Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XVI

  Jak na razie nie jest źle. No... w sensie, że nikt nie atakuje. Powoli podeszłam do okna i przez nie wyjrzałam. Słońce powoli znikało za linią horyzontu. Wpatrywałam się tak bez namysłu, do puki nie usłyszałam cichego drapania w drzwi. Powoli do nich podeszłam. Ach... pewnie to znowu te złośliwe Straszliwce. I uchyliłam je lekko, zamarłam. W nich stał Szczerbatek!!! Uśmiechnęłam się na jego widok. On spojrzał na mnie, a następnie rozejrzał się po pokoju. Po chwili spojrzał na mnie z miną mówiącą ,,Gdzie jest Czkawka?".  

I co teraz? Czkawka jest daleko od wioski. Usiadłam na krześle i zaczęłam swoje rozmyślania.

Ivix prov:

Już niedaleko. Jeszcze tylko musimy wspiąć się na tą górę. 

-Silve. Będziesz asekurować resztę.- powiedziałam do smoka, którego niedawno poznała reszta.

-Czemu od razu asekurować? Wystarczy, że polecimy na sam szczyt tej góry.- powiedział Mieczyk.

-No tak, fajnie by było, gdyby się tak dało. Niestety na górze jest zbyt silny wiatr, a asekuracja się przyda, no chyba, że chcecie spaść.- powiedziałam lekko poirytowana.

Wspinaliśmy się całkiem szybko. Byliśmy na szczycie po jakieś godzinie? No, może dwóch. 

-Wszyscy są?- zapytałam powoli się odwracając.

-Chyba tak.

-A gdzie Striix?!- krzyknęłam, gdy nie ujrzałam szmaragdowookiej. 

Szybko podeszłam do krawędzi i spojrzałam w dół. Nie ma jej tam! Wytężyłam mój wzrok, ale nadal nic. Chwila! 

-O nie! Nie!- krzyknęłam.

W oddali było widać strzałę. To tutejsze stworzenia. Zapewne Demony! 

-Czkawka i reszta, wracajcie na Berk! Szybko!

Ja natomiast szybko chwyciłam kryształ i zbiegłam z góry, a raczej się z sturlałam. Muszę ją znaleźć! I to szybko. 

                                                                BERK

Czkawka prov:

Jest późno. Striix i Ivix nie wróciły.

-Astrid! Wróciłem!- krzyknąłem z ulgą, gdy stanąłem w progu. Nagle poczułem, że coś ląduje mi na plecach.

Gdy tylko obróciłem głowę, ujrzałem... Szczerbatka! 

-Szczerbek!- powiedziałem i przytuliłem się do mojego przyjaciela.- Wróciłeś.- powiedziałem cicho, bo mi się głos załamał.

Wstałem i ujrzałem Astrid, która schodziła po schodach. Na jej twarzy malował się mały uśmieszek. Podeszła do mnie i mocno przytuliła. Ja natomiast pocałowałem ją w policzek.

-I jak?- zapytała Astrid.

-Co?

-Co z tą wyprawą?

-Aaaa... No. Striix i Ivix nie wróciły.- oznajmiłem smutny.

-Czemu?

-Bo... Striix gdzieś zaginęła, a Ivix poszła jej szukać i kazała nam lecieć z powrotem, ale...- przerwałem.- To Ivix ma przy sobie kryształ.

-Kryształ?- powtórzyła.

-Tak.

*          *          *

Minęło sześć dni! A Striix i Ivix nadal nie ma. Nie jestem w stanie określić, czy zapasów nam starczy na długo. Zdenerwowany tą sytuacją wyszedłem przed dom i oparłem się o jedną ze ścian budynku. Dzień nie był zbyt piękny, ponieważ zdobiły go szarawe chmury. Chciałem choć na krótką chwilę zapomnieć o tych wszystkich problemach. Czemu to wszystko musiało spotkać mnie? Gdyby tylko ojciec tu był. Wszystko byłoby zapewne inaczej.

-A ty co?- usłtszałem znajomy głos.

Spojrzałem dookoła, lecz nikogo nie było.

-Na górze!- krzyknął ten sam głos.

Spojrzałem na wyrzeźbioną głowę smoka nad moim wejściem do domu. Na właśnie jego głowie była, Ivix? Po chwili szybko zeskoczyła i posłała mi szeroki uśmiech. Z torby wyciągnęła mieniący się kolorami kryształ.

-A gdzie Striix?- zapytałem a szafirowooka spojrzała na mnie smutno.

-Nie ma jej... Nie mogłam jej znaleść.- spojrzała na swoje buty.- Choć. Musimy uratować wioskę.

Ivix prov:

Kryształ trzeba wstawić do wody, na samo dno.

-Czkawka! Bierz Szczerbatka i leć za mną!- krzyknęłam w stronę chłopaka.

-A skąd niby wiesz, że Szczerbatek wrócił?

-Bo... Go widziałam?- powiedziałam z irytacją w głosie.- A teraz choć, bo kryształ trzeba wrzócić do wody!

-A na brzegu tego zrobić nie można?

Posłałam mu piorunujące spojrzenie i powoli skierowałam się na północ. W ciszy dolecieliśmy na głębokie wody. Jednym szybkim ruchem wrzuciłam go do wody. (Kryształ, nie Czkawkę). Woda zaczęła "bulgotać", a pod jej powierzchnią tworzyły się ,,mini wybuchy". Po chwili ustało.

-I co? To tylko tyle?- usłyszałam głos Czkawki dochodzący zza moich pleców.

-Najwyraźniej tak.

*          *          *

Narrator prov:

Zapada zmrok Ivix siedzi u siebie. Jej głowę przepełniają różne myśli, pytania, na które nie zna odpowiedzi, zamartwienia o jej przyjaciółkę, która nie wiadomo, czy nie przechadza się po Elizejskich Polach*. Po chwili zamysłów, szybkim i energicznym ruchem wstała, a krzesło z ogromnym hukiem padło na podłogę. Dziewczyna cicho gwizdnęła, a już po paru chwilach koło niej stała Luna.

-Szyba misja, mała.- powiedziała Ivix do swojego smoka.- Odnajdujemy Striix, odbijamy ją tym baszybuzukom* i wracamy na Berk.- wyjaśniła plan i wsiadła na Lunę.- Lecimy.

Już po paru chwilach Ivix i Luna znajdywały się za linią horyzontu. 


*Elizejskie Pola - w mitologii greckiej, świat pozagrobowy, miejsce, gdzie po śmierci przebywały dusze ludzi.

*Baszybuzuk - hultaj, zawadiaka. 



Przepraszam was za błędy i... takie jakby pomyłki, ponieważ dawno nie pisałam rozdziałów i wypadłam z wprawy. Mam nadzieję, że rozdział nie jest najgorszy i, że chociaż w 2% wam się podoba ;) Do zobaczenia Mordeczki! 

PurpleAndGirl <3






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro