Bonus #2 Święta, a raczej przed nimi...
Dejmira: Dobra ludzie dziś zaczynamy przygotowania do świąt. Jakieś pytania?
KageKao: Będzie wino?
Ari: Na miłość Boską Kage! Czy ty myślisz o czymkolwiek innym niż o winie?
KageKao: Tak o wspólnym piciu z tobą a potem.......
Ari: ZAMKNIJ SIĘ!! *uderza swojego towarzysza*
KageKao: Ke ke ke ke
Dejmira: ....... Dobra przejdźmy może do konkretów, zanim doszczętnie stracę wiarę w was.
Jeff: Dejmuś, coś taka poważna?
Dejmira: Po pierwsze nie mów do mnie Dejmuś. Po drugie idą święta a my wciąż jesteśmy w czarnej dupie. Po trzecie Jeff nie naśladuj Jokera i tak już jesteś jego tanim cosplayem.
Malwina: Dodajmy do tego, że twój głos bardziej przypomina głos małej dziewczynki niż głos mężczyzny.
Jeff: Pff... Odezwała się Kebabozilla.
Malwina: Ja przynajmniej mam bardziej kobiecy głos od ciebie i nie wyglądam jak napadnięta dziewica.
Jeff: Oż ty mała.....
Klara: Dobra ludzie......i Jeff uspokójcie się. Dejmira kontynuuj.
Dejmira: Dziękuje ci Klara. *chrząknięcie*A więc tak dziewica....... to znaczy Jeff i Malwina, wy będziecie rozwieszać światełka.
Jeff i Malwina:*wzdychają z irytacją*
Dejmira: Klara, Toby, Ari, KageKao wy zajmiecie się przyrządzaniem potraw na święta.
Toby: TAK! Zrobimy gofry!
Dejmira: Jasne. Tylko nie zapomnijcie o zrobieniu też czegoś innego.
Klara: Spokojnie ja już go przypilnuje.
KageKao: *chrząknięcie*My też tu jesteśmy.
Ari: *chrząknięcie* Wiesz, że nikogo nie obchodzisz.
KageKao: .........
Dejmira: Dobra ludzie, przestańcie się kłócić i bierzcie się do roboty.
Klara: A co ty będziesz robić?
Dejmira: Ja zajmę się sprzątaniem domu.
Toby: Jesteś pewna, że poradzisz sobie sama? Wiesz zawsze możesz kogoś wziąść do pomocy.
Dejmira: Nie, nie trzeba poradzę sobie. A teraz idźcie na swoje stanowiska.
Reszta: Jasne.
Jeff: *w drodze na dwór*Nie łatwiej byłoby kliknąć "time skip"?
Malwina: Pewnie tak, ale wiesz że Dejmira musi mieć coś o czym napisze.
Jeff: Ale czemu akurat o nas!
Malwina: A skąd ja mam to wiedzieć. Spytaj się jej następnym razem.
Jeff: Pff..... Łatwo jest ci to mówić. Jak się ją spytam to zacznie się drzeć i jeszcze pewnie mnie stąd usunie.
Malwina: W sumie wyszło by nam to na dobre jednak...
*Na miłość Boską! Ludzie zostawcie tą czwartą ścianę w spokoju*
Jeff: Ale ja tylko chciałem na niej napisać nożem "Jeff"
Malwina: Poza tym nie przełamujemy czwartej ściany, tylko gadamy o Dejmirze.
*Taa tylko wspominacie o tym, że wiecie że jesteście w książce*
Jeff: Ale nie zwracamy się do czytelnika. Jak ja w tej chwili.
*Grr...*
Jeff: Ok, ok przestaniemy.
*narrator wraca na swoją pozycje*
Jeff: Czekaj to my mamy narratora!?
Malwina: Najwidoczniej tak.
Jeff: Może lepiej zabierzmy się do roboty.
Malwina: Taa rób co chcesz.
*kilka minut później przed domem*
Jeff: *wchodząc na dach*
Malwina: Hej! Kapitanie genialny, zapomniałeś lampek.
Jeff: I dopiero teraz mi to mówisz! Jak już jestem na dachu!?
Malwina: Tak wyszło.
Jeff: To rzuć mi te lampki.
Malwina: Nie ma mowy nic nie będę rzucać.
Jeff: To po kiego licha ty tu jesteś?
Malwina: Ja tu nadzoruje układ ułożenia.
Jeff: Po co?
Malwina: Bo ty byś najchętniej rzucił je byle jak i już gotowe.
Jeff: Bo tak byłoby najłatwiej?
Malwina: Ech kobiety....
Jeff: Dobra sam pójdę po te lampki.*schodzi z dachu bierze lampki i wraca na górę* Mogłaś je przynajmniej rozplątać!
Malwina: Poradzisz sobie.
*minuta później*
Jeff: Em...Malwina mogłabyś mi pomóc?
Malwina: O co chodzi?
Jeff: Tak jakby się zaplątałem.
Malwina:*powstrzymując śmiech* Ok już idę.
*wchodzi na dach i widzi Jeffa zaplątanego w kolorowe światełka*
Malwina: *wybucha śmiechem*
Jeff: Przestań się śmiać i mi pomóż!
Malwina: *wciąż się śmiejąc* Dobrze już idę ci pomóc.
*po kilku minutach... *
Malwina: Ja pier....
Jeff: Co się stało?
Malwina: Nie widzisz, też się zaplątałam!
Jeff: *śmieje się*
Malwina: Lepiej coś wymyśl, zamiast się śmiać.
Jeff: Dobra, dobra *zaczyna się wierzgać*
Malwina: Przestań bo jeszcze....
*niespodziewanie zaplątani spadają z dachu zawieszając się w połowie*
Jeff: Hehehe. Ups?
Malwina: Obiecuję, że jak tylko się wydostaniemy to cię zabije!
Jeff: EJ narrator zmień scenerię.
*tymczasem w kuchni......*
Toby: Ok to co robimy gofry?
KageKao: Mógłbyś przestać gadać o tych gofrach? To trochę wkurzające.
Toby: Moje gadanie o gofrach jest mnie wkurzające od twojego gadania o winie.
Ari: Ma racje. Poza tym on wie konkretnie co chce zrobić. Ty natomiast myślisz tylko o wine.
KageKao: Wypraszam to sobie, mam świetny pomysł na potrawę i to o wiele lepszą niż gofry.
Toby: Czyli?
KageKao: Bakłażan po japońsku bez bakłażana.
Reszta: ?
KageKao: Trudno to wyjaśnić.
Klara: Dobra niech będzie zrobimy każdy pomysł na jaki wpadniecie.
Toby: Tylko nie róbmy sernika! Jest nie dobry.
Klara: Spokojnie nie ma Masky'ego więc nie trzeba robić sernika.
Toby: Tak w ogóle to czemu nie ma Masky'ego?
*Cóż cięcia budżetowe*
Klara: Mamy budżet?!
Toby: Mamy narratora?!
Ari: Jaki znowu budżet Dejmira nic za to nie dostaje.
*Tak wiem kazała tak powiedzieć ale prawda jest taka że jest po prostu leniwa*
Klara: A czy ktoś inny się jeszcze pojawi?
*Prawdopodobnie tak*
Toby: Kto?
*I tak już za dużo powiedziałam wracam na swoje stanowisko*
Klara: Ech szkoda.....dobra ludzie zabieramy się za gotowanie.
KageKao: Lecę po sake
*wychodzi z kuchni*
Toby: Czy on może wytrzymać choć jeden dzień bez jakiego kolwiek wina?
Ari: Nie, codziennie musi wypić przynajmniej dwie butelki wina.
Toby: Jak ty z nim wytrzymujesz?
Ari: No właśnie nie wytrzymuję.
Toby: Aha...
*podczas krzątaniny w kuchni*
KageKao: *zderzając się z Tobym* Moje sake!
Toby: *zderzając się z Kage* Moje gofry!
KageKao: Cholerna gofrownica! Przez ciebie straciłem moje sake!
Toby: Przeze mnie? Ty sam chodziłeś jak nachlany! I to twoja wina że moje gofry są całe w tym sake!
KageKao: Taki teraz jesteś mądry? Lepiej wracaj do swoich "goferków"!
Toby: Idź tam skąd przyszedłeś bakłażanie!
KageKao i Toby: *zaczynają rzucać w siebie różnymi produktami spożywczymi*
Klara: Co powinnyśmy teraz zrobić?
Ari: Stać tu i im nie przeszkadzać.
Klara: Czyli idziemy po najniższej lini oporu?
Ari: Yhym.
Klara: I to mi odpowiada.
Dejmira: *wchodzi do kuchni* Co tu do jasnej cholery się dzieje?
KageKao: *wskazując na Toby'ego * To Toby zaczął!
Toby: *wskazując na Kage* Nieprawda! To Kage!
Dejmira: *wzdycha z irytacją* Jak z dziećmi. *odwracając wzrok na Klarę i Ari* A wy dwie co robicie?
Klara: Obserwujemy całe zajście nie mieszając się w to.
Dejmira: Jedyne mądre.
KageKao i Toby: EJ!
Dejmira: A teraz niech ktoś mi łaskawie powie gdzie jest Jeff z Malwiną!
*słychać głośny huk i z oddali znajome głosy*
Malwina: Jeff ty debilu złaź ze mnie!
Jeff: Przynajmniej miałem miękkie lądowanie.
Malwina: Przez ciebie złamałam paznokcia!
Jeff: Oj?
KageKao: Jeff lepiej uciekaj!
Malwina: Kakao nie wtrącaj się!
Klara: Ha ha ha kakao jeszcze lepsze niż bakłażan.
KageKao: Zamknij się Pyćąąg
Toby: Odwal się od mojej dziewczyny!
KageKao: Bo co mi zrobisz?
Toby i KageKao: *kolejna bezsensowna kłótnia*
Dejmira: *pisząc w zeszycie* Kage i Toby czarne zauroczenie.
Toby i KageKao: Że co?
Dejmira: Nic takiego kłóćcie się dalej.
Jeff: *biegnąc z prędkością Flash'a* Ratuujce! Kebabozilla mnie goni!
Malwina: Zabiję cię!
Jeff: *wpada na Dejmirę* Ratuuj!
Dejmira: *odpycha Jeff'a * Nie!
Malwina: *kopie Jeff'a w ten no te czułe miejsce*
Jeff: *zwijając się z bólu* Moje klejnoty....
*zaczyna się niepotrzebna wrzawa ponieważ.....*
Dejmira: ZAMKNĄĆ SIĘ WSZYSCY ALE TO JUŻ!!
Wszyscy (razem z narratorem): O.o
Dejmira: A teraz tak Malwina pomagasz Ari, Klarze i Toby'emu. Jeff nie bądź kluchą i idź zakładać te lampki. Kage ty siedź na dupie i się nie ruszaj!
KageKao: Ale..
Dejmira: Żadnych ale. A teraz wszyscy do swoich obowiązków bo pozabijam!
Reszta: Dobrze jak chcesz!
*w końcu wszyscy spokojnie pracują*
KageKao: Dejmiś a może jednak ci pomóc?
Dejmira: Nie dzięki sama se poradzę.
KageKao: Naprawdę mogę ci pomóc. już wiem przyniosę wiadro! *wychodzi z salonu*
Dejmira: ŻADNYCH WIADEREK!!
*Po co to mówisz on już poszedł*
Dejmira: Narratorze mógłbyś się nie odzywać kiedy nie jesteś potrzebny?
*Ale to jest bardzo ważne*
Dejmira: Mianowicie?
*Nie chcę słyszeć twoich krzyków*
Dejmira: Pff.....
KageKao: *rzucając wiaderkiem* U-waga! Wiaderko leci!
Dejmira: Kage mówiłam ci żadnych wia.. ^JEB!^ *dostaje wiaderkiem*
*uderzona wiaderkiem Dejmira upada nieprzytomna na ziemię*
KageKao: Oj!
Ari: Co to za hałas?
KageKao: Em Dejmira dostała wiaderkiem.
Jeff: Tak sama z siebie?
KageKao: No nie do końca. Em ludzie przyjdziecie tutaj bo w sumie nie wiem co robić.
*kiedy już wszyscy przyszli do salonu*
Toby: Nieźle jej przywaliłeś bakłażanie.
KageKao: Przymknij się gofrownico.
Klara: Chłopcy uspokójcie się choć na chwilę.
Toby i KageKao: *z niezadowoleniem* Dobra.
Ari: Skoro Dejmira jest nieprzytomna to może lepiej kliknijmy "time skip"
Malwina: Mówiłam to od początku!
Jeff: Dobra nie marudź już.
Ari: Tak czy tak wszyscy są za?
Reszta: Taaa....
Ari: *klika "time skip"*
*killa dni później czyli 24 grudnia*
Dejmira: Nigdy więcej nie będę z wami obchodzić świąt!
Toby: No weź pomimo tego, że Kage cię uderzył wiadrem nie było aż tak źle.
KageKao: Bo to wszystko moja wina, tak?
Reszta: Tak!
Klara: Dobra koniec gadania o tym co było, zajmijmy się tym co jest czyli.....
Malwina: Prezentami!
Klara: Nie o to mi chodziło, ale skoro już jesteśmy przy tym to czemu nie.
*po rozdaniu prezentów*
Jeff: Tabletki antykoncepcyjne?
KageKao: No wiesz Jeff żebyś mógł utrzymać swoje dziedzictwo. Ke ke ke.
Jeff: Ty sku..
Ari: Jeff mamy wigilię. Uspokój się choć na chwilę.
Jeff: *marudząc pod nosem* Dobra.
Malwina: *przytulając swój prezent* Skaaarpetki!
Klara: Malwina wszystko z tobą dobrze?
Malwina: Dostałam całą masę skarpetek. To najpiękniejszy dzień w moim życiu! *po chwili ciszy* A ty Klara co dostałaś?
Klara: Onesie czarnego kota i gofry.
Toby: He he. Wiem co najlepsze dla mojej dziewczyny.
Klara: A ja za to wiem co najlepsze dla ciebie.
Toby: GOOFRY!
Klara: A ty Kange co kupiłeś dla Ari?
KageKao: Kupiłem jej całą serię Lux. Mówiła, że bardzo chciała ją przeczytać.
Ari: Tak. Ja za to kupiłam mu kilka win.
KageKao: Tak w ogóle Toby. *podaje pakunek* Masz.
Toby: *rozpakowuje prezent* Nowa gofrownica?! Dzięki!
KageKao: Taa to taki prezent rozejmowy.
Toby: O! Skoro tak *podaje wino* Proszę.
KageKao: Wino z bakłażana?
Toby: Słyszałem, że jest dobre.
KageKao: Dzięki.
Dejmira: Ooo. Widzisz to? Może Toby i Kange mogą zostać mojratami.
Ari: Dejmira przestań shipować ludzi.
Dejmira: Nie przestanę.
Ari: Kobieto ty nawet nie jesteś lwem, jesteś strzelcem!
Dejmira: No i co? To mnie nie powstrzyma od łączenia ludzi.
Ari: Dobra nie ważne.
Jeff: Tak w ogóle Dejmi, dlaczego nie otwierasz swojego prezentu.
Dejmira: *zerka na pudełko* Jakoś teraz nie potrzebuję.
KageKao: Nie cuduj tylko otwieraj.
Dejmira: Dobra, ale jak będzie to wiaderko to cię nim pierwalnę.
KageKao: Dobra.
Dejmira: *rozpakowuje prezent* Strój kościotrupa?
Malwina: Yhym. Wiemy że zainteresowałaś się tym. Czymkolwiek to jest.
Dejmira: Dziękuje wam wszystkim.
Malwina: Dobra. Teraz na kebaba!
Wszyscy: Tak!
*Czekajcie to tak ma się skończyć?!*
Jeff: Ale, że jak?
*Idziecie na kebaba bez żadnych życzeń*
Jeff: To sam, znaczy sama, znaczy samo, znaczy same złóż.
*-_-*
Klara: Narrator ma racje, zupełnie o tym zapomnieliśmy.
Malwina: No to na co czekamy? Kebab stygnie!
Wszyscy: Wesołych Świąt!
Koniec
Notka
Ja za to nie zapomnę wam życzyć Wesołych Świąt ;). Niech wasze stoły będą obfite w różnorodne potrawy i żebyście mieli prezentów tyle ile zapragniecie. A i uważajcie na wiaderka w te święta.
W mediach "All i want for Christmas is you" w wykonaniu postaci z Homestucka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro