열다섯 - To był dzień, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy
Taeyang jak na najlepszego przyjaciela przystało, pomimo tego, że był na mnie wściekły, wyprowadził na zewnątrz i czekał spokojnie aż zwrócę wszystko, co zalegało mi w żołądku. Wymiotowałem jak nigdy wcześniej. Tak się kończyło picie na umór, aby tylko zapomnieć o krzywdzie jaką wyrządził mi ukochany chłopak.
Youngbae stał obok mnie ze skrzyżowanymi rękami na piersi, a ludzie przechodzący obok nas wlepiali swoje spojrzenia w małe przedstawienie. Miałem ochotę się wyprostować i zapytać dlaczego się tak gapią, ale nie byłem w stanie tego zrobić. Moje nogi były jak z waty, w klatce piersiowej czułem straszliwy ucisk i gdy już myślałem, że wymiotowanie się skończyło... To wtedy znów kolejna zawartość płynów i resztek jedzenia lądowała w kwiatach posadzonych przy domu Daesunga. Młodszy zabije mnie jak sam wytrzeźwieje.
— Kurwa mać — wyraziłem swoje niezadowolenie, gdy zobaczyłem, że zrzygałem się na prawego buta.
— Jiyong hyung... Ty masz problem z tym ciągłym piciem.
— Ja to mam problem z Seunghyunem — szepnąłem tak cicho jak tylko potrafiłem.
Stałem, podpierając dłonie o swoje uda i czekałem na kolejny odruch wymiotny. Czułem się cholernie źle, naprawdę było mi niezwykle słabo, a czekało mnie jeszcze kazanie Taeyanga. Widziałem jego wściekłość i rozczarowanie, czyli to... Czego tak bardzo chciałem uniknąć.
— Wiem, że masz z nim problem — uniosłem swoje brwi, bo nie sądziłem, że przyjaciel usłyszał to, co przed momentem powiedziałem.
Pomimo obrzydliwego uczucia w brzuchu, postanowiłem zaryzykować i zwrócić się w kierunku przyjaciela. Taeyang pokiwał głową, widząc jak bardzo się stoczyłem. Było mi wstyd, że musiał widzieć mnie w najgorszym momencie...
— Skąd wiesz? — zapytał, czując jak mój świat wiruje.
Zaczęło mi się kręcić w głowie, w gardle czułem ucisk, ale mimo swojego samopoczucia patrzyłem na przyjaciela i wyczekiwałem jego odpowiedzi.
— T.O.P zadzwonił do mnie i znów zaczął beczeć jak małe dziecko. Powiedział mi o wszystkim, co ci powiedział i bardzo tego żałuje. Tłumaczył się tym, że jest na ciebie bardzo zły, ale nie usprawiedliwiał się.
Na te słowa machnąłem z trudem ręką i prychnąłem.
— Nie słuchaj tego, co on gadał. Naćpał się i tyle — starałem się ponownie wmówić przyjacielowi, że wszystko między mną a Seunghyunem jest w porządku.
— Jiyong! — Taeyang krzyknął tak głośno, że prawie runąłem na świeżo wykoszony trawnik. Szatyn złapał mnie za ramię i pomógł ustać mi na nogach. Złapałem się za głowę i zacząłem pocierać swoją skroń. — Proszę cię... Przestań kłamać, nie tylko mnie, ale także Seunghyuna...
Popatrzyłem na przyjaciela z wymalowanym zaskoczeniem na twarzy. Moja blada zapewnie twarz była jak przerażony posąg. Czy... Youngbae bronił T.O.Pa? Czy alkohol mi tak uderzył do głowy, że słyszałem więcej niż reszta świata.
— Co takiego? — postanowiłem zapytał i tracąc równowagę, złapałem się za koszulę przyjaciela.
— Seunghyun wie o tym, że to nie on pocałował cię jako pierwszy... Podobno powiedziałeś mu o tym, gdy wróciliście z jakiejś imprezy. T.O.P to dorosły facet, ale jest naprawdę uczuciowy, a ty go zraniłeś... — spuściłem na moment swoje powieki, by po chwili znów je otworzyć.
Ciężko było mi połączyć fakty, ale chyba zaczynałem rozumieć, co się między nami popsuło. To wszystko było moją winą...
Do moich oczu napłynęły łzy, ale poczułem ciepłą ciecz, która wypłynęła z mojego nosa.
— Hyung... Krew ci leci — powiedział Youngbae z wielkim przejęciem.
— To nic...
Dotknąłem opuszkami palców czerwonej cieczy i wtedy poczułem jak tracę grunt pod nogami. Obraz przed moimi oczyma stał się czarny i jedynym dziwiękiem jaki usłyszałem, było moje imię, które wykrzyczał Taeyang.
***
Na początku nie byłem w stanie się zorientować gdzie tak naprawdę się znajdowałem. Po uniesieniu swoich powieki zobaczyłem białe pomieszczenie. Po chwili jednak poczułem na sobie czyjąś dłoń. Czułem dotyk, cudowny, opiekuńczy dotyk. Kątem oka, obok swojego łóżka, na którym leżałem widziałem Youngbae. Był on jednak zbyt oddalony ode mnie, a ręce trzymał złączone ze sobą. Posłał mi delikatny uśmiech, a ja nadal czułem czyjąś bliskość. Gdy przekręcałem głowę w drugą stronę ujrzałem kroplówkę, wiszący na ścianie telewizor, ale to nie było dla mnie ważne.
Mój wzrok spoczął na różowowłosym mężczyźnie, które splótł ze sobą nasze dłonie. Chłopak musiał uważać na wenflon, który miałem przytwierdzony do zewnątrznej części ręki.
Patrzyłem głęboko w jego smutne oczy. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, ale wiedziałem, że już byłem świadomy swoich słów oraz czynów. Pozbyto się ze mnie tego wstrętnego alkoholu. Zerknąłem na nogę mojego chłopaka i miał on nałożone zwykłe spodnie, a nie takie, w których jedna z nogawek musiała być podciągnięta aż do uda.
— Zdjęli ci już gips — zauważyłem i uśmiechnąłem się do Seunghyuna, który mocniej ujął moją dłoń.
— Nie uśmiechaj się do mnie — powiedział różowowłosy, a ja w jednej sekundzie stałem się spięty i wystraszony. Bałem się, że T.O.P ponownie zacznie wypowiadać okrutne słowa. Spuściłem swoje powieki przygotowując się na najgorsze, ale wtedy... Usłyszałem jego niski ton głosu. — Nie zasługuje na to, żeby widzieć twój cudowny uśmiech...
Moje serce zabiło mocniej, powieki poszybowały w górę, a ja zanim cokolwiek zdołałem powiedzieć, to wtedy Youngbae włączył się do rozmowy. Młodszy wstał na równe nogi i zacisnął swoje wargi.
— To ja was zostawię, bo wygląda na to, że musicie sobie wiele wyjaśnić — odparł i opuścił mały pokoik, w którym zostałem położony.
Ponownie popatrzyłem na chłopaka, ale na ten moment nie byłem na siłach, aby poruszać trudne tematy, nie chciałem przyjmować na siebie w tej chwili odpowiedzialności za swoje kłamstwa...
— Czy to, co powiedziałeś mi wtedy w mieszkaniu... Naprawdę tak o mnie myślisz?
Seunghyun położył głowę na moim brzuchu i delikatnie, uważając na wszystkie kable i jakieś elektrody objął mnie.
— Oczywiście, że nie, smoczku... Ja byłem zły, odkąd tylko się dowiedziałem, że ktoś inny przede mną dotknął twoje cudowne usta... To było dla mnie tak ważne.
— Nie przejmuj się tym, co powiedziałeś... Brałeś wtedy jakieś prochy.
— Jiyongssi ja... Nie wziąłem niczego, byłem w tamtej chwili całkowicie czysty i świadomy. Udawałem naćpanego, aby zobaczyć twoją reakcje, chciałem się zemścić... Po co mi to było, smoczku?! — różowowłosy, dorosły facet zaczął dociskać swoją głowę jeszcze bardziej do mojego torsu, a ja zacząłem go delikatnie głaskać po włosach.
Widząc Seunghyuna w takim stanie, moje serce pękało na miliony kawałeczków. Nie miałem pojęcia, że T.O.P wiedział o tym, że nie był pierwszym chłopakiem, który tak jakby mnie zdobył.
— Przepraszam cię, Seunghyun... To wszystko moja wina.
Mój chłopak od razu podniósł się do siadu i pogładził dłonią moją twarz.
— Nieprawda. To wszystko przez moją zazdrość o ciebie. Przecież wiem, że jesteś mój, a ja o mało, co tego nie spieprzyłem. Wyrządziłem ci tyle krzywdy... Dlaczego? Skoro wiem, że jesteśmy razem i nikt nie może tego popsuć...
Wtedy poczułem ucisk w swojej klatce piersiowej. Popatrzyłem na Seunghyuna, który tak bardzo wierzył w to, że nie ma nikogo poza nim... Mylił się... Przecież ja... Lubiłem także złodzieja pocałunków. Nie miałem pojęcia, czy powinienem mu o nim mówić skoro Yesung był w związku z Donghae, ale... Miałem już dość tych kłamstw. Przez te ciągłe oszustwa, mój związek mógł się rozpaść, wydarzyło się tak wiele złego, a wcale nie musiało do tego dojść...
— Panie Kwon, za chwilę zrobimy panu kolejne badania i najprawdopodobniej wypiszemy pana z izby wytrzeźwień — do moich uszu dotarł głos jednej z pielęgniarek.
— A czy wiadomo już co się ze mną stało?
Kobieta około trzydziestki spojrzała w plik dokumentów jakie trzymała w ręku i wyznała :
— Zatrucie alkoholowe. Zrobimy panu także badanie pod kątem brania narkotyków, aby się upewnić, co panu dokładnie jest. Krew z nosa nie leci bez powodu — odparła i wychodząc dodała. — Wyniki będą za dwa tygodnie.
Podparłem głowę o poduszkę i miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Nie brałem ich dużo, miałem nadzieję, że nie wykryją niczego, choć substancje takie jak amfetamina utrzymywały się w organizmie przez długie miesiące.
— Nie przyjmuj się tym, smoczku. Już nigdy w naszym życiu nie będzie tego swinstwa — wyznał Seunghyun, który podniósł się z krzesła widząc jak pielęgniarka przyszła ze stosem igieł i leków. — Zobaczymy się później.
T.O.P chciał ode mnie odejść, ale ja musiałem mu przecież powiedzieć jeszcze jedną, bardzo istotną rzecz.
— Seunghyun — różowowłosy zatrzymał się w miejscu i popatrzył w moją zasmuconą twarz. W moją wnętrzu włączyło się coś na obraz blokady, której nie byłem w stanie teraz przezwyciężyć. — Porozmawiamy jak dojdę do siebie, dobrze?
Starszy uśmiechnął się do mnie i jedynie skinął głową. Gdy wyszedł z sali od razu zacząłem żałować, że nie powiedziałem mu o Yesungu.
***
Z małego szpitalika, w którym mieściła się izba wytrzeźwień, wypuszczono mnie dopiero po dwóch dniach. Okazało się, że ilość alkoholu jaką spożyłem była bardzo wysoka, a moja masa ciała nie była zbyt okazała. Efekt końcowy był masakryczny.
Podczas tych dwóch dni odwiedzał mnie T.O.P, Taeyang ze swoją żoną Hyorin, Daesung, a nawet Jisoo. Oczywiście mój głupiutki przyjaciel zagroził mi, że jak tylko wyjdę z tego miejsca to będę sprzątał jego ogródek. Daesung zawsze sprawiał, że czułem się lepiej.
Relacja między Youngbae a moim chłopakiem się nieco poprawiła, ale jednak młodszy wciąż nie ufał Seunghyunowi, dlatego też szatyn zabrał mnie do swojego mieszkania, abym doszedł do pełnej sprawności.
Przekroczyłem próg jego domu i przewracając oczyma odparłem :
— Youngbae ja nie mam pięciu lat, jestem dorosłym facetem, który ma swój dom.
— Dobrze, dobrze może i jesteś dorosły, ale za to głupi jak but. Wybacz hyung, ale nie mogę cię puścić do Seunghyuna. Jeszcze nie teraz.
— Przecież to mój chłopak, teraz jestem pewien, że wszystko będzie dobrze.
— Naprawdę? Ostatnio też było wszystko pięknie, tak? A co się okazało? Że mój najlepszy przyjaciel postanowił się upić, bo T.O.P złamał mu serce.
— Kochanie... — Hyorin podeszła do męża i to sprawiło, że młodszy nieco ochłonął.
— Przepraszam, skarbie — Taeyang złożył pocałunek na jej czole i znów spojrzał na mnie.
— To ja pójdę pościelić łóżku w pokoju gościnnym — odparła i zniknęła z pomieszczenia, pozostawiając nas samych.
Obawiałem się tej rozmowy...
— Naprawdę zamierzasz nadal z nim być? — spytał Youngbae. — Ja rozumiem, T.O.P jest dobry jeśli na kimś mu zależy, ale ty wciąż myślisz o kimś innym... Widzisz do jakich rzeczy jest on zdolny, gdy tylko zrobisz coś, co mu się nie spodoba.
— Wiem kim on jest — wypowiedziałem zdanie, które kompletnie nie dotyczyło tego, co przed chwilą powiedział młodszy.
Taeyang popatrzył na mnie, bo nie wiedział dokładnie, co chciałem przez to powiedzieć. Zanim szatyn cokolwiek zdołał wypowiedzieć, uprzedziłem go.
— Wiem kto jest nieznajomym, który pocałował mnie kilka lat temu...
Oczy Youngbae powiększyły się o kilka rozmiarów i bezzwłocznie zadał mi pytanie :
— Kto to?! Jak go poznałeś?! Jak...? Co?
— To Yesung, przyjaciel Seungri'ego. Podczas naszego wspólnego spotkania czarnowłosego mnie skojarzył. Mam się z nim spotkać i porozmawiać.
Taeyang był w szoku słysząc, że odnalazł mnie chłopak, o którym myślałem dniami i nocami przez tyle czasu... Młodszy nie wiedział, co właściwie chciał powiedzieć, ale domyślałem się, że związane to będzie z Seunghyunem.
— Czy chciałbyś go... Bliżej poznać?
Westchnąłem głośno i splotłem swoje dłonie ze sobą.
— Tak... Ale on ma narzeczonego — wyznałem i nie wiedząc dlaczego posmutniałem.
Czemu tak zareagowałem skoro wciąż nie mogłem uwierzyć, że odnalazł mnie chłopak z przeszłości? W dodatku w tym ogromnym Seulu, co mogłoby wydawać się niemożliwe. Może po prostu byłem w szoku? Może dopiero przyswajałem tę informację?
Youngbae podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Mogłem, choć przez chwilę poczuć się bezpiecznie i odetchnąć od życia, które wysysało ze mnie powietrze. W jego ramionach zawsze będę czuł się bezpiecznie.
— Masz przerąbane życie, hyung — powiedział Taeyang, a z moich ust wyrwał się cichy śmiech. — Ale jakkolwiek zawiłe by ono nie było tj pamiętaj, że swojego przyjaciela nie stracisz, choćbyś się starał z całych sił.
— Dziękuję ci — powiedziałem i wtedy usłyszałem dźwięk swojego telefonu.
Od razu wyświetlił mi się numer, który poznałem parę dni temu.
— Yesung?
— Tak to ja. Chciałem ci powiedzieć, że jestem już w Seulu i mam wolny wieczór. Jest w sumie godzina 18.30, więc moglibyśmy się dziś zobaczyć. Co ty na to?
Spojrzałem na Taeyanga, który słyszał całą wypowiedź starszego ode mnie mężczyzny. Szatyn uśmiechnął się do mnie, ale widziałem, że nie był pewien, czy dobrze bym zrobił widząc się z chłopakiem z dawnych lat. Mimo wszystko ciekawość nie dałaby mi spokoju, więc postanowiłem się z nim spotkać.
— Za pół godziny będę gotowy — wyznałem.
— Dobrze, to przyjadę z Donghae. On nas potem odbierze z baru, więc nie musisz się o nic martwić.
— Miło z jego strony.
— Został do tego zmuszony, hah. Nie no żartowałem. To widzimy się niedługo, papa.
Odłożyłem komórkę. Przeprosiłem tę dwójkę za fatygę i zacząłem kierować się do wyjścia. Przyjaciel jednak tak szybko nie dał mi odejść.
Zacząłem nakładać buty na swoje stopy i wtedy młodszy odparł :
— Znów chcesz, żeby Seunghyun się wściekł? Po raz kolejny chcesz wpaść w problemy? Jiyong... Boję się o ciebie.
Zawiązałem drugą sznurówkę i stanąłem naprzeciw przyjaciela, który naprawdę się obawiał o to, że T.O.P mógłby mi znów coś zrobić. Uśmiechnąłem się do Youngbae i odparłem :
— Powiem Seunghyunowi, że wychodzę. I powiem mu także z kim idę się spotkać. Jeśli zrozumie będę wiedział, że jest dla nas nadzieja, jeśli nie... To nie widzę dla nas żadnej przyszłości.
— Jesteś tego pewny?
— Niestety nie — powiedziałem, co było najbardziej szczerą rzeczą.
Youngbae postanowił mi zaufać i życzył mi powodzenia.
Wyszedłem z jego mieszkania pełen nadziei i mimo wszystko byłem pozytywnie nastawiony do całej sytuacji. Dziwiłem się sobie, bo mój związek z Seunghyunem wisiał na włosku. Ten wieczór mógł wszystko zmienić, ale po raz pierwszy w życiu chciałem zachować się jak prawdziwy seme. Zadecydować jak mężczyzna.
Wróciłem do swojego mieszkania i miałem tylko dziesięć minut na ogarnięcie się. T.O.P, gdy tylko zobaczył mnie w domu, podskoczył na krześle i nie mógł uwierzyć, że tutaj byłem. Ja zamiast przywitać się z chłopakiem, zacząłem krzątać się po domu i zakładać luźne ubrania na wyjście.
Różowowłosy stanął w progu naszego pokoju i dobrze wiedział, że coś było na rzeczy.
— Wychodzisz? — spytał, obawiając się, że wszystko między nami znów się popsuje.
— Tak — odparłem i naciągając na siebie bluzę podszedłem do starszego.
Seunghyun patrzył na mnie i widziałem w jego oczach obawę, a także szczególne uczucie, którym mnie darzył. Tak bardzo mu zazdrościłem tego, że on kochał tylko mnie...
— Idę zobaczyć się z chłopakiem, który pocałował mnie tamtego dnia.
Nagle T.O.P wyrwał się ze swoich myśli i zaczął się naprawdę denerwować. Wtedy ja mocno przytuliłem się do niego, a chłopak zapewne trwał w jeszcze większym szoku niż dotychczas.
— Muszę z nim porozmawiać — wyznałem, niemalże prosząc chłopaka o pozwolenie na wyjście. — Nie musisz się o nic obawiać, on ma narzeczonego, a ja chcę się tylko dowiedzieć dlaczego wtedy to zrobił. Potem od razu do ciebie wrócę — wypowiadając ostatnie zdanie spojrzałem starszemu prosto w oczy.
Seunghyun przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował w usta. Rozpłynąłem się w tej przyjemności, ale musiałem pamiętać, że nie mogłem mu teraz ulec. Musiałem wyjść...
Oderwałem się od jego warg, a starszy ujął moją twarz w dłoniach.
— Ufam ci, bo cię kocham, pamiętaj.
Skinąłem głową i spuściłem swoje powieki tak, aby nie patrzeć na chłopaka, który tymi słowami sprawił, że czułem się jeszcze bardziej winny.
— Wrócę — powiedziałem i wtedy minąłem chłopaka w drzwiach, kierując się do wyjścia.
Wrócę, ale... Czy wtedy zrozumiem, że to ciebie kocham, czy wręcz przeciwnie, uznam, że nie jesteś tym jedynym?
***
Tak jak Yesung powiedział, Donghae podwiózł nas do pobliskiego pubu. Na samym wstępie powiedziałem starszemu, że będę pił tylko bezalkoholowe. Na samą myśl o rzyganiu w kwiatki Daesunga robiło mi się słabo, a nie chciałem ponownie leżeć na izbie wytrzeźwień.
Starszy nie naciskał, abym koniecznie pił alkohol. Był taki kochany i wyrozumiały.
Usiedliśmy w samym rogu lokalu i gdy kelnerka nas obsłużyła mogliśmy spokojnie przejść do rozmowy, na którą czekałem bardzo długi czas.
Czarnowłosy spoglądał na mnie i biorąc łyk piwa wyznał :
— Nie sądziłem, że będziesz mnie pamiętał. Wiesz... jesteś bądź, co bądź trochę młodszy ode mnie.
— To prawda hyung, ale... Tego nigdy nie zapomniałem.
Yesung uśmiechnął się władczo i nachylił do stolika, kładąc swoje obie ręce na blacie.
— Byłeś wtedy bardzo uroczy.
— Tak — zaśmiałem się zawstydzony. — Ten żółty sweterek i śmieszna fryzura.
Starszy nagle zmarszczył swoje brwi.
— Nie pamiętam tego, ale... Na zajęciach z pianina mieliśmy wszyscy jednakowe stroje. Koszule i spodnie w kant.
— Zajęcia z pianina? — uniosłem brwi. — O czym ty mówisz?
— No~ my razem chodziliśmy na pianino. Wchodziłem na lekcje zaraz po tobie.
— Co takiego? Nigdy w życiu nie uczyłem się grać na pianinie.
Oboje byliśmy zdezorientowani, ale postanowiliśmy ciągnąć tę rozmowę.
— To... Chwileczkę? — Yesung złapał się za głowę, po czym popatrzył na mnie. — To skąd ty mnie niby kojarzyłeś?
W jednym momencie zrobiło mi się głupio, ale z drugiej... Ucieszyłem się, że to nie Jongwoon był złodziejem pocałunków. Co bym zrobił gdyby okazało się, że jestem zakochany w facecie, który miał narzeczonego.
Zaśmiałem się głośno i popatrzyłem na chłopaka.
— Myślałem, że jesteś chłopakiem, który jako pierwszy mnie pocałował — wyznałem i spojrzałem z uśmiechem na zdezorientowaną minę starszego. — Ale nie potrafiłem uwierzyć, że to ty nim jesteś.
— Ale gdy powiedziałem ci, że skądś cię kojarzę... To pomyślałeś od razu o tamtej chwili.
— Tak.
— Czyli ja cię z kimś pomyliłem — Yesung dołączył do mnie i także zaczął się śmiać. — Co za niebywała historia.
— Co nie? — dodałem.
Naszej dwójce wieczór minął w miłej atmosferze. Jongwoon zaczął opowiadać mi o tym jak poznał Donghae. Była to naprawdę zabawna historia. Słyszałem o ich wyjazdach za granicę, wspólnej pracy biurowej. Podzieliłem się także swoim życiem z Seunghyunem, oczywiście bez żadnych przykrych wypadków i moich potrzebach bycia seme.
Około godziny 23.20 Donghae podwiózł mnie na moje osiedle. Podziękowałem mu, a z Yesungiem planowaliśmy się spotkać jeszcze kiedyś w większym gronie.
Cieszyłem się z tego powodu, że zyskałem takiego kumpla za pomocą Seungri'ego. Ciekawe, co było słychać u niego?
Wracając do domu jednak mój uśmiech zniknął z twarzy. Z jednej strony moje serce się radowało, że Yesung nie okazał się być złodziejem pocałunków, lecz z drugiej... wciąż nie wiedziałem kim on był? Gdzie mieszkał? Co robił? Wróciłem do punktu wyjścia i... Co ja teraz zrobię z Seunghyunem?
Jak powiem mu, że go kocham... Skoro najwidoczniej kochałem dwóch facetów jednocześnie?
***
Został tylko jeden rozdział oraz epilog tego opowiadania. Nad tym się jeszcze zastanowię, bo być może będą to dwa rozdziały, ale bez epilogu. 💕 A na końcu tradycyjnie ciekawostki dotyczące pisania tego ff
Nowy gtop w planach
Opis : Chorujący na anoreksję Jiyong, poznaje grubiutkiego Seunghyuna
Zmieniłabym okładkę i tytuł... Nie wiem dlaczego, ale coś mi strasznie w tym nie pasuje... Macie jakieś pomysły? Może lepiej dodać jakieś zdjęcie chłopaka borykającego się z tą chorobą zamiast GD? Nie mogę znaleźć odpowiedniego zdjęcia, gdy jest taki mega chudziutki... :( masakra...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro