Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. ŻMIJA

Następnego dnia ledwo zwlekłam się z łóżka. Tak cholernie nie chciało mi się iść do szkoły, że przez kilka dobrych minut rozmyślałam nad tym, by nie zrobić sobie wagarów. Jednak odrzuciłam ten pomysł, bo w końcu to był mój pierwszy dzień i nie wypadało tak od razu wszystkiego przekreślić. Najbardziej przekonywało mnie to, że w bliższej przyszłości mój brat miał mnie mieć na oku i znając ojca, wyśle go na przeszpiegi w starej, jak i w nowej szkole. Miałam jedynie nadzieję, że Max nie okaże się kablem i jeśli stary dyrektor pokaże mu listę zarzutów i zażaleń, to nie piśnie ani słówka ojcu. Kolejnym problemem była Ruda, w której podkochiwał się mój braciszek. Liczyłam na to, że po tym, jak dała mu kosza, przejrzał na oczy.

Niestety na przygotowanie się miałam mniej czasu i to nie dlatego, że przez jedną trzecią poranka myślałam o niebieskich migdałach, wciąż leżąc w łóżku. Miałam dalej do szkoły o całe dwa kilometry. Teoretycznie nie jest to specjalnie daleko, ale w praktyce droga się przedłuża niemiłosiernie. W ekspresowym tempie załatwiłam wszystkie sprawy w łazience, po czym wróciłam do pokoju, by na tyłek ubrać jakieś łachy. Wybrałam zwyczajne czarne jeansy i różowawy sweterek, który odsłaniał mi lekko brzuch, gdy podnosiłam ręce. Śniadanie zjadłam w biegu, a kawę sobie darowałam. Z lodówki wzięłam napój energetyczny.

Na sam koniec obudziłam moich przyjaciół. Nie byłam delikatna. Zaczęłam się drzeć, że musiałam już wychodzić. Na szczęście Aaron miał dość płytki sen, więc dobudził Janet. Pożegnałam się i niemal wybiegłam z domu, jednocześnie sprawdzając, czy aby na pewno niczego nie zapomniałam. Na szczęście, oprócz telefonu, miałam wszystko, co było mi potrzebne.

W szkole byłam kilka minut przed dzwonkiem. Ulżyło mi, że David nie miał z tym problemu. Nie zdziwiłam się, gdy chłopak również ostrzegł mnie przed wychowawczynią i poradził, bym się nie wychylała, jeśli chciałam przeżyć te półtora roku. Nie skomentowałam tego. Już sobie obiecałam, że jeśli ta kobieta przegnie pałeczkę, to dam Loczkowi pretekst do dyscyplinarki.

― Zapomniałbym ― powiedział spanikowany. ― Obiecałem. ― Podał mi wydrukowaną mapkę szkoły. ― Mam nadzieję, że dzięki niej szybko się tu odnajdziesz. Przez pierwszy tydzień będę Twoim przewodnikiem, więc w razie problemów pytaj.

― Zapamiętam ― powiedziałam z uśmiechem, który odwzajemnił. ― Mam nadzieję, że reszta nauczycieli nie jest taka, jak nasza wychowawczyni ― mruknęłam, ale nie uzyskałam odpowiedzi, bo nauczycielka zaszczyciła nas właśnie swoją obecnością.

Matematyka była moją pierwszą lekcją w tej szkole. Nigdy nie byłam dobra z tego przedmiotu i początkowo złapał mnie lekki stresik, jednakże po dziesięciu minutach zrozumiałam, że nauczycielka nie była jędzą i miała dobre podejście do uczniów. Nie chciałam zapeszać, ale liczyłam na to, że to nie jedyny taki nauczyciel.

― Teraz wychowanie fizyczne. Nie muszę Ci mówić, gdzie są szatnie? ― Uniosłam brew. Blondyn był bardzo miły i nawet dobrze mi się z nim rozmawiało, a to był ogromny plus. Nie wytrzymałabym, jeśli byłby pokroju Alison.

― Znam drogę ― powiedziałam ze śmiechem. ― Spotkamy się na lekcji? ― Kiedy potwierdził, szybko poszłam do swojej szafki, a następnie na zewnątrz, by się trochę przewietrzyć.

Co do Alison, to nie było jej na pierwszej lekcji, z czego się bardzo cieszyłam. Nie chciałam sobie psuć dnia od samego poranka. To było śmieszne, że pozostałe dwie dziewczyny nawet nie patrzyły w moją stronę, a widać było, że skupiały się na lekcji. Z tego, co słyszałam, to Al nigdy nie była dobrym uczniem. Dla niej liczyła się zabawa w nękanie innych.

― Cześć. ― Odwróciłam się, a przede mną stał ten sam chłopak, na którego wpadłam poprzedniego dnia. ― Nie zgubiłaś wczoraj czegoś? ― Wyciągnął z kieszeni mój telefon, który niestety był pęknięty. ― Nadepnąłem go, wybacz.

― Już wcześniej był trochę uszkodzony ― zaśmiałam się, sprawdzając, czy urządzenie działało. Na szczęście tak, ale i tak musiałam sprawić sobie nowy telefon. ― Dzięki. ― Uśmiechnęłam się lekko.

― Jestem Chris. ― Wystawił do mnie rękę, którą uścisnęłam i również się przedstawiłam. ― Jak pierwszy dzień? ― Nim zdążyłam odpowiedzieć, na wysokich szpilach podbiegła do nas Alison, wieszając się na chłopaku. ― Czego? ― Uniósł brew, widocznie nie był zainteresowany jej towarzystwem.

CHRIS

Rano o mały włos nie zapomniałem o telefonie tej czarnowłosej dziewczyny. Chciałem jej go zwrócić i jednocześnie spróbować z nią porozmawiać. Przez pół nocy myślałem o niej. W zasadzie zastanawiało mnie to, dlaczego Ruda tak na nią gadała. Przeszłość to przeszłość. Na jej miejscu zostawiłbym to wszystko za sobą i żył własnym życiem. Alison poznałem na początku roku szkolnego, szybko zaczęła się kręcić blisko mnie i innych chłopaków z drużyny. Po trzech miesiącach każdy z nas miał jej dość, zwłaszcza że pchała się dupą, dosłownie, na każdego. Nikt z nas nie miał do niej szacunku, czego widocznie nie zauważała, bo dawała sobą miotać na lewo i prawo.

Co do nieznajomej, to nie wytrzymałem i sprawdziłem jej telefon. Chciałem znać, chociażby jej imię i nazwisko, ale w żadnej wiadomości nie było jej imienia. Zawsze było „siostrzyczko", „cholero" i tak dalej. Kilka razy jej telefon dzwonił, ale w końcu go wyłączyłem. Nawet jeśli to był ktoś z jej bliskich, to chciałem oddać to urządzenie osobiście.

W szkole nie musiałem długo szukać. Już przed moją pierwszą lekcją ją zauważyłem. Szła w stronę ławki, miałem wrażenie, że całkowicie nie zwracała uwagi na otoczenie. Szybko ją dogoniłem i przywitałem się z nią, niemal od razu oddając urządzenie. Podziękowała mi i na szczęście nie była zła, że rozbiłem jej telefon.

― Paige. ― uścisnęła moją rękę. Nie znałem nikogo o takim imieniu, było inne, może trochę dziwne, ale pasowało do niej.

― Czego? ― warknąłem do Alison, która do nas podeszła. Czarnowłosa spiorunowała ją wzrokiem, widocznie nienawiść była obustronna.

Przez kolejną minutę Alison darła się, że jak mogłem rozmawiać z „taką wywłoką". Pomyślałem, że jedyną wywłoką w tym towarzystwie była właśnie ona. Paige, jak gdyby nic, uśmiechnęła się i słuchała kolejnych wyzwisk na swój temat. Nie znałem ich historii, ale ten konflikt musiał być zacięty.

― Skończyłaś? ― Paige uniosła brew. ― Przemyśl to jeszcze raz, czy aby na pewno chcesz zaczynać ze mną wojnę. Już nie pójdzie ci ze mną tak łatwo. ― mrugnęła i spojrzała na mnie. ― Dzięki jeszcze raz. ― nie czekała na moją odpowiedź, poszła w swoją stronę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro