Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

\18/

Skip time 3 miesiące później: zakończenie roku.

Jak co roku odebrałam jedno z najlepszych świadectw z klasy. Dylan raczył się przywlec, mimo, iż skończył tę placówkę miesiąc wcześniej. Może chciał się nam zrewanżować, za to, że my pofatygowaliśmy się na jego rozdanie dyplomów? Zapewne tak. Przez ten czas nie wydarzyło się nic ciekawego, prócz tego, że między Shane'm, a Chaeyoung zaczęło iskrzyć, a między mną, a Tony'm zaczęło się psuć. Obecnie mieliśmy od siebie przerwę.

Po ceremonii, wróciliśmy do domu, a ja zaczęłam się pakować, gdyż ponieważ  za dwa dni miałam wylatywać do Korei. Wolałam się spakować wcześniej, miałam zamiar spotkać się jeszcze ze znajomymi przed wylotem. Chciałam się pożegnać, w końcu to wyjazd na dwa miesiące.
Nie planowałam wyjeżdżać na tak długo, ale chciałam odpocząć od życia w Pensylwanii. Chciałam odpocząć od wiecznie wkurzonego Tony'ego, znudzonego Dylana, obrażonej nie wiadomo za co i o co Hailie i mrocznego Vincenta. W sumie tylko Shane i Will byli spoko w ostatnim czasie.

Spakowałam ubrania, buty i kosmetyki pierwszej potrzeby. Stwierdziłam, że resztę kupię na miejscu.
Zapięłam walizkę, a potem postawiłam ją w rogu pokoju. Położyłam się na łóżku, w swoim pokoju i zaczęłam przeglądać instagrama. Natknęłam się na post Hannah.

@_Hannah_skarbie_

Opis: Z moją suką @ jiyeon_b!tch
Lubi to: jiyeon_b!tch, Shane...suko, chae_queen, Dylan_ze_schodów, _tony_ i 805 tys. innych użytkowników.

jiyeon_b!tch: do jutro słońce. Kocham Cię❤️❤️❤️
|
|
|
\/
_Hannah_skarbie_: do jutra. Ja Ciebie też kochana❤️❤️

Wyświetl inne komentarze.

Napisałam komentarz blondynce, na który ona jak zawsze szybko odpowiedziała, wywołując tym uśmiech na mojej twarzy. Uśmiech ten, jednak szybko spełzł z moich warg, bo przypomniałam sobie, że pojutrze wyjeżdżam na dwa miesiące i nie będę mogła spotkać się z blondynką. Jedna łza spłynęła po moim policzku, ale szybko wytarłam ją wierzchem dłoni i wzięłam się w garść. Zawsze powtarzałam sobie, że łzy to słabość, na którą jako zwycięzca, nie mogę sobie pozwolić. A płakać w ostatnim czasie zdażyło mi się za dużo razy.

Potem przez jakieś dwie godziny przeglądałam tik toka. W pewnym ktoś zapukał do drzwi. Wydusiłam z siebie „proszę" lekko poddenerwowanym tonem. Długo nie musiałam czekać, aż drzwi się otworzą, bo po kilku sekundach w moim pokoju stał Shane. Chwile tylko na niego patrzyłam, po czym wróciłam do przeglądania mojego „Dla Ciebie". Shane podszedł do mojego łóżka i nie trzeba było długo czekać na to, aż się na nim uwali, bo chłopak zrobił to praktycznie od razu.

— Czego chcesz? — warknęłam nie obdarzając go nawet spojrzeniem.

— Przyszedłem poplotkować. — odparł coś chrupiąc. Shane uwielbiał jeść i miał jedzenie pochowane dosłownie wszędzie gdzie się tylko dało, więc fakt, że nagle w dłoni trzymał paczkę solonych chipsów, wcale mnie nie zdziwił. — Byłem na randkę z Chae. — zdradził. Próbowałam pozostać obojętna na tę informacje, ale nie potrafiłam. Odrzuciłam telefon na bok, a potem spojrzałam brunetowi w twarz, biorąc garść chipsów z paczki i wpychając ją sobie do buzi.

— Gadaj, jak było. — zażądałam, mówiąc z pełnymi ustami. Na twarzy Shane'a pojawił się uśmiech.

— Najpierw poszliśmy na kawę, nic specjalnego. Potem do kina na jakąś komedie, na której się okazało, że mamy takie samo poczucie humoru. — opowiadał podekscytowany Shane.
— Po filmie zabrałem ją na takie zajebiste lody. Smakowały jej. Jedząc te lody spacerowaliśmy po parku. Jak już je zjedliśmy to, to ona mnie pocałowała.
No to jak po tym pocałunku zapytałem, czy chce być moją dziewczyną, a ona się zgodziła, no i jesteśmy razem. — powiedział prawie na jednym wdechu. Zatkało mnie, ale cieszyłam się jego szczęściem. Był moim najlepszym przyjacielem i kochałam go. Był dla mnie jak brat.

— O Boże, mój mały Shaneuś ma dziewczynę, chyba uronię łzę. Czuję się jak twoja matka. Czuje się, jakbyś był moim synem i właśnie powiedziałbyś mi, że dostałeś się na studia. Boże duma mnie rozpiera. — mówiłam jednocześnie chwytając się za serce.

— A weź przestań Yeon. — mruknął uderzając mnie lekko w ramię.

— No co? Taka prawda. — burknęłam. On mnie nie rozumiał i tyle.

— Dobra, dość o mnie co u Ciebie? — zapytał. Mój wyraz twarzy momentalnie zmienił się z wesołego na smutny. — Co z Tony'm? — dodał, jakby z nutką pogardy i obrzydzenia na samą myśl o swoim bliźniaku.

— A co ma być? — spytałam retorycznie. — Nie odzywamy się do siebie. Zresztą to nawet lepiej, bo nie mam ochoty z nim rozmawiać po tym co odpierdolił. — powiedziałam zgodnie z prawdą. Wcześniej zapomniałam wspomnieć o jednym bardzo istotnym fakcie, a mianowicie o tym, że gdy zaczęło się między nami psuć, Tony nie próbował tego naprawić, tak jak ja. Zdradził mnie, z tego co mówił to nawet nie raz.
I może gdyby mnie wtedy przeprosił to bym my wybaczyła, ale nie zrobił tego. Zamiast ratować związek ze mną, wolał latać za jakąś dziwką, z którą z tego co wiem obecnie się spotykał. Ja też nie byłam święta, bo poza akcją z Parkerem, były jeszcze trzy takie akcje, z czego w dwóch z nich ponownie główną rolę odgrywał Parker. Raz się nawet przespaliśmy, ale byliśmy nachlani, naćpani i zjarani. Nie usprawiedliwiało mnie to w żaden sposób, ale ja przynajmniej od razu po odzyskaniu świadomości mówiłam mu o wszystkim. Tony za to przyznał się dopiero, gdy sama mu to wygarnęłam.
Nie powiem, zabolało mnie to, ale pozbierałam się. Jednak przez to wszytko znowu zaczęłam barć xanax. Najgorsze było to, że nie tylko xanax brałam.

— Dupek z niego. Nie martw się Dylan po tym jak się dowiedział co Ci zrobił, też się do niego nie odzywa w ramach solidarności. Wiem, że macie ze sobą dość napięte stosunki, ale Dylan naprawdę kocha Cię jak siostrę. — mówił Shane, a na jego słowa zrobiło mi się cieplej na sercu.
To prawda ja i Dylan mieliśmy trochę na pieńku, ale potrafiliśmy się dogadać. Też kochałam go jak brata i wiem, że on o tym wiedział.

— Jesteście kochani, nie zasłużyłam na Ciebie i baranka. — powiedziałam, po czym uroniła jedną łzę. Po raz pierwszy od dawna była to łza szczęścia, a nie smutku.

— Ej, ale nie rozklejaj mi się tu. — odrzekł brunet i otarł łzę spływającą po moim policzku, a następnie przytulił mnie do swojej klatki piersiowej. Zawiązałam ramiona wokół jego pasa. Nawet nie zorientowałam się, kiedy obije zasnęliśmy.

— Yeon, wstawaj. — usłyszałam głos Shane'a. Poczułam jak ktoś mną trzęsie, więc uchyliłam lekko powieki. Pierwszym co przykuło mój wzrok była ciemność za oknem. Podniosłam się na łokciu i spojrzałam na twarz chłopaka, której przez panujący wokół mrok nie widziałam zbyt dobrze.

— Która godzina? — zapytałam zaspana, jednocześnie przecierając oko wierzchem dłoni.

— 2:07. — odparł brunet. — Wstawaj. — powtórzył się, po czym oparł dłonie o uda i podparł się na nich, aby następnie wstać z łóżka, na którym wcześniej siedział.

Na dworze słyszałam świerszcze, szelest liści i mnóstwo innych najróżniejszych odgłosów, których nie potrafiłam bliżej zidentyfikować.
Strasznie nie chciało mi się wstawać, ale wiedziałam, że Shane mnie zamęczy jeśli tego nie zrobię, więc poddałam się. Podniosłam się z łóżka. Trochę za szybko, bo gdy tylko stanęłam na nogach, lekko zakręciło mi się w głowie. Ten stan jednak szybko przeminął. Ubrałam bluzę, buty.

— Gotowa? — zapytał mnie Shane, kiedy oboje staliśmy przy drzwiach, aby wyjść z pokoju. Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia, a on na ten gest powili otworzył drzwi. Wyszłam z pomieszczenia, zaraz po mnie wyszedł chłopak, od razu zamykając za sobą drzwi, a zaraz po tym wyprzedził mnie i zaczął iść. Ja widząc to od razu ruszyłam za nim.
Skierowaliśmy się w stronę schodów, z których następnie przeszliśmy do garażu.
Brunet chodził chwile pomiędzy samochodami, aż w końcu znalazł się przy swoim niebieskim lambo, w którym, nie czekając na mnie szybko zasiadł. Czym prędzej podbiegłam do pojazdu i usiadłam na siedzeniu pasażera z przodu.
Chłopak, po tym jak zamknęłam drzwi, odpalił silnik i wyjechał z garażu, a potem z ternu, na którym mieściła się rezydencja Monetów.

— Mam takie pytanie. — zaczęłam patrząc na drogę przez przednią szybę samochodu. — Gdzie jedziemy? — zadałam docelowe pytanie.

— Zobaczysz. — odparł Shane, po czym włączył „Jealous Girl" od mojej ukochanej żony Lany Del Rey. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam śpiewać, a Shane mi zawtórował.

— You say you want your own life, well I do too. You wanna lead me on? — zaczęłam zdzierając sobie przy tym gardło.

— Oh, well I'll show you.
Come on girls, march it out. Show him what you're all about! — wydarł się Shane.
Potem włączyła się playlista z piosenkami Chase Atlantic. Oczywiście ja i Shane jako wierni i chyba najwięksi fani, śpiewaliśmy głośno każdą piosenkę z pamięci.
Minęło jakieś dwadzieścia minut, po których upłynięciu chłopak zaparkował na poboczu, przy jakimś lesie.

— Obudziłeś mnie o drugiej, tylko po to, aby wywieźć mnie do lasu, w którym mnie zabijesz? Nie mogłeś zaczekać do rana? Przynajmniej bym się wyspała. — mówiłam żartobliwie.

— Weź, nie zabiję Cię. — powiedział kładąc mi dłoń na ramieniu. — Nie jesteś ofiarą wartą takiego zachodu. — dodał poważnym tonem. Chwile patrzyliśmy sobie w oczy, wsłuchując się w odgłosy szeleszczących liści, oraz zwierząt, aż w końcu wybuchliśmy głośnym śmiechem, odchylając się przy tym w tył.
— Chodź. — rzucił do mnie brunet, kiedy opanowaliśmy nasz wybuch śmiechu, po czym wsiadł z samochodu. Widząc jak chłopak nie czekając za mną, zaczyna iść przed siebie, szybko otworzyłam drzwi, wysiadłam z samochodu i czym prędzej pobiegłam za nim, zanim zniknął w ciemnościach.

— Długo jeszcze? — zagaiłam. Miałam wrażeniem, że idziemy przez ten cholerny las już z pół godziny. Przerażało mnie to. Ten las. Przez te ciemności nie widziałam praktycznie nic wokół siebie. Wiedziałam tylko zarys sylwetki Shane'a, za którym dzielnie podążałam.
Zaczynałam się bać, że zaraz wpadniemy na jakąś sektę i złożą mnie w ofierze, albo, że z krzaków wyskoczy na mnie jakiś popierdoleniec i najpierw zabije mnie, a potem Shane. Potem na nasz martwe, zimne ciała natknie się para turystów.
Na samą myśl o tym skrzywiłam się i zacisnęłam powieki.

— Jeszcze chwilę. — odpowiedział chłopak. Otworzyłam oczy. Z oddali dostrzegłam światło. Cieszyło mnie to, ale jednocześnie przerażało. Chwilę zajęło mi zorientowanie się, że to właśnie tam się kierowaliśmy. Trochę się bałam, ale oczywiście jak to ja, nie pokazywałam tego po siebie. Mimo to zaufałam Shane'owi i nic nie powiedziałam.
Gdy byliśmy już prawie na miejscu, z którego dobiegały te strugi światła, zamknęłam oczy. Nie chciałam tego widzieć. Kiedy jednak poczułam znajmy zapach, a dokładniej zapach pizzy, szybko rozchyliłam powieki. Po ujrzeniu tego wszystkiego szeroko się uśmiechnęłam, pokazując przy tym rząd górnych zębów. Ujrzałam małe jeziorko, wokół, którego na drzewach były porozwieszane różnego rodzaju lampki. Byli tam też wszyscy moim znajomi i dużo jedzenia i picia, głównie alkoholu.
Była tam Hannah, Dylan, Chaeyoung, Parker, James no i oczywiście Shane, który mnie tutaj przywiózł.

— Japierdole. — wydusiłam z siebie, gdyż nie wiedziałam co innego mam powiedzieć, czy zrobić. Podeszłam do każdego i przytuliłam na powitanie.
— Przygotowaliście to wszytko dla mnie? — zapytałam wskazując na siebie, a oni pokiwali głowami na znak zgody. — Ale dlaczego? Za co?

— Bo jesteś wspaniałą osobą, Yeon. Jesteś dla nas ważna, więc przygotowaliśmy dla Ciebie przyjęcie pożegnalne. — powiedział Dylan. Cieszyłam się, że tu jest.

— Przecież wyjeżdżam tylko na dwa miesiące. — zaznaczyłam, a uśmiech nie znikał z moich warg.

— Chyba AŻ dwa miesiące. — oburzyła się Hannah, dając nacisk na słowo „aż".

— Jesteście wspaniali. Nie zasługuje na was. — powiedziałam.

— Jak już to my na Ciebie nie zasługujemy, a teraz bawmy się! — zawołał James, po czym z głośników rozbrzmiała muzyka. Oczywiście nie za głośna, aby nie straszyć zwierząt.

Wszyscy pili, jedli, rozmawiali i przede wszystkim dobrze się bawili. Niektórzy nawet wykąpali się w jeziorku. Należałam do tego grona.
Nie mogłam się powstrzymać i wstawiłam posta na Instagram.

@jiyeon_b!tch

Opis: dziękuje wam za wszytko, jesteście najlepsi❤️❤️❤️ @_Hannah_skarbie_, @Shane...suko, @chae_queen, @Dylan_ze_schodów, @it's_parker, @_sweet_james
Lubi to: Dylan_ze_schodów, _sweet_james, chae_queen, _Hannah_skarbie_, Shane...suko, it's_parker, hailie__books i 562 tys. innych użytkowników.

137 komentarzy.

Dylan_ze_schodów: Też Cię kochamy Yeon❤️
|
|
|
\/
jiyeon_b!tch: ❤️❤️❤️

_Hannah_skarbie_: dla Ciebie wszystko kochanie❤️

it's_parker: to Ty jesteś najlepsza Yeon-Yeon, uwielbiam Cię🖤🖤🖤
|
|
|
\/
jiyeon_b!tch: ja Ciebie też Parker🖤

Wyświetl więcej komentarzy.

Bawiłam się naprawdę świetnie. Byłam trochę podpita, ale ogarniałam co się dzieje. Zrobiło mi się smutno, kiedy zaczęliśmy sprzątać i przyszedł czas, aby wracać do domu. Cóż wszystko co dobre kiedyś się kończy.

Do rezydencji wróciłam wraz z Shane'm. Po powrocie od razu skierowałam się do swojego pokoju, w którym wręcz rzuciłam się na łóżko, a następnie odpłynęłam.
To był zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu...

____________________________

Heej! Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał. 1997 słów bez notatki.
Przepraszam za wszystkie błędy.
Kocham was! Trzymajcie się!
Miłego dnia/nocy<333

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro