Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

Xxxxxxxxxx Striix i Ivix xxxxxxxxxX

-Widzisz coś?- zapytała Striix.

-Nie.- powiedziała szorstko Ivix.

Oby dwie zniżyły lot ponad morze.

-Mam pomysł! Może wzlecimy wśród chmury. Tam ich zaatakujemy z zasadzki.- uśmiechnęła się Ivix klepiąc Lunę po pyszczku.

Striix nie odpowiedziała. Razem z swoją przyjaciółką wzleciały w gęste chmury.

-Pewnie już odpłyneli.- powiedziała Striix po dłuższej chwili.

-Luna? Co ci się dzieje?!- pyta Ivix do swojego smoka, który zaczął ,,świrować".- Luna! Spokój!

Nocna Furia szybo zawróciła i poleciała w stronę wioski. Ivix omało nie spadła z jej grzbietu.

-Zwolnij!- syknęła głośno dziewczyna.

Luna zwolniła, ale nie zawróciła. Nadal leciała w stronę wioski. Ivix spojrzała w stronę, w jaką leciał jej smok i nagle krzyknęła.

-Daghur atakuje!

-Co?!- krzyknęła Striix.

Ivix podleciała jak najbliżej mogła, a Luna wystrzeliła jasno-błękitną plasmę. Striix zrobiła to samo, ale na swoim Bolcie.

-Zestrzelić jeźdźców!- krzyknął Daghur.

Hedera stała i uśmiechała się szyderczo.

-Musimy powiadomić Czkawkę.- powiedziała Striix.

-Narazie musimy bronić wioski!- krzyknęła Ivix.- Unikaj łańcuchów i nie daj się trafić tą ich strzałą!

Ivix gwizdła. Po paru chwilach koło niej pokazał się Sand Wraith i Śmiercipieśń.

-Wołaj Szpona!- krzyknęła Ivix do przyjaciółki.

-Szpona? A nie królową?- powiedziała.

-Nie! Strata królowej to wielka strata!- krzyknęła Ivix cała czerwona.

Striix gwizdła. Koło niej (na wodzie) pojawił się Szybki Szpic ,,książe" z swoją armią.

-Hahaha! Myślicie, że coś nam zrobicie?- powiedział Daghur.

-Zobaczymy kto się śmieje ostatni!- krzyknęła dziewczyna na Nocnej Furii, a po chwili ,,ryknęła".

Po paru sekundach z głębi ziemi wyleciał Krzygozgon. (Smok wielki, wręcz ogromny, czerwone ślepia, ostre jak brzytwa zęby, i kolce, którymi może sczelać).

-Teraz kto tu się śmieje!- powiedziała Striix uśmiechając się chytrze.

-Co?! Atakować dużego smoka!- krzyczał Daghur popychając każdego.

Krzygozgon zaryczał i wypuścił wielkie obłoki ognia. Luna szybko przeleciała przez cały statek uderzając w niego swoją błękitną plasmą. Bolt zaczął uderzać w statek kilkanaście razy swoimi piorónami.
Śmiercipieśń szybko ,,sparaliżował" kilku z statku Daghura.

-I co teraz?! Nie poddają się!- krzyknęła Striix.

Xxxxxxxx Czkawka i Astrid xxxxxxX

-Widzisz coś?- zapytał Czkawka Astrid.

-Nie widzę. - powedziała.

-Dobra. Wracajmy już.- powiedział Czkawka zrezygnowanym głosem.

Po paru chwilach byli już prawie na miejscu.

-Czkawka? Widzisz to?!- krzyknęła Astrid do swojego ukochanego.

-Ale co? Czekaj! Daghur!- krzyknął.- Leć Szczerbatku!

-Czkawka!- krzyknęła Striix z daleka.

Razem z Szczerbatkiem obniżyli lot i zniszczyli jeden ze statków.

-Ivix, Striix musicie przywołać resztę smoków. Musicie!- krzyknął Czkawka.

Pierwsza była Striix. Przywołała małą grupkę Zaduśnych Zdechów, kilka Zmiennoskrzydłych, dwa chmuroskoki i Tide Glidera (Smok klasy wodnej).

-Teraz ty Ivix.- powiedział.

Ivix kiwnęła głową i gwizdła jak najgłośniej. Na jej szeregach pojawiły się trzy Szeptozgony, Mroziczort, parę Szponiaków (Małe smoki z JWS2), stado Straszliwców Straszliwych i Kościotłuk.

-Snow Flame! Do ataku!- krzyknęła do Mroziczorta, który w mgnieniu oka powalił pięciu ludzi Daghura.

-Ty też Tress! Dawaj ich kwasem!- krzyknęła Striix do swojego Zmiennoskrzydłego.

Bitwa skończyła się wygraną nowego wodza i wioski. Ale jest jedno ,,ale" , ponieważ podczas walki został poważnie zraniony Sand Wraith, a jeden z Zaduśnych Zdechów stracił łapkę. Tylko jeden smok umarł. A był to jeden z wytresowanych Straszliwców.

-Oni jeszcze wrócą? Prawda?- powiedziała Ivix z łzami w oczach.

Koło niej leżał zraniony Sand Wraith, a na rękach trzymała martwego Straszliwca, Zaduśny Zdech bez jednej łapki siadł jej na ramieniu.

-Ale ty wiesz, że ja się MUSZĘ się zemścić?!- powiedziała spokojnie te słowa, a po chwili wstała.- Ja mu tego nie daruję.- mrukła pod nosem.

Spojrzała na wszystkich w okół i ze łzami spływającymi jej po policzkach pobiegła przed siebie. Striix za nią.

-Ivix! Czekaj!- krzyczy Striix do biegnącej przyjaciółki.

Po chwili Ivix stała na skraju urwiska, a raczej klifu.

-Co zamierzasz zrobić?!- krzyknęła Striix.

-Jak sądzisz?- powiedziała spokojnie dziewczyna stojąca na skraju klifu.

-Chyba nie skoczysz?!- krzyknęła Striix do stojącej na przepaści klifu.

Ivix popatrzyła smętnie na przyjaciółkę i zrobiła jeden krok w przód... Spadła. Gdy była metr od wody, złapała ją Luna.

-Dobrze mała!- powiedziała.- A teraz lecimy!

Striix śledziła wzrokiem odlatującą przyjaciółkę aż do chwili kiedy znikła za linią horyzontu. Po paru minutach ktoś krzyknął.

-Striix!

Dziewczyna się obróciła na pięcie i zobaczyła Czkawkę.

-Hę?- jęknęła krótko.

- Potrzebujemy twojej pomocy!- krzyknął.

-Jak to?

-No tak to! A tak właściwie to twojej Królowej Ognioglist!

-Po co?- mówiła spokojnie Striix.

-By Sand Wraith przeżył!

Striix popatrzyła w stronę wioski i natychmiast tam pobiegła. Gdy była na miejscu Sand Wraith patrzył na nią zrezygnowanym wzrokiem. Dziewczyna o zielonych, wręcz szmaragdowych oczach głośno gwizdła.

-Rooarrrr...- usłyszeli głośny ryk.

Po chwili z koło nich przysiadła Królowa, wpatrując się w nich swoimi czerwonymi ślepiami.

-Flame... Uleczysz tego Sand Wraitha?- wzróciła się do smoka Striix.

Flame natychmiast przeniosła wzrok na poszkodowanego smoka i przyłożyła swój leczniczy język do czoła smoka. Gdy to zrobiła błysnęło złociste, a także oślepiające światło. Po chwili Sand Wraith, który przed chwilą leżał bez ruchu, wstał i otrzepał się z złocistych iskierek, które powstały przez Królową. Smok  podszedł do niej i stanął na przeciw niej. Po chwili przymknął swoje ślepia i pokłonił się dziękując za uratowanie życia.

-Musimy lecieć!- krzykęła Striix po pewnym czasie.

-Dlaczego?- zapytała Astrid podchodząca do Czkawki.

-Bo Ivix chce...

-Się zemścić?- dokończył Czkawka.

Striix pokiwała głową i wsiadła na Bolta. Czkawka zrobili to samo wskakując na swojego smoka.

-To co? Lecimy?- powiedziała Astrid uśmiechając się.

Po wypowiedzianych słowach Astrid wyruszyli. Lecieli za zapachem Ivix, a pomagał im w tym Czaszkochrup.(Dawny smok Stoika Warzkiego).
Po paru godzinach lotu zauważyli Ivix lecącą nad jednym z statków Daghura.

-Ivix!- krzyknęła Striix co było błędem, ponieważ ludzie z statku ich zobaczyli.

-Atak!- krzyknął jeden z nich.

W stronę jeźdźców skierowali wszystkie kusze, katapulty i inne bronie.

-Starajcie się unikać tych rzeczy!- krzyknął Czkawka podlatując do Ivix.- Dobrze wiesz, że to ci nic nie da!

-Jesteś pewny?! Bo może mi da!- krzyknęł dziewczyna.

-Ivix! On ma rację!- podleciała do nich Astrid.

-Nie! Nie! Nie macie racji! Da mi sadyswakcję, że ten głupiec da nam spokój!- opierała się Ivix  ze łzami w oczach.

Po chwili podleciała do nich Striix.

-Nie rób tego...- powiedziała błagalnym głosem.

Ivix popatrzyła na nią smutnym wzrokiem, a następnie skierowała wzrok w łódź nad którą byli.

-Uwaga!- krzyknęła gdy zobaczyła, że jeden z nich w nich celuje.

Luna szybko wystrzeliła swoją błękitną plasmę, ale on był szybszy.
Strzała trafiła w ogon Bolta.

-Bolt!- krzyknęła Striix spadając z smokiem, z głośnym pluskiem do wody.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro