Rozdział I
Pewnego poranka Czkawka wstaje, obudzony przez Szczerbatka szalejącego po całym pokoju.
-Szczerbatek. O co chodzi?- pyta Czkawka, a Szczerbatek przystaje obok niego patrząc słotkimi ślepiami.
Po chwili do pokoju weszła Astrid z zdziwionym wzrokiem.
-Co się stało?- zapytała.
-A no wiesz. Szczerbatek chce, bym polatał z nim. O tej porze zawsze lataliśmy.- powiedział smutno.
-Oh... Czkawka. Może znajdziesz chwilę na przelecenie się z Szczerbkiem.- westchnęł smutno Astrid.
Czkwaka popatrzył na swojego przyjaciela i uśmięchnął się.- Może wieczorem będzie czas.
Astrid podeszła do niego i pocałowała go w policzek, a następnie wyszła z pokoju schodząc po schodach.
-Szczerbatku. Co ja z tobą mam?- uśmiechnął się i pogłaskał Szczerbatka po pysku.- Obiecuję, że wieczorem będzie czas.
Czkawka wstał i zszedł tą samą drogą co Astrid. Szczerbek za nim.
Po długim dniu spędzonym pomagając swoiemu ludowi, wrócił do domu.
Podszedł do Szczerbatka i powiedział:
-To co? Lecimy?- odezwał się, a szczerbek się obrócił i uśmiechnął bezzębnie.
Po chwili znalazł się na jego grzbiecie. Polecieli. Szybowali nad wioską robiąc beczki, slirale i inne. Gdy spokojnie szybowali zauważyli, że w oddali coś lata. To był smok. A na nim jeździec.
-Tam.- rozkazał szybko.
Gdy byli blisko, nieznajoma postać ich zauważyła i jak najszybciej odleciała.
Smok był w zbroi, więc nie wiadomo co to był za gatunek.
-Szczerbatku, szybciej!- powiedział Czkawka poganiając swojego smoka.
Poklepał Szczerbatka, który po chwili wystrzelił fieletowawo-granatową plazmę. Postać spadła z smoka, który zanurkował w powietrzu by złapać swoją panią. Gdy byli na ziemi Szczerbatek zawarczał, a smok ryknął odstraszająco.
-Kim jesteś?! I czego chcesz?!- odezwała się postać dziewczęcym głosem.
-Mów kim jesteś?!- powiedział Czkawka trzymając płonący miecz w ręcę.
Postać nie odpowiedziała. Po chwili gwizdnęła na palcach, a z nieba zstąpił wielki drzewokos.
Nieznajoma uśmiechnęła się chytrze i wsiadła na ogromnego smoka z ostrymi końcówkami skrzydeł, które tnęły drzewa jak brzytwy.
-Zobaczysz.- powiedziała i odleciała na swoim przyjacielu.
-Zobaczysz?- mruknął pod nosem.- Choć Szczerbatku, powiemy o tym Astrid.
Odlecieli. Nie byli daleko od Berk, więc szybko znaleźli się na miejscu.
-Astrid! Astrid!- krzyczał rozglądając się po całym domu.
-Czkawka!- odezwał się głos Astrid, siedzącej na łóżku, trzymając w rękach swój topór.
-Co się stało?- zapytał Czkawka patrząc na Astrid.
-Więc tak...- powiedziała.- Do wioski wpadło wielkie stado Szybkich Szpiców. Lecz nie były same! Na ich czele stała dziewczyna. Miała nos i usta zasłonięte maską, uśmiechała się chytrze i rozkazała swoim zaatakować nas. Stali na tamtym wzgórzu! Wskazała palcem na wielkie wzniesienie.
-A co u ciebie?- zapytała.
-Też znalazłem nowego jeźdźca. Ale nie wiem kim ona była.-oznajmił.
-Ona...?- zapytała.
-Tak. Słyszałem jej głos. Miała smoka w zbroi, więc nie widziałem co to za gatunek.- powiedział smutny.
Astrid na niego popatrzyła i zeszła na dół. Nagle do domu Astrid i Czkawki wbiegł Sonczysmark krzycząc:
-Czkawka w oddali zauważono dwóch nieznajomych jeźdźców. - wykrzyknął.- Jeden latał na uzbronionym smoku, a drugi na WANDER SMOKU!- wykrzyknął ostatnią nazwę smoka.
-Co?!- Jak to?!- krzyknęła Astrid.
-Cicho!- wrzasnął Sączysmark.- Oni są w okolicach!
Czkawka w mgnieniu oka wsiadł na Szczerbatka, a Astrid za nim.
-Musimy lecieć za piorunami!-krzyknęła Astrid do Czkawki lecącego z przodu.
-Tam!- pokazał palcem na dziewczynę lecącą na Wander Smoku.
Nad nimi leciała druga. Nagle Szczerbatek zawarczał i spojrzał w górę, gdzie znajdywała się druga z jeźdźców. Czkawka nie wiedząc co zdenerwowało Szczerbka, spojrzał w górę. W jego oczach było widać ździwienie, strach i chęć do poznania jeźdźca, bez zmuszania go do tego.
Jej smok obrócił się i leciał do góry nogami, a raczej łapami. Dziewczyna zwisała z niego, a po chwili zeskoczyła i rozłożyła zwoje skórzane ,,skrzydła" pomagające jej szybować.
-Co?!- krzyknął Czkawka, bo strój dziewczyny (do szybowania) był podobny do jego.
Nieznajoma uśmiechnęła się, a po chwili przyśpieszyła szybowanie. A może spadanie?
-Szczerbatek! Teraz!- krzyknął Czkawka, a czarny smok chwycił jeźdźca za ramiona.
-Puszczaj!- krzyknęła, a po chwili ryknęła jak smok. Nagle wielki strumień piorunów przeleciał metr od Czkawki siedzącego na Szczerbku.
-Uwaga!- ostrzegła Astrid.
Wander Smok zaryczał i przeleciał tak, że był na przeciwko Nocnej Furii i jego przyjaciela, jego jeźdźca.
-Spokojnie.- rzekł Czkawka.
-Puść moją przyjaciółkę, a oszczędzisz wojny.- odezwała się dziewczyna na Wander Smoku, pokazując palcem na wiszącą dziewczynę.
Szczerbatek zawarczał cicho i rozruźnił swoje przednie łapy, wypuszczając ją. W połowie, złapał ją ten sam smok w zbroi. Dziewczyna podleciała obok drugiej, a po chwili powiedziała:
-Słodka Nocna Furia.- uśmiechnęła się chytrze.
-O co Ci chodzi?!- powiedział Czkawka klepiąc Szczerbka po pyszczku.
Nieznajoma się zaśmiała i poklepała swojego smoka.
-Mi? Mi o nic nie chodzi.- odezwała się.- A teraz żegnam.
Po krótkiej chwili ona i jej przyjaciółka były już daleko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro