Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

65. Mądra dziewczynka.

- Witam ponownie! - Krzyknął wesoły Patrick. - Mam nadzieję, że dzisiejsza rozmowa pójdzie tak samo jak wczoraj. - Siedziałam na tym samym krześle co poprzedniego dnia i patrzyłam na mojego oprawce jak na idiotę. 

- Zobaczymy. - Westchnęłam. 

- Jesteś w gangu? - Zapytał, a ja kiwnęłam głową. 

- Ale nie pełnie tam żadnej funkcji, dołączyłam do niego żeby nauczyć się bronić. 

- Przede mną? - Uśmiechnął się cwanie. 

Kiwnęłam głową, a on zaczął się śmiać. Typowy psychol.. Po co ja mu właściwie mówię to wszystko? I tak mnie zabije, rozczłonkuje, podpali, utopi zrobi to wszystko na raz. 

- Coś Ci się nie udało skarbie. - Przestał się śmiać. 

- Bywa i tak. - Popatrzyłam mu w oczy. 

- Moi ludzie widzieli Cię w towarzystwie Collins'a. Jesteście parą tak. 

- Nie. - Powiedziałam ostro. 

- Ohoho spokojnie mała, jak będziesz tak patrzeć to nie będę mógł spać w nocy. - Masz pecha gościu. - A co powiesz na to? - Ponownie rzucił mi zdjęcia przed nos. Byłam na nich ja i Chris, całowaliśmy się. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie chciałam im pozwolić spłynąć, nie chciałam pokazać mu moich słabości. - Teraz też powiesz, że nie jesteście parą? 

- Tak, powiem. - Powiedziałam nie zmieniając tonu głosu. - To, że się z nim całowałam nie znaczy, że z nim jestem. Całowałam się i tyle, w czym problem? - Warknęłam. 

- Grzeczniej kochanie. - Uderzył mnie w twarz. 

Z wyrzutem popatrzyłem na niego, a on znów się zaśmiał. Co w tym było śmiesznego, co? 

- To może sobie pogadasz ze swoim nie chłopakiem i resztą rodzinki co? - Na wielkim ekranie pojawiły się dobrze znane mi twarze. Blondyn stanął za mną i przyłożył mi nóż do gardła.- Witamy! - Krzyknął. - Kochanie przywitaj się  z rodziną. - Spierdalaj. 

- Paige! - Krzyknęła Caroline. Popatrzyłam na nią i cwanie się uśmiechnęłam. 

- Nie, zielony ufoludek. - Zakpiłam. 

- Nawet, kiedy koleś trzyma Ci nóż przy gardle nie możesz się powstrzymać co? - Zaśmiał się Nathan. 

- Taka ma natura. - Westchnęłam. - Po co trzymasz ten nóż co? Oni i tak nic nie zrobią, nie wiedzą gdzie jesteśmy, ja im nie powiem bo przez całą drogę miałam worek na głowie. A grożenie śmiercią jest bezsensowne, bo i tak mnie zabijesz. - Powiedziałam. 

- Mądra dziewczynka. - Pogłaskał mnie po głowie i zabrał nóż. W duchu odetchnęłam z ulgą. - Ile masz lat kochanie? - Chyba znienawidzę tego określenia. 

- Szesnaście.- Mruknęłam, a on westchnął. 

- Oj Jason, zmarnowałeś życie bardzo młodej dziewczyny. - Zaśmiał się. 

- Czego ty kurwa chcesz? - Zapytał mój ojciec. 

- Oddajcie głowę mojej córki. - Popatrzyłam na niego jak na kosmitę. 

Zebrało mi się na wymioty, kiedy wyobraziłam sobie, jak trzyma w swojej sypialni głowę w lodzie. Boże, co za ohyda! 

- Co wy w ogóle pierdolicie?! - Wrzasnęłam. - Jaka kurwa głowa?! 

- Twoja córka chyba już nabiera sił, przez dwa ostatnie dni była wrakiem człowieka. Spokojnie moi kochani, była w szpitalu, mogła umrzeć. A jak na razie nie jest to potrzebne. 

- KURWA MAĆ! - Usłyszałam dobrze znany mi głos. - ZOSTAW JĄ W SPOKOJU! ODDAMY CI TĄ GŁOWĘ, ALE JEJ MA WŁOS Z GŁOWY NIE SPAŚĆ! - Darł się. 

- Chris, ale z Ciebie idiota. - Mruknęłam. 

- Ha! - Krzyknął. - Co jej zrobiłeś, że tak Cię nie znosi, co Collins?

Pov. Chris

Myślałem, że krew mnie zaleje jak widziałem go tak blisko mojej dziewczyny. Jeszcze ten nóż przy jej szyi, obiecuję, że jak dowiem się gdzie są, dorwę tego gnoja wykastruje, obedrę ze skóry i i rozczłonkuje! 

- Co powiecie na wymianę? - Zapyta. - W tej uliczce, gdzie moi ludzie spotkali naszą malutką Paige. Jutro o północy. 

- Stoi. - Powiedzieli wszyscy. 

- Kurwa, jaka zgodność umysłów. - Powiedziała Paige. 

Ekran zrobił się czarny, a my nie wiedzieliśmy co się stanie teraz z czarnowłosą. Wyszedłem z biura Ricka i ruszyłem do swojego pokoju. Dobrze, że tam miałem worek treningowy i mogłem się wyżyć. 

- Chris. - Zaczął Nathan. - Będzie dobrze, oddadzą nam ją. Wy się pogodzicie i znów będziecie naszymi gołąbeczkami. 

- Nie próbuj mi poprawiać humoru. - Warknąłem. 

___________

Krótki, bo krótki ale jest! Może wieczorem coś wskoczy, ale ręki uciąć nie dam :p 

Cześć Gwiazdeczki <3 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro