84. Pedro!
Tydzień później..
Mam dwie godziny na spakowanie się. Marne zastępstwo moich rodziców będą za cztery godziny.
Przypomniałam sobie więcej chwili z Chrisem, z czego cholernie bardzo się cieszę. No i przespaliśmy się. On mnie do tego nie namawiał, po prostu to tak wyszło, ale czy żałuje? Oczywiście, że nie!
- Mała! - Krzyknął.
- Pakuje się! - Odkrzyknęłam
- Dobra! Ja też! - Zaśmiałam się.
Spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, ciuchy oczywiście nie wszystkie, tylko te, które Chris mi proponował, kosmetyki, buty i inne niezbędne mi rzeczy. Chłopak wszystkie walizki zaniósł do samochodu, a ja sprawdzałam jeszcze, czy czegoś nie zapomnieliśmy. Na szczęście nie, więc mogłam zejść na dół. Oczywiście musiałam jeszcze zajść do moich "ulubionych" sąsiadów.
- Em cześć. - Powiedziałam sztucznie miło do Leona.
- Cześć? - Zabrzmiało jak pytanie.
- Są twoi rodzice? - Kiwnął głową i zawołał swoją matkę. - Dzień dobry, mam prośbę do pani.
- Dzień dobry, o co chodzi słoneczko? - Zapytała.
- Mogłaby pani oddać te klucze moim rodzicom?
- Wyjeżdżasz gdzieś? -Zapytała.
- No tak się złożyło, że jadę do lekarza, który ma pomóc mi wszystko sobie przypomnieć, ale to w Nowym Yorku, więc muszę tam na jakiś czas zamieszkać. - Prawie powiedziałam jej prawdę, wyjeżdżam, żeby sobie wszystko przypomnieć prawda?
- O dobrze. - Powiedziała. - No to życzę Ci, żebyś sobie wszystko przypomniała. - Wzięła ode mnie klucze.
- Dziękuje! - Powiedziałam i poszłam w stronę schodów. Nie chciało mi się windą jechać.
- Już? - Zapytał Chris, który stał oparty o swój samochód.
- Tak wszystko załatwione.- Uśmiechnęłam się. - Jedźmy już na lotnisko, proszę.
- Pierw daj mi buziaka. - Wskazał na swoje usta.
Stanęłam na palcach i cmoknęłam go w usta. Oczywiście musiał się nachylić, bo tak bym jeszcze nie sięgnęła.
Podróż do Miami minęła bardzo szybko. Trochę spałam, gadałam ze swoim chłopakiem i spałam. No tak, ja zawsze śpię. Potem pojechaliśmy do jakiegoś domu, który dobrze kojarzyłam. Weszliśmy do niego, tam już czekał na nas Nathan z Caroline. Ona od razu się na mnie rzuciła w skutek czego obie leżałyśmy na podłodze. Zaczęłam się śmiać i po prosiłam ją, żeby ze mnie zeszła, bo jest ciężka. Chłopaki zaczęli się śmiać.
- Charakterek Ci się nie zmienił. - Wystawiła mi język.
Zaczęliśmy im opowiadać co działo się przez ten czas, kiedy jeszcze byliśmy w Salt Lake City. Oni nie przerywając nam słuchali i uśmiechali się. W końcu powiedzieliśmy im o tym, że dużo rzeczy już pamiętam, ale muszę jeszcze "pozwiedzać miasto", żeby wszystko pamiętać.
- To jedziemy na pizze.- Powiedział Nathan. - Twoi przyjaciele dali mi adres, w której często jadaliście. - Kiwnęłam głową.
- Właściwie to co powiedzieli moim znajomym z zewnątrz?
- To, że wróciłaś do Anglii.
- A tym z Anglii? - Uniosłam brew. - W końcu byli wtedy, kiedy zwiałam.
- Nic nie wiedzą. - Kiwnęłam głową.
Pojechaliśmy do pizzerii, którą wydawało mi się, że znam. Wiedziałam, że tu byłam i tu nie chodzi o to, że wiem, bo mi powiedzieli, po prostu tak czułam. Z daleka widziałam chłopaka, który szedł w stronę jakiegoś stolika, weszłam do środka i rzuciłam mu się na szyje.
- Pedro! - Krzyknęłam.
- Paige! - Przytulił mnie. - Dawno Cię nie widziałem. - Powiedział.
- Ja Ciebie też. - Puściłam go. - Wróciłeś tu? -Zapytałam.
- Jestem tu od pięciu dni, za dwa wracam do Włoch. - Kiwnęłam głową. - A gdzie ty się podziewałaś? - Zapytał. - Cami mówiła, że wróciłaś do Anglii.
- No tak, ale w końcu stwierdziłam, że lepiej mi w Miami. - Uśmiechnęłam się.
W tym momencie dołączyli do mnie moi towarzysze. Chris mordował wzrokiem Pedra, który nic nie rozumiejąc patrzył na mnie, a na niego krótko zerkając.
- Ah tak. - Uderzyłam się w czoło. - To jest Pedro, kuzyn Cami, a to Caroline - moja kuzynka, Nathan - chłopak białej i Chris - mój chłopak.
- Miło mi poznać. - Powiedział. - Siadajcie, ja wam zaraz przyniosę karty. - Kiwnęliśmy głowami i usiedliśmy do sześcioosobowego stolika, bo inne były już zajęte.
Po zamówionej pizzy porozmawialiśmy jeszcze z Pedro, Cami i Aronem, którzy przyjechali. Cieszyłam się, że ich widzę, brakowało mi ich. Po wyjściu z pizzerii pojechaliśmy na plaże, siedzieliśmy na piasku i patrzyliśmy na rozbijające się fale o brzeg. Rozmawialiśmy o głupotach i wygłupialiśmy się całkowicie ignorując innych ludzi, którzy byli na plaży.
______________
Jest! Nie wiem czy kolejny się pojawi w ten weekend, mam plany na ten weekend, więc nie wiem jak to wyjdzie.
Cześć Gwiazdeczki <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro