymczasem jest zupełnie na odwrót.
Dziennikarka: Tylu autorów pragnie naprawienia błędów i wprowadzenia różnych urozmaiceń. Chyba czas wystosować petycję do władz!
Jak często zaglądasz na Wattpad i co wyniosłaś z użytkowania tej aplikacji?
InvisibleSoulSoul: Zgadzam się z twoimi słowami.
Na Wattpad zaglądam zazwyczaj codziennie, głównie po to, by odpisać osobom, z którymi utrzymuję niemalże stały kontakt, a także po to, aby odpowiedzieć na komentarze czytelników lub nadrobić czytanie zaległych dzieł.
Ta aplikacja, jak i samo pisanie zmieniły w moim życiu bardzo wiele. Dzięki Wattpadowi poznałam cudowne osoby, które stały się bliskie mojemu sercu. Otrzymałam zwrotne informacje na temat mojej książki, a to pomogło mi w doskonaleniu warsztatu, pobudziło mój umysł, a także sprawiło, że coraz bardziej się otwieram i ośmielam. To, co robię na tej platformie, spowodowało, że w pełni odkryłam samą siebie. Zaczęłam doceniać swoją wrażliwość, którą zawsze uważałam za klątwę. Tę niepotrzebną kulę u nogi, nieustannie próbowałam zdusić w zarodku. Teraz wiem, że to ona wraz z zawartością mojego serca doprowadziły mnie do decyzji o rozpoczęciu pisania. Wattpad stał się miejscem, gdzie mogę być w pełni sobą. To taki mój mały, ukryty świat, który mogę kreować wedle swoich potrzeb i który jest zlepkiem mojej bujnej wyobraźni. To azyl dla mojej artystycznej duszy, która szukała czystej kartki do zapisania. Szukała też okazji do sprawdzenia siebie i swoich umiejętności oraz sposobu na rozwój swojej pisarskiej pasji. Jestem wdzięczna losowi, że pomógł mi tutaj trafić i zostać na dłużej.
Dziennikarka: A ja wdzięczna, za możliwość rozmowy właśnie z Tobą!
Czy poza Wattpadem działasz również na innych stronach bądź aplikacjach? Zechciałabyś nam o tym opowiedzieć?
InvisibleSoulSoul: Wattpad to jedyna platforma z jakiej korzystam.
Dziennikarka: Powiedz teraz, czym tak właściwie jest dla Ciebie Wattpad?
InvisibleSoulSoul: Wattpad jest dla mnie miejscem, w którym mogę poznawać siebie, uczyć się i zdobywać wiedzę w sferze pisania. Tutaj mam możliwość poznania także innych twórców, z którymi mogę wymieniać się spostrzeżeniami. Jest dla mnie również odskocznią od trudów dnia codziennego, takim małym alternatywnym światem, do którego w każdej chwili mogę wniknąć.
Dziennikarka: A jak opisałabyś swoją twórczość?
InvisibleSoulSoul: Myślę, że moja twórczość jest miksturą złożoną z własnych uczuć, doświadczeń oraz rzeczy, które kocham. Jest wyrazem wewnętrznego głosu i lustrzanym odbiciem mojej duszy. Jest także próbą poruszenia emocji czytelnika, na czym bardzo mi zależy. Życzyłabym sobie tego, aby ktoś, kto czyta moją książkę, był w stanie poczuć gamę tych emocji w sobie, zżyć się z bohaterami i całą historią, a może nawet czasem sobie tę lekturę powspominać.
Dziennikarka: Poza pisaniem masz może jakieś inne pasje, zainteresowania, o których jeszcze nie Wspomniałaś, a o których chciałabyś opowiedzieć?
InvisibleSoulSoul: Mam sporo pasji i zainteresowań, o których przemyciłam już nieco informacji w kilku pytaniach. Zatem zbierając to wszystko w jednym akapicie, to oprócz wielkiego zamiłowania do pisania moją pasją jest muzyka. Śpiewam, gram na pianinie, przy czym jestem totalnym samoukiem. Kiedyś uczyłam się także gry na gitarze, jednak zaniechałam ten instrument, a po latach spróbowałam właśnie z pianinem i już tak zostało. Kolekcjonuję również płyty ulubionych twórców. W wolnych chwilach natchnienia lubię też malować obrazy farbami akrylowymi na płótnie. Najbardziej uwielbiam tworzyć nocne krajobrazy lub pejzaże oblane blaskiem zachodu słońca. Nierzadko odwiedzam operę oraz filharmonię, a tam z kolei pielęgnuję swoją artystyczną część muzyczno-wizualną. Lubuję się w starym kinie i oldschoolowej muzie. Poza tym jestem uzależniona od podróży, które co roku stanowią dla mnie najważniejszy cel. Interesuję się także psychologią, a najbardziej zaburzeniami osobowości i motywami o zabarwieniu kryminalnym. Doceniam bliski kontakt z przyrodą, stąd też pasja do ziołolecznictwa i wytwarzania własnych preparatów, bazując na bogactwie natury, która nas otacza.
Dziennikarka: Czy na zakończenie miałabyś jakąś radę dla początkujących pisarzy?
InvisibleSoulSoul: Moja rada dla początkujących może wydać się banalna, ale jest całkowitą, uniwersalną, ale jakże potrzebną prawdą, a brzmi ona: nie poddawaj się. Nigdy się nie poddawaj. Uzbrój się w cierpliwość. Nieważne, że posuwasz się do przodu powoli, ważne, że czynisz ten ruch! Powolny krok to nadal krok. Pracuj w swoim tempie, staraj się nie porównywać do innych. Pisz z samego serca. Odkrywaj, patrz oczami pisarza, bądź ciekawy, a czasem nawet wścibski, jeśli trzeba. Zaglądaj, dopytuj, przyglądaj się życiu ze szczegółami, nawet jeśli z bliska obserwujesz coś prozaicznego. Wyciskaj z otoczenia naukę dla siebie, a wszystko stanie się twoją inspiracją! Podsycaj w sobie uważność, staraj się motywować do systematycznej pracy, a to sprawi, że nie stracisz zapału. Powodzenia!
Dziennikarka: Chciałabyś kogoś pozdrowić, a w przyszłości zobaczyć wywiad z jakimś innym wattpadowym twórcą?
InvisibleSoulSoul: Oczywiście! ❤
Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników wywiadu, wszystkich czytających „Golden Cage", a w tym szczególnie pozdrawiam moją wspaniałą, wspierającą i komentującą gwardię : Hon-Moon, SarahWitkac, aallexaaflower, lady_in_black74, TotylkoBuch, LexisBerg, Szelka22, akcinlis, moja_przystan_books, Olsaki, Michaelarosa, antoninafelix23, Rozchmurkowana, trattatum, Natalia_E_Fox, ZdzislawaMarzec, Venka_Myosa_Kitsune.
A także pozdrawiam Ciebie! Czekam aż to z tobą przeprowadzą wywiad. ❤
W tej serii wywiadów bardzo chciałabym ujrzeć rozmowę z Hon-Moon, która jest niesamowicie mądrą, oczytaną, ciekawą i kochaną osobą.
Dziennikarka: Bardzo mi miło! Jeśli chodzi o wywiad ze mną, nie będę ukrywała, planuję coś na finał obecnej edycji książki z wywiadami, ale shhh, to na razie tajemnica. Niemniej jestem otwarta na propozycje od innych dziennikarzy!
Od siebie również pozdrawiam wspomniane osoby, a jeśli chodzi o poleconą do przyszłej rozmowy, w przyszłości z pewnością przeprowadzę z nią wywiad!
Na zakończenie chciałabym podziękować za poświęcony czas i chęć wzięcia udziału w rozmowie. To był niesamowicie inspirujący czas. Życzę samych sukcesów i pozdrawiam cieplutko! ❤️
InvisibleSoulSoul: Ooo! A to niespodzianka. W takim razie czekam z niecierpliwością na finał.
To ja serdecznie dziękuję za ogrom poświęconego czasu, cierpliwości i życzliwości. Mam nadzieję, że nie doprowadziłam nikogo do znudzenia.
Dziękuję za życzenia i Tobie również życzę dalszych sukcesów. Ściskam ciepło. ❤
Wywiad przeprowadziła: xNoorshally
✩ ✩ ✩
Zapraszam Was serdecznie na profil InvisibleSoulSoul, z którą wywiad właśnie przeczytaliście. Być może znajdziecie u niej coś dla siebie. To naprawdę mały gest, który z pewnością umili jej dzień!
✩ ✩ ✩
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro