X Rozdział
Po chwili znowu zmnieniła się ale w tytana Marazmora. Jej złość ani w 1% nie ustąpiła. Z pyska nadal leciał gęsty dym. Wzleciała wysoko, wzrok miała skierowany w Daghura, gdy miała już atakować jedna ze strzał przebiła ją na wylot.
-Ivix! Krzyknęła przerażona dziewczyna.
Striix szybko podleciała do leżącej na ziemi przyjaciółki, która nie wiedziała co się stało.
-Striix?- powiedziała, wręcz szepnęła szafirowooka będąca już człowiekiem, a nie wielkim tytanem.
-Tak, nic ci nie będzie.- szmaragdowooka spojrzała na nią.
Strzała, która ją trafiła opadła kilka metrów dalej. Ivix szybko, lecz z bólem wstała i rozejrzała się po okolicy.
-Wiem, że nic mi nie będzie.- uśmiechnęła się przymusowo.- A teraz wracajmy.
Striix pokiwała głową i wsiadła na Bolta, który im się bacznie przyglądał.
-A teraz zobaczą co to znaczy być potworem.- uśmiechnęła się chytrze. I wzleciała powietrze.
Po chwili mignęło oślepiające światło, a zamiast szafirowookiej dziewczyny na jej miejscu pojawił się wielki tytan Krzygozgon. (Maszyna do zabijania. Wielkie i osyre zęby, ogromne rozmiary, a także łuski, których nic, a nic nie przebije).
-Pora zacząć zabawę.- powiedziała Ivix pod nosem.
Z jej paszczy wystrzeliły wielkie obłoki ognia, które szybko spaliły dwa statki. Nawet jeden z statków został przez nią zjedzony, na raz. Daghur spojrzał na nią złowrogo, a po chwili wypuścił kolejne Szeptozgony. O ooo... Był to bardzo zły pomysł, ponieważ Szeptozgony ,,boją się" Krzygozgona, i to jeszcze tytan. Striix spojrzała na wschód. To co zobaczyła ją zatkało.
-Łowcy na wschodzie!- krzyknęła po dłuższym czasie.
Czkawka, Astrid, Sączysmark, Śledzik, Szpadka i Mieczyk spojrzeli na wymachującą rękami Striix.
-Co to?- mrukęła pod nosem Ivix, gdy zobaczyła, że łowcy mają jakąś nową broń.
-Do czego im to?- powiedziała na głos Striix podlatując do przyjaciółki.
Ivix odwróciła się w stronę Daghura. Jego twarz zrobiła się blada, a w oczach był widoczny strach. Prawa ręka była zaciśnięta na rękojeści miecza. Z uwagą przyglądał się ,,najeźdźcą", którzy raczej go nie lubili. (Daghur był z łowcami do momentu 'zdrady'. Gdy łowcy mieli już w garści Smocze Oko ON (Daghur) je wykradł. Ale po pewnym czasie rzecz trafiła w odpowiednie ręce).
-Sączysmark! Przyjmij pozycję obronną ty gamoniu!- krzyknął ojciec Smarka.
-Dobrze tato.- odparł, a na jego pliczkach pojawiły się rumieńce wstydu.
Broń została skierowana w Ivix. Jej oczy były krwiste (przez to, że jest Krzygozgonem). Ta rzecz nie była duża, była wielkości mniej więcej wielkości wiaderka na głowie Wiadra. ( Wiadro. Przyjaciel Grubego, jak nazwa wskazuje, nosi na głowie wiadro).
-Ivix uważaj.- powiedziała Striix ostrzegając przyjaciółkę.
-Ta... Nie martw się. Nic nie przebije moich łusek.- odparła ,,tytanka" i znowu spojrzała na rzecz.
Koleś na statku się uśmiechnął (Sorry ale zapomniałam nazwy, chyba coś na R...), a broń wsytrzeliła jakiś pojemnik? Worek, który trafił Ivix w pysk. Z tego czegoś wyleciał jakiś szary proszek, a dziewczyna zaczęła go odgarniać wymachując głową.
-Ivix? Wszystko Okey?- powiedziała szmaragdowooka.
Nagle tytanka obróciła się w stronę Striix. Jej powieki lekko opadły na oczy co dawało wrażenie złości, jej kolce na praktycznie całym ciele najerżyły się. Tytan wypuścił z nozdrzy dwa wielkie obłoki dymu, a po chwili wystrzelił kolce w kierunku dziewczyny. Ktoś szybko wstąpił przed szmaragdowooką, a tarczą, którą trzymał w ręku odbił wielkie kolce. Był to Ores.
-Dziękuję.- podziękowała dziewczyna.
-Do usł...- nie dokończył, bo tytanka znowu strzeliła kolcami.
-Co jej się stało?
-Nie wiem.- powiedział i posadził Striix na Bolcie.- A teraz leć.
Dziewczyna kiwnęła głową i razem z swoim Wandersmokiem wzbiła się w powietrze. Powoli i ostrzożnie podleciała do Ivix, lecz ona prawie ich zjadła.
-Przestań!- krzyknęła Striix co było błędem, bo tytan się wkurzył.- Bolt! Lecimy!
Bolt pędził niczym strzała, a tytanka siedziała mu na ogonie. Tytan rozszeżył swoją ogromną paszczę i posłał ku dziewczynie i Wandersmokowi obłoki ognia. Bolt razem ze Striix szybko znirzył lot, bo wiedział, że może zgubić tytana pośrud drzew. Wielki Krzygozgon taranował każde z drzew. Po chwili tytankę trafiła strużka ognia.
-Astrid!- krzyknęła Striix szybko do niej podlatując.
-Choć! Spróbujemy ją zaciągnąć na statki łowców!
Striix szybko poleciała za dziewczyną, tuż za nimi Ivix. Gdy były blisko statków, tytanka wleciała na linię ognia Daghura i została trafiona wielkim głazem. Jej zwrok szybko i gwałtownie przeniósł się na winowajcę tego uderzenia...
Jak to ja muszę przerwać w jakimś ,,ciekawym" momencie... Bardzo was przepraszam za te wredne błędy ortograficzne. To to życzę miłego czytania...
PurpleAndGirl😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro