Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30

Jak to w samolocie w moim wypadku nie obeszło się bez spania, bo to jest coś co ja i wszyscy normalni ludzie lubią najbardziej.

Przede mną rozciągał się bezkresny ocean, niczym nie zmącona i nie zakłócona cisza była przerywana jedynie przez ospokajający szum fal. Płynęliśmy ogromnym jachtem na podbój świata. Tylko ja i on. Nicolas.

Słońce opalało moje ramiona, a delikatna bryza rozwiewała moje włosy. Istna sielanka.

Siedzieliśmy wpatrzeni w dal i rozmawialiśmy o swoich planach i marzeniach, których pewnie i tak nigdy nie spełnimy.

W oddali ujrzałam jakby spadającą gwiazdę, ale jest środek dnia, więc to chyba nie możliwe, prawda?

To musiało być coś innego...

-Szanowni Państwo, prosimy o zajęcie swoich miejsc. Podczas przelotu nad Oceanem Atlantyckim nastąpiły nieprzewidziane problemy. Prosimy o zachowanie spokoju, nic Państwu nie grozi. - ze snu wybudził mnie komunikat ze strony pilota samolotu.

-O, obudziłaś się. - powiedział Nicolas uśmiechając się do mnie.

- Ciężko się nie obudzić, chociaż miałam taki fajny sen... Byliśmy na jachcie na oceanie, rozmawialiśmy i patrzyliśmy w dal i mimo dnia nagle z nieba zaczęło coś spadać, jakby gwiazda...

- Szanowni Państwo, niestety jeden z silników źle działa, ale próbujemy naprawić tę usterkę jak najszybciej. Prosimy o zachowanie spokoju.

- Nie wiem jak ciebie, ale mnie to zbytnio nie uspokoiło - powiedział Nicolas, a to on zawsze był optymistą, a teraz co?

- Ej, a wracając do mojego snu, co mogło spadać jak gwiazda tylko w środku dnia?

- No nie wiem... - zamyślił się na chwilę, podczas której modliłam się żeby jego odpowiedź nie brzmiała tak jak to na co przed chwilą wpadłam. - Samolot?

- Cholera. Może to był proroczy sen i zaraz zaczniemy spadać?

- Nie wiem... Ale jeśli tak to przed swoją śmiercią chcę coś jeszcze zrobić... - odparł niepewnie mój chłopak

- Co ta...?

Nie zdążyłam dokończyć, gdyż poczułam na swoich ustach jego delikatne wargi, które całowały mnie jeszcze bardziej namiętnie niż dotychczas. Jedną dłonią złapał mnie za policzek i delikatnie pocierał, jakby chciał mnie pocieszyć, a drugą ręką badał moją talię.

- Drodzy pasażerowie... - nawet nie usłyszałam co mówił kapitan, a może nie chciałam słyszeć?

Nicolas na chwilę oderwał się od moich ust i wyszeptał tuż koło nich

-"Po prostu wiem, że nasze pierwsze spotkanie będzie jednocześnie ostatnim." Pamiętasz, to były twoje słowa? Jeśli spadniemy to się sprawdzą.

Po chwili znów mnie całował, a ja myślałam o jego, czy też moich słowach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro