79. Rozumiem.
Następnego dnia nie poszłam do szkoły, "źle się czułam". Leo się dobijał do mnie, dzwonił pisał, walił w drzwi. Na początku próbowałam to jakoś ignorować, wyciszyłam telefon i włączyłam muzykę na ful, ale kurna on jeszcze głośniej się dobijał. W końcu otworzyłam drzwi.
- Nie idę dzisiaj do szkoły. - Powiedziałam. - Spierdalaj. - Próbowałam zamknąć drzwi, ale mi na to nie pozwolił.
- Jak to nie idziesz? - Zapytał.
- Przeziębiłam się. - Na zawołanie zaczęłam kichać. Kurde. - A teraz z łaski swojej wypierdalaj.- Mruknęłam.
- Paige jak ty się wyrażasz? - Zapytała matka chłopaka.
- To może pani powie swojemu synowi, żeby się ode mnie odpierdolił to przestanę się tak wyrażać. - Mruknęłam. Kobieta tylko pokręciła głową i poszła w stronę windy.- Leo - Powiedziałam spokojnym głosem. - Wypierdalaj, nie mam zamiaru więcej z Tobą użerać.
- A myślisz, że mnie obchodzi twoje zdanie? -Prychnął.
- Nie słyszałeś co do Ciebie powiedziała? - Koło nas znaleźli się Chris i Nathan.
- Nie wpierdalajcie się. - Warknął.
Chris wziął go za szmaty i rzucił o ziemię, Nathan stał nad nimi i się brechtał jak szybko pozwolił się powalić, ja też się śmiałam.
- Jeszcze raz Cię przy niej zobaczę. - Powiedział Chris.- Wszystko okej? - Kiwnęłam głową.
- Wejdziecie? - Kiwnęli głowami.
- Dziwka. -Mruknął na co każdy z nas zatrzymał się w pół kroku.
- Ja się tym zajmę. - Powiedział brunet podchodząc do chłopaka.
- Nie przeszkadzajmy im. - Zaśmiał się Nath i razem z nim weszłam do mieszkania. - Z kim tu mieszkasz? -Zapytał.
- Z rodzicami. - Powiedziałam. - Zrozumiałam, że to nie są naprawdę moi starzy. - Mruknęłam siadając na kanapie. - Róbcie co chcecie ich i tak nie będzie przez czas nieokreślony.
Kilka chwil później do mieszkania wszedł Chris, miał całe dłonie w krwi. Nic nie mówiąc poszedł do kuchni i je obmył.
- Podać Ci apteczkę? -Zapytałam.
- Nie. - Uśmiechnął się. - Nie idziesz do szkoły? - Zaprzeczyłam. - No i bardzo dobrze, będziemy mieli więcej czasu, żeby pogadać. - Uśmiechnęłam się. - Dobra, wczoraj skończyliśmy na tym, że udawaliśmy parę tak?- Kiwnęłam głową.
Opowiadali też, że miałam własnego psycho fana. Tym kimś okazał się być moim przyjacielem, skończył na dnie rzeki w samochodzie. Nie wiedząc czemu zaczęłam się śmiać z tego, chłopaki wymienili się spojrzeniami i dalej mówili. Okazało się, że w końcu ja z Chrisem zaczęliśmy na serio być razem. To wyjaśniało dlaczego powiedział, że za mną tęsknił. Było mnóstwo innych historii, miałam wrażenie, że je znam, że tam byłam, ale nie umiałam sobie tego przypomnieć. Poprosiłam ich, żeby opowiedzieli mi co się stało, że trafiłam do szpitala, brunet od razu zmienił wyraz twarzy, był smutny.
- Powiedzcie mi. - Poprosiłam.
- Obiecaj mi coś. - Kiwnęłam głową. - Dasz mi to później wytłumaczyć.
- Dobrze, ale powiedz co się stało.
- Mieszkaliśmy u mnie, bo mój brat i jego znajomi, których znałaś nie licząc Andrei wprosili się do mnie. Pewnego dnia, Bruno chciał z Tobą pogadać w cztery oczy, więc ja wyszedłem z kuchni. Kiedy skończyłaś akurat ona podeszła do mnie i pocałowała, ty się wkurwiłaś i wybiegłaś z domu. - Mówił cały czas patrząc w ziemie. - Nie wiedziałem w którą stronę pobiegłaś dlatego zostałem w domu i zadzwoniłem po Car i Natha. Namierzyliśmy twój telefon w lasku, przy ruderze, do której Cię kiedyś zabrałem, ale jak tam przyjechaliśmy Ciebie już nie było. Poszłaś do miasta przez ciemne uliczki tam dostałaś w głowę i Vapers Cię zabrali. - Przerwał patrząc na Nathana.
- Przez jakiś czas byłaś w szpitalu, z tego co mówił szef tego gangu. Straciłaś mnóstwo krwi i jak już wyzdrowiałaś zabrali Cię do jednej z ich siedzib. Nie wiemy gdzie Cię trzymali, ale nic Ci się nie działo, dopiero, kiedy ustaliliśmy wymianę zaczęli cię torturować. - Powiedział i popatrzył na mnie. - Stąd te blizny. - Na wymianie zaczęła się jatka, którą my zaczęliśmy, bo rzucił Cię o ścianę i straciłaś przytomność, a twój puls był niewykrywalny.
- Czyli wtedy już myśleliście, że nie żyje? - Zapytałam przerywając mu.
- Tak, Jason znaczy twój ojciec zawiózł Cię do szpitala. Kiedy wszyscy byliśmy w domu dowiedzieliśmy się, że żyjesz, ale jesteś w śpiączce. Minęły dwa miesiące, a powiedzieli nam, że nie żyjesz.
- Rozumiem. - Powiedziałam. - Ale dlaczego to zrobili?
- Nie wiemy. - Powiedział Chris. - Pamiętasz coś z tego? - Zaprzeczyłam kiwając głową.
Po kolejnej godzinie ustaliliśmy, że Nathan wróci do Miami i wymyśli coś, dlaczego Chris nie przyjechał. Od tej pory miał mieszkać ze mną i jakoś próbować mi to wszystko przypomnieć. Zgodziłam się od razu. Teraz dla mnie liczyło się tylko to, żeby wrócić do dawnego życia.
_________
4/5
Kolejny 15/16
Cześć Gwiazdeczki ❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro