Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Po około pół godzinie w końcu wylądowaliśmy na lotnisku w słonecznej (przynajmniej chwilowo) Warszawie.

Moje ostatnie chwile z Nicolasem spędziłam na w miarę miłej pogawędce. W sumie mimo, że parę razy mnie wkurzył to nie jest aż taki zły jak się spodziewałam,  ale i tak cieszę się, że to koniec.

Wysiedliśmy z samolotu i udaliśmy się w kierunku odbioru bagażu. Zważywszy na to, że miałam dwie walizki trochę się na czekałam, ale, co mnie zdziwiło Nicolas cały czas był ze mną.
Kiedy już odstałam swoje i zdobyłam moje ukochane walizki z moimi ukochanymi ubrankami ruszyliśmy w kierunku wyjścia.

-Julia!  Nicolas! -usłyszałam głos, którego właścicielem okazała się moja ciocia Alice.

Od razu ruszyłam w jej kierunku, jednakże idąc uświadomiłam sobie, że wolała nie tylko mnie...
Zanim zdążyłam się nad tym głębiej zastanowić zatonęłam w niedźwiedzim uścisku mojej ciotki.

-Jak ja się za tobą stęskniłam! Ale ty się zmieniłaś, jesteś jeszcze bardziej podobna do swojej mamy niż wcześniej. -powiedziała i wreszcie mnie puściła.

-Dzień dobry pani. -przywitał się Nicolas

-Cześć Nicolas, słonko! Monika poprosiła mnie, żebym ciebie również odebrała i zawiozła do niej. -powiedziała i popatrzyła najpierw na mnie, a następnie na chłopaka -Widzę, że zdążyliście się już poznać.

-Tak -odpowiedziałam krótko,  bo nie miałam ochoty na tą rozmowę.

-No dobrze, to może juz jedźmy, bo mamy jeszcze przed sobą kawałek drogi, a podejrzewam, że jesteście dosyć zmęczeni, po całonocnym locie, mam rację?

-No zbyt wyspana to ja nie jestem -odpowiedziałam i ruszyłam w ślad za ciocią, która już kierowała się do samochodu.

Nicolas:
Po drodze samochodem Julia była tak zmęczona, że to mnie jej ciocia maltretowała pytaniami.

-Jak minęła wam podróż, Nicolasku?

-Dobrze. Co prawda była dosyć długa, ale jakoś przeżyliśmy.

-To dobrze, że przeżyliście, bo inaczej z kim ja bym teraz rozmawiała. Zostałyby mi chyba tylko duchy, a aż taka nienormalna chyba nie jestem. -powiedziała Alice i zaśmiała się. -A jak Ci idą studia, mój drogi?

-Całkiem dobrze, ale dobrze znowu tutaj przyjechać, spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi. Brakowało mi tego.

-Trzeba było zostać w Polsce, a nie jechać na drugi koniec świata. Wiesz jak Monika za tobą tęskniła?

-Domyślam się, bo ja również się za nią stęskniłem.

-Chociaż tyle dobrze. -powiedziała Alice pod nosem, ale i tak to usłyszałem.

Zapadła cisza, podczas której mogłem przemyśleć kilka rzeczy.
Rok temu wyjechałem z tego pięknego kraju zostawiając tu moją jedyną rodzinę -ciocię Monikę, aby studiować w kraju, w którym się urodziłem i w którym zginęli moi rodzice.
Od zawsze próbowałem ich sobie przypomnieć, chwile, które z nimi spędziłem, ale nie umiałem.
Po ich śmierci przeniosłem się do cioci i tutaj żyłem kilkanaście lat, aż rok temu wróciłem do miejsca, z którego pochodzę...

***
Julia:

Gdy w końcu udało nam się  dojechać do domu mojej cioci  byłam tak zmęczona, że od razu po przywitaniu z wujkiem Johnem oraz moimi kuzynami Mattem i Lucasem, rzuciłam się na łóżko w moim pokoju i po chwili spałam jak zabita.

₪₪₪₪
Cześć kochani!
Przepraszam, że ostatnio rzadziej wstawiam rozdziały, ale ciągle coś.
Jeśli macie jakieś pytania lub sugestie to śmiało piszcie!
Oczywiście mam nadzieję, że wam się podoba!
😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro