Rozdział 25
Wstałam z łóżka z ogromnym uśmiechem na ustach, przypominając sobie wydarzenia poprzedniego dnia. Piękno Warszawy, zabytki, ale przede wszystkim dach Pałacu Kultury i pocałunek.
Zeszłam na śniadanie do kuchni, gdzie spotkałam Marta robiącego jajecznicę.
-Hej, jak się spało?- spytał
-Świetnie. A tobie?
-Dobrze, ale sądząc po twoim uśmiechu nie aż tak jak tobie. Coś ci się śniło,że jesteś taka zadowolona?
- Właśnie się zastanawiam czy to był sen, czy wydarzenie z wczoraj. -westchnęłam z rozmarzeniem
-A co takiego się wydarzyło? -spytał z zaciekawieniem
-Wczoraj byłam z Nicolasem w Warszawie, ale to chyba wiesz, prawda?
-Tak
-No, więc zwiedzaliśmy sobie miasto. Tak w ogóle to nie wiedziałam, że jest aż takie ładne. Ale wracając, na końcu poszliśmy na taras widokowy Pałacu Kultury. Był taki piękny zachód słońca! A te widoki, po prostu niesamowite! I wtedy Nicolas zapytał się mnie czy będę jego dziewczyną, ale byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam co powiedzieć. On zaczął nawijać, że wcale nie muszę się zgadzać, a on to zrozumie i wtedy go pocałowałam... - wróciłam myślami do tych cudownych wspomnień.
- No, no. Czego ja się dowiaduję? Moja kuzynka z moim najlepszym kumplem. Tego jeszcze nie było...
-Pewnie dlatego, że masz tylko jedną tak niesamowitą kuzynkę.
-Jaką?
- No wiesz, taka mądra, zabawna i śliczna, która akurat przed tobą stoi.
-Aha. Ta wredna i głupia zołza?
-Chyba takiej nie kojarzę.
Jak zawsze z Mattem musieliśmy się trochę podroczyć, bo my bez droczenia się to nie my. Po chwili jednak usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, a mój kuzyn poszedł je otworzyć. Zaraz potem do pomieszczenia weszła Viola.
- Cześć Julia! Co słychać?
-Hej! U mnie świetnie, a u ciebie?
- Też dobrze. Tak sobie pomyślałam, że może chciałabyś pójść że mną na zakupy?
- Na zakupy? Zawsze!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro