Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❛❛Skrawek nieba❜❜


✩ ✩ ✩

PRZEDSTAWIAM KSIĄŻKĘ
❛❛Skrawek nieba❜❜

Autorką dzieła jest
☞︎︎︎ SarahWitkac

Okładka aktualna na dzień publikacji rozmowy.

Rozmowa z polecenia InvisibleSoulSoul, która trwała od stycznia do marca 2024 roku.
·
Data publikacji: 7.04.2024 r.

Dziennikarka: Witaj! Jestem xNoorshally i chciałabym porozmawiać o Twoim dziele „Skrawek nieba". Jestem dziennikarką i kimś na wzór recenzenta. Chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej o Twojej książce, aby opowiedzieć o niej osobom, które być może jeszcze do Ciebie nie trafiły! Byłabyś zainteresowana rozmową?

SarahWitkac: Cześć! Dziękuję za zaproszenie! Oczywiście, chętnie z Tobą o tym porozmawiam.

Dziennikarka: Wspaniale! Zacznijmy od tego co najważniejsze, a mianowicie od tytułu utworu. Jak powstał, skąd wzięłaś na niego pomysł i co oznacza względem książki? Jest powiązany z dziełem w jakiś konkretny sposób? (Nawiązuje do pewnych wydarzeń, sytuacji w utworze lub tym podobnych?)

SarahWitkac: Tytuł opowieści to proste nawiązanie do osoby głównej bohaterki, Moniki Skrawek. Ale zlepek tych dwóch wyrazów ma jeszcze inne znaczenie, które zostanie wyjaśnione w jednej z ostatnich części mojej historii.

Dziennikarka: Zatem pozostaje czekać. Tytuł za nami, dlatego skupmy się teraz na tematyce. Co skrywa się za okładką książki? W jakim klimacie jest ona prowadzona? Jest to powieść, dramat, one-shot, a może coś innego?

SarahWitkac: To od początku miała być prosta, współczesna powieść w klimacie dark romance i dramatu. Trochę nastrojowa, trochę romantyczna, momentami pikantna i przede wszystkim wywołująca poczucie narastającego dyskomfortu i niepokoju. Chciałam, żeby była to historia, przy której można doświadczyć wielu skrajnych emocji - od śmiechu przez łzy, od rozmarzenia przez strach.

Dziennikarka: Dlaczego akurat taka? Jest konkretny powód Twojej decyzji?

SarahWitkac: Kiedy sięgam po książkę jakiegoś autora, zwykle wybieram mroczną tematykę, wielowątkowe historie z wyrazistymi bohaterami, intrygujące czarne charaktery i mocne sceny. Jednocześnie uwielbiam romantyczne powieści i filmy kostiumowe. Dlatego moja opowieść stara się połączyć wszystkie te fascynacje w jedną (logiczną, mam nadzieję) całość.

Dziennikarka: Rozumiem. W jakiej narracji książka jest prowadzona?

SarahWitkac: Książka jest pisana w narracji pierwszoosobowej, personalnej. Śledzimy akcję oczami głównej bohaterki, Moniki.

Dziennikarka: Do jakiej kategorii na Wattpadzie przypisane zostało dzieło (np.: dla nastolatków) i czy jest objęte ograniczeniem wiekowym?

SarahWitkac: Moja opowieść formalnie oznaczona jest jako „romans" i jest kierowana do odbiorców pełnoletnich ze względu na występujące w tekście wulgaryzmy oraz sceny seksu i przemocy.

Dziennikarka: Wiadomo już o jakiej książce mowa. Nadszedł czas na jej prezentację. O czym tak właściwie jest? Czego możemy się spodziewać, zaglądając za jej grafikę?

SarahWitkac: To opowieść o radzeniu sobie (i kompletnym nieradzeniu) z niespodziankami, jakie funduje nam los. O traumie i tym, jak bardzo wpływa ona na to, kim jesteśmy. O tym, że upadki nie zawsze oznaczają porażki i tym, że warto czasami postawić wszystko na jedną kartę, żeby znaleźć szczęście.

To historia miłości dwojga, pozornie całkowicie od siebie różnych, ludzi. Kobiety i mężczyzny, których połączy nie tylko gorące uczucie, ale także brzemię, które każde z nich dźwiga. Obserwujemy burzliwy początek ich znajomości, wzajemną fascynację i iskrzenie, wynikające z różnicy charakterów. Towarzyszymy głównej bohaterce przy codziennych dylematach. Przyglądamy się temu, jak próbuje walczyć z wewnętrznymi demonami i brakiem pewności siebie.

Ale „Skrawek nieba" nie jest słodką opowieścią o zakochanych. Jest historią związku, który został wystawiony na ciężką próbę. Historią niewinnego spotkania, które - jak w efekcie motyla - odbije się cieniem na życiu tych dwojga. Są opisy przyrody, trochę nostalgii w postaci stuletniej posiadłości, w której toczy się akcja. Są sceny erotyczne i momenty, w których leje się krew. Są też bohaterowie, skrywający niepokojące tajemnice. I właściwie im dalej w las, tym ciemniej. Dlatego nie jest to typowy romans.

Dziennikarka: W poprzednich pytaniach wspominałam o równie istotnej rzeczy, jaką jest okładka. Nadszedł czas na pytanie o to co ona przedstawia, kto ją wykonał oraz w jaki sposób jej wygląd powiązany jest z tekstem utworu. Opowiesz o tym?

SarahWitkac: Tak, choć w zasadzie nie mam tu wiele do powiedzenia. Okładkę wykonałam sama. Użyłam do tego narzędzia Canva. Znalazłam po prostu ładną fotografię przedstawiającą bałtycki krajobraz i na jej tle zamieściłam cytat z książki, który spina początek mojej opowieści z jej końcem. Nad Bałtykiem moi bohaterowie przeżywają swoje najpiękniejsze i najgorsze chwile. Stąd taki a nie inny wygląd okładki.

Dziennikarka: Do każdego rozdziału można dodać jakąś grafikę lub filmik (do mediów). Czy w książce „Skrawek nieba" takowe zostały przez Ciebie użyte?

SarahWitkac: Tak, ale tylko w niektórych rozdziałach. Staram się z tym nie przesadzać. Zazwyczaj jest to muzyka, ale zdarzają się też obrazy i gify. Kilka miesięcy temu zastanawiałam się nad stworzeniem szkiców ołówkowych z pomocą AI, które ilustrowałyby każdy rozdział. Ale pomysł upadł równie szybko, co się narodził. Nie chciałam podsuwać czytelnikowi „gotowca". Chciałam, żeby stworzył opisywany przeze mnie świat na swój własny sposób.

Dziennikarka: O jakiej muzyce konkretnie mowa?

SarahWitkac: Staram się wybierać to, co pasuje do treści rozdziału. Na przykład kawałek „Trust" brytyjskiej grupy The Cure. Utwór, który idealnie oddaje dystopijny nastrój jednego z bohaterów mojej opowieści. Człowieka, który okazuje się być kimś zupełnie innym niż początkowo myśleliśmy. W jednym z najważniejszych rozdziałów historii pojawia się też utwór brytyjskiej grupy Blueneck pt. „Depart From Me,You Who Are Cursed". To instrumentalny kawałek ze znakomitego albumu The Fallen Host (2009). Jedna z perełek gatunku, określanego dzisiaj mianem post-rocka, którego od lat jestem fanką.

Ze względu na pewien konkretny wątek w książce, sięgam po kawałki raczej depresyjne (poza jednym wyjątkiem), cięższe, działające na wyobraźnię i emocje.

Dziennikarka: Rozumiem. Zanim dzieło zostało opublikowane, musiałaś najpierw mieć na nie pomysł. Stąd pytanie: Kiedy w Twojej głowie pojawiła się myśl o napisaniu czegoś takiego, skąd zaczerpnęłaś inspiracji i dlaczego postanowiłaś się tego podjąć?

SarahWitkac: Zaczęło się od pewnej bezsennej nocy, kilka lat temu. Próbowałam odwrócić swoją uwagę od rzeczy, które akurat wtedy zaprzątały moje myśli. Chciałam przenieść się w jakieś wyimaginowane miejsce, w którym będzie mi dobrze. Miałam nadzieję, że to pomoże mi zasnąć. A stało się zupełnie odwrotnie. Mikroświat, posklejany ze znanych mi krajobrazów szkolnych i studenckich, wciągnął mnie po uszy. Zwiedzałam go, powoli tworząc jakiegoś rodzaju alter ego - główną bohaterkę, którą potem ochrzciłam imieniem Monika. Stworzenie Jacka, głównego męskiego bohatera, to chyba najbardziej niesamowita sprawa, jeśli chodzi o tę opowieść. Makos pojawił się w mojej wyobraźni jak grom z jasnego nieba - z całym pakietem wad, obsesji, cholerycznym temperamentem i antypatycznym sposobem bycia. Zaczęłam wyobrażać sobie, jak wyglądałyby spotkania tych dwojga - starcie ognia z wodą, lękliwości z męstwem, delikatności z szorstkością. Co mogłoby się wydarzyć, gdyby mężczyzna, który zbudował wokół siebie wysoki mur i całkowicie zwątpił w istnienie szczęścia, nagle spotkał na swojej drodze kogoś, kto jednym spojrzeniem potrafiłby roztopić go od środka.

Wokół tej dwójki, którą byłam coraz bardziej zafascynowana, zaczęli powstawać inni bohaterowie. Widziałam ich twarze, bawiłam się ich zachowaniami, niedoskonałościami, budowałam sieć relacji i zależności pomiędzy nimi, na koniec zostawiając sobie najcięższą do prowadzenia postać - Norberta B. Historia wydarzeń z lata 2017 rozrosła się do takich rozmiarów, że w pewnym momencie podjęłam pierwszą próbę zapisania myśli. Wystarczył prolog i pierwszy rozdział, żebym przepadła. Odczuwałam wielką satysfakcję z tego, że moje wyobrażenia nagle zyskują fizyczną formę. To był ten moment, w którym poczułam, że bardzo chciałabym napisać tę historię od początku do końca.

Dziennikarka: Nawiązując do poprzedniego pytania chciałam zapytać o to, dlaczego Wattpad? Uznałaś, że to dobre miejsce do publikacji tego utworu, a może to czysty przypadek?

SarahWitkac: Czystym przypadkiem na pewno było to, że znalazłam tę platformę. Wcześniej nie wiedziałam o jej istnieniu. Powiem szczerze, że początkowo miałam wątpliwości, czy opublikować tutaj swoje teksty. Ale w końcu zdecydowałam się na publikację, bo była to najprostsza droga do tego, by poznać niezależną opinię na temat swojej opowieści.

Dziennikarka: Czyli tego nie żałujesz?

SarahWitkac: Nie, absolutnie tego nie żałuję. Wręcz przeciwnie. Jestem pozytywnie zaskoczona tym, co tutaj zastałam. Bardzo wiele się nauczyłam przez te dziesięć miesięcy. Publikowanie na Wattpadzie jest na pewno testem umiejętności i jednocześnie kopalnią wiedzy, jeśli chodzi o szlifowanie stylu. Informacja zwrotna od czytelników i opinia doświadczonych autorów to najlepsze, co mogło się przydarzyć mojemu „Skrawkowi". 

Dziennikarka: Zostając jeszcze w tej tematyce, czy poza Wattpadem możemy gdzieś indziej przeczytać utwór „Skrawek nieba"?

SarahWitkac: Nie. Publikuję tylko na Wattpadzie.

Dziennikarka: Rozumiem. Czy na chwilę obecną książka jest dziełem zakończonym?

SarahWitkac: Tak, książka ma już epilog.

Dziennikarka: Zatem jak się czułaś, gdy zamykałaś projekt? Jakie uczucia towarzyszyły Ci, gdy żegnałaś się z historią, której poświęciłaś tyle czasu?

SarahWitkac: Było mi bardzo smutno. Zwłaszcza wtedy, kiedy pisałam epilog. To nie jest łatwe, kiedy żegnasz się z bohaterami, którzy od wielu lat towarzyszyli Ci niemal każdego dnia. Miałam poczucie, że coś tracę. Nagle karta postaci zostaje zamknięta i nie ma już żadnego ciągu dalszego. Żadnego „w następnym rozdziale". Myślę, że z tego między innymi powodu wielu autorów decyduje się na kontynuację historii w kolejnej książce. Czasem po prostu ciężko jest ot tak porzucić świat, który w pocie czoła stworzyliśmy. Albo inaczej. Szkoda go porzucać, bo włożyliśmy mnóstwo czasu i pracy w to, by powstał.

Dziennikarka: Zdecydowanie masz rację. Jak długo pracujesz już nad książką? Od jak dawna zajmujesz się pisaniem i publikacją kolejnych rozdziałów?

SarahWitkac: Pierwsza próba zapisania niekompletnej historii miała miejsce jakieś sześć, może siedem lat temu. Dopiero w roku 2022 wzięłam się za to „na poważnie". Duży wpływ na to miało odkrycie profesjonalnego edytora tekstu dla pisarzy. Przeskoczenie z Worda na coś takiego to był prawdziwy game changer. Wtedy jeszcze nie myślałam o tym, żeby podzielić się swoją opowieścią. No i potem był Wattpad. Pierwszą część historii opublikowałam w marcu 2023 roku.

Dziennikarka: O jakim edytorze mowa?

SarahWitkac: O Scrivenerze firmy Literature and Latte. Program niestety nie jest darmowy, ale można wypróbować 30-dniową darmową wersję i ocenić, czy taka forma tworzenia nam odpowiada czy nie. Do pisania używałam już kilku edytorów, między innymi Worda i LibreOffice. Zawsze jednak pojawiał się ten sam problem - szybki dostęp do potrzebnych informacji podczas pisania tekstu. W edytorze, którego teraz używam, wszystko mam pod ręką. Ale myślę, że to sprawa bardzo indywidualna. Metodą prób i błędów każdy z nas pewnie znajdzie swoje ulubione narzędzie do pisania. Nawet jeśli miałby to być zwykły ołówek i kilka luźnych kartek.

Dziennikarka: Zainteresowani z pewnością sprawdzą wspomniane narzędzie. Spodziewałaś się, że Twoja książka zostanie tak dobrze przyjęta i, że zyska tak liczne grono czytelników?

SarahWitkac: Nie. W ogóle się tego nie spodziewałam. Kiedy publikowałam pierwszą część historii, byłam pewna, że tekst przeleży na profilu „nietknięty" przez dobrych kilka miesięcy, jeśli nie lat. Ale stało się coś, co do dzisiejszego dnia jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. W ciągu dziesięciu miesięcy mojej obecności tutaj otrzymałam tak wiele pozytywnych komentarzy i opinii, tak dużo ciepłych słów, adresowanych do mojej historii i jej bohaterów i tak wiele drogocennych wskazówek, że chyba po raz pierwszy zaczęłam wierzyć w to, że to, co robię, ma jakikolwiek sens.

Dziennikarka: Jak myślisz, co było tego powodem?

SarahWitkac: Na pewno nie ma jednego wytłumaczenia. Każdy czytelnik odwiedza dany profil, kierując się własnymi powodami. Ja na razie trzymam się wersji najbardziej optymistycznej. Wierzę, że przynajmniej część moich czytelników chętnie śledzi losy moich bohaterów i odpowiada im mój styl.

Dziennikarka: Rozumiem. Czy ktoś pomagał Ci może w korekcie rozdziałów?

SarahWitkac: Nie. Korektą zawsze zajmuję się sama. Poprawiam również na bieżąco wszystkie błędy, które zauważą moi czytelnicy.

Dziennikarka: Ile odczytów liczy sobie książka na dzień dzisiejszy?

SarahWitkac: 6 801 odczytów. 

Dziennikarka: Sporo, gratuluję! Kiedy rozpoczęłaś publikację dzieła i czy starałaś się dodawać rozdziały regularnie?

SarahWitkac: Dziękuję. Dla mnie to naprawdę dużo. Zaczęłam publikować w marcu zeszłego roku. Jeszcze mniej więcej do jesieni publikowałam w miarę regularnie, co dwa tygodnie. Później niestety nie mogłem sobie na to pozwolić. Końcowe rozdziały wymagały jednak trochę więcej czasu. W jednym momencie pracowałam nad rozdziałem, który wymagał dokładniejszego researchu. A to znacznie wydłuża pracę nad tekstem.

Dziennikarka: Jak wyglądała praca nad przygotowaniem książki do publikacji? Tworzyłaś wcześniej plany wydarzeń, pisałaś rozdziały z wyprzedzeniem, notowałaś coś na papierze, a może wszystko działo się na bieżąco? Opowiesz o tym?

SarahWitkac: Jasne. Jako że najlepiej działa mi się w uporządkowanym i zorganizowanym otoczeniu, pracę nad tekstem zaczęłam od stworzenia ogólnego planu. Musiałam wiedzieć, o czym będzie historia, jak się zakończy i czemu powinnam poświęcić więcej uwagi. W głowie miałam już oczywiście i bohaterów i miejsce akcji. Ale trzeba było to wszystko przenieść fizycznie do arkusza i uporządkować.

Tak więc zaczęłam od miejscówki. Musiała być wiarygodna. Stworzyłam plan całego kompleksu „Primavery", przybliżony obraz okolicy i najbliższego miasteczka. Musiałam zwrócić uwagę na wyposażenie wnętrz. To, by wygląd poszczególnych miejsc pasował do historii kompleksu, którą czytelnik poznaje w rozdziale XVI. Potrzebna była mi np. dokładna rozpiska zajęć prowadzonych przez Jacka, Denisa, Tomka i Ewę, godziny otwarcia campowej stołówki i spis wszystkich rezydentów.

Musiałam uważać na to, by zatrudniony przez Jacka personel i koszty utrzymania posiadłości były zgodne z jego finansowymi możliwościami. Z każdym nowym wątkiem, każdym pomysłem opowieść zyskiwała nową „organizacyjną rozpiskę", która miała mi pomóc nie zgubić się w ogromie faktów.

Sama już historia traumatycznej młodości głównego męskiego bohatera, szczegóły dotyczące jego gdańskiej paczki i detale z życia głównej bohaterki i jej przyjaciółek to było morze informacji, nad którym przecież trzeba było zapanować. O researchu dotyczącym dolegliwości natury medycznej jednego z bohaterów nie wspominając. A przecież akcja opowieści toczy się w roku 2017, więc należałoby wziąć pod uwagę także „drobnostki", takie jak zgodność dat z dniami tygodnia albo najbardziej popularne tamtego lata muzyczne hity. 

Dużym wyzwaniem była kreacja bohaterów. Każdemu z nich stworzyłam osobną „szufladę" (wspomniany przeze mnie wcześniej Scrivener świetnie tę kwestię rozwiązuje). W każdej chwili mogłam zajrzeć w opis danej osoby, przypomnieć sobie szczegóły dotyczące jej życia, najważniejsze daty w życiorysie lub dane dotyczące członków jej rodziny.

Nie można zapominać o cyklicznych wydarzeniach w ich życiu, jeśli o takowych w książce wspominamy. Na datach menstruacji bohaterek, tygodniach ich ciąży albo posiłkach na stołówce można się koncertowo wyłożyć ;-)

Mimo planu i mimo dość sztywnego trzymania się szkicu, wielokrotnie pozwalałam (i pozwalam) sobie na szaleństwa w postaci nagłej zmiany jakiegoś wątku. Zazwyczaj wtedy, kiedy do głowy przychodzi mi lepszy pomysł. Remigiusz Mróz poruszył ten temat w jednym ze swoich wywiadów. Powiedział wtedy, że sztywne trzymanie się planu i wcześniej zaplanowanych wątków, nie sprawia mu przyjemności i czasami lubi sam siebie czymś zaskakiwać. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Uważam, że plan to podstawa. I jasne określenie przebiegu zdarzeń na początku pisania znacznie ułatwia nam robotę. Ale ważna jest kreatywność i elastyczność. Jeśli w trakcie tworzenia czujemy, że ciekawiej byłoby pokierować historię w inną stronę, czasem po prostu trzeba posłuchać intuicji. W swojej historii zrobiłam to już kilka razy. I w każdym z tych przypadków byłam bardzo zadowolona, że zastąpiłam stary pomysł nowym.

Dziennikarka: Czy podczas pisania rodzina, przyjaciele, znajomi, mieli wgląd w pracę lub był ktoś, kto pomagał Ci w trakcie jej tworzenia?

SarahWitkac: Mój mąż czytał dwa krótkie (pikantne) fragmenty opowiadania, a także doradził mi w jednej technicznej drobnostce, która pojawia się w historii. O tym, że piszę, wie także moja przyjaciółka. Ale na razie nie zdecydowałam się na to, by pokazać jej, nad czym pracuję.

Dziennikarka: Jest konkretny powód, dlaczego nie?

SarahWitkac: Zwyczajnie nie chciałam pokazywać nikomu wyrwanych z kontekstu fragmentów, bo już na ich podstawie można dokonać powierzchownej, często błędnej oceny. Złamałam tę zasadę tylko i wyłącznie w odniesieniu do mojego męża. Gdybym nie pokazała mu „próbki", wisiałby nad moim laptopem i utrudniałby mi pisanie ;-)

Dziennikarka: Zatem dobrze zrobiłaś! Czy utwór „Skrawek nieba" wchodzi w skład dylogii, trylogii lub jest w jakikolwiek sposób powiązana z innymi książkami? Jeżeli tak, to jak konkretnie?

SarahWitkac: To moja pierwsza poważna opowieść. Nie ma poprzedników, za wyjątkiem krótkiego opowiadania pt. „Tamta dziewczyna", które można potraktować jako zapowiedź całej powieści.

Czy będzie część druga „Skrawka"? Nie wiem. Zaczęłam pisać kontynuację, ale trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy zdecyduję się na publikację.

Dziennikarka: Opowiadanie „Tamta dziewczyna" możecie przeczytać w mojej książce: „Noorshallanckie Opowieść", do której serdecznie zapraszam!

Co do kontynuacji, skoro zaczęłaś ją pisać, to znaczy, że masz pomysł co do dalszej historii. Jest tego dużo, czy to tylko takie luźne myśli?

SarahWitkac: Mam dwa, może trzy pierwsze rozdziały, kilka pomysłów, co mogłoby znaleźć się w fabule i pomysł na zakończenie. Także myślę, że udałoby się zrobić z tego pełnometrażowy drugi tom. Problemem nie jest w tym wypadku brak weny, tylko brak czasu. Poza tym mam oczywiście masę wątpliwości, czy to dobry pomysł. Kontynuacje bywają problemowe.

Dziennikarka: To po prostu pomysł do porządnego przemyślenia. Zanim przejdziemy do rozmowy o bohaterach, chciałam spytać, czy zgłaszałaś książkę do jakichś konkursów?

SarahWitkac: Nie. Uważam, że najpierw wypadałoby rzecz skończyć, by móc ją oceniać.

Dziennikarka: To zrozumiałe. Przejdźmy zatem do rozmowy o bohaterach. W jaki sposób zostali przez Ciebie stworzeni? Czym się kierowałaś wymyślając ich postacie i czy w jakiś sposób są do Ciebie podobni lub Ty utożsamiasz się do nich?

SarahWitkac: Lubię skomplikowanych, złożonych i nieidealnych bohaterów. Takich starałam się stworzyć. Chciałam, żeby borykali się z problemami, uciekali od demonów przeszłości i mieli przeróżne spojrzenie na otaczającą ich rzeczywistość. Podobno to typowe, jeśli w powieści obsadza się główną rolę własnym alter ego. Ale nie żałuję, że stworzyłam Monikę, obdarowując ją swoim charakterem, temperamentem, zainteresowaniami, obawami, a nawet dolegliwościami. Chciałam, żeby ta postać nie wydawała się fikcyjna. Żeby można się było z nią odrobinę identyfikować, trochę jej współczuć, czasami rozumieć jej introwertyczne zachowania i nielogiczne decyzje. Miałam zamiar pokazać, że czasami przerasta ją sytuacja, ale również zachodzi w niej jakaś malutka zmiana. Monika jest delikatną i bardzo wrażliwą osobą, którą łatwo jest manipulować i krzywdzić. Jej naiwność i empatia niejednokrotnie pakują ją w kłopoty. Ciągle wierzy w to, że ludzie wokół niej są dobrzy. Nawet ci, którzy mają wobec niej złe zamiary.

Jacek to główny męski bohater opowieści. To dość złożona postać. Poznajemy go stopniowo, odkrywając kolejne fakty z jego życia. To mężczyzna, który przeżywa pewnego rodzaju kryzys egzystencjalny. Na zewnątrz jest chłodnym zadaniowcem i człowiekiem maksymalnie skupionym na pracy i obowiązkach. Jaki jest naprawdę, dowiadujemy się w kolejnych rozdziałach historii.

Trzecią ważną postacią tej opowieści jest Norbert - chłopak, na którego Monika wpada w pociągu, jadącym nad morze. To bohater, który wymagał ode mnie najwięcej uwagi ze wględu na rolę, jaką odegrał w tej historii. 

Oczywiście postaci jest dużo więcej. Mamy tu całą załogę z klubu tanecznego Moniki, dziewczyny z grupy gimnastyczej i męską grupę, mieszkającą w „dwójce". Mamy personel „Primavery", do którego - oprócz Jacka - należą Denis, Tomek, Ewa, a potem jeszcze Marta. Są bohaterowie epizodyczni, jak Ula, jej pracownicy i Adam, zajmujący się doglądaniem obiektu. W kilku scenach pojawiają się też przyjaciele Jacka i Denisa wraz z partnerkami. W książce poznajemy też inne osoby, jak rodziców głównych bohaterów oraz byłego partnera Moniki. Pojawiają się także kumple Jacka „do zadań specjalnych", których rola w tej opowieści jest dosyć istotna.

Starałam się stawiać szczególny nacisk na to, by postacie nie wydawały się sztywne i mało realne. By nie mówiły, jak bohaterowie epopei, ale normalni, zwykli ludzie swoich czasów. Praca nad kształtowaniem ich osobowości, wyglądu i zachowań sprawiła mi dużo frajdy. W wyobraźni widziałam ich od samego początku tak, jakby byli prawdziwymi, żyjącymi ludźmi. Wiedziałam, jak mają się zachowywać, jak wysławiać, z kim mają trzymać sztamę, a kogo szczerze nie cierpieć. Dlatego tak bardzo się z nimi zżyłam. I dlatego tak bardzo będę za nimi tęsknić, kiedy zamknę tę historię.

Dziennikarka: Chciałabyś może spotkać się z nimi w prawdziwym świecie? Jeśli tak, to dlaczego?

SarahWitkac: Nie ze wszystkimi, ale tak. Oczywiście chciałabym spotkać w realu Jacka. To byłoby arcyciekawe doświadczenie. Przede wszystkim dlatego, że stworzyłam go, kierując się własnym wzorcem męskości, upodobaniami i cechami, jakie najbardziej pociągają mnie u płci przeciwnej.

Z główną bohaterką na pewno znalazłabym wspólny język. Jak już wcześniej wspomniałam, jest do mnie bardzo podobna i wydaje mi się, że mogłybyśmy przegadać wspólnie niejedną noc. Chętnie spotkałabym się również z resztą „bandy", zwłaszcza z Eweliną, która jest nie tylko bardzo lojalną przyjaciółką, ale ma wyjątkowy sposób bycia i wprowadza trochę odprężenia nawet w najbardziej stresującej sytuacji.

Dziennikarka: Jesteś w stanie powiedzieć co Twoim zdaniem jest najważniejsze przy Tworzeniu profilu danego bohatera?

SarahWitkac: Moim zdaniem to autentyczność jest najważniejsza. Może byłoby prościej, gdybyśmy zastanowili się nad tym, co nas urzeka u innych twórców? Co sprawia, że zapamiętujemy i obdarzamy sympatią ich bohaterów? Myślę, że będzie to na pewno oryginalność danej postaci, dokładność, z jaką została opisana w książce i jej spójna, przemyślana rola w przebiegu zdarzeń. Bardzo wiele uczymy się, czytając innych. Powinniśmy wyciągać wnioski z tego, co nam się nie podoba w konkretnych bohaterach, co nas drażni, co nudzi, a co zajmuje.

Dziennikarka: To zapewne trudny wybór, ale czy byłabyś w stanie wybrać z książki stworzoną przez Ciebie postać, która wyróżnia w się na tle reszty i stanowi dla Ciebie pewnego rodzaju ulubieńca?

SarahWitkac: Bez wątpienia byłby to Jacek. Myślę, że to on jest motorem napędowym tej opowieści. Po pierwsze spaja ze sobą wszystkie wątki historii. Po drugie, moim zdaniem, jest to jedyny bohater, który wywołuje tak wiele skrajnych opinii i co do którego do końca nie jesteśmy pewni, czy jednak powinniśmy darzyć go sympatią, czy może wieszać na nim psy ;-)

Dziennikarka: Potrafisz wskazać swój ulubiony fragment, tekst, dialog lub opis z utworu, z którego jesteś szczególnie dumna?

SarahWitkac: Ulubiony fragment to na pewno scena na latarni, w którą włożyłam dużo pracy i serca. Lubię też scenę, w której Monika i Jacek rozmawiają ze sobą po raz pierwszy w kuchni dla personelu i Jacek bardzo powstrzymuje się przed tym, by nie zdradzić się ze swoimi uczuciami do głównej bohaterki. Jeśli chodzi o opisy, za każdym razem najbardziej wzruszam się na tym z epilogu mojej historii.

Dziennikarka: Jakiej długości są rozdziały książki?

SarahWitkac: Moje rozdziały są bardzo długie - mają średnio 5-8 tys. słów.

Dziennikarka: Ilu rozdziałów doczekała się książka? A także, jak są one przez Ciebie tytułowane?

SarahWitkac: Książka ma 38 części, wliczając epilog. Rozdziały oznaczam cyframi i liczbami arabskimi, po których wchodzi tytuł danej części.

Dziennikarka: Tworzenie świata przedstawionego w utworze było dla Ciebie wyzwaniem, czy przyszło Ci to z łatwością?

SarahWitkac: Na pewno była to czysta przyjemność. Nie wyobrażam sobie, żebym miała robić to pod presją i tylko po to, żeby sobie coś udowodnić. Za każdym razem, kiedy wymyślam nową historię, „wchodzę w nią" po sam czubek głowy. To raczej przygoda, niż chęć sprostania jakiejś próbie. Oczywiście, pisząc kolejne rozdziały, stawiam sobie małe wyzwania, na przykład w postaci dobrze opisanej sceny lub realnego przedstawienia jakiegoś miejsca. Ale ogólnie jest to jednak czysta radość tworzenia i moja wyobraźnia odwala za mnie całą robotę ;-)

Dziennikarka: Przy czym miałaś więcej pracy, przy dialogach czy opisach? Co sprawiło Ci większą trudność?

SarahWitkac: Myślę, że generalnie dialogi technicznie sprawiają więcej trudności ze względu na ich konstrukcję. Pisze mi się je dużo szybciej niż opisy, ale przy korekcie zawsze jest z nimi więcej roboty. Trzeba uważać, żeby dana scena miała sens, żeby bohaterowie zachowywali się przy rozmowie tak, jak normalni ludzie, a nie roboty i żeby dialog przedstawić w taki sposób, by był czytelny dla odbiorcy i niemęczący. To jest fajna zabawa, ale i masa pracy. Trochę inaczej jest z opisami. Jak mam dobry moment, opisy „piszą się same".

Dziennikarka: Czy podczas pisania książki „Skrawek nieba" spotkałaś się z hejtem ze strony czytelników?

SarahWitkac: Nie, nie spotkałam się dotąd z hejtem. Natomiast wiem, że prędzej czy później to nastąpi. Nie czarujmy się. Zawsze znajdą się ludzie, którzy będą się chcieli w komentarzach lub recenzjach „wyrzygać". I nie mówię tutaj o krytyce. Ta zawsze jest mile widziana i tego typu komentarze zawsze biorę sobie do serca.

Dziennikarka: A, czy czytelnicy byli zaangażowani w przebieg fabuły, a może stanowili jedynie formę Twojej inspiracji, gdy przeżywali wydarzenia z utworu razem z jego bohaterami?

SarahWitkac: Czytelnicy nie mieli wpływu na fabułę. Mieli natomiast wpływ na częstotliwość pojawiania się nowych rozdziałów i mój zapał do pracy. Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że doczekam chwili, kiedy będę przygotowywać do publikacji epilog powieści. Byłam pewna, że nie starczy mi motywacji, by dotrwać do końca. Dlatego jestem wdzięczna każdej pojedynczej osobie, która dołożyła cegiełkę do tego, by ta książka powstała. Już całkowicie pomijając to, co się z nią później stanie. To, że czytelnik przeżywa wydarzenia, opisane w książce, razem z jej bohaterami, to chyba najpiękniejsze, czego może doświadczyć autor. To jest ta siła, która pcha każdego twórcę do przodu.

Dziennikarka: Gdy dzieło zostanie przez Ciebie doprowadzone do końca, masz w planach próbę jego wydania lub poczyniłaś już coś w tej kwestii?

SarahWitkac: Oczywiście, że chciałabym tę powieść wydać. Ale na razie skupiam się na tym, żeby po jej zakończeniu dokonać gruntownej korekty i skrócić nieco jej treść. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co będzie dalej.

Dziennikarka: Czas pokaże! Nawiązując do jednej z Twoich poprzednich wypowiedzi, czy w dziele „Skrawek nieba" przedstawiłaś wszystko tak jak chciałaś, a może pojawiły się wyjątki, które ostatecznie postanowiłaś wprowadzić do tekstu utworu?

SarahWitkac: Nie wiem, czy jest w tej opowieści chociaż kawałek tekstu, o którym mogę powiedzieć, że jest idealnie taki, jakbym chciała, żeby był ;-) Niestety mam to do siebie, że zawsze chciałabym coś poprawić, coś ulepszyć, zmienić słownictwo na bogatsze albo wprowadzić więcej zawiłości w fabule. Chyba nigdy nie będę w stu procentach zadowolona z tego, co napisałam. Na pewno ukończenie tej opowieści pomoże mi spojrzeć na całość bardziej krytycznym okiem, wrócić do początku i dokonać kilku poprawek. Uważam, że zawsze można zrobić coś lepiej.

Dziennikarka: Tak to już wygląda. Autorzy chcą dla swoich tekstów jak najlepiej, nic dziwnego, że nieustannie analizują i próbują coś zmienić.

Jak wyglądała Twoja motywacja podczas pracy nad książką? Zdarzyły się momenty, w których Ci jej brakowało?

SarahWitkac: Do tej pory mi jej nie brakowało. Pisanie tej opowieści było dla mnie niesamowicie przyjemne, a odbiór bardzo dobry. To mnie mobilizowało do tego, żeby publikować regularnie i z rozdziału na rozdział dawać z siebie jak najwięcej. Niejednokrotnie natomiast brakowało mi czasu i miewałam wątpliwości co do tego, czy powinnam to robić akurat tutaj, na Wattpadzie.

Dziennikarka: A jeśli nie Wattpad, to co?

SarahWitkac: Może własna strona internetowa albo portale, które publikują opowiadania i powieści. Te rozwiązania wymagają jednak dużo więcej pracy, jeśli chodzi o stworzenie w miarę stałej grupy odbiorców własnej twórczości. W tej kwestii Wattpad bije na głowę inne miejsca, w których można publikować autorskie opowiadania.

Dziennikarka: Rozumiem. Jeśli jednak będziesz chciała stąd zniknąć (nie rób tego, błagam), to chcę wiedzieć jako jedna z pierwszych!

Co sądzisz o gwiazdkach, komentarzach i samych wyświetleniach? Która z tych rzeczy jest dla Ciebie najbardziej wartościowa?

SarahWitkac: Aww, bardzo mi miło! Na razie nie mam takiego zamiaru, ale wiesz, jak jest - nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć tego, co wydarzy się za miesiąc czy dwa.

O gwiazdkach, komentarzach i wyświetleniach rozmawiałyśmy już przy okazji mojej „wizyty" w „Noorshallanckich Wywiadach". Dlatego teraz może tylko krótko na ten temat. Myślę, że najbardziej wartościowe dla autora są szczere komentarze. Czasem - choć bywa to bolesne - są to te krytyczne opinie, które pokazują nam, co powinniśmy w swoim tekście zmienić, co jeszcze raz przemyśleć, może na nowo napisać konkretny akapit lub całkowicie wyrzucić kawałek niepotrzebnego tekstu.

Gwiazdki i wyświetlenia cieszą oko, ale nie odzwierciedlają wartości dzieła. Miałam okazję czytać historię, która ma kilka tysięcy gwiazdek i kilkanaście tysięcy odsłon, a w środku... no cóż. To przykre, że algorytmy Wattpada nagradzają ilość, a nie jakość. I nie stawiam się tutaj absolutnie na piedestale, bo do tego mi daleko. Uważam jedynie, że nie powinniśmy się za bardzo skupiać na statystykach, bo przez to wiele ciekawych i dobrze napisanych historii w wattpadowej przestrzeni może przejść nam koło nosa.

Dziennikarka: To prawda. Co do wywiadu o Twojej twórczości, jeśli ktoś jeszcze nie czytał, to serdecznie zapraszamy!

Kończąc chciałabym spytać, co sprawia Ci największą radość podczas pisania tej książki?

SarahWitkac: Wydaje mi się, że najpiękniejszą chwilą tworzenia tej opowieści był cały proces przenoszenia obrazów z wyobraźni w fizyczną formę słowa pisanego. Obserwowanie, jak wymyśleni bohaterowie zaczynają „żyć" w uporządkowanym systemie kolejnych rozdziałów. Stwarzanie im świata w określonym przedziale czasowym. No i oczywiście obecność i aktywność czytelnika. Tutaj nie muszę niczego tłumaczyć. Jako autorka kilku opowieści na pewno wiesz, jak cudowne to uczucie, kiedy czytelnik zaczyna przeżywać historię, która zrodziła się w twojej wyobraźni.

Publikowanie kolejnych części książki było dla mnie również pokonywaniem własnych słabości i wzmacnianiem konsekwencji. Wiele się nauczyłam w ciągu tego roku. Również o sobie. To była cudowna przygoda.

Dziennikarka: Prawda, wiem jak to jest. To cudowne uczucie!

Powiedz, jakimi słowami podsumowałabyś pracę nad tym utworem, oraz co byś powiedziała, aby zachęcić czytelnika do zajrzenia właśnie za okładkę książki „Skrawek nieba"?

SarahWitkac: To było jedno z najciekawszych doświadczeń w moim życiu. Praca nad książką była ogromną przyjemnością, historia wciągała mnie bez reszty, a aktywność czytelników mobilizowała do tego, by publikować regularnie.

„Skrawek nieba" to historia narodzin pewnej miłości. Uczucia, które na zawsze odmienią życie kilku osób. Historia spotkania, które będzie początkiem serii dziwnych, momentami bardzo niepokojących wydarzeń. To opowieść o poświęceniu, pożądaniu i obsesji, okraszona subtelnymi scenami seksu i opisami nadmorskiego azylu, położonego w samym sercu kaszubskiego buszu. Jeśli chcesz, wraz z moimi bohaterami, pomieszkać w malowniczej dziewiętnastowiecznej posiadłości, odkryć sekrety jej rezydentów i przeżyć chwile, które przyprawią o mocniejsze bicie serca, polecam lekturę mojej powieści.

Dziennikarka: Chciałabyś powiedzieć kilka słów do tych, którzy przeczytali już dzieło „Skrawek nieba" i tym, którzy towarzyszyli Ci od samego początku pisania dzieła?

SarahWitkac: Oczywiście! Jestem bardzo wzruszona odbiorem mojej powieści. Chciałabym podziękować każdemu, kto w jakikolwiek sposób przyczynił się do tego, że powstała. Dziękuję bardzo serdecznie wszystkim, którzy historię przeczytali, udzielali się w komentarzach pod tekstem i nagradzali moją pracę gwiazdkami. Dziękuję wszystkim, którzy wymieniali się ze mną spostrzeżeniami, uwagami i tym, którzy motywowali mnie do regularnego publikowania. Szczególne podziękowania należą się czytelnikom, którzy na początku mojej działalności na Wattpadzie, dali szansę tej powieści i tym samym pomogli jej osiągnąć taką pozycję, jaką ma ona teraz. To był cudowny, pełen zupełnie nowych dla mnie wrażeń, rok. Cieszę się, że poznałam tu tak wiele ciekawych, inspirujących i motywujących osób. To niezwykłe uczucie, wiedzieć, że nie jesteś sama w tym, co robisz i kochasz. I że to, co robisz, jest ważne, potrzebne i ma sens.

Dziennikarka: To naprawdę wspaniałe uczucie! Jest jakieś wattpadowe dzieło, wydane lub dostępne jedynie tutaj, o którym chciałabyś dowiedzieć się czegoś więcej?

SarahWitkac: Jest wiele takich dzieł. Ale jeśli miałabym się ograniczyć do jednego, to na pewno chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej na temat kulisów powstawania „Love Is A Losing Game" autorstwa lady_in_black74. Czytam już drugi tom tej historii i jestem pod ogromnym wrażeniem.

Dziennikarka: Na pewno skontaktuję się w przyszłości z autorką. Teraz nie pozostało mi nic innego jak podziękować za poświęcony czas i chęć wzięcia udziału w rozmowie. To już Twój któryś raz na moim profilu i mam nadzieję, że nie ostatni. Życzę samych sukcesów. Pozdrawiam! ❤️

SarahWitkac: Dziękuję! Za zaproszenie i ciekawą rozmowę również! Zawsze miło się z Tobą współpracuje :-)

Życzę jeszcze wielu ciekawych, inspirujących rozmów z autorami i odkrywania przed nami wattpadowych skarbów. Pozdrawiam! ❤️

Rozmowę przeprowadziła: xNoorshally

⋆⋅☆⋅

━─━─━ Podsumowanie ━─━─━
„Skrawek nieba" — Romans opowiadający historię Moniki Skrawek, od nazwiska której powstał tytuł opowieści, oraz Jacka „Makosa" Maki, biznesmena jakich mało.

Książka, której akcja rozgrywa się w Polsce, a konkretnie w jednej z nadbałtyckich miejscowości 2017 roku.

Dzieło posiadające 38 opublikowanych części, wliczając prolog i epilog. Utwór zakończony, z szansą na ewentualną kontynuację. Na moment publikacji rozmowy istnieje dodatek, opowiadanie „Tamta Dziewczyna", dostępne na profilu dziennikarki, w książce „Noorshallanckie Opowieści" jako część tego projektu.

„Skrawek" to opowieść przepełniona niezliczoną ilością emocji, najróżniejszych opisów i wszelakich zachowań, z dodatkiem wulgaryzmów i scen 18+ napisanych ze smakiem. Książka idealna na wieczory przy świecy i dobrej herbacie!
─━─━

FRAGMENT:

Wzdrygnęłam się, kiedy jego palce dotknęły moich na blacie. Krew uderzyła mi do głowy. Poczułam, jak jego duża ciepła dłoń delikatnie obejmuje moją i prawie niezauważalnie przesuwa się po jej wnętrzu.

Powinniśmy byli dawno skończyć tę rozmowę. Powinien był pozwolić mi odejść. Nie powinien był stać teraz tak blisko mnie. Trzymać mnie za rękę i patrzeć na mnie tak, jak to robił w tej chwili. A ja nie powinnam czuć tego, co w tej chwili czułam. Bo on nadal był moim trenerem. A ja jego podopieczną.

— Nie chcę cię przestraszyć — powiedział prawie szeptem, nachylając się jeszcze bliżej mojej twarzy.

Jego intensywny zapach stał się jeszcze mocniejszy, kiedy prawie dotknął zarostem mojego policzka. Serce waliło mi w piersiach. Byłam pewna, że zaraz zemdleję.

— Cholera — westchnął ciężko, zaciskając mięśnie szczęki — naprawdę boję się, że zaraz stąd pryśniesz.

— Muszę wracać.

— Nie rób tego, dobrze? — dodał pospiesznie. — Nie uciekaj. Nie chcę cię skrzywdzić za żadne skarby, przysięgam. Prędzej zrobiłbym coś sobie niż...

Obejrzałam się w panice na zamknięte drzwi. A potem znowu spojrzałam mu w oczy. Byłam jak ćma, lgnąca do światła. Chciałam uciekać, ale czułam się jak sparaliżowana. Za to on patrzył na mnie z takim wyrazem twarzy, którego jeszcze nigdy u niego nie widziałam. W jego spojrzeniu była łagodność, troska, czułość. I coś jeszcze. Coś, co sprawiało, że całe moje ciało napięło się jak struna...

✩ ✩ ✩

Zapraszam Was serdecznie na profil SarahWitkac, na którym znajduje się książka, o historii powstania której właśnie przeczytaliście. Być może znajdziecie na nim coś, co również Was zainteresuje. To naprawdę mały gest, który z pewnością umili jej dzień!

✩ ✩ ✩

╔══ஓ๑♡๑ஓ══╗
Na moim profilu dostępny jest również wywiad ze SarahWitkac, gdzie to autorka opowiada o swojej twórczości, działalności na Wattpadzie i wielu innych ciekawych rzeczach. Zainteresowanych zapraszam do zajrzenia do książki „Noorshallanckie Wywiady"!
╚══════╝

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro