Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI Rozdział

Nieznajomy się cofnął o krok i wycelował mieczem w Czkawkę. Po chwili coś powoduje, że nieznajomy odleciał na parę metrów do góry, ale wylądował na równe nogi co ich zaskoczyło. Rozejrzał się, wiedział, że nie da rady wygrać z całą trójką więc gwizdnął, a po pewnej chwili koło niego zjawił się błękitno-zielony gromogrzmot. ,,Odsalutował", a po chwili zniknął w gęstych chmurach.

-Uwaga!- krzyknęła Striix widządz, że Szczerbatek celuje w nich plasmą.

Czarny smok wydał strzał. Na szczęście Striix zdołała uniknąć ataku.
Nagle źrenice Szczerbatka rozszerzyły się.

-Szczerbatek?- upewnił się Czkawka czy smokowi nic nie jest.

Szczerbatek zaryczał cicho i podbiegł do Czkawki, który go przytulił.

-Nic ci nie jest?- upewnił się nie czekając na odpowiedź.- Musimy go znaleść!- krzyknął po pewnym czasie.

-Nie.- powiedziała odpychająco Striix.- Musimy znaleść Ivix! Pamiętasz?

-Tak.

-No to co?- odezwała się Heathera podchodząc do Szpicruty.

-Idziemy szukać Ivix.-odezwał się bohatersko Czkawka patrząc w dal.

Striix w parę sekund znalazła się na Bolcie i wzleciała w powietrze.

-Lecimy.- powiedziała dziewczyna. Musimy ją znaleść.- mruknęła pod nosem.

Po paru godzinach lotu na wschód, przystaneli na niewielkiej wyspie by odpocząć i przenocować noc. Gdy Heathera i Czkawka już spali, Striix siedziała i zadręczała się różnymi myślami.

-Bolt. Musimy ją znaleść. I to już.- szeptała do smoka.

Wandersmok się podniósł i po chwili bezszelestnie wzleciał w powietrze wraz ze Striix.

-Gdzie ona może być?- zadała sobie to pytanie.

Nagle Bolt zaczął się denerwować i rozglądać na wszystkie strony. Była noc, a w dodatku była gęsta mgła, która ograniczała widoczność.

-Co się dzieje? Bolt?- pyta się smoka po pewnym czasie Striix.

-Witaj!- odzywa się obcy głos.

-Hę...? Kim jesteś?- pyta Striix.

-Kimś na pewno.- mówi żartobliwie osoba krążąca nad nią.

Po chwili coś uderza Striix w głowę. Dziewczyna traci przytomność. Bolt zostaje trafiony strzałką usypiającą, a oboje spadają na ziemię.

Xxxxxxxxxxxxx Ranek xxxxxxxxxxxX

-Wstawaj...- mówi ktoś stojący obok.

-E? Co się stało? Gdzie ja jestem? A kim ty jesteś?- pyta bez przerwy Striix.

-Spokojnie.- mówi postać w czarnym stroju.

-Chwila! To ty jesteś tym jeźdźcem!- krzyknęła Striix sięgając po broń, która i tak leżała za daleko.

-Ohh...- wzdycha ciężko.- Flara! Uspokuj gościa.- powiedziała do Marazmora siedzącego obok.

Smok wyzwolił z siebie błękitne, oślepiające światło, które szybko i skutecznie sparaliżowało Striix.

-Spokojnie Striix! - odezwała się postać podchodząc nieco bliżej.

Kilka godzin później gdy słońce zachodziło za wysokie góry. Striix obudziła się w pewnej jaskini. Bolt leżał koło niej, a na straży stał znajomy Gromogrzmot z czarnym Drzewokosem. (Ogromniasty smok z skrzydłami ostrymi, że mogły by ściąć cały las).

-Już wstałaś.- odezwała się postać wychodząca z cienia.

-Kim jesteś?- zapytała jeszcze raz Striix.

Postać się zaśmiała. Strix patrzyła na niego z otępiałym spojrzeniem.

-Striix.- odezwała się postać po pewnym czasie.

Podeszła bliżej i jednym machnięciem ręki zciągneła swoją maskę.

-Co?!- krzyknęła Striix.

Przed nią nie stała już nieznajoma postać, tylko Ivix.

-Co ty tu robisz?- powiedziała.

-Nie ważne.- uśmiechnęła się Ivix.

-Musimy wracać do Czkawki! Musi...-nie dokończyła.

-Do Czkawki? Chyba sobie śnisz! Do tego smoluba! - mówiła coraz bardziej się denerwując.

-No ale czemu?- rzekła Striix.

-Bo tak!- syknęła szybko.

Striix spojrzała na nią. Ivix gwizdnęła
,a podszedł do niej drzewokos, który stał na straży.

-No to lecimy.

-Gdzie?- zapytała.

-No... Do starej bazy. A gdzie indziej?

-Na Berk.- powiedziała Striix z smutkiem.

Ivix pokiwała głową i wzleciała w powietrze ze swoim smokiem.

-Do bazy.- powiedziała Ivix coś knując.- Leć za mną!

-Długo jeszcze? Lecimy już parę godzin.- zauważyła Striix.

-Nie marudź! Jeszcze parę minut.- powiedziała spokojnie Ivix.

Po około 15 minutach zauważyła wielki ,,pałac", który miał kilkanaście tysięcy wejść na duże, małe i średnie smoki.

-Wow! To nasza baza?!- krzyknęła.

-Ha! Oczywiście!- uśmiechnęła się Ivix.

-To co? Wlatujemy?!- zapytała z ekstytacją w głosie.

-No pewnie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro