Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🍰

      Veronica nie miała zamiaru się poddać. Nie ulegnie, nie zmogą jej nawet błagalne spojrzenia i cierpiętnicze jęki; ktoś musiał stać na straży dóbr, o jakie pokusiłaby się niejedna wygłodniała, aczkolwiek wciąż urocza współlokatorka, czując w nocy nagłą potrzebę, by spożyć najbardziej kaloryczny produkt zalegający we wspólnej lodówce.

Swoją drogą, szczęście, że posiadała tylko jedną taką współlokatorkę, choć fakt, że dawała się we znaki jak co najmniej tuzin, nie był wcale zbyt pocieszny.

Odwróciła się na chwilę, ot, moment na włączenie kuchennej lampy; ledwie mgnienie oka potem zastanawiała się, gdzie się podział widelczyk do ciasta. Na sekundę spuściła gardę, i oto narzędzie zbrodni zniknęło ze stołu, a po chwili ciche skrzypnięcie zaalarmowało ją o otwierających się drzwiczkach lodówki.

Nie do wiary, jak niewiele czasu wystarczyło, żeby została ograbiona z honoru i ciasta truskawkowego, którego tak mężnie broniła.

Całe szczęście, że Mirune okazała resztki przyzwoitości i tym samym widelczykiem częstowała słodkim wypiekiem raz siebie, a raz Veronicę. Na przemian z blondynką delektowała się bitą śmietaną i najlepszym biszkoptem, jaki kiedykolwiek miała w ustach, wieńcząc każdy kęs subtelnym uśmiechem.

Wybiła pierwsza dwadzieścia trzy, jak dyktował elektroniczny zegarek na kuchennej szafce, kiedy Veronica ostatni raz oblizała wargi. W planach miała zabrać się również za te należące do Mirune, bo prawda była taka, że już całkiem się poddała.

I w sprawie nocnego podjadania, i  uroczej współlokatorki.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro