Rozdział IV
Xxxxxxxxxx Striix i Ivix xxxxxxxxxX
-Widzisz coś?- zapytała Striix.
-Nie.- powiedziała szorstko Ivix.
Oby dwie zniżyły lot ponad morze.
-Mam pomysł! Może wzlecimy wśród chmury. Tam ich zaatakujemy z zasadzki.- uśmiechnęła się Ivix klepiąc Lunę po pyszczku.
Striix nie odpowiedziała. Razem z swoją przyjaciółką wzleciały w gęste chmury.
-Pewnie już odpłyneli.- powiedziała Striix po dłuższej chwili.
-Luna? Co ci się dzieje?!- pyta Ivix do swojego smoka, który zaczął ,,świrować".- Luna! Spokój!
Nocna Furia szybo zawróciła i poleciała w stronę wioski. Ivix omało nie spadła z jej grzbietu.
-Zwolnij!- syknęła głośno dziewczyna.
Luna zwolniła, ale nie zawróciła. Nadal leciała w stronę wioski. Ivix spojrzała w stronę, w jaką leciał jej smok i nagle krzyknęła.
-Daghur atakuje!
-Co?!- krzyknęła Striix.
Ivix podleciała jak najbliżej mogła, a Luna wystrzeliła jasno-błękitną plasmę. Striix zrobiła to samo, ale na swoim Bolcie.
-Zestrzelić jeźdźców!- krzyknął Daghur.
Hedera stała i uśmiechała się szyderczo.
-Musimy powiadomić Czkawkę.- powiedziała Striix.
-Narazie musimy bronić wioski!- krzyknęła Ivix.- Unikaj łańcuchów i nie daj się trafić tą ich strzałą!
Ivix gwizdła. Po paru chwilach koło niej pokazał się Sand Wraith i Śmiercipieśń.
-Wołaj Szpona!- krzyknęła Ivix do przyjaciółki.
-Szpona? A nie królową?- powiedziała.
-Nie! Strata królowej to wielka strata!- krzyknęła Ivix cała czerwona.
Striix gwizdła. Koło niej (na wodzie) pojawił się Szybki Szpic ,,książe" z swoją armią.
-Hahaha! Myślicie, że coś nam zrobicie?- powiedział Daghur.
-Zobaczymy kto się śmieje ostatni!- krzyknęła dziewczyna na Nocnej Furii, a po chwili ,,ryknęła".
Po paru sekundach z głębi ziemi wyleciał Krzygozgon. (Smok wielki, wręcz ogromny, czerwone ślepia, ostre jak brzytwa zęby, i kolce, którymi może sczelać).
-Teraz kto tu się śmieje!- powiedziała Striix uśmiechając się chytrze.
-Co?! Atakować dużego smoka!- krzyczał Daghur popychając każdego.
Krzygozgon zaryczał i wypuścił wielkie obłoki ognia. Luna szybko przeleciała przez cały statek uderzając w niego swoją błękitną plasmą. Bolt zaczął uderzać w statek kilkanaście razy swoimi piorónami.
Śmiercipieśń szybko ,,sparaliżował" kilku z statku Daghura.
-I co teraz?! Nie poddają się!- krzyknęła Striix.
Xxxxxxxx Czkawka i Astrid xxxxxxX
-Widzisz coś?- zapytał Czkawka Astrid.
-Nie widzę. - powedziała.
-Dobra. Wracajmy już.- powiedział Czkawka zrezygnowanym głosem.
Po paru chwilach byli już prawie na miejscu.
-Czkawka? Widzisz to?!- krzyknęła Astrid do swojego ukochanego.
-Ale co? Czekaj! Daghur!- krzyknął.- Leć Szczerbatku!
-Czkawka!- krzyknęła Striix z daleka.
Razem z Szczerbatkiem obniżyli lot i zniszczyli jeden ze statków.
-Ivix, Striix musicie przywołać resztę smoków. Musicie!- krzyknął Czkawka.
Pierwsza była Striix. Przywołała małą grupkę Zaduśnych Zdechów, kilka Zmiennoskrzydłych, dwa chmuroskoki i Tide Glidera (Smok klasy wodnej).
-Teraz ty Ivix.- powiedział.
Ivix kiwnęła głową i gwizdła jak najgłośniej. Na jej szeregach pojawiły się trzy Szeptozgony, Mroziczort, parę Szponiaków (Małe smoki z JWS2), stado Straszliwców Straszliwych i Kościotłuk.
-Snow Flame! Do ataku!- krzyknęła do Mroziczorta, który w mgnieniu oka powalił pięciu ludzi Daghura.
-Ty też Tress! Dawaj ich kwasem!- krzyknęła Striix do swojego Zmiennoskrzydłego.
Bitwa skończyła się wygraną nowego wodza i wioski. Ale jest jedno ,,ale" , ponieważ podczas walki został poważnie zraniony Sand Wraith, a jeden z Zaduśnych Zdechów stracił łapkę. Tylko jeden smok umarł. A był to jeden z wytresowanych Straszliwców.
-Oni jeszcze wrócą? Prawda?- powiedziała Ivix z łzami w oczach.
Koło niej leżał zraniony Sand Wraith, a na rękach trzymała martwego Straszliwca, Zaduśny Zdech bez jednej łapki siadł jej na ramieniu.
-Ale ty wiesz, że ja się MUSZĘ się zemścić?!- powiedziała spokojnie te słowa, a po chwili wstała.- Ja mu tego nie daruję.- mrukła pod nosem.
Spojrzała na wszystkich w okół i ze łzami spływającymi jej po policzkach pobiegła przed siebie. Striix za nią.
-Ivix! Czekaj!- krzyczy Striix do biegnącej przyjaciółki.
Po chwili Ivix stała na skraju urwiska, a raczej klifu.
-Co zamierzasz zrobić?!- krzyknęła Striix.
-Jak sądzisz?- powiedziała spokojnie dziewczyna stojąca na skraju klifu.
-Chyba nie skoczysz?!- krzyknęła Striix do stojącej na przepaści klifu.
Ivix popatrzyła smętnie na przyjaciółkę i zrobiła jeden krok w przód... Spadła. Gdy była metr od wody, złapała ją Luna.
-Dobrze mała!- powiedziała.- A teraz lecimy!
Striix śledziła wzrokiem odlatującą przyjaciółkę aż do chwili kiedy znikła za linią horyzontu. Po paru minutach ktoś krzyknął.
-Striix!
Dziewczyna się obróciła na pięcie i zobaczyła Czkawkę.
-Hę?- jęknęła krótko.
- Potrzebujemy twojej pomocy!- krzyknął.
-Jak to?
-No tak to! A tak właściwie to twojej Królowej Ognioglist!
-Po co?- mówiła spokojnie Striix.
-By Sand Wraith przeżył!
Striix popatrzyła w stronę wioski i natychmiast tam pobiegła. Gdy była na miejscu Sand Wraith patrzył na nią zrezygnowanym wzrokiem. Dziewczyna o zielonych, wręcz szmaragdowych oczach głośno gwizdła.
-Rooarrrr...- usłyszeli głośny ryk.
Po chwili z koło nich przysiadła Królowa, wpatrując się w nich swoimi czerwonymi ślepiami.
-Flame... Uleczysz tego Sand Wraitha?- wzróciła się do smoka Striix.
Flame natychmiast przeniosła wzrok na poszkodowanego smoka i przyłożyła swój leczniczy język do czoła smoka. Gdy to zrobiła błysnęło złociste, a także oślepiające światło. Po chwili Sand Wraith, który przed chwilą leżał bez ruchu, wstał i otrzepał się z złocistych iskierek, które powstały przez Królową. Smok podszedł do niej i stanął na przeciw niej. Po chwili przymknął swoje ślepia i pokłonił się dziękując za uratowanie życia.
-Musimy lecieć!- krzykęła Striix po pewnym czasie.
-Dlaczego?- zapytała Astrid podchodząca do Czkawki.
-Bo Ivix chce...
-Się zemścić?- dokończył Czkawka.
Striix pokiwała głową i wsiadła na Bolta. Czkawka zrobili to samo wskakując na swojego smoka.
-To co? Lecimy?- powiedziała Astrid uśmiechając się.
Po wypowiedzianych słowach Astrid wyruszyli. Lecieli za zapachem Ivix, a pomagał im w tym Czaszkochrup.(Dawny smok Stoika Warzkiego).
Po paru godzinach lotu zauważyli Ivix lecącą nad jednym z statków Daghura.
-Ivix!- krzyknęła Striix co było błędem, ponieważ ludzie z statku ich zobaczyli.
-Atak!- krzyknął jeden z nich.
W stronę jeźdźców skierowali wszystkie kusze, katapulty i inne bronie.
-Starajcie się unikać tych rzeczy!- krzyknął Czkawka podlatując do Ivix.- Dobrze wiesz, że to ci nic nie da!
-Jesteś pewny?! Bo może mi da!- krzyknęł dziewczyna.
-Ivix! On ma rację!- podleciała do nich Astrid.
-Nie! Nie! Nie macie racji! Da mi sadyswakcję, że ten głupiec da nam spokój!- opierała się Ivix ze łzami w oczach.
Po chwili podleciała do nich Striix.
-Nie rób tego...- powiedziała błagalnym głosem.
Ivix popatrzyła na nią smutnym wzrokiem, a następnie skierowała wzrok w łódź nad którą byli.
-Uwaga!- krzyknęła gdy zobaczyła, że jeden z nich w nich celuje.
Luna szybko wystrzeliła swoją błękitną plasmę, ale on był szybszy.
Strzała trafiła w ogon Bolta.
-Bolt!- krzyknęła Striix spadając z smokiem, z głośnym pluskiem do wody.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro