Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III

Nagle przez szczeliny wleciało ponad milion smoków. Lecz tylko kilka wylądowało obok przybyszy.

-Więc tak. To jest Bursztyn.- pokazała na wlatującego Śmiercipieśnia (Death Songa).

-Co?!- krzyknął Czkawka do Ivix.

-A to jest Szpic.- powiedziała Striix pokazując na wielkiego Szybkiego Szpica z kolorami na przemian.( Czyli oczy i paski zielone, a kolor skóry czerwony.)

Bursztyn spojrzał wrogo na Szczerbatka i Czkawkę. Chciał już szczelić swoim lepkim i twardniejącym ogniem, ale Ivix go powstrzymała.

-Ja go chyba kojarzę.- powiedział Czkawka bacznie mu się przyglądając.

-Już wiem! To jest ten Śmiercipieśń, którego spodkaliśmy na tej wyspie!- krzyknął, przypominając sobie wspomnienia sprzed kilku lat.

Po pewnej chwili na ramieniu Ivix siadł Nocny Koszmar. (Mały smok, który za pomocą swoich kumpli potrafi przestraszyć tworząc wielkiego smoka z małych. Jak cień.)

-Czy to?...- nie dokończył bo Striix mu przerwała.

-Smidvarg?- dokończyła za Czkawkę.

-Tak. Skąd wiesz jak ma na imię?- zapytał.

-No wiesz... Umiemy się skradać.- uśmiechnęła się krzywo.

-Śledziliście nas!- krzyknęła Astrid.

-Być może.- powiedziała Striix i podeszła do Ivix.

Po chwili Ivix gwizdnęła, a z krzaków wyszedł smok o nazwie Sand Wraith. Ten gatunek smoka to ala Nocna Furia, ponieważ ma taką samą sylwetkę, a różni się tym, że ma na skrzydłach kolce, a jej ,,uszy" na głowie są kształtu ostrego.

-Co to za smok?- zapytał Czkawka, Szczerbatek podszedł do Sand Wraitha stojącego obok Ivix.

Szczerbek się uśmiechnął. Sand Wraith zrobił to samo ale ten gatunek ma o wiele ostrzejsze i większe zęby.

-Sand Wraith. Niby Nocna Furia.- odpowiedziała.

Nagle smok skoczył, a raczej podleciał na skałę w polowie wysokości bazy.
Szczerbatek z wielkim wysiłkiem próbował dolecieć tam gdzieł jego ,,nowy przyjaciel" lecz bez skutku. Sand Wraith spojrzał smutno na przyjaciela i zleciał z skały lądując dokładnie koło Szczerbka.

-Ile macie smoków?- zapytała Astrid po pewnym czasie.

-Bardzo dużo... Powiem tylko, że same nie umiemy ich zliczyć.- uśmiechnęła się Ivix.

-My chyba musimy się już zbierać.- powiedział Czkawka, a Striix i Ivix kiwnęły głowami.

Polecieli. Doroga od bazy Jeźdźców znajdowała się dwie godziny na północ, więc dolecenie do wioski trochę im zajęło. Gdy dolecieli na miejsce późnym wieczorem (Bo tak długo rozmawiali) Szczerbatek zmęczony kilku godzinnym lotem, natychmiast przysiadł na swoim legowisku, w pokoju Czkawki. Czkawka pocałował Astrid i wszedł do swojej chatki. Wszedł na górę, siadł na łóżku i myślał o różnych rzeczach. Dopiero po dłuższej chwili myślenia, położył się i zasnął.

Xxxxxxxxxxxx Ranek  xxxxxxxxxxX

Rano Czkawka wstał, a Szczerbatek śledził go wzrokiem. Po chwili był już na dole. Szczerbek natychmiast zeskoczył ze swojego legowiska i pobiegł za swoim jeźdźcem. Czkawka wszedł do ,,sali zebrań" i zapytał.

-Jakie wieści?

-Narazie nic się nie dzieje w okolicach.- odpowiedział jeden z wikingów.

-Dobrze.- odpowiedział i podszedł do Pyskacza.- Co mam dzisiaj do zrobienia?

-Musimy iść do kuźni i tam wykuć nowe miecze, topory i...- nie dokończył, bo Czkawka mu przerwał.

-Choćmy już.- powiedział stanowczo.

Po około trzech cięszkich godzinach pracy w kuźni, Czkawka przetarł spocone czoło i oparł się o mały stolik.

-To ostatni topór...- odpowiedział Czkawka.

Gdy obowiązki w kuźni się skończyły poszedł do domu, gdzie leżał jego przyjaciel Szczerbatek.

-Szczerbatku?- szepnął.

Szczerbek natychmiastowo podniósł swoją mordkę i spojrzał na swojego jeźdźca.

-To co, lecimy?- powiedział  Czkawka.

Szczerbatek zamruczał i stanął na cztery, czarne łapki. Czkawka założył mu siodło i poklepał go po pyszczku.

Xxxxxxxxxx W powietrzu xxxxxxxxX

Na tle gwieździstego nieba, było widać czarną sylwetkę smoka o klasie uderzeniowej. Od czasu do czasu było również widać błękitno-fioletową plasmę. Nagle coś palnęło lekko Czkawkę w głowę.

-Hello.- uśmiechnęła się Striix.

-Hej?- powiedział lekko oszołomiony.

-Też latasz nocą?- zapytała Ivix wylatując z gęstej powłoki chmur.

-Nie zawsze. Czasami jak mam czas.

-Aha. No tak! Jesteś wodzem.- powiedział Striix.

Czkawka pokiwał głową i spojrzał w stronę swojej wioski. Valka (mama Czkawki) poleciała na swoim chmuroskoku na wschód, ponieważ chciała powstrzymać łowców smoków, którzy  łapią i zabijają albo tresują w zły sposób smoki.

-Jutro przylecimy Ci pomóc w obowiąskach, a potem wszyscy gdzieś polecimy.- powiedziała Ivix.

-Na pewno?

-Yhhhy... - uśmiechnęły się.

Po paru minutach rozmowy Czkawka z Szczerbatkiem wlecieli przez okno.

Czkawka zszedł na dół i wziął wiaderko z rybami.

-Jesteś głodny Szczerbatku?- zapytał Czkawka wymachując halibutem.

Mordka czarnego smoka się rozpromieniła i uśmiechnęła bezzębnie.

-To... Masz!- powiedział i podrzucił rybę, która po paru sekundach znalazła się w pyszczku Szczerbatka.

Szczerbek się oblizał, a następnie ułorzył na swoim lęgowisku i zasnął.
Czkawka siadł na łóżku i spojrzał w niebo. Było one zakryte przejżystą mgłą. Złote światło gwiazdł, a także księżyca padało na morze, które się srebrzyło. Po chwili przeszedł do pozycji leżącej, a jego powieki opadły na oczy. Zasnął.

Rano Czkawka wstał obudzony głośnym piskiem. Wstał i wychylił się przez okno.

-A... No tak. - powiedział Czkawka chowając głowę z powrotem do pokoju.

Po chwili zszedł na dół, a Szczerbatek za nim.

-Witaj Striix, witaj Ivix.- przywitał się Czkawka.

-Hej.- powiedziały dziewczyny na raz.

-To co? Chyba nie mamy się lenić? Tylko pracować!- powiedziała Ivix z miną mówiącą ,,do roboty".

-Choćmy. - powiedział Czkawka kierując się do twierdzy.

Gdy był już w środku razem z jeźdźcami, podszedł do Pyskacza i zapytał.

-Co dzisiaj do roboty?

-Gruby z Wiadrem widzieli w pobliżu statek Daghura.

-Dobra! Ivix i Striix, lecicie na północ. Ja i Astrid na południe.- zarządził Czkawka.

Dziewczyny kiwnęły głową i wsiadły na swoje smoki. Ivix na Lunę (Nocną Furię), a Striix na Bolta (Wander Smoka).



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro