57. Kuta co?
Marzec
Od tamtej strzelaniny nic specjalnego się nie działo. Nikt z moich przyjaciół nie zginął i chyba ten cały gang dał sobie spokój. Coś mi podpowiada, że to cisza przed burzą, ale to się okaże. Jak na razie to nie narzekam, te dwa miesiące spędziłam na kłótniach z bratem, trenowaniu i tym podobne. W końcu Mattowi udało się nauczyć mnie hackerstwa i tak dalej, nadal nabijam się z tego, jak się wściekał. Teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że moja nie wiedza nie przeszkodzi w jakieś misji.
- Kochanie. - Do pokoju wszedł Chris. - Wstawaj już. - Leniwie zwlekłam się z łóżka, po czym podeszłam do szafy, z której wzięłam przetarte jeansy i czarną koszulkę. Poszłam do łazienki i ubrałam się w wybrane rzeczy. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone, a na twarzy zrobiłam tradycyjny makijaż. Wyszłam z pomieszczenia i zarzuciłam czerwoną bejsbolówkę, po czym poszłam do kuchni, gdzie siedział mój chłopak. - Gotowa? - Kiwnęłam głową.
- Ile ma trwać ten turniej? - Zapytałam.
- Do końca piątej lekcji, ale nie będziemy musieli wracać na pozostałe lekcje. - Kiwnęłam głową. - Jedziemy?- Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego samochodu.
Zapomniałam chyba wspomnieć, że od jakiś dwóch tygodni mieszkam z Chrisem w jego domu. Przez to też kłócę się z Maxem, bo jego zdaniem jestem za młoda, żeby mieszkać sama z chłopakiem, jego zdaniem Chris może to wykorzystać to, że jestem w nim zadurzona. Może i jestem zakochana i mam szesnaście lat, ale znam go na tyle długo, żeby być pewna, że mnie nie skrzywdzi. Chociaż to i tak nie powinno innych obchodzić, bo to, co dzieje się w moim związku to jest tylko i wyłącznie sprawą moją i Chrisa.
- O czym tak myślisz? - Zapytał mój chłopak.
- O tym jaki mój brat jest głupi. - Zaśmiał się.
- Minęły już dwa tygodnie i jeszcze nic Ci nie zrobiłem. - Uśmiechnęłam się.
- Jeszcze tak? - Kiwnął głową. - A masz zamiar coś zrobić.
- Na pewno nic, na co się nie zgodzisz. - Posłał mi pewny uśmiech.
Wysiedliśmy z samochodu i kierowaliśmy się na salę gimnastyczną. Na szczęście większość dała sobie spokój i nie lampią się, oczywiście nie mówię o tych niewyżytych dziwkach. Już drugi raz będę im podawać wodę i takie inne duperele, po które oczywiście będę musiała zapieprzać, ale czego się nie robi, żeby nie siedzieć na lekcjach.
- O jesteście już. - Powiedział uśmiechnięty Luke. - Chris idź do chłopaków, a Paige mi pomoże nosić wszystko na boisko. - Kiwnął głową i poszedł w stronę szatni. - I jak tam Ci idzie w branży? -
Zapytał.
- Chyba całkiem nieźle. - Powiedziałam.
- Wiesz, minęło tyle czasu, a ja dalej nie mogę w to uwierzyć. Masz dopiero szesnaście lat.
- Dobra, nie rób kazań. - Mruknęłam.
Usiadłam na ławce, czekając na chłopaków. Z tego, co się orientuje, będą jeszcze cztery drużyny. Nie wiem, jak oni się z tym wyrobią do końca piątej lekcji, ale też nie chcę wątpić w zdolności trenerów. Kątem oka zauważyłam, że dwóch chłopaków mi się przygląda. Na poprzednim
turnieju ich nie widziałam, pewnie to byli Ci mistrzowie.
- Hej Paige. - Powiedzieli, podchodząc do nas.
- Cześć wam. - Uśmiechnęłam się.
Chris usiadł koło mnie, kładąc mi głowę na ramieniu, a chłopaki zaczęli się śmiać.
- A wy, z czego ryjecie?- Zapytałam.
- Z was debilko. - James wystawił mi język.
- Kutafon. - Powiedziałam.
- Kuta co? - Przekręcił głowę na bok, co wywołało mój szczery śmiech.
- Gówno, jak nie wiesz co.
- Ty mała wredna. - Chciał do mnie podejść i zacząć łaskotać, ale Chris mu nie pozwolił.
- Przestać się dowalać do mojej dziewczyny. - Powiedział. - Moja. - Ścisnął mnie.
- Dobra, wiem przecież. - Uniósł ręce.
- Idioci. - Brunet dał mi kuksańca w bok.
Oni poszli na boisko się rozgrzewać, a ja wyciągnęłam telefon i słuchawki bez przewodowe, z których po chwili dudniła muzyka. Niemal od razu po turnieju mieliśmy jechać po brata Chrisa i jeszcze po czterech jego znajomych. W tym Alex'a. Mam nadzieje, że to nie będzie ktoś, kogo znam. Wieczorem były wyścigi, w których miałam brać udział. Nie mogłam się doczekać. Trochę się bałam, w końcu szanse, że zginę, są ogromne. Na szczęście będę miała przy sobie broń, więc jeśli jakiś koleś we mnie wyceluje, będę miała czym się obronić.
_____________
Udało się jeszcze dzisiaj napisać! Jak fajnie xd
Przypominam o pytaniach do Q&A czas do piątku ( do 14:00)
Cześć Misie <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro