Rozdział 2
Perrie pov:
Patrzyłam na chłopaka, siedzącego na kanapie szeroko owartymi oczami.
- No co, młoda? Nie cieszysz się na mój widok?- spytał...... Chris, wstając z kanapy i idąc powoli w moją stronę.
-Cie-ci-cieszę się, ale nie miałeś wrócić dopiero jutro?- zdziwiłam się.
- To było kłamstwo. Chciałem wam zrobić niespodziankę. I chyba mi się udało.- rozłożył ręce, tak, abym się w niego wtuliła.
Z chęcią to zrobiłam.
Pachniał tym cudownym perfumem, który dostawał co rok na urodziny od Jade.
Nic się nie zmienił. Nadal był wyższy o półtorej głowy, czyli nic a nic nie urosłam. Brązowa grzywka opadała mu na czoło, a w czekoladowych oczach dostrzegłam iskierki radości.
No skoro tak rzadko bywał w domu, to co się dziwię, że się cieszy.
- Nie powinieneś być teraz z siostrą?- odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Księżniczko, wiem lepiej, gdzie powinienem być i z kim powinienem być.- odparł pewny swego.
- Dobrze dobrze, księciuniu.- powiedziałam słodkim i cienkim głosikiem.
- Ejj, przecież wiesz, jak bardzo nie lubię być tak nazywany.- wydął wargę, jak małe dziecko, które nie dostało czegoś od rodzica.
- Ajj, przepraszam, ale chyba wiesz, jak ja lubię cie tak nazwać.- zachichotałam.
Spojrzał na mnie z tą swoją mina typu:,, jeszcze słowo, a nie ręcze za siebie......"
Ale po chwili wybuchnął śmiechem.
- Wiesz z chęcią pogadałbym z tobą dłużej, ale niestety musze iść do siostry.- westchnął przepraszająco.
- Spokojnie, rozumiem.- przewróciłam oczami.
- To do jutra?- pochylił lekko głowę.
- Do jutra.- skinęłam głową.
Pocałował mnie lekko w policzek, albo po prostu jego wargi delikatnie musnęły go przez przypadek , ale wolałam sądzić, że było to celowe.
Chciałam go odprowadzić do drzwi, ale go już dawno nie było przede mną.
Udałam się do swojego pokoju, włączyłam laptopa i włączyłam piosenkę CNCO,, Princesa".
Chris nazwał mnie tak odkąd w dzieciństwie bawiliśmy się w zamek.
I ta piosenka troszkę mi o tym przypominała.
Uwielbiałam czasy, gdy byliśmy mali.
Gdy machaliśmy do siebie przez okno i tak ciężko było nam się rozstać.
Opadłam ciężko na łóżko i przymknęłam oczy.
Po paru minutach usłyszałam mój telefon.
Dzwoniła Jade.
- Halo?
- Cześć Pezz, może wpadniesz?- od razu przeszła do rzeczy.
- Hmm, no nie wiem......
- Chris robi naleśniki.- zachęciła mnie.
- Już lecę. Mamo wychodzę do Jade!- wrzasnęłam. Wiedziałam, że mogę. Jeśli chodziło o Jade i Chrisa, z nimi mogłam robić większość rzeczy, a mama wiedziała, że jestem bezpieczna.
Szybkim krokiem zeszłam na dół i ubrałam buty.
Wyszłam z domu i przeszłam na drugą stronę ulicy.
Zawahałam się przez chwilę, ale nacisnęłam dzwonek do domu rodziny Thirwall.
Otworzyła mi Jade.
- Spoko, rodziców nie ma, wchodź.- zaprosiła mnie do środka.
Podążyłam za nią do kuchni.
Chris wyjmował składniki.
- Zamierzacie mi pomóc? Prawda?- spytał.
Szybko wstałyśmy ze swoich miejsc.
Wsypał mąkę do miski.
- Mieszaj.- skinął do mnie głową.
Lubiłam się z nim przekomarzać, więc pokręciłam przeczączo głową.
Wziął trochę mąki na palec i...... Ubrudził mi nią nos!
Nie pozostałam mu dłużna.
I tak rozpętaliśmy małą wojnę. Nasze włosy były białe, a o naszych ciuchach lepiej nie wspominać.
- Może zrobimy te naleśniki kiedy indziej. Idę się przebrać.- poinformowała nas rozchichotana Jade.- Przyniosę ci coś na przebranie, Pezz.
Gdy tylko opuściła kuchnie, Chris stwierdził:
- Ładnie ci w białym, wiesz?
- Dzięki, ale wolę czarny.
- Bo bardziej pasuje do charakteru diablicy?- uniósł brew.
- Właśnie o to mi chodziło.- uśmiechnęłam się.
Chris chwycił trochę wody w ręce i przemył sobie włosy, resztką, która została na jego rękach miał zamiar mnie ochlapać, zacisnęłam mocno powieki. I poczułam jego oddech blisko moich ust.
Natychmiast uchyliłam powieki. A gdy to zrobiłam, byłam...... W domu? W moim łóżku?
Musiałam zasnąć.
Czyli to był tylko sen?
Zrobiło mi się trochę przykro, bo miałam nadzieję, że był on prawdą.
Ale on był tak realistyczny......
W laptopie przeleciała już chyba cała playlista CNCO.
Wyłączyłam go.
I zawiedziona sprawdziłam, która była godzina. Nie było nawet północy, spałam raptem parę godzin.
Postanowiłam iść się wykąpać i dalej spać.
Chris pov:
Leżałem właśnie na kanapie obok Jade, która ciągle gadała o tym, co będziemy robić jutro i co robiła, gdy mnie nie było.
Ale moja głowa była zaprzątnięta czymś zupełnie innym.
Myślałem o Perrie.
Troszkę się zmieniła od naszego ostatniego spotkania.
Wiem o niej praktycznie wszystko, zawsze była dla mnie jak rodzina.
Ale czasem miałem wrażenie, że czułem do niej coś innego niż tylko czystą przyjaźń, a może już świruje, bo zobaczyłem ją dopiero pierwszy raz od dawna.
- Hej, Chris, słuchasz mnie?- spytała Jade.
- Tak, to znaczy nie...... przepraszam, zamyśliłem się.- westchnęłem głęboko.
- A co lub kto zaprząta tak twoją piękną główkę?- mrugnęła do mnie.
- Po prostu myślę i tym, jak fajnie w końcu was zobaczyć.- parsknęłem.
- Nas? Brat, czy ty widzisz podwójnie?- pomachała mi ręką przed twarzą.
Zaśmiałem się.
- Chodziło mi o ciebie i Perrie, głuptasie. Jade chwilę się na mnie gapiła.
- Podoba ci się?- wyskoczyła nagle z tym pytaniem.
- Co? Siostrzyczka? Ty już chyba powinnaś iść spać.- przewróciłem oczami i ruszyłem na górę do swojego pokoju.
Spojrzałem przez okno, wiodące na dom Pezz.
Czasem patrzeliśmy na siebie w dzieciństwie przez nie, ale te czasy niestety minęły.......
Są dni, w których tak tęsknię za tym jak byliśmy mali.
Nagle w oknie naprzeciwko zobaczyłem Pezz.
Zasłaniała żaluzje, nie zauważyła mnie.
Chyba szła spać.
Kiedyś nie zasnęłaby bez zmierzenia się spojrzeniami przez okno.
Dodałem tylko post na twittera: Dobranoc wszystkim księżniczkom, ale przede wszystkim moim dwóm najbliższym księżniczkom. Myślę o was.
Wykąpałem się i też poszedłem spać.
Tutaj też bardzo dziękuję za to, że czytacie to i, że mnie motywujecie! To bardzo kochane! Pozdrawiam wszystkich cieplutko!
Mrs_Newton niexxxznajoma
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro