Człowiek obawiający się latania i Anioł bojący się upadku
Castiel nie pamiętał jak znalazł się wtedy pod oknem motelowego pokoju Winchesterów. Wiedział, że mocno padało - tego był pewny.
Pewność tę zawdzięczał Deanowi. Gdy ujrzał on sylwetkę Anioła za oknem, poderwał się na równe nogi, krzyknął coś do siedzącego przy stole Sama i bez zastanowienia wybiegł na dwór, w deszcz.
W jednej chwili Cas czuł zimne krople równomiernie bębniące w przemoczony do granic możliwości trencz i spływające z mokrych włosów na twarz strużki wody, a w następnej silne ramiona Łowcy zamykające go w desperackim uścisku ciepłego ciała.
- Dean - na dźwięk głosu Serafina Winchester mocniej zacisnął ramiona.
- Cas, ty żyjesz! - Głos Dean'a był dziwnie cichy i napięty.
Dopiero gdy Łowca odsunął Castiela na odległość ramion, ten mógł zauważyć, że nie wszystkie krople na twarzy Dean'a pochodziły z chmur.
- Nigdy więcej mi tego nie rób! - Wyszeptał Dean wpatrując się w pełne ufności, niebieskie oczy Anioła. - Jasne?
Gdy Cas powoli skinął głową Dean, totalnie ignorując obserwującego ich przez okno Sama, złączył ich usta w pocałunku.
THE END
********
Ta ram tam tam!
Oto trzecia i ostatnia część Destiela!
Miłych wakacji;
Adios, JazzBane
Ps. Harriettaks - dziękuję za poprawienie mi dnia tymże jakże uroczym gifem^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro