Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Oparłem się wygodnie plecami o brzeg kanapy, sącząc zrobioną przez Cyno ciepłą herbatkę. Musiała mieć ona jakieś magiczne właściwości, bo niemal po pierwszym łyku cały stres związany z idiotycznym duetem uleciał ze mnie w mgnieniu oka. Biało włosy usiadł obok mnie na podłodze, szarmancko opierając się na łokciu o siedzenie. Z delikatnym uśmiechem na twarzy, wiercił we mnie dziurę, nie pozwalając mojemu ciału w pełni się relaksować. Jego złoty wzrok, który kochałem, był w tym momencie bardzo uporczywy. Przymknąłem oczy, zmarszczyłem czoło i zacząłem głośno siorbać, na co Cyno zaśmiał się głośno. Mimo to zrozumiał moją aluzję i skierował wzrok na ekran wyłączonego telewizora.

- Już Ci lepiej? - zapytał, kładąc głowę do tyłu.

- Tak.. Dzięki Cyno - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem i delikatnym kołataniem serca. - Coś specjalnego tu dodałeś?

Faktycznie czułem się bardziej zrelaksowany i rozluźniony. Raczej nie dodał tu alkoholu, od razu bym się skapnął, gdyby robił takie eksperymenty. Mój język jest zbyt wrażliwy... Wyczuwam zioła? 

- Dodałem trochę mięty, szałwii i imbiru. Słyszałem, że jest to dobre na stres, ale nie sądziłem, że zadziała. - zmierzwił swoje rozpuszczone włosy. - Twoje rumieńce i błyszczące oczy powiedziały mi, że był to strzał w dziesiątkę. - parsknął. - To jak? Chcesz porozmawiać o chłopakach czy wolisz na razie wszystko w sobie kotłować??

- Chyba nie chcę o tym w ogóle myśleć. - odłożyłem herbatę i przybrałem taką samą pozycję jak on. - Alhaitham mnie nienawidzi... Kaveh jest ślepy... Tyle w temacie. - burknąłem.

- Znasz go i dobrze wiesz, że jego mózg nie zdołał połączyć się z ustami w dobrym momencie. Za parę dni się pogodzicie, jak zawsze. - przekręcił oczami. - Możesz być spokojny. Przemówiłem Alkowi do rozumu.

- Co masz namyśli?

Na moje pytające spojrzenie, uniósł prawy kącik ust do góry, po czym podniósł się i zaczął wyciągać na prawo oraz lewo. Zrozumiałem, że była to jedna z tych sytuacji, których niedane jest mi poznać. Z legend wiem, że Cyno miał inną stronę swojej osobowości, którą uruchamiał tylko wtedy, gdy był naprawdę zły. Wiedziałem o niej tylko z opowieści Sethosa i Alhaithama. Zawsze, gdy poruszali mój temat i wędrował on w kierunku, gdzie mieliby mnie oczerniać, Cyno zamieniał się w demona. Sam jego wzrok mógłby zabić nieśmiertelnego, a mrożący krew w żyłach ton głosu pobudzać zmarłych. Oczywiście próbowałem wypytać Cyno czy to prawda — unikał tematu. Prosiłem innych, by go o to wypytali — dostałem feedback, że Cyno bardzo mnie cenił jako przyjaciela i nie życzył sobie, by ktoś opowiadał śmieci na mój temat.

- To.. Co chcesz robić? - zapytał po chwili ciszy. - Mam wolny wieczór. Dopiero na jutro jestem umówiony.

- Co powiesz na konsole?

Nie musiałem dwa razy pytać. Mężczyzna poderwał się, włączył telewizor oraz wyciągnął z komody dwa kontrolery, uprzednio włączając Xboxa. Rozsiedliśmy się wygodnie na podłodze i uruchomiliśmy Tekkena. Miałem ochotę niekontrolowanie napieprzać w przyciski, a także odnieść sukces w pojedynku.

- To co zakład? - zapytałem pewnie. Wiedziałem, że to nie była gra, w której Cyno był dobry. - Wygrany spełnia życzenie drugiej osoby. Stoi?

Cyno przybrał swój zawadiacki uśmieszek i wyciągnął go mnie rękę. Odwzajemniałem jego gest, potrząsając naszymi dłońmi.

- Stoi.

Zaczęliśmy pierwszą rundę. Z łatwością wygrałem ją, używając kilku podstawowych kombinacji. Cyno nie miał szans, nie potrafił mnie zablokować. Gdy zaczęła się druga runda, postanowiłem dać mu fory. Czekałem aż on pierwszy mnie zaatakuje. Nie stawiałem jakiegoś wielkiego oporu, ale ku mojemu zaskoczeniu mężczyzna szybko poradził sobie z tą rundą. Ostatnia była decydująca. Usłyszałem tylko ciche "a teraz na serio", a już po chwili zostałem zbombardowany atakami najbardziej skomplikowanych kombinacji. 

- Nie wierzę, że przegrałem.. Przecież ty nie potrafisz w to grać - jęknąłem, patrząc na wielki napis ,,Game Over".

- Zaskoczony? Wiedziałem, że ten moment kiedyś nadejdzie. Od ostatniej porażki miałem sporo czasu, by poćwiczyć. - zaśmiał się, machając padem.

Przegrałem. A miałem takie wielkie plany...

- Czego chcesz? - mruknąłem niepocieszony. - Tylko nie to, co ostatnio. Nie będę robił Ci prania przez tydzień ani szedł z Tobą do kina na maraton horrorów. Wiesz, że się boję!

- Muszę dobrze się zastanowić. - zaśmiał się. - Mogę wykorzystać moje życzenie później?

- Możesz.

- To, co... Gramy dalej?

***

Przebudziłem się w środku nocy. 

Leżeliśmy z Cyno na tej samej podłodze, oparci o siebie głowami. Telewizor błyskał irytującym jaskrawym światłem od gry, której nie zdołaliśmy ukończyć. Musieliśmy zasnąć w tej pozycji. Nie chciałem się podnosić, to był jedyny moment, gdzie mogłem pozwolić sobie na taką intymność pomiędzy nami... Ale moje wysuszone od litrów herbaty gardło wręcz błagało mnie, bym wypił szklankę wody. Niechętnie podniosłem się, wyłączając po drodze telewizor. 

Gdy wracałem ze szklanką wody, chwyciłem po drodze koc. Nakryłem nim mężczyznę, który dwa razy mlasknął pod nosem. Ukucnąłem obok niego. Mógłbym spróbować go przenieść na kanapę, ale ze swoją siłą i zdolnościami na pewno by się przebudził. Nie chciałem zaburzać jego słodkiego snu. 

- Gdybyś tylko wiedział... Może wszystko byłoby mniej skomplikowane. - szepnąłem, nachylając się do jego policzka i delikatnie muskając go ustami. - Mógłbyś się ogolić.

Zabrałem szklankę. Wróciłem do swojego pokoju.

***

Był późny ranek, kiedy obudziło mnie gromkie dobijanie się do drzwi. Jak nie dzwonek to pukanie. Jak nie pukanie to krzyczenie. Zirytowany podniosłem się i we wczorajszych ciuchach poczołgałem się, otworzyć te zasrane drzwi. Za nimi stali Collei i Sethos.

- Już jesteś gotowy? - zapytała z szerokim uśmiechem zielonowłosa.

- Gotowy? - powtórzyłem, mrużąc oczy.

- Collei... On zapomniał. - Sethos założył ramiona na klatce piersiowej.

Kompletnie. Zapomniałem. Byłem umówiony z nimi na Targi Zdrowej Żywności, które odbywały się niedaleko rynku. Chciałem zajść, by uzupełnić zapas leczniczych herbatek, a także posłuchać o najnowszych nowinkach w dziale dietetyki. Przez wczorajsze wydarzenia zupełnie wypadło mi to z głowy...

- Przepraszam Was. Potrzebuję chwili na ogarnięcie.. Możecie obudzić Cyno? Śpi na podłodze w salonie.

Wpuściłem ich do środka, a sam zniknąłem za drzwiami do swojego pokoju. Nie chciało mi się myć, miałem wrażenie, że ciąży jeszcze na mnie zapach Cyno. Za nic w życiu przedwcześnie się go nie pozbędę. Wyciągnąłem z szafy świeże ciuchy, a sam ściągnąłem z siebie koszulkę.

- Graliście do późna? - w drzwiach stanął brunet, bacznie mi się przyglądając. - Raczej nie bzykaliście się. Nie masz żadnych śladów na ciele.

- Bardzo śmieszne. - przekręciłem oczami. - Mogę prosić o prywatność?

- Wstydzisz się czegoś? Może powinie... 

Sethos nie zdążył dokończyć. Za nim niczym feniks z popiołu, powstał Cyno, który jednym ruchem zasłonił mu oczy i przyciągnął do siebie. Mężczyzna ziewnął głośno, wolną dłonią przecierając oczy. Gdy mnie zobaczył, pomachał mi na dzień dobry. Odmachałem mu, powstrzymując się od śmiechu na widok jego włosów sterczących na wszystkie strony świata.

- Seth... Zboczeńcu.. - mruknął, zachrypniętym głosem. - Kiedy jakiś turniej?

- Cyno, puść mnie!

- Nieeee... - burknął i wyciągnął go siłą z pokoju. 



***

Yoo~

Na ten moment NTB ma przewidziane 21 rozdziałów ^^. Jeszcze jestem w trakcie rozmyślania nad końcówką, ale wszystko raczej zamknie się w 5 rozdziałach :D

Dla ciekawskich i tych, co nie widzieli - na 21 rozdziale BABYLONu umieściłam zdjęcie mojego obrazu na płótnie ^^ Nie chcę go kopiować drugi raz, więc jeśli jesteście ciekawi,jak wyszło - zapraszam!

Do napisania,
Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro