Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

64. Mówisz prawdę.

Dedykuje rozdział  Dark-Horse22      _DzieckoSzatana_        LoveWattpad        aggiia    Paulina_Lewandowska     Julka_Kulka_2004      idzzrobdobrypopcorn    


Siedziałam nie wiadomo ile w zamkniętym pokoju. Nie byłam przywiązana, dziwne? Nie, dobrze wiedzieli, że nikomu nic bym nie zrobiła, straciłam za dużo krwi. Najbardziej zdziwiło mnie to, że obudziłam się w szpitalu, kiedy mój stan się poprawił. Ponoć o mały włos nie umarłam, czy cieszę się, że żyje? Chyba nie.. Jedyna osoba, której ufałam w stu procentach oszukała mnie i lizała się ze swoją byłą, ale jeszcze nic straconego.  Oni mnie zabiją, zrobią to najokrutniejszymi sposobami jakie będą znali. 

Gdzie ja właściwie jestem? Kto mnie "gości"?

Z tego co się orientuje jestem w jednej z siedzib Vaper's. W końcu mnie dopadli, poszczęściło im się. Hah! 

- Cześć Paige! - Do środka wszedł mężczyzna, którego na daną chwilę nie umiałam rozpoznać. - Jak się trzymasz? - Zapytał.

- Nie rzygam nie pluje. - Mruknęłam. - A ty co taki milusi co? 

- Nie licząc tego, że mnie kiedyś poturbowałaś to też byłaś miła. 

- Wybacz, zabolało mnie to. - Wzruszyłam ramionami. - Czyli jesteś Henry ta? - Kiwnął głową. 

- Przyniosłem Ci coś do picia. - Powiedział. - Jedzenie dostaniesz jak twoja rozmowa z szefem pójdzie po jego myśli. - Upiłam łyka wody. 

Podniósł mnie z ziemi i zakneblował mi ręce, po czym założył mi jakiś worek na głowę. Nie protestowałam, bo po co? Kręciło mi się w głowie, ledwo co trzymałam się na nogach, to byłby zły pomysł na atakowanie kogokolwiek z tego gangu, nawet Henry, który nie ma kilku palców dałby mi radę bez większego wysiłku. 

- Witam panienkę Harris. - Usłyszałam jak weszliśmy do jakiegoś pokoju. Henry posadził mnie na jakimś krześle i przywiązał liną. 

- Nie jestem Harris. - Powiedziałam. 

- Ściągnij jej ten worek z głowy. - Warknął. 

Zamglonymi oczami popatrzyłam na wysokiego blondyna przede mną. Miał może z trzydzieści ileś lat. Miał pełno tatuaży i kolczyk w brwi. 

- Paige Harris, najmłodsza córka Jason'a Harrisa. Położył przede mną kilka zdjęć gdzie jestem z moim ojcem. - Nieźle zaczynasz, jeśli tak dalej pójdzie umrzesz szybciej niż myślisz. - Mruknął. - Ale jak chcesz, to się zabawmy. - Uśmiechnął się. - To jak się nazywasz? 

Nie opłacało mi się wykręcać.

- Mam na imię Paige, nazwisko to Wood. Urodziłam się w małym miasteczku na samym końcu Anglii, moi rodzice nie żyją od trzech lat. Przeprowadziłam się do Cambridge od razu po pogrzebie, jestem adoptowana. Jeżeli mi pan nie wierzy może to sprawdzić, nikt tych danych nie wymazywał. - On tylko uniósł brew i podszedł do laptopa, po czym zaczął coś wpisywać. 

- Mówisz prawdę. - Mruknął. 

-  Nie mam po co kłamać. - Powiedziałam. 

- Henry zabierz ją do jej pokoju, daj coś do jedzenia. Zasłużyła. - Uśmiechnął się. 

Henry zaprowadził mnie do "pokoju", w którym nie pamiętam ile przesiedziałam. Nudziło mi tam strasznie, a gadać ze ścianą jak na razie nie chciałam, a tym bardziej z kimś z jego gangu. 

- Mam prośbę. - Powiedziałam, ale potem pomyślałam, że jestem skończoną idiotką, żeby prosić byłego więźnia gangu o cokolwiek. - Albo jednak nie mam. 

- Jeśli się zdecydujesz zawołaj kogoś. - Kiwnęłam głową. 

Pov. Chris

Kiedy Max, Rick i Jason dowiedzieli się o tym gdzie jest Paige i dlaczego wyszła gdzieś beze mnie byli wkurwieni. W myślach przepraszałem Paige za wszystko i prosiłem o szybką śmierć. Nie zabili mnie tylko i wyłącznie, bo Nath i Car stanęli w mojej obronie wszystko im tłumacząc. Oni zgodzili się nic nie robić, dopóki nie odnajdziemy czarnowłosej. Mam nadzieję, że zdążymy ją odnaleźć całą i zdrową. 

- Collins! Chodź! - Zawołał mnie szef. - Zobacz. 

Na ekranie była Paige, żyła siedziała sama w jakimś pokoju i patrzyła prosto w kamerę bez jakichkolwiek emocji, oczy skurczyły jej się o więcej niż połowę, wydawała się bladsza. 

- Macie szczęście, że pierwsza rozmowa poszła po mojej myśli. - Powiedział Patrick. - W innym wypadku nie byłoby tak kolorowo. - Zaśmiał się. - Jason, twoja córka jest bardzo inteligenta i wie, że trzeba mówić prawdę. Powiedz, po co Ci to było? Adoptowałeś dziewczynę tylko po to, żeby zginęła? Nie jesteś taki mądry jak myślałem. 

- Wypuść ją, ona nic nie wie. - Powiedział Harris. 

- Tego się dowiem, a jeżeli nie będzie chciała mówić, wyśle wam ją w kawałeczkach.

__________

Niespodzianka maj frend xd

To na serio ostatni na dzisiaj:) 

Liczę na ciekawe komentarze xd

Cześć Gwiazdeczki <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro