Rozdział 2
Opłacał się ten pośpiech, bo po raz pierwszy udało mi się wejść pierwszej do samolotu.
Wspominałam już, że nienawidzę tego środka transportu? Wiczne tłumy, które tamują przejście, zapełnione miejsce na bagaż podręczny, małe dzieci wrzeszczące do ucha i ludzie, którzy nie wysiedzą 5 minut na siedzeniu.
Z pomocą jakże przystojnego stewarta imieniem Mike udało mi się odnaleźć moje miejsce... Uwaga, uwaga...przy oknie!!! Dzięki Bogu! To jest jedyna rzecz jaką toleruję w samolocie - miejsce przy oknie.
Od razu wyciągam telefon i słuchawki, żeby posłuchać muzyki, bo co innego można robić podczas tak długiego lotu?
Włączam pierwszą lepszą piosenkę z mojej ukochanej playlisty i myślę o tym co się dzisiaj wydarzyło:
Początkowo dzień był baaardzo nudny, poganianie przez mamę, dojazd na lotnisko, pożegnanie i błękitnooki blondyn ...
-Widzę, że ponownie się widzimy - słyszę męski głos tuż obok siebie i już doskonale wiem do kogo należy.
Przewracam oczami i odwracam się w jego stronę. Pierwsze co widzę to jego rozbrajający uśmiech. Ja nie mogę, czemu on jest taki przystojny?!
-Zdaje się, że mam miejsce obok Ciebie.
No co Ty?! Nie zauważyłam.
Postanawiam zamienić z nim dwa słowa, więc zdejmuję słuchawki.
-Taaaa. Niezmiernie mnie to cieszy. -odpowiadam, nie ukrywając sarkazmu.
-Mnie również. To co robimy przez najbliższe kilka godzin?
-Ja mam zamiar słuchać muzyki i spać.-powiedziałam i odciełam się od niego zakładając słuchawki.
Mój spokój niestety nie trwał długo, ponieważ stewardzi kazali zdjąć słuchawki i słuchać jak gadają o bezpieczeństwie. Nie ma to jak słuchać tej samej gadki po raz nie wiadomo który. A mogłam słuchać mojej ulubionej piosenki...
-Latałaś już samolotem? - pyta się blondyn.
Nie ma to jak ambitny początek ambitnej rozmowy. Ten jest chyba w mojej czołówce.
-Nie wiesz, lecę pierwszy raz w życiu, cholernie się boję i zaraz zacznę krzyczeć i płakać.- odpowiadam sarkastycznie.
W odpowiedzi słyszę śmiech Nicolasa
- Wszystkie laski Tak podrywasz?-pytam
-Nie. Większość dziewczyn jest zauroczona samym moim wyglądem, ale widzę, że z tobą będę musiał się bardziej postarać.
-Ty tak na serio? Bo szczerze nie masz u mnie szans.
-Jeszcze się przekonamy.-powiedział z uśmiechem i puścił mi oczko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro