81. Mieliście ze sobą romans?
Siedziałam na historii, na której już usypiam Nic nie umiem i nigdy nie będę umiała. Pisałam cały czas do Chrisa, ale nie odpowiadał, to chyba ma wychowanie fizyczne, albo jest przy odpowiedzi. Kurka! Mam nadzieję, że mnie ten typek nie weźmie.
- Panno Smith, może panienka nam odpowie na to pytanie? - Zapytał nauczyciel.
- E, nie. - Mruknęłam. - Pan zapyta kogo innego.
- Wolałbym jednak, żebyś tu odpowiedziała.
- A ja wolałabym wyjść z tej klasy. - Wzruszyłam ramionami.
- To proszę bardzo, wyjdź.
- Okej. - Schowałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy, po czym udałam się na boisko.
Chłopaki grali w nożną, Chrisowi szło bardzo dobrze co w sumie słyszałam, że trener chwalił. Po skończonej grze podeszłam do Chrisa, wokół którego latało pełno panien.
- Hej Chris! - Uśmiechnęłam się.
- Hej skarbie. - Cmoknął mnie w policzek. - A ty nie powinnaś być na lekcji?- Zapytał.
Powiedziałam mu jak wyglądała cała sytuacja, a on zaczął się śmiać. Boziuu on ma taki piękny rechot.
- Mam propozycje? - Uśmiechnęłam się cwaniacko.- Chodźmy z lekcji.
- A ty nie wiesz, że to tak nie ładnie? - Zapytał.
- Wiem, ale chcę coś zrobić. - Uniósł brew. - Co byś powiedział, jakbym miała czerwone i fioletowe końcówki? I kolczyka w nosie.
- Hm pasowało by to do Ciebie. - Uśmiechnęłam się. - Chodź.
Pov. Nathan
Wróciłem do Miami, jak na razie wszystko jest dobrze. Tylko kurde, nie umiem ukrywać swojej radochy. Chyba nic by się nie stało jakbym powiedział o tym Car? Chyba nie, ale będę musiał ją powstrzymywać, żeby nie wygadała się nikomu. Wyszedłem ze swojego pokoju i poszedłem poszukać swojej dziewczyny. Dalej się ukrywamy, ale to jest coraz cięższe. W końcu będziemy musieli mu powiedzieć.
- O tu jesteś. - Powiedziałem do dziewczyny, która siedziała na kanapie z chłopakami. - Mam sprawę do Ciebie. - Ona kiwnęła głową. - Chodź na spacer. - Ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu.
- O co chodzi? - Zapytała.
- Powiem Ci jak będziemy z dala od tego domu wariatów.
- No jeszcze powiedz, że idziemy w jakieś romantyczne miejsce i mi się oświadczysz.
- Jeszcze nie, ale poczekaj jeszcze trochę. Mam coś innego do powiedzenia.
- Powiedz chociaż o co chodzi.
- O Paige. - Ona od razu się zatrzymała. - Chodź no! - Wziąłem ją na barana, bo wiedziałem, że dalej nie pójdzie. W parku byliśmy po piętnastu minutach. - Nie wiem czy mi uwierzysz, ale pewnie mnie wyśmiejesz, wyzwiesz od dupków i zerwiesz, ale ja Ci to muszę powiedzieć.
- Mieliście ze sobą romans? - Zapytała z szokowana, a ja zacząłem się niekontrolowanie śmiać. - Nie śmiej się cwelu tylko odpowiadaj!
- Nie skarbie! Kocham Ciebie! A ona jest moją przyjaciółką.
- Była, ona nie żyje jakbyś nie pamiętał.
- No właśnie żyje. - Zaśmiała się sarkastycznie. - Jak byliśmy w Salt Lake City to wygnałem rano Chrisa do supermarketu i on ją tam widział. Na początku też mu nie wierzyłem, ale jechał za nią i jakimś typem..- Zaśmiałem się. - Pojechaliśmy pod szkołę, do której uczęszcza i czekaliśmy aż wyjdzie. Uwierz mi, że jak zobaczyłem ją całą i zdrową i wkurwioną, to nie mogłem nic powiedzieć. Zatkało mnie.
- Masz rację nie wierzę Ci. - Westchnąłem, po czym wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Chrisa.
Nathan: Przeszkadzam?
Chris: Nie, właśnie z Paige jesteśmy u fryzjera.
Moja dziewczyna uniosła brew.
Nathan: Pozwoliłem sobie powiedzieć Caro o tym, że młoda żyje, ale ona mi nie wierzy. Mogła by się odezwać?
Chris: Mała, przywitaj się z Nathanem i swoją kuzynką.
Paige: Nie mów do mnie jak do przedszkolaka cwelu.
Car: Dobra wierzę!
Złapała się za głowę.
Car: Matko jedyna ty żyjesz!
Paige: Tak tak, ale nic nie pamiętam.
Chwilę jeszcze pogadaliśmy, a potem wracaliśmy do domu. Caroline była wściekła! Myślałem, że rozszarpie swoich wujów na strzępy. Oby się nie wygadała
___________
Dobraa gwiazdeczki, na samym początku chce powiedzieć, że najbliższe rozdziały zostały napisane za pomocą Dark-Horse22 i aggiia które zasypały mnie pomysłami za co cholernie bardzo dziękuje <3
To ja się biere za pisanie i życzę miłego pisania! <3
Cześć Gwiazdeczki <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro