Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I

Pewnego poranka Czkawka wstaje, obudzony przez Szczerbatka szalejącego po całym pokoju.

-Szczerbatek. O co chodzi?- pyta Czkawka, a Szczerbatek przystaje obok niego patrząc słotkimi ślepiami.

Po chwili do pokoju weszła Astrid z zdziwionym wzrokiem.

-Co się stało?- zapytała.

-A no wiesz. Szczerbatek chce, bym polatał z nim. O tej porze zawsze lataliśmy.- powiedział smutno.

-Oh... Czkawka. Może znajdziesz chwilę na przelecenie się z Szczerbkiem.- westchnęł smutno Astrid.

Czkwaka popatrzył na swojego przyjaciela i uśmięchnął się.- Może wieczorem będzie czas.

Astrid podeszła do niego i pocałowała go w policzek, a następnie wyszła z pokoju schodząc po schodach.

-Szczerbatku. Co ja z tobą mam?- uśmiechnął się i pogłaskał Szczerbatka po pysku.- Obiecuję, że wieczorem będzie czas.

Czkawka wstał i zszedł tą samą drogą co Astrid. Szczerbek za nim.

Po długim dniu spędzonym pomagając swoiemu ludowi, wrócił do domu.

Podszedł do Szczerbatka i powiedział:
-To co? Lecimy?- odezwał się, a szczerbek się obrócił i uśmiechnął bezzębnie.

Po chwili znalazł się na jego grzbiecie. Polecieli. Szybowali nad wioską robiąc beczki, slirale i inne. Gdy spokojnie szybowali zauważyli, że w oddali coś lata. To był smok. A na nim jeździec.

-Tam.- rozkazał szybko.

Gdy byli blisko, nieznajoma postać ich zauważyła i jak najszybciej odleciała.
Smok był w zbroi, więc nie wiadomo co to był za gatunek.

-Szczerbatku, szybciej!- powiedział Czkawka poganiając swojego smoka.

Poklepał Szczerbatka, który po chwili wystrzelił fieletowawo-granatową plazmę. Postać spadła z smoka, który zanurkował w powietrzu by złapać swoją panią. Gdy byli na ziemi Szczerbatek zawarczał, a smok ryknął odstraszająco.

-Kim jesteś?! I czego chcesz?!- odezwała się postać dziewczęcym głosem.

-Mów kim jesteś?!- powiedział Czkawka trzymając płonący miecz w ręcę.

Postać nie odpowiedziała. Po chwili gwizdnęła na palcach, a z nieba zstąpił wielki drzewokos.
Nieznajoma uśmiechnęła się chytrze i wsiadła na ogromnego smoka z ostrymi końcówkami skrzydeł, które tnęły drzewa jak brzytwy.

-Zobaczysz.- powiedziała i odleciała na swoim przyjacielu.

-Zobaczysz?- mruknął pod nosem.- Choć Szczerbatku, powiemy o tym Astrid.

Odlecieli. Nie byli daleko od Berk, więc szybko znaleźli się na miejscu.

-Astrid! Astrid!- krzyczał rozglądając się po całym domu.

-Czkawka!- odezwał się głos Astrid, siedzącej na łóżku, trzymając w rękach swój topór.

-Co się stało?- zapytał Czkawka patrząc na Astrid.

-Więc tak...- powiedziała.- Do wioski wpadło wielkie stado Szybkich Szpiców. Lecz nie były same! Na ich czele stała dziewczyna. Miała nos i usta zasłonięte maską, uśmiechała się chytrze i rozkazała swoim zaatakować nas. Stali na tamtym wzgórzu! Wskazała palcem na wielkie wzniesienie.

-A co u ciebie?- zapytała.

-Też znalazłem nowego jeźdźca. Ale nie wiem kim ona była.-oznajmił.

-Ona...?- zapytała.

-Tak. Słyszałem jej głos. Miała smoka w zbroi, więc nie widziałem co to za gatunek.- powiedział smutny.

Astrid na niego popatrzyła i zeszła na dół. Nagle do domu Astrid i Czkawki wbiegł Sonczysmark krzycząc:

-Czkawka w oddali zauważono dwóch nieznajomych jeźdźców. - wykrzyknął.- Jeden latał na uzbronionym smoku, a drugi na WANDER SMOKU!- wykrzyknął ostatnią nazwę smoka.

-Co?!- Jak to?!- krzyknęła Astrid.

-Cicho!- wrzasnął Sączysmark.- Oni są w okolicach!

Czkawka w mgnieniu oka wsiadł na Szczerbatka, a Astrid za nim.

-Musimy lecieć za piorunami!-krzyknęła Astrid do Czkawki lecącego z przodu.

-Tam!- pokazał palcem na dziewczynę lecącą na Wander Smoku.

Nad nimi leciała druga. Nagle Szczerbatek zawarczał i spojrzał w górę, gdzie znajdywała się druga z jeźdźców. Czkawka nie wiedząc co zdenerwowało Szczerbka, spojrzał w górę. W jego oczach było widać ździwienie, strach i chęć do poznania jeźdźca, bez zmuszania go do tego.

Jej smok obrócił się i leciał do góry nogami, a raczej łapami. Dziewczyna zwisała z niego, a po chwili zeskoczyła i rozłożyła zwoje skórzane ,,skrzydła" pomagające jej szybować.

-Co?!- krzyknął Czkawka, bo strój dziewczyny (do szybowania) był podobny do jego.

Nieznajoma uśmiechnęła się, a po chwili przyśpieszyła szybowanie. A może spadanie?

-Szczerbatek! Teraz!- krzyknął Czkawka, a czarny smok chwycił jeźdźca za ramiona.

-Puszczaj!- krzyknęła, a po chwili ryknęła jak smok. Nagle wielki strumień piorunów przeleciał metr od Czkawki siedzącego na Szczerbku.

-Uwaga!- ostrzegła Astrid.

Wander Smok zaryczał i przeleciał tak, że był na przeciwko Nocnej Furii i jego przyjaciela, jego jeźdźca.

-Spokojnie.- rzekł Czkawka.

-Puść moją przyjaciółkę, a oszczędzisz wojny.- odezwała się dziewczyna na Wander Smoku, pokazując palcem na wiszącą dziewczynę.

Szczerbatek zawarczał cicho i rozruźnił swoje przednie łapy, wypuszczając ją. W połowie, złapał ją ten sam smok w zbroi. Dziewczyna podleciała obok drugiej, a po chwili powiedziała:

-Słodka Nocna Furia.- uśmiechnęła się chytrze.

-O co Ci chodzi?!- powiedział  Czkawka klepiąc Szczerbka po pyszczku.

Nieznajoma się zaśmiała i poklepała swojego smoka.

-Mi? Mi o nic nie chodzi.- odezwała się.- A teraz żegnam.

Po krótkiej chwili ona i jej przyjaciółka były już daleko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro