Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bonus #2 Święta, a raczej przed nimi...

Dejmira: Dobra ludzie dziś zaczynamy przygotowania do świąt. Jakieś pytania?

KageKao: Będzie wino?

Ari: Na miłość Boską Kage! Czy ty myślisz o czymkolwiek innym niż o winie?

KageKao: Tak o wspólnym piciu z tobą a potem.......

Ari: ZAMKNIJ SIĘ!! *uderza swojego towarzysza*

KageKao: Ke ke ke ke

Dejmira: ....... Dobra przejdźmy może do konkretów, zanim doszczętnie stracę wiarę w was.

Jeff: Dejmuś, coś taka poważna?

Dejmira: Po pierwsze nie mów do mnie Dejmuś. Po drugie idą święta a my wciąż jesteśmy w czarnej dupie. Po trzecie Jeff nie naśladuj Jokera i tak już jesteś jego tanim cosplayem.

Malwina: Dodajmy do tego, że twój głos bardziej przypomina głos małej dziewczynki niż głos mężczyzny.

Jeff: Pff... Odezwała się Kebabozilla.

Malwina: Ja przynajmniej mam bardziej kobiecy głos od ciebie i nie wyglądam jak napadnięta dziewica.

Jeff: Oż ty mała.....

Klara: Dobra ludzie......i Jeff uspokójcie się. Dejmira kontynuuj.

Dejmira: Dziękuje ci Klara. *chrząknięcie*A więc tak dziewica....... to znaczy Jeff i Malwina, wy będziecie rozwieszać światełka.

Jeff i Malwina:*wzdychają z irytacją*

Dejmira: Klara, Toby, Ari, KageKao wy zajmiecie się przyrządzaniem potraw na święta.

Toby: TAK! Zrobimy gofry!

Dejmira: Jasne. Tylko nie zapomnijcie o zrobieniu też czegoś innego.

Klara: Spokojnie ja już go przypilnuje.

KageKao: *chrząknięcie*My też tu jesteśmy.

Ari: *chrząknięcie* Wiesz, że nikogo nie obchodzisz.

KageKao: .........

Dejmira: Dobra ludzie, przestańcie się kłócić i bierzcie się do roboty.

Klara: A co ty będziesz robić?

Dejmira: Ja zajmę się sprzątaniem domu.

Toby: Jesteś pewna, że poradzisz sobie sama? Wiesz zawsze możesz kogoś wziąść do pomocy.
Dejmira: Nie, nie trzeba poradzę sobie. A teraz idźcie na swoje stanowiska.

Reszta: Jasne.

Jeff: *w drodze na dwór*Nie łatwiej byłoby kliknąć "time skip"?

Malwina: Pewnie tak, ale wiesz że Dejmira musi mieć coś o czym napisze.

Jeff: Ale czemu akurat o nas!

Malwina: A skąd ja mam to wiedzieć. Spytaj się jej następnym razem.

Jeff: Pff..... Łatwo jest ci to mówić. Jak się ją spytam to zacznie się drzeć i jeszcze pewnie mnie stąd usunie.

Malwina: W sumie wyszło by nam to na dobre jednak...

*Na miłość Boską! Ludzie zostawcie tą czwartą ścianę w spokoju*

Jeff: Ale ja tylko chciałem na niej napisać nożem "Jeff"

Malwina: Poza tym nie przełamujemy czwartej ściany, tylko gadamy o Dejmirze.

*Taa tylko wspominacie o tym, że wiecie że jesteście w książce*

Jeff: Ale nie zwracamy się do czytelnika. Jak ja w tej chwili.

*Grr...*

Jeff: Ok, ok przestaniemy.

*narrator wraca na swoją pozycje*

Jeff: Czekaj to my mamy narratora!?

Malwina: Najwidoczniej tak.

Jeff: Może lepiej zabierzmy się do roboty.

Malwina: Taa rób co chcesz.

*kilka minut później przed domem*

Jeff: *wchodząc na dach*

Malwina: Hej! Kapitanie genialny, zapomniałeś lampek.

Jeff: I dopiero teraz mi to mówisz! Jak już jestem na dachu!?

Malwina: Tak wyszło.

Jeff: To rzuć mi te lampki.

Malwina: Nie ma mowy nic nie będę rzucać.

Jeff: To po kiego licha ty tu jesteś?

Malwina: Ja tu nadzoruje układ ułożenia.

Jeff: Po co?

Malwina: Bo ty byś najchętniej rzucił je byle jak i już gotowe.

Jeff: Bo tak byłoby najłatwiej?

Malwina: Ech kobiety....

Jeff: Dobra sam pójdę po te lampki.*schodzi z dachu bierze lampki i wraca na górę* Mogłaś je przynajmniej rozplątać!

Malwina: Poradzisz sobie.

*minuta później*

Jeff: Em...Malwina mogłabyś mi pomóc?

Malwina: O co chodzi?

Jeff: Tak jakby się zaplątałem.

Malwina:*powstrzymując śmiech* Ok już idę.

*wchodzi na dach i widzi Jeffa zaplątanego w kolorowe światełka*

Malwina: *wybucha śmiechem*

Jeff: Przestań się śmiać i mi pomóż!

Malwina: *wciąż się śmiejąc* Dobrze już idę ci pomóc.

*po kilku minutach... *

Malwina: Ja pier....

Jeff: Co się stało?

Malwina: Nie widzisz, też się zaplątałam!

Jeff: *śmieje się*

Malwina: Lepiej coś wymyśl, zamiast się śmiać.

Jeff: Dobra, dobra *zaczyna się wierzgać*

Malwina: Przestań bo jeszcze....

*niespodziewanie zaplątani spadają z dachu zawieszając się w połowie*

Jeff: Hehehe. Ups?

Malwina: Obiecuję, że jak tylko się wydostaniemy to cię zabije!

Jeff: EJ narrator zmień scenerię.

*tymczasem w kuchni......*

Toby: Ok to co robimy gofry?

KageKao: Mógłbyś przestać gadać o tych gofrach? To trochę wkurzające.

Toby: Moje gadanie o gofrach jest mnie wkurzające od twojego gadania o winie.

Ari: Ma racje. Poza tym on wie konkretnie co chce zrobić. Ty natomiast myślisz tylko o wine.

KageKao: Wypraszam to sobie, mam świetny pomysł na potrawę i to o wiele lepszą niż gofry.

Toby: Czyli?

KageKao: Bakłażan po japońsku bez bakłażana.

Reszta: ?

KageKao: Trudno to wyjaśnić.

Klara: Dobra niech będzie zrobimy każdy pomysł na jaki wpadniecie.

Toby: Tylko nie róbmy sernika! Jest nie dobry.

Klara: Spokojnie nie ma Masky'ego więc nie trzeba robić sernika.

Toby: Tak w ogóle to czemu nie ma Masky'ego?

*Cóż cięcia budżetowe*

Klara: Mamy budżet?!

Toby: Mamy narratora?!

Ari: Jaki znowu budżet Dejmira nic za to nie dostaje.

*Tak wiem kazała tak powiedzieć ale prawda jest taka że jest po prostu leniwa*

Klara: A czy ktoś inny się jeszcze pojawi?

*Prawdopodobnie tak*

Toby: Kto?

*I tak już za dużo powiedziałam wracam na swoje stanowisko*

Klara: Ech szkoda.....dobra ludzie zabieramy się za gotowanie.

KageKao: Lecę po sake

*wychodzi z kuchni*

Toby: Czy on może wytrzymać choć jeden dzień bez jakiego kolwiek wina?

Ari: Nie, codziennie musi wypić przynajmniej dwie butelki wina.

Toby: Jak ty z nim wytrzymujesz?

Ari: No właśnie nie wytrzymuję.

Toby: Aha...

*podczas krzątaniny w kuchni*

KageKao: *zderzając się z Tobym* Moje sake!

Toby: *zderzając się z Kage* Moje gofry!

KageKao: Cholerna gofrownica! Przez ciebie straciłem moje sake!

Toby: Przeze mnie? Ty sam chodziłeś jak nachlany! I to twoja wina że moje gofry są całe w tym sake!

KageKao: Taki teraz jesteś mądry? Lepiej wracaj do swoich "goferków"!

Toby: Idź tam skąd przyszedłeś bakłażanie!

KageKao i Toby: *zaczynają rzucać w siebie różnymi produktami spożywczymi*

Klara: Co powinnyśmy teraz zrobić?

Ari: Stać tu i im nie przeszkadzać.

Klara: Czyli idziemy po najniższej lini oporu?

Ari: Yhym.

Klara: I to mi odpowiada.

Dejmira: *wchodzi do kuchni* Co tu do jasnej cholery się dzieje?
KageKao: *wskazując na Toby'ego * To Toby zaczął!

Toby: *wskazując na Kage* Nieprawda! To Kage!

Dejmira: *wzdycha z irytacją* Jak z dziećmi. *odwracając wzrok na Klarę i Ari* A wy dwie co robicie?

Klara: Obserwujemy całe zajście nie mieszając się w to.

Dejmira: Jedyne mądre.

KageKao i Toby: EJ!

Dejmira: A teraz niech ktoś mi łaskawie powie gdzie jest Jeff z Malwiną!

*słychać głośny huk i z oddali znajome głosy*

Malwina: Jeff ty debilu złaź ze mnie!

Jeff: Przynajmniej miałem miękkie lądowanie.

Malwina: Przez ciebie złamałam paznokcia!

Jeff: Oj?

KageKao: Jeff lepiej uciekaj!

Malwina: Kakao nie wtrącaj się!

Klara: Ha ha ha kakao jeszcze lepsze niż bakłażan.

KageKao: Zamknij się Pyćąąg

Toby: Odwal się od mojej dziewczyny!

KageKao: Bo co mi zrobisz?

Toby i KageKao: *kolejna bezsensowna kłótnia*

Dejmira: *pisząc w zeszycie* Kage i Toby czarne zauroczenie.

Toby i KageKao: Że co?

Dejmira: Nic takiego kłóćcie się dalej.

Jeff: *biegnąc z prędkością Flash'a* Ratuujce! Kebabozilla mnie goni!

Malwina: Zabiję cię!

Jeff: *wpada na Dejmirę* Ratuuj!

Dejmira: *odpycha Jeff'a * Nie!

Malwina: *kopie Jeff'a w ten no te czułe miejsce*

Jeff: *zwijając się z bólu* Moje klejnoty....

*zaczyna się niepotrzebna wrzawa ponieważ.....*

Dejmira: ZAMKNĄĆ SIĘ WSZYSCY ALE TO JUŻ!!

Wszyscy (razem z narratorem): O.o

Dejmira: A teraz tak Malwina pomagasz Ari, Klarze i Toby'emu. Jeff nie bądź kluchą i idź zakładać te lampki. Kage ty siedź na dupie i się nie ruszaj!

KageKao: Ale..

Dejmira: Żadnych ale. A teraz wszyscy do swoich obowiązków bo pozabijam!

Reszta: Dobrze jak chcesz!

*w końcu wszyscy spokojnie pracują*

KageKao: Dejmiś a może jednak ci pomóc?

Dejmira: Nie dzięki sama se poradzę.

KageKao: Naprawdę mogę ci pomóc. już wiem przyniosę wiadro! *wychodzi z salonu*

Dejmira: ŻADNYCH WIADEREK!!
*Po co to mówisz on już poszedł*

Dejmira: Narratorze mógłbyś się nie odzywać kiedy nie jesteś potrzebny?

*Ale to jest bardzo ważne*

Dejmira: Mianowicie?

*Nie chcę słyszeć twoich krzyków*

Dejmira: Pff.....

KageKao: *rzucając wiaderkiem* U-waga! Wiaderko leci!

Dejmira: Kage mówiłam ci żadnych wia.. ^JEB!^ *dostaje wiaderkiem*

*uderzona wiaderkiem Dejmira upada nieprzytomna na ziemię*

KageKao: Oj!

Ari: Co to za hałas?

KageKao: Em Dejmira dostała wiaderkiem.

Jeff: Tak sama z siebie?

KageKao: No nie do końca. Em ludzie przyjdziecie tutaj bo w sumie nie wiem co robić.

*kiedy już wszyscy przyszli do salonu*

Toby: Nieźle jej przywaliłeś bakłażanie.

KageKao: Przymknij się gofrownico.

Klara: Chłopcy uspokójcie się choć na chwilę.

Toby i KageKao: *z niezadowoleniem* Dobra.

Ari: Skoro Dejmira jest nieprzytomna to może lepiej kliknijmy "time skip"

Malwina: Mówiłam to od początku!

Jeff: Dobra nie marudź już.

Ari: Tak czy tak wszyscy są za?

Reszta: Taaa....

Ari: *klika "time skip"*

*killa dni później czyli 24 grudnia*

Dejmira: Nigdy więcej nie będę z wami obchodzić świąt!

Toby: No weź pomimo tego, że Kage cię uderzył wiadrem nie było aż tak źle.

KageKao: Bo to wszystko moja wina, tak?

Reszta: Tak!

Klara: Dobra koniec gadania o tym co było, zajmijmy się tym co jest czyli.....

Malwina: Prezentami!

Klara: Nie o to mi chodziło, ale skoro już jesteśmy przy tym to czemu nie.

*po rozdaniu prezentów*

Jeff: Tabletki antykoncepcyjne?

KageKao: No wiesz Jeff żebyś mógł utrzymać swoje dziedzictwo. Ke ke ke.

Jeff: Ty sku..

Ari: Jeff mamy wigilię. Uspokój się choć na chwilę.

Jeff: *marudząc pod nosem* Dobra.

Malwina: *przytulając swój prezent* Skaaarpetki!

Klara: Malwina wszystko z tobą dobrze?

Malwina: Dostałam całą masę skarpetek. To najpiękniejszy dzień w moim życiu! *po chwili ciszy* A ty Klara co dostałaś?

Klara: Onesie czarnego kota i gofry.

Toby: He he. Wiem co najlepsze dla mojej dziewczyny.

Klara: A ja za to wiem co najlepsze dla ciebie.

Toby: GOOFRY!

Klara: A ty Kange co kupiłeś dla Ari?

KageKao: Kupiłem jej całą serię Lux. Mówiła, że bardzo chciała ją przeczytać.

Ari: Tak. Ja za to kupiłam mu kilka win.

KageKao: Tak w ogóle Toby. *podaje pakunek* Masz.

Toby: *rozpakowuje prezent* Nowa gofrownica?! Dzięki!

KageKao: Taa to taki prezent rozejmowy.

Toby: O! Skoro tak *podaje wino* Proszę.

KageKao: Wino z bakłażana?

Toby: Słyszałem, że jest dobre.

KageKao: Dzięki.

Dejmira: Ooo. Widzisz to? Może Toby i Kange mogą zostać mojratami.

Ari: Dejmira przestań shipować ludzi.

Dejmira: Nie przestanę.

Ari: Kobieto ty nawet nie jesteś lwem, jesteś strzelcem!

Dejmira: No i co? To mnie nie powstrzyma od łączenia ludzi.

Ari: Dobra nie ważne.

Jeff: Tak w ogóle Dejmi, dlaczego nie otwierasz swojego prezentu.

Dejmira: *zerka na pudełko* Jakoś teraz nie potrzebuję.

KageKao: Nie cuduj tylko otwieraj.

Dejmira: Dobra, ale jak będzie to wiaderko to cię nim pierwalnę.

KageKao: Dobra.

Dejmira: *rozpakowuje prezent* Strój kościotrupa?

Malwina: Yhym. Wiemy że zainteresowałaś się tym. Czymkolwiek to jest.

Dejmira: Dziękuje wam wszystkim.

Malwina: Dobra. Teraz na kebaba!

Wszyscy: Tak!

*Czekajcie to tak ma się skończyć?!*

Jeff: Ale, że jak?

*Idziecie na kebaba bez żadnych życzeń*

Jeff: To sam, znaczy sama, znaczy samo, znaczy same złóż.

*-_-*

Klara: Narrator ma racje, zupełnie o tym zapomnieliśmy.

Malwina: No to na co czekamy? Kebab stygnie!

Wszyscy: Wesołych Świąt!

Koniec

Notka

Ja za to nie zapomnę wam życzyć Wesołych Świąt ;). Niech wasze stoły będą obfite w różnorodne potrawy i żebyście mieli prezentów tyle ile zapragniecie. A i uważajcie na wiaderka w te święta.

W mediach "All i want for Christmas is you" w wykonaniu postaci z Homestucka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro