녓 - Moja gorzka tajemnica
Po wczorajszym małym incydencie w pracy, gdy Seunghyun pocałował mnie na oczach tylu osób myślałem, że będę skończony, że kasa, za którą będę siedział, będzie świecić pustkami, a sąsiednie będą zapełnione, lecz tak się nie stało.
Miałem nawet wrażenie, że przychodziło do mnie jeszcze więcej kobiet. Wciąż się do mnie uśmiechały, prowadziły różnego rodzaju gry jak patrzenie mi w oczy, czy też dotykanie mojej dłoni, gdy wydawałem im resztę. Na całe szczęście nic się nie zmieniło.
Myślałem, że gdy Jisoo dowie się o tej akcji może zacząć się zachowywać wobec mnie nie w porządku, ale... Koleżanka z pracy nawet nie wiedziała o moim pocałunku. Dziewczyna była w tym czasie zanieść zbędne pudła do magazynu. Miałem farta.
Był on jeszcze większy, ponieważ za dwadzieścia minut kończyłem swoją pracę i mogłem wreszcie pójść spotkać się z Youngbae. Nie musiałem się także martwić o to, że znów zastanę moje mieszkanie w nieładnie, ponieważ Seunghyun miał dzisiaj iść na siłownię.
Myśl o chłopaku zamiast mnie rozpogodzić to przysłała na moją twarz czarne chmury. Posmutniałem w jednej chwili, bo wciąż zastanawiałem się jak razem będziemy iść przez życie?
T.O.P był bardzo kochany dla mnie, dbał o mnie, wczoraj przyniósł mi drugie śniadanie, którego zapomniałem i robiło mi się z tego powodu bardzo miło. Lecz medal ma także drugą stronę. Seunghyun był strasznym brudasem, nie miał w słowniku słowa 'porządek' i potrafił dominować w związku! Jak on mnie tym wkurzał!
Nie ma opcji. Dziś zabiorę go na imprezę, zjaram, upiję, wszystko jedno i powiem mu prosto w twarz czego chce!
Oby tylko to zapamiętał...
Zacząłem się przebierać w magazynku. Musiałem zmienić tą śmierdzącą koszulkę, bo nie mogłem iść taki upocony do przyjaciela. Nałożyłem przez głowę szary podkoszulek, cienką bokserkę, która nie zasłaniała zbyt wiele i dzięki niej inni mogli widzieć moje tatuaże, które miałem na żebrach, po obu stronach ciała. Do tego biała czapka full cap założona do tyłu i byłem gotów do wyjścia.
Pożegnałem się z Jiwoo, rzucając jej krótkie 'nara' na odchodne. Czerwonowłosa pokazała mi środkowy palec czym poprawiła mi humor. Trzymałem w dłonie swoją zwiniętą bluzę i wyszedłem ze sklepu.
W mieszkaniu Taeyanga znalazłem się po dwudziestu minutach. Bardzo byłem ciekaw jak mój najlepszy kumpel się urządził. Tyle razem przeszliśmy, a teraz wszystko miało się zmienić. Nie będzie miał pewnie już czasu, aby wyprowadzać mnie pijanego z imprezy. Uniosłem kąciki swoich ust, gdy tylko przypomniałem sobie o tamtej chwili. Miałem wtedy jeszcze te cytrynkowe włosy.
Youngbae posadził mnie na jednej z ławek, a ja ciągle dawałem mu znaki, że wciągnął bym jeszcze jedną kreskę. Naprawdę go podziwiałem, że trwał przy mnie przez tyle lat...
Nie wyobrażałem sobie, że Seunghyun miałby go zastąpić. To dziwne, bo Choi jest moim chłopakiem i to on powinien być na pierwszym miejscu, choćby nie wiem co.
Powoli przestałem rozumieć samego siebie.
- Hej stary - powiedział Taeyang ściskając mnie na powitanie.
- Nie przesadzaj, nie widzieliśmy się tylko dzień - odparłem, a wtedy kumpel mnie puścił.
- No tak, rozgość się.
Szatyn chciał, abym usiadł spokojnie na jego kanapie? Co to to na pewno nie!
- Pochwal się jak się urządziłeś, a nie! - szturchnąłem młodszego i zacząłem rozglądać się po dość dużym mieszkaniu.
Skąd on miał tyle kasy na takie lokum? No tak... Gdybym nie palił, nie pił, nie ćpał tak często to w sumie też mieszkałbym w lepszym miejscu. Youngbae musiał odłożyć naprawdę mnóstwo pieniędzy na takie gniazdko, które będzie dzielił z przyszłą żoną. Ich ślub miał odbyć się już za miesiąc. Chyba bardziej się stresowałem niż pan młody.
- I jak? - z zamyśleń wyrwał mnie przyjaciel, który patrzył jak stanąłem w progu drzwi prowadzących do łazienki.
- Fajna ta deska klozetowa - powiedziałem, wskazując na przedmiot. - Muszę ją kiedyś wypróbować.
- Ty świnio! Ciekawe jeszcze w jaki sposób?! - zaśmiał się Youngbae, a ja poszedłem w jego ślady.
Zamknąłem drzwi od łazienki i razem poszliśmy usiąść na białej kanapie, która stała na otwartej przestrzeni salonu połączonego z kuchnią.
Przyjaciel zrobił nam herbatę, a potem w ciszy i spokoju siedzieliśmy jak w każdy poranny weekend, gdy dzieliliśmy jeszcze razem mieszkanie, to nieopodal tego babsztyla, panny Ming.
Kumpel przyglądał mi się, gdy upijałem swój zielony napar. Od razu zwróciłem na to uwagę.
- Co się tak gapisz?
- Jesteś ostatnio jakiś dziwny, hyung - powiedział bez żadnego skrępowania.
- Ja? - zapytałem, po czym uśmiechnąłem się delikatnie. - Co, pewnie za mało według ciebie teraz pije?
Youngbae rozpromienił się po moich słowach, ale po chwili znów wziął sprawę całkiem na poważnie.
- Dziwnie się zachowujesz odkąd Seunghyun wrócił z Japonii. Mam wrażenie, że... - szatyn spuścił swój wzrok, lecz dokończył zdanie. - Coś zmieniło się w tobie. W twoich uczuciach do niego.
Rozszerzyłem swoje oczy bardzo szeroko, bo niespodziewałem się kompletnie takich słów. Czy Taeyang faktycznie sugerował mi, że... Nie, nie, nie, musiało to paść z jego ust.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że ja go już nie kocham?
Youngbae zagryzł dolną wargę i pokiwał głową twierdząco. W moim wnętrzu pojawiły się nagle wątpliwości, co do swoich uczuć względem Seunghyuna. Czy ja naprawdę mogłem przestać go kochać? Czy ja... Kiedykolwiek go kochałem? Jiyong durniu! Jasne, że lubisz tego różowowłosego bałaganiarza! Ale...
Właśnie... Skąd wzięli się to ale? A stąd, że... Ja nigdy nie powiedziałem mu tego, że go kocham, jednak to nie znaczyło, że tak wcale nie było. Czekałem na odpowiedni moment, jakąś magiczną chwilę. Nie musiałem mu mówić przecież cały czas słowa kocham, skoro to okazywałem. On również nie musiał mi tego mówić. My to po prostu oboje wiemy. On jest mój, a ja jestem jego. Koniec. Kropka.
Do kurwy, znowu zaczynam zachowywał się tak jak pierdolony uke. Jakim cudem mam zdominować Seunghyuna skoro przeprowadzam w swoich myślach monolog na temat rozterek miłosnych?
Kurwa...
Popatrzyłem na Youngbae, który ciągle czekał na to czy coś powiem. Zaprzeczę, czy potwierdzę?
- To nie tak, Taeyang - wyznałem, ale strasznie głupio było mi poruszać ten temat z młodszym przyjacielem.
- To o co chodzi? Pamiętaj, że jesteśmy kumplami i możesz mi wszystko powiedzieć o wszystko poprosić, jasne? - pokiwałem głową. - Tylko nie będę mógł z tobą sypiać.
Popatrzyłem momentalnie na twarz chłopaka, który zaczął się śmiać z mojej zagubionej miny. Po chwili zacząłem go uderzać w ramię, a on dalej się ze mnie nabijał.
Gdy już skończyliśmy swoje wygłupy postanowiłem wyznać koledze, co tak naprawdę leżało mi na sercu.
- Głupio mi o tym mówić...
- Jiyong się wstydzi? - Youngbae ponownie ode mnie oberwał, ale tym razem lekko i to ja stałem się poważny. - Boję się, że Seunghyun mnie zmieni i będę takim frajerem jak kiedyś.
- Nie rozumiem, hyung. Choi źle cię traktuje? - zapytał opiekuńczym tonem, ponieważ Taeyang naprawdę się zmartwił.
- Nie... wręcz przeciwnie. Seunghyun jest dla mnie bardzo dobry, dba o mnie.
- To tym bardziej nie rozumiem. Skoro traktuje cię tak jak należy, a może nawet i lepiej to... W czym problem?
- Właśnie w tym jego pieprzonym zachowaniu! Traktuje mnie jak zbyt dobrze, martwi się, kurwa mać!
Złapałem się za głowę i od razu do mojego umysłu wróciło mnóstwo wspomnień ze szkoły. Wtedy jeszcze nie znałem Seunghyuna, miałem tylko Youngbae.
- To już wiem o co ci chodzi... Boisz się tego, co było w liceum?
- Tak... - położyłem łokcie na blacie stołu, a na dłoniach podparłem swoją głowę. - Boję się, że stanę się od niego zależny, że zawsze będę musiał mieć taką osobę, która mnie będzie musiała chronić. Chcę być niezależny, sam o siebie dbać.
- To dlatego tak dziwnie zareagowałeś na wieść, że Seunghyun z tobą zamieszka.
- Dokładnie... Chciałem być sam, spróbować połączyć koniec z końcem. Sam!
- Wiesz hyung, to, że jesteś z Seunghyunem wcale nie oznacza, że nie możesz być samodzielny. Masz kogoś kto cię kocha i to na pewno nie jest minusem.
- Ech, ty chyba tego nie ogarniesz, bo jesteś hetero.
- No no, to widzę, że wchodzą w nasz temat jeszcze inne sprawy. Co jest? Jego rozmiar ci nie odpowiada? Nie zaspokaja twoich potrzeb?
- Weź się kurwa zamknij - powiedziałem z irytacją, ale po jakiś kilku chwilach się uspokoiłem. - Jest zajebista i ja też chcę taki być. To ja chce być dominujący w tym związku, do cholery! Inaczej już zawsze będę się czuł jako osoba poniżana. Nie chcę tego.
- Jiyong hyung... Nie zmieniaj siebie na siłę. Seunghyun na pewno nie traktuje cię gorzej, on chce dla ciebie jak najlepiej.
- Skoro tak chce, to niech się zamieni rolami. Nie odpuszczę, chcę dominować.
- Ech... Skoro cię nie przekonam to w takim razie mogę doradzić ci tylko jedno.
- Co takiego? - popatrzyłem na przyjaciela, który wziął do ręki kubek herbaty.
- Pogadaj z nim. Rozmowa wszystko wam uzmysłowi. Musicie dojść do porozumienia przecież.
- Ten idiota i tak nic nie zrozumie. Ma wielki łeb, a pusty jak...
Youngbae zaśmiał się pod nosem wysłuchując moich jakże miłych słów na temat własnego chłopaka.
- Mimo wszystko - usłyszałem kolejne słowa przyjaciela. - Spróbuj z nim porozmawiać, ale jest jeszcze jedno - chłopak popatrzył mi prosto w oczy i wyznał. - Zapomnij o tym, co było kiedyś.
***
Po tym jak opuściłem mieszkanie Taeyanga zacząłem iść w kierunku swojego osiedla. Ręce miałem schowane do kieszeni spodni i spoglądałem w kierunku kamyka, którego kopałem już od jakiegoś czasu.
- Zapomnij o tym, co było kiedyś - zacząłem cytować słowa przyjaciela, naśladując jego głupkowaty głos. - Łatwo mu powiedzieć!
Kopnąłem kamień z całej siły i zacisnąłem mocno swoje zęby. Miałem dość tego dnia, chciałem się położyć albo pójść do klubu. To było dwie różne potrzeby i nie mogłem się zdecydować na jedną.
- Może najpierw się położę, a potem pójdę się zabawić? - powiedziałem sam do siebie wchodząc do mieszkania.
Seunghyun na mój widok uśmiechnął się na tyle szeroko na ile mógł. Cały czas dziwiłem się dlaczego ten człowiek nie potrafił unieść górnej części szczęki. Otwierał usta jedynie spuszczając dolną szczękę w dół. Jak takie marionetki. Dziwna twarz Seunghyuna, ale za to jaka przystojna.
Starszy podszedł do mnie od razu i złapał za moje biodra.
- Tęskniłem za tobą - powiedział i pocałował mnie w usta.
Dotyk oraz jego bliskość mi jak najbardziej pasowały. Miałem pretensje jedynie do samego siebie, że to ja nie zapoczątkowałem tej sytuacji.
Różowowłosy popatrzył mi prosto w oczy, po czym znów nachylił się do mojej twarzy i pocałował ponownie. Seksownie dociskał swoje wargi do moich robiąc to czule, a zarazem... Właśnie jak on to robił?
Otworzyłem swoje oczy i zacząłem przyglądać się jego lekko poruszające twarzy. Seunghyun nadal mnie całował, a ja się właśnie przekonałem dlaczego pocałunki składało się z zamkniętymi oczami. Z tej perspektywy wyglądało to idiotycznie.
Przestałem oddawać swoje pocałunki, a wtedy różowowłosy uchylił delikatnie swoje powieki. Zobaczył, że moje oczy były otwarte, a ja sam stałem jak kółek. Mężczyzna odsunął się ode mnie i zdezorientowany przetarł swoje usta.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknął wyższy i patrzył na mnie niezrozumiale.
Wzruszyłem swoimi ramionami i minąłem go idąc do kuchni. Seunghyun nie otrzymał ode mnie odpowiedzi nigdy na to pytanie. Przecież mu nie powiem, że chce się od niego nauczyć tak dobrze całować. Ja zwykle, gdy byłem napalony to wpychałem swój język na siłę i często uderzałem o zęby Seunghyuna. Musiałem częściej się całować będąc trzeźwy...
Poszliśmy oboje do kuchni i zaczęliśmy jeść wczesną kolację. Różowowłosy patrzył na mnie, co chwilę uśmiechając się na swój dziwny sposób. Ta jego szczęka nie będzie mi dawała w ogóle spokoju.
Chwyciłem metalowymi pałeczkami za ryż, który włożyłem do ust. Zastygłem w takiej pozie i poruszyłem tylko swoimi gałkami ocznymi, które poczuły się obserwowane.
Miałem rację, ten wysoki mięśniak gapił się na mnie, w ogóle nie zajmując się jedzeniem.
- Gorzej ci? - zapytałem, gdy połknąłem nerwowo porcję ryżu.
- Wręcz przeciwnie. Cieszę się, że to ja jako pierwszy chłopak pocałowałem te niewinne usta.
Różowowłosy wyciągnął swoją dłoń do mojej twarzy. Przy kąciku moich ust zostało parę ziarenek białego ryżu, który Seunghyun zgarnął kciukiem i włożył je do własnych ust, oblizując potem swój palec.
Odłożyłem swoje pałeczki i nie miałem zamiaru ukrywać swojego zdenerwowania.
- Przestań wreszcie o tym pierdolić.
Wstałem gwałtownie ze swojego krzesła i sięgnąłem po paczkę papierosów, które leżały na szafce. Minąłem swojego chłopaka, któremu wyraźnie zrobiło się przykro. Różowowłosy spuścił głowę i już w ogóle się do mnie nie odezwał, a ja sam wyszedłem na balkon, aby nieco ochłonąć po przypływie kolejnych, niechcianych wspomnień.
Odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się nim po całości. Wypuściłem po chwili ze swoich płuc chmarę dymu i podparłem się o poręcz.
Do moich oczu nagle napłynęły łzy. Zawsze tak było, gdy ten pajac wspominał o tym jak bardzo się cieszył z tego, że jako pierwszy skradł mój pocałunek.
Robiło mi się przykro, bo... Tak wcale nie było. Seunghyun tak naprawdę był drugą osobą, a tą pierwszą był chłopak, którego widziałem tylko raz na oczy. Chodziłem wtedy jeszcze do liceum i miałem bardzo dziwną sytuację, której nie zapomnę do końca życia. Nieznajomy po prostu mnie zobaczył, pewnie widział moją bezbronność i od tak pocałował mnie. Delikatnie musnął moje wargi, które zapamiętały dokładnie jak smakowały usta nieznajomego. Potem zniknął, zostawił mnie zdezorientowanego w kawiarni. Spojrzałem wtedy na filiżankę swojej kawy i posmutniałem jeszcze bardziej.
Było mi wstyd z tego powodu, że T.O.P nie wiedział o tej sytuacji, ale nie mogłem tego zniszczyć. Prawda by go zabolała, był z tego taki dumny, że to on był moim pierwszym, tym jedynym...
Prawda w tym przypadku nie była wskazana.
Nagle usłyszałem kroki starszego. Różowowłosy stanął tuż obok mnie i także zapalił papierosa. Staliśmy razem, a na nasze ciała padał nieustannie dym papierosowy.
Chłopak położył swoją dłoń na barierce. Przyglądałem się jej uważnie, bo zaczęła się ona zbliżać do mojej ręki. Chciałem to zignorować, odejść, lecz... Nie potrafiłem tego zrobić. Poczekałem aż Seunghyun splecie ze sobą nasze dłonie i tak się stało.
- Już ochłonąłeś? - zapytał, ale widziałem, że różowowłosy się stresował tum, czy w ogóle się do mnie odezwać.
- Już tak - rzuciłem i zacisnąłem mocniej swoją dłoń. - Chcę iść na imprezę - powiedziałem, dopalając swojego papierosa do końca.
Rzuciłem go z balkonu prosto na chodnik.
- To musimy się trochę ogarnąć i możemy iść - powiedział, nie prawiąc mi kazania o tym, że czekały mnie jeszcze trzy dni pracy zanim pójdę na upragniony urlop.
W sumie jutro miałem na popołudnie, więc może dlatego się zgodził pójść do klubu?
***
Nasz Smoczek ma sekrecik. Jak myślicie czy Jiyong dobrze postępuje okłamując Seunghyuna?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro