1 - Nominacja od ShizuUchiha
Treść zadania:
(pisane narracją trzecioosobową lub pierwszoosobową, z perspektywy bisha)
Ty i Twój bish (z creepypast, anime, seriali, filmów) oglądaliście sobie [Twój Ulubiony Film], gdy nagle kucyk z "Pink Fluffy Unicorns" rozwala ścianę/dach i Cię porywa!
Twój bish musi odbyć niebezpieczną podróż, podczas której:
- Nauczy cię przemieniać w Super Saiyan
- Spotka OFFENDERMANA
- Spotka frienda, który pomoże mu w podróży
- Pokona jakiegoś bossa
Na końcu znajdą Ciebie i uratują (lub nie) przed kucykami pony, które składały Cię w ofierze Szatanowi. Mają być sek... pocałunki.
Tak więc dziękuję ShizuUchiha za nominację...
Mam jednak małe problemu z pisaniem.... Nie umiem pisać krótkich opowiadań XD
Jak chciałam kiedyś walnąć one shota to wyszło mi 20 stron...
Ok. Wybrałam sobie Cecila Aijime z Uta no prince-sama.
Czemu? W sumie nie wybrałam go ja tylko przyjaciółka, mam tyle mynżów że nie mogłam się zdecydować którego zhańbić. 〜( ̄▽ ̄〜)
Za jakiekolwiek błędy ortograficzne i interpunkcyjne, bardzo przepraszam.
_____________________________________________
Maraton filmowy? Why not? Cecil wiedział że Fumiko się nie odmawia. Szczególnie jak się już na coś uparła. A z kim innym obejrzy wszystkie części Harrego Pottera jak nie z nim? Przyjaciele mają jej już dość... Pffff fuck, ona nie ma przyjaciół. XD Ekhem, powracając.
Aijima z zadowoleniem zaplatał długie białe włosy w warkocz, a ich właścicielka w tym czasie wpatrywała się w ekran krzycząc zaklęcia.
- Avada Kedavra! Szkoda że to nie działa. Wybiłabym większość populacji ludzkiej... Serio Cecil, czemu jestem takim psychicznym introwertykiem? - Odchyliła głowę do tyłu by móc na niego spojrzeć.
- Wcale nie jesteś psychiczna... Nie aż tak bardzo jak myślisz. - Uśmiechnął się ciepło i zakończył swoje dzieło. W warkoczyku wyglądała tak uroczo.
Powrócili do oglądania filmu, gdy brązowowłosy widział że dziewczyna jest bliska płaczu, przytulał ją i głaskał. Była taka mała i urocza, trochę jak kociak, pozwalający na pieszczoty i odpłacający się gryzieniem i drapaniem.
W połowie ostatniego filmu stało się coś co całkowicie zmieniło ich plany na parę dni.
Ściana została wydupiona a w tumanach kurzu było słychać tylko "prrrrrrrrrrrr". Do pokoju wkicało coś różowego i mechatego. Białowłosa przyglądała się temu chwilę, trybiki w jej głowie poruszały się powoli. Biedny osobnik płci męskiej (tak sprawdzałam) spoglądał to na ów różową kreaturę to na Fumiko, na której twarzy wykwitał duży, niepokojący uśmiech.
- Fluffle Puff! - Krzyknęła zeskakując z łóżka.
- Że co? - Przechylił głowę, nie bardzo rozumiał, niestety za mało siedział w internetach.
- No Fluffle Puff. To ona jest TYM jednorożcem co kopytkuje po tęczy. - Bez poczucia jakiegokolwiek wstydu podbiegła do puchatego kuca i się wtuliła w niego, nie wiedziała że to był podstęp! (du duuu duuuum!) Bo zaczęła się topić w futerku niczym w ruchomych piaskach. Gdy na powierzchni pozostała tylko głowa, ten podstępny kucyk wykicał z domu. Po chwili dotarło do Fumiko że została porwana i pozostało jej tylko wołanie o pomoc.
Cecil siedział zszokowany z otwartym japskiem, jego biedny dziewiczy umysł nie mógł poradzić sobie z tym co widział.
~5 godzin później~
Cecil Aijima, mężczyzna, kolor oczu zielony, kolor włosów brązowy, karnacja śniada.
Oto przedstawiony osobnik pakował się na wyprawę ratunkową, w końcu kto jak nie on uratuje biedną białogłową?
No właśnie kurde nikt. Tylko on jest na tyle dzielny. (Bądź głupi, jak kto uważa.)
Więc wyruszył w podróż swojego życia. Daleko nie zaszedł bo zatrzymał się na rozstaju dróg. Na środku jak to w bajkach stał drogowskaz. Na jednym znaku widniało "I ty możesz zostać Saiyanem" a na drugim "Idź i nim zostań, tu nic nie ma".
Cóż prawdę mówiąc wybór był cholernie ciężki. Cecil z doświadczenia jakie nabył przebywając z Fumiko, wiedział że jak gdzieś pisze że "nic nie ma" to zawsze coś tam było.
Ale jednak poszedł drużką prowadzącą do zostania Saiyanem. Może dzięki temu szybciej uda mu się uratować lubą.
Dotarł do małej chatki, z której wyszedł mały karzełek.
- Witaj dziecko czy to... Ała! - Zawył gdy dostał kopniaka w łydkę.
- Ty rasisto!
- Nie jestem rasistą. Przyszedłem tu by zostać Saiyanem. - Wypiął dumnie pierś do przodu. Karzełek obejrzał go dokładnie. (nie aż tak! ( ͡° ͜ʖ ͡° ) Zboczuchy!)
- Za twojego prawego buta nauczę cię jak być nawet Super Saiyanem.
Cecil niewiele myśląc zdjął buta i uiścił opłatę. Karzełek sobie mógł ulżyć, wyładował na nim swoją frustracje, zwyzywał go od... od wszystkiego, rasistów, szowinistów, pederastów, kacapów, szwabów, od bananów i brukselek, od prostytutek, pani z kiosku Ruchu, również od pijanych pogodynek z Tumidaj i od ruskich arabów.
Aijima dzielnie znosił upokorzenia, aż jego nauczyciel kazał mu krzyczeć, bijąc go przy okazji kijem by go pogonić, przy okazji po prostu lubił bić ludzi wyższych od niego, od tak taki fetysz.
Chłopak począł krzyczeć, pojękując co chwile z bólu, jak kij w niego uderzał.
Zaczęła go otaczać złota poświata aż nagle... Jeb, dup, bum! Dupło i pojawiło się dużo dymu.
Jak dym opadł okazało się że biedak zamienił się w czarnego kota. Karzeł patrzył na niego chwile.
- Nie przyjmuje reklamacji. To już mój but! - i uciekł do swojej chatki, wywiesił tabliczkę z napisem "ZAJĘTE".
Koteł rozglądał się i poszedł za swoja naturą, olał sprawę. Poszedł łapać myszy.
Nieświadomie pokonał tym samym pierwszego z 3 bossów.
Czemu myszy były pierwszym bossem?
Bo Wujek Samo Zuo tak chciał. Bo to takie małe i podstępne i ma takie oczka.
Po 2 dniach kociej wędrówki, Cecil wrócił do normalności. I okazało się że ominął drugiego bossa.
A i tak ten najgorszy na niego czekał.
Dotarł do jaskini, której wejście zasłaniała brama, a przed bramą stał ON.
Offenderman... Tu tu tuuuuuum. I jebut pioruny w tle i wiatr i krzyki na widowni.
Bohater nie był głupi, słyszał dużo o nim, bo Fumi-chan lubiła czytać twórczość takiej jednej... I robiła quizy... Nie on nie był zazdrosny... No może troszkę.
Nieopodal stał znak ze wskazówką. "Plotka głosi że dobry tekst na podryw otworzy drogę ci do celu twego."
"Do celu... Czyli do Fumiko... Jinguji-san oby twoje lekcje nie poszły na marne" Pomyślał Cecil i podszedł do swojego przeciwnika. Postanowił rzucić trzy najlepsze teksty jakie zapamiętał z lekcji z kolega z zespołu.
Wziął głęboki oddech i zaczął.
- Cześć mała, jesteś bezpańska? Bo mam smycz na takie suczki. - Pierwsza petarda poszła. Offender wyjął z kieszeni płaszcza notatnik i przejrzał go. Pokiwał z uznaniem głową i zanotował jego słowa, tego tekstu jeszcze nie miał. - W ciele człowieka jest 206 kości. Przy tobie mam ich 207. ( ͡° ͜ʖ ͡° ) - Kolejny złoty strzał. - Gdybyś była dziwką, byłbym twoim stałym klientem. - Cecil sądził że wygrał i wskazówka nie była plotką. (takie te teksty suche że aż musiałam popić)
Offender skończył notować i schował notatnik do kieszeni.
- Dobra kochaniutki, zaimponiłes mi, więc zrobimy tak. Ty otworzysz przede mną swoją bramą a wtedy ja otworzę swoją.
- ... Hę?
- No co? Na bezrybiu i raka się wpierdoli. - Widząc że nadal nie rozumie spróbował innej metafory. - Jak jest ochota to i pies kota wyłomota. ( ͡° ͜ʖ ͡° )
- Aaaa... Co?! Nie! - Odszedł na bezpieczną odległość i schował się za drzewem. Musiał wymyślić inny sposób na przejście. W jego pustej głowie zaświeciła malutka żaróweczka. Odszedł jeszcze dalej wyciągnął telefon i napisał do osobnika który był częścią jego planu.
Gdy czekał aż jego plan do niego dotrze chodził w te i wewte.
Po dobrych paru godzinach wpadł na niższego od siebie blondynka.
- Syo-kun, jesteś! Pomożesz mi prawda? Chwycił go i wytarmosił.
- Cecil! Ale w czym?! Kazałeś mi tu tylko przyjść z torbą od Natsukiego i nie kazałeś mi zaglądać do środka. O co chodzi do cholery?
Na twarzy brązowowłosego wykwitł uśmiech, przerażający. Wyrwał torbę z rąk blondyna i wciągnął go w krzaki... Przez las przemknął przeraźliwy krzyk Syo.
Po niedługiej i nieuczciwej walce. Cecil wypchnął Syo z krzaków, chłopak przeszedł całkowitą metamorfozę, bo stał się dzieweczką.
No kto by mu się nie oparł. Cecil wyjaśnił mu co, jak, dlaczego, po co i na co i puścił go w objęcia seksualnej śmierci.
Syo jako zajebisty aktor, hasał sobie w stronę ofiary niczym stara dziewica, modląca się by w końcu jakiś gwałciciel ją zaatakował, i sprawił by już nie była dziewicą.
- Łolaboga, jaka ja biedna... Nikt nie chce sprawić bym stała się kobietą, łolaboga. - Zaszlochał teatralnie i odrzucił swe blond włosy. - Czy ktoś w tym lesie mógłby sprawić że poczułabym się kobietą?
I niczym za pierdolnięciem magicznej różdżki, ku biednej dziewoi pojawił się UN, Offenderman.
- Hej maleńka, żułbym twe usta jak surowy boczek. (znowu musiałam popić) Otworzysz przede mną swoją bramę?
-... Ach pan mi tak pochlebia. Otworzę przed panem wszystko jak mnie pan złapie. - I wydryngolił w las, Offender ruszył za nim... I tak oto drogie pociechy, ofiara stała się myśliwym.
Cecil korzystając że strażnik bramy pobiegł za transikiem, podszedł do bramy. Wyświetlacz nad bramą głosił "Boss numer 3 pokonany.... To tępy ciumok". Wrota się otworzyły, a Cecil wkroczył do środka jaskini, z której wnętrza dochodziły podejrzane dźwięki i słowa niezrozumiałe dla normalnego śmiertelnika.
Doszedł do sali, wszędzie było pełno świeczek, czarnych i czerwonych. Na środku stał kamienny ołtarz a na nim leżała Fumiko, obryzgana czerwoną farbą. Pod ołtarzem leżały sobie martwe kurki. Naokoło ołtarza stały kucyki kurde pony w brązowych szatach, recytując jakieś herezje.
Cecil już szykował się do odbicia kiedy nagle.
- Dość! - Krzyk Fumiko rozległ się po całej sali. - Robicie to tak źle że aż mnie to boli. Łacina kuleje gorzej niż ja, kiedy skręciłam staw skokowy schodząc ze schodów. A gdzie jeszcze imiona diabłów i upadłych aniołów co? No chociaż piekielnych książąt. Co wy sobie myślicie? Że Szatan tu przyjdzie po tak chujowej mszy? Poza tym i tak mnie nie weźmie do piekła, nie wiecie ile ja się o to starałam by się tam dostać.... - Ciągnęła dalej swoje narzekanie, no bo jak można spieprzyć coś takiego.
Aijima wykorzystując szok kuców podszedł spokojnie do ołtarza, rozwiązał wciąż narzekającą dziewczynę, po czym przerzucił ją sobie przez ramie i wyszedł z nią. Dopiero jak wyszli na zewnątrz Fumiko przestała nawijać i rozejrzała się.
- Ooooo Cecil! Uratowałeś mnie. Dziękuję... Aaa możesz mnie postawić?
- Ummm nooo dobrze. - I postawił ją na ziemi. Był z siebie dumny, uratował swoją lubą. Białowłosa patrzyła się w jego zielone oczęta, złapała go za ubranie, przyciągnęła go do siebie i pocałowała go namiętnie.
Chłopak był bardzo... Mega zaskoczony. Ale cóż mógł zrobić, objął ją oddając pocałunek równie namiętnie.
Po pocałunku wyswobodziła się z jego objęć i ruszyła dróżka do domu.
- Jak dojdziemy do domu to zmyjesz ze mnie tą całą farbę... I będę robiła z tobą takie rzeczy, których sam szatan by się wstydził. - Jej policzki się zaróżowiły delikatnie.
Chłopak uśmiechnął się, wiedział już że jak dotrą do domu, czeka go cała noc atrakcji z jego mała diablicą.
Następnego dnia w gazecie opublikowali iż, Offenderman został przewieziony do szpitala, bo jakiś mały blond transwestyta delikatnie naruszył jego interes. A ów transwestyta również trafił do szpitala bo ktoś omal nie rozerwał mu dupska.
KONIEC!
___________________________________
Skrzywdziłam was?
I o to mi chodziło. XD
Jak dotarliście do końca to wam gratuluje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro