VIII Rozdział
Striix zrobiła wielkie oczy. Nagle ktoś chwycił Oresa za nadgerstek i odciągnął na bezpieczną odległość. Był to ojciec Sączysmarka, Sączyglut.
-Skokojnie Ores. Co się stało?- zapytał.
-To ten DEMON! To on zabił moje plemię!
-O co ci chodzi człowieku?! Jestem normalną dziewczyną.- zaprotestowała Ivix podnosząc się z ziemi.- Gdybym była ,,demonem" to bym cię już dawno zabiła.
-Ty wiesz, że jak pokażesz swoją postać, to każdy cię odrzuci!- krzyknął.
Ivix przewróciła oczami.
-Ja nie rozmawiam z takimi ,,psycholami". Choć Striix.- powiedziała sucho.
-Nie.
-Co nie?! Lecisz i koniec. Nie wiadomo co jeszcze wymyśli!- krzyknęła dziewczyna.
-Nie.
Ivix spojrzała gniewnie i wsiadła na Lunę.
-Jak nie to nie.- powiedziała i odleciała.
Minęło kilka godzin od ,,ataku".
-Striix. Ale ty mi wierzsz? Prawda.- powiedział zasmucony.
-Nikomu nie wierzę.- odparła.
-Co ci przyszło do głowy! Ja ją znam, powiedziała by mi gdyby była ,,demonem".
Ores spojrzał na Striix z pogardą.
-Czyli wierzysz jej.-odparł.
-Nikomu nie wierzę!- krztknęła Striix cała czerwona.
Ores spojrzł... Nie wiadomo gdzie. Gdzieś daleko.
-Czemu mi nie wierzysz?- powiedział po pewnym czasie.
-Mówiłam... Nikomu już nie wierzę.- powiedziała to i wsiadła na Bolta.
Odleciała. Jej myśli były skupione na rozwikłaniu tej zagadki. ,,Czy Ivix jest demonem?", ,,Czy Ores mnie nie kłamie?", ,,Czy on w ogóle jest wodzem, czy tylko kłamie?".
-Oh... Bolt, komu mam wierzyć? Ja już sama nie wiem. Znam Ivix tak długo, że mogę ją uznać za siostrę, a Ores nie wyglądał jakby kłamał.
Gdy doleciała, Ivix spała, oparta o swoją Lunę. Striix przez przypadek nadepła na suchą gałązkę leżącą na podłodze. Ivix szybko otwarła oczy i skoczyła na równe nogi.
-Kto tu jest?!- krzyknęła, a po chwili schowała broń.- A... To ty.
-Tak.- uśmiechnęła się Striix.-A teraz mów prawdę!- krzyknęła.
-Co? Jaką prawdę?
-Jesteś demonem czy nie?- powiedziała.
-Nie! Mówiłam ci już!- powiedziała sucho.
-To czemu Ores cię zaatakował? Hę?
-Bo jest jakimś psycholem. I tyle!- krzyknęła Ivix.
-Ivix- powiedziła Striix spokojnym głosem.
-Czego!?- syknęła szafirowooka.
Striix patrzyła na nią z smutkiem. Po jej policzku spłynęła łza.
-Po... Powiedz jeśli je... Jesteś demonem.- powiedziała.
-Coś ci już chyba mówiłam! Nie jestem tym głupim demonem!- podeszła Ivix do Striix.
Dziewczyna wzięła rozmach, lecz nie uderzyła szmaragdowookiej. Striix zasłoniła twarz rękami, a Ivix się cofnęła.
-Przepraszam Striix. Przepraszam.- powiedziała dziewczyna.
Po jej policzku spłynęły słone łzy. Szybko wsiadła na smoka i odleciała, bo nie chciała żeby widziała jak płacze, przeklina...
-Co jej się stało?- powiedziała Striix wyrównując oddech.
-Musi się wtrącać! Może jeszcze uwierzy temu psycholowi i kogoś zabije!- krzyczała do siebie.- Rozumiem popełniłam błąd... W końcu każdemu się to zdarza.
Xxxxxxxxxxx Striix xxxxxxxxxxxxX
-Z nią się coś dzieje. Nie jest już spokojną, radosną dziewczyną... Teraz jest wielkim kłębkiem nerwów.- Choć Bolt! Lecimy.
Powiedziała to i szybkim ruchem weszła na smoka. Bolt szybko i bezszelestnie wzleciał w chmury.
-Dasz radę mały. Znajdź ich zapach.- powiedziała cicho Striix.
Po kilkunastu minutach zaobaczyła Ivix w oddali.
-Bolt, lecimy. Tylko pamiętaj, cicho i wysoko.
Smok wzbił się wyżej by nie został zauważony. Po chwili znalazł się centralnie nad dziewczyną i Nocną Furią. Nagle Luna wyczuła obecność Striix i Bolta. Smok szybko poleciał w dół i zniknął w ciemnych jaskiniach.
Wiem, że rozdział taki któtki no ale lepsze to niż nic. Bardzo przepraszam za błędy ortograficzne (dobrze, że pani z Polaka tutaj nie ma, bo od razu bym dostała burę). Rozdział ma około 520 słów... Mało. Kolejny będzie miał więcej... :3 Dziękuję za przeczytanie i zapraszam do przeczytania książki pt.,,Tylko Moja Mate". Autor. Blue (kiedyś miszczysko) ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro