Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

87. ..cuchniesz jak mokry wieprz.

Co ja mam zrobić?  Ona mnie nienawidzi, dlaczego to zrobiłem.  Dlaczego zgodziłem się na ten durny pomysł o jej "bezpiecznym" życiu,  którego ona nie chce.  Nie powiedziała mi tego, ale widziałem w jej oczach. Polubiła się bać o własne życie,  polubiła adrenalinę,  polubiła całe to gangsterskie życie.  Ja jej to wszystko odebrałem i zraniłem ją najgorzej jak mogłem. Nie chce jej zmuszać do tego, żeby ze mną porozmawiała, dam jej czas. 

Pov. Chris

Zadzwonił do mnie Jason i zapytał o swoją córkę. Cieszyłem się, że jednak ona nie jest mu obojętna i chce z nią porozmawiać. Powiedział też, że da jej czas i poprosił, abym nie spuszczał jej z oka. Oczywiście zgodziłem się nic nie mówiąc o naszym wylocie, który miał się odbyć za kilka dni. Wolałbym nie spotykać członków gangu na każdej drodze i się wkurwiać. 

- Pablo dzwonił. - Powiedziała. - Zaprasza nas dzisiaj na kolacje. 

- Okej. - Uśmiechnąłem się. 

- Tylko jest jedno ale.. - Podrapała się w kark. - Znów musisz się wbić w garniak. 

- W garniak? - Zapytałem modląc się, żeby powiedziała coś innego. 

- Tak, prosił o to, bo ta kolacja jest w czym w rodzaju imprezy rodzinnej. Przyjeżdżają jego rodzice i w sumie dalej nie wyjaśnił o co chodziło. Plątał się tak samo jak ja. - Wzruszyła ramionami. - Zależy mu na tym. 

- Nie umiem Ci odmawiać kochanie. - Cmoknąłem ją w policzek. 

- To idź się ogarnąć, bo po tej siłowni cuchniesz jak mokry wieprz. 

- No dzięki.  - Udałem obrażonego. 

- No raz, raz. - Zaśmiała się i pobiegła na górę. 

Godzinę później wybierałem jakiś garnitur. To, że mało co noszę takie odzienie nie znaczy, że mam tylko jeden. Mam kilka takich strojów, zawsze się na coś przydaje, prawda? Wybrałem najzwyczajniejszy czarny garnitur, czarną koszulę i do tego, tego samego koloru krawat. Wyglądałem jakbym szedł na pogrzeb, ale trudno. Włosy były tak samo perfekcyjne jak zawsze.  Z uśmiechem na twarzy poszedłem do Paige, która w innym pokoju próbowała wybrać jakąś kieckę. 

- I jak Ci idzie? -Zapytałem. 

- Dupa! - Wrzasnęła. - Nie mogę nic wybrać. - Popatrzyła na mnie. 

Popatrzyłem na porozrzucane wszędzie sukienki. Jednogłośnie podałem jej czarną sukienkę z rękawem na trzy czwarte i lekko rozkloszowanym dołem. Cała powinna sięgać jej do połowy ud. Czyli idealnie. Popatrzyła na mnie i lekko się uśmiechnęła. 

- Dzięki lalusiu. - Zaśmiałem się. - Co bym bez ciebie zrobiła. - Zaczęła ją ubierać. - Jeszcze buty. Podasz mi tamte? - Kiwnąłem głową i podałem jej dosyć wysokie szpilki. 

- Nie zabijesz się na nich? - Zapytałem. - Nie lepiej wziąć botki? Też ci będą pasować. - Ona tylko kiwnęła głową i ubrała wygodniejsze buty. 

Pov. Paige

Byłam już gotowa, dzięki Chrisowi nie wybrałam najokropniejszej kiecki jaką miałam lub też nie ubrała spodni. Tak, zrobiłabym tak.  Przejrzałam się ostatni raz w lustrze, sukienka idealnie leżała na mojej dosyć umięśnionej sylwetce. Buty dodawały mi nie całe trzy centymetry. Włosy miałam lekko zakręcone, twarz jak zwykle pokryłam mocnym makijażem, kocie oczy i krwista szminka. Perfekt! 

- Jedziemy? - Zapytałam biorąc moją kopertówkę. 

Wsiedliśmy do samochodu bruneta i pojechaliśmy bardzo dobrze znaną mi drogą. Nie raz miałam wrażenie, że mogę iść tymi ulicami z zawiązanymi oczami, a i tak dotrę tam bez żadnego problemu. Wyjazd do Miami było moją najlepszą życiową decyzją jaką do tej pory podjęłam. Gdybym została w Anglii możliwe, że nadal byłabym wyśmiewana, albo zeszła na depresję. Tutaj poznałam ludzi, na których zawsze mogę polegać i nigdy się na nich nie zawiodłam. No i Chris, gdyby nie on pewnie dawno byłabym martwa. 

- Jesteśmy. - Powiedział parkując nieopodal domu Pablo. 

Zapukałam do drzwi, ale nikt nam nie otwierał. Dopiero kiedy Chris zadzwonił dzwonkiem, ktoś raczył nam otworzyć. Tym kimś był Pablo, uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam. On ze śmiechem odwzajemnił gest i wpuścił nas do środka. Tam przywitaliśmy się z całą rodziną, która w dosyć sporej ilości się zjechała.

- Miło nam państwo poznać. - Powiedział Chris do rodziców Pablo. 

- Nam także. - Powiedział starszy mężczyzna. - Paige tak? - Kiwnęłam głową. - Mój syn dużo o Tobie opowiadał. - Katem oka popatrzyłam na swojego szefa. 

- Co takiego? - Zapytałam. 

- Zawsze mówił tak jakbyś była jego rodzoną córką. - Powiedziała starsza pani. - Dlatego chcieliśmy Cię poznać. - Dodała. 

Chciało mi się śmiać. No bo kurde, jacy rodzic chcą poznawać jakąś nastolatkę, która pracuję w klubie nocnym i do tego jest tak nie wychowana. Boże Pablo, coś ty im o mnie nagadał... 

____________

A mówiłam, że będzie dłuższy :p

To już NA SERIO ostatni rozdział na ten weekend. I tak ich za dużo :p 

Jeżeli będę miała czas w następny weekend ( w co wątpię) zrobię mini maraton.. tak 4 rozdziałki :) 

Do końca książki zostało 13 rozdziałów!

Cześć Gwiazdeczki <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro