31. Historyjka z Martinaa6477
No Martinaa6477 wreszcie się doczekałaś XD Ale lepiej tego nie czytaj, bo to jest takie głupie! I pisałam na matmie (zmarnowałam na to pełne dwie dwuczęściowe kartki! XD)... Luiza mi przeszkadzała -_- Chyba muszę przestać o niej wspominać, ale nie potrafię XD
Będą przekleństwa. Musiałam XD
I większość to dialogi...
I w ogóle trochę poprzerabiałam niż było na początku dlatego, że gdy przepisywałam to słuchałam Rainbow Factory (zakochałam się w tej piosence *-* 😍) i naszły nowe pomysły XD
Aha! I jeszcze zainspirowałam się naszą "rozmową". Może skojarzysz XD
Dobra, nie przedłużam.
Pls, nie czytaj! 😂
***
Las.
Ciemny las.
Las, do którego nikt by nie chciał wejść.
Las, w którym mieszkają mordercy, wśród których znajdziesz kogoś kto zniszczy twoją psychikę.
Chcesz wiedzieć kogo?
Nie?
A ja i tak Ci powiem.
To Martina, córka Offendera.
Tak, dobrze widzisz. Offendera!
Chcesz wiedzieć jak została poczęta na świat?
Bocian przyniósł ją w kapuście.
Zapytasz pewnie jaki udział brał w tym Offender?
To proste. Był ogrodnikiem (Boże, leje z tego 😂😂😂).
Spotkasz ją - masz przejebane. Lepiej nie wchodź do żadnego lasu, bo ona może być wszędzie!
Poniżej znajduje się fanfik znaleziony w lesie prawdopodobnie napisany przez kogoś kto spotkał Martinę:
- Gofry żądzą!!! - krzyczeli Toby i Martina, zjeżdżając po poręczy schodów.
Dla Toby'ego ten zjazd nie skończył się dobrze, bo Tobiasz, jak to Tobiasz, musiał się wypierdolić ryjem o podłogę. Martina, gdy to zobaczyła zaczęła się śmiać.
- To nie śmieszne! - powiedział oburzony Toby.
- Nie, wcale.
Toby spiorunował ją wzrokiem i wstał z podłogi.
- Foch!
- Przynajmniej więcej gofrów dla mnie.
- No chyba nie!
- Nie unoś się tak chłopcze! Wiesz kim jestem?!
- Dobra! Bierz te gofry, tylko mnie nie zgwałć!
- Ja nie gwałce... Chociaż... Może czas zacząć? - uśmiechnęła się lennyface'm.
- Yyy... Słyszysz to? Chyba gofry mnie wołają! A wiesz co robi gofer, gdy się do niego nie idzie, gdy Cię woła? Jest zły. A wiesz co to znaczy zły gofer?! Nie chcesz wiedzieć! NIE MOŻNA OPUSZCZAĆ GOFRÓW W POTRZEBIE, BO BĘDĄ SIĘ MŚCIĆ!!!
I spierdolił. Akurat przebiegał koło Bena. Ten zdziwony podszedł do Martiny.
- Co mu? - spytał.
- Toby'ego opętało. Nic nowego. Idziesz ze mną kogoś zabić, bo mi się nudzi?
- Yyy, nie.
- Dlaczemu?
- Bo nie?
- Zła odpowiedź!
- A zgwałcisz kogoś? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Co wy się uparliście z tymi gwałtami?! JA. NIE. GWAŁCE!
- Yyy, jasne.
- Idziemy czy będziesz tu tak pierdolił o moim zawodzie?
Ben uśmiechnął się chamsko.
- Będę pierdolił.
Martina odepchnęła go, ale on ją złapał za ramię.
- No dobra, dobra. Żartowałem. Idę z Tobą.
- I gites ^^
×××
- To jak nie gwałcisz to co robisz? - spytał Ben.
Martina spojrzała wymownie w niebo.
- Ben... Bądź tak miły... I ZAMKNIJ RYJ! To, że moim ojcem jest Offender to nie oznacza, że muszę gwałcić!
- No jak nie jak tak.
- Dobra... Skoro tak chcesz wiedzieć to pokaże Ci co robię.
- Yhym, niby na kim? Nikogo tu nie ma.
- Ty jesteś 😈
- Ja już nie żyję 😏
- Faaaaak! To się kogoś znajdzie.
<A FEW MOMENTS LATER XD>
Po kilku (dziesięciu) minutach (godzinach) łażenia po lesie znaleźli jakiegoś chłopaka.
- No to udanych gwałtów 😌 - zaśmiał się chamsko Ben.
- Lepiej. Się. Odsuń. Zanim. Ci. Przypierdole!
Ben odsunął się o krok i podniósł ręce w geście obronnym.
- No. A tera paczaj na miszcza!
Ben parsknął śmiechem.
Martina przewróciła oczami i podbiegła do ofiary.
- Heeeej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Spierdalaj - warknął i ją wyminął. Martina zamrugała kilka razy, bo nie dowierzała co się przed chwilą stało.
- No ej! Czekaj! Ja chcę się tylko zaprzyjaźnić!
- Ale ja nie.
- A czy ja się Ciebie pytam o zdanie? Idziesz ze mną! Teraz!
- Niby gdzie?
- Zobaczysz ( ͡° ͜ʖ ͡°)
<A FEW MOMENTS LATER XD>
- To tutaj! ^^
Martina z chłopakiem, którego imię jest tajemnicą, doszli (o Boże, jak to brzmi XD) do polany pełnej krzaków róż. Czerwonych i niebieskich.
Martina zerwała dwie róże i podeszła do ofiary.
- Którą wybierasz?
- Co?
Martina westchnęła.
- To może inaczej. Chcesz, żebym dała Ci spokój? Wieczny spokój? Tak? No to wybierz różę!
- Niebieska.
- Git ^^
I nagle nie wiadomo jakim cudem, Martina zerwała jego twarz i rzuciła za siebie.
- Może i nie gwałcisz, ale sposób zabijania odziedziczyłaś po Off'im - usłyszała głos Bena - I to jest zue, bo teraz jesteś cała ujebana krwią!
- Bla, bla, bla, nie słucham Cię!
- Jak zawsze... Nic nowego... - powiedział po czym odleciał.
- Nic nowego, powiadasz? Hmm... Możliwe. I co ja mam teraz robić? Może... pójdę do ojca? A może... Po prostu przestanę gadać do siebie? Ej, chwila! Muszę odbić przecież gofry! Toby nie weźmie ich żywcem! ZA GOFRY!!!
Reszta "opowiadania" jest zamazana krwią. Nie wiadomo co się stało z autorem. Sądząc po krwi nie żyje, ale ciała nadal nie znaleziono. Niektórzy uważają, że ten fanfik jest wymyślony i że te postacie, występujące w nim nie istnieją. Zostało jednak potwierdzone, że ofiara Martiny była prawdziwa, ponieważ kilka dni po znalezieniu tego "opowiadania" znaleziono też jego ciało bez twarzy. Źródła donoszą też, że giną najczęściej ci, którzy mieszają się w tą sprawę. Może lepiej skończę zanim...
...
Hej! Tu Martina! Nawet nie wiecie jakie to miłe, gdy ktoś pisze o mnie fanfiki. Szkoda tylko, że takie zjebane! Ale nie ma się co martwić. Autor już nie będzie nikogo zamęczał tymi zjebanymi historyjkami. A tak w ogóle to każdy, kto to przeczytał może pożegnać się już z życiem ^^
No to ten... No... to chyba tyle. Ale spokojnie, nie musicie tęsknić, na pewno Was odwiedzę :3 Ale może to trochę zająć, booo... właśnie toczę wojnę z Toby'm... O gofry... Taak...
A teraz: Żegnam państwa!
P.S. Którą różę wybierasz? 😇
***
KONIEC!!! XD
Boże! Jakie to chujowe 😂
Czytałaś to? 😶
O kurwa... 😓 XDD
A żyjesz?
Tak?
To dobrze xD
Idę się pociąć mydłem. To jest jedna, wielka porażka! XD Wybacz 😂
To... to ja idę dalej słuchać Rainbow Factory, a Ty... udaj, że tego nie czytałaś! XD 😂
Bayo! ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro