Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

56. Nie mamy tynku.

- Chris. - Uderzyłam go w ramię. - Wstawaj, budzik dzwoni. - Otworzył powoli oczy i popatrzył na mnie. 

- Co kochanie? - Zapytał zachrypniętym głosem. 

- Budzik, wyje, wstawaj.

- Ah, tak już. - Usiadł na łóżku i jak małe dziecko zaczął trzeć oczy. 

Wyłączył to cholerstwo, po czym wziął jakieś ubrania i poszedł do łazienki. Zamknęłam oczy próbując drugi raz zasnąć, chociaż dobrze wiedziałam, że graniczy to z cudem.

- Przynieść Ci coś? - Zapytał wychodząc już ubrany. 

- Nie, dziękuje. - On kiwnął głową. - O której dzisiaj kończysz?

- O 13:00, ale potem mam od razu trening, wiesz kolejny turniej niedługo. 

- Dopiero w marcu. - Powiedziałam.

- To niedługo. - Pogłaskał mnie po włosach.- Miłych snów myszko. - Pocałował mnie lekko w usta i wyszedł z pokoju.

Ta, dzięki kotek. 

Pov. Chris

W szkole byłem za dziesięć ósma. Na parkingu stali moi kumple z klasy, do których podszedłem i przywitałem się. Wszyscy poszliśmy pod nasze szafki. 

- Gdzie Paige? - Zapytał James.

- W domu. - Powiedziałem.

- Chora? - Dopytywał. 

- Coś w tym stylu. - Powiedziałem zamykając swoją szafkę. 

- Może do was wpadniemy? - Popatrzyłem na przyjaciela jak na głupka. 

- Zadzwoń do niej i się zapytaj, ja nie mam nic do powiedzenia. - Zaśmiałem się. 

- To daj telefon, ja nie mam nic na koncie. - Podałem mu urządzenie już z wybranym numerem.- Siema.. No ta.. Koło mnie...Możemy do was wpaść po treningu? ..Tak o.. No proszę...To gitara...Zdrowiej. - Oddał mi telefon. - Zgodziła się. - Wyszczerzył się. 

Lekcje mijały bardzo szybko, każda z nich minęła mi na pisaniu z Nathanem, który szuka czegoś na szefa Vapersów, dokładniej jego słabego punktu, ale jak na razie dobrze to kryje. Chociaż znając zaciętość Nath'a, to za maksymalnie trzy dni będziemy wszystko wiedzieć.  Matt też do mnie pisał, że Paige nic nie kuma z hackerstwa, co doprowadza go do szału. Prosiłem go o wytrwałość i o to, żeby sobie nie powyrywał włosów z głowy. Śmiałem się jak opętany z jego marudzenia, jednocześnie zastanawiając się skąd ten koleś bierze takie teksty. 

- Z czego tak rżysz? - Zapytał Josh wchodząc do szatni. 

- Z niczego.

Wyszedłem na boisko, na trybunach siedziały tapeciary. Zakląłem pod nosem i podszedłem do Luka. 

- Chris, gdzie twoja dziewczyna?- Zapytał. - Nie ma jej cały dzień.

- Postrzelili ją. Siedzi w domu. - Powiedziałem, korzystając z okazji, że chłopaków jeszcze nie było. 

- Gdzie? - Zapytał. 

- W nogę. - Przyszła reszta. - Dwa tygodnie musi chodzić na kulach. -Chłopaki popatrzyli na mnie pytającym wzrokiem. 

- Powiedz jej, że ma już usprawiedliwione. - Kiwnąłem głową. - Dziesięć kółek! - Krzyknął i zaczęliśmy biegać. 

Przez całe dwie godziny te tapeciary gapiły się i wołały nas. Mi się już rzygać chciało na samą myśl, co mają na mordzie i co w niej miały, a co dopiero jakbym miał z nimi pogadać. Chłopakom też to przeszkadzało, mając nadzieję, że ich zapał się osłabi, ale ni chuja! 

- Zaraz jakieś jebnę. - Powiedział James. 

- Będziesz miał tynk na łapie, a co jeżeli zmyć nie będziesz mógł. - Zapytał Nicolas. 

- Jakoś przeżyje. - Pokręciłem głową i wyszedłem z szatni. 

- To, o której będziecie? 

- Powiedziałem Paige, że będziemy od razu po treningu. - Kiwnąłem głową i wrzuciłem torbę do samochodu. 

- Cześć przystojniacy.

- Nie mamy tynku. - Powiedział Jim. - Spierdalać. - One zrobiły duże oczy i zaczęły mrugać. 

- Chris tak? - Jedna nadal próbowała. - Boże jesteś tak słodziutki niczym sam miód. - Zacząłem się śmiać. - Może masz ochotę na kawę. - Oparła się o mój samochód. 

-  Nie. - Powiedziałem. - Mam dziewczynę. - Zmarszczyła czoło. 

- Nie wiem jak możesz się umawiać z taką gówniarą, która nawet Ci nie obciągnie. 

- Odpierdol się, bo mogę zapomnieć, że też należysz do kobiet. - Powiedziałem podnosząc ją za bluzkę. Ona popatrzyła na mnie ze strachem w oczach i prosiła żebym ją puścił. - Nigdy więcej się nie zbliżaj, powiedz to samo swoim przyjaciółkom. - Wsiadłem do samochodu. 

Na miejscu byliśmy po dziesięciu minutach. Nadal byłem wkurwiony, żadna tapeciara nie będzie oceniała mojej dziewczyny, to nie jej sprawa, czy mi obciąga czy nie. To jest tylko i wyłącznie nasza sprawa, niech zajmie się kutasami, które ona trzyma w mordzie. 

- Nigdy nie sądziłem, że tak postąpisz z jakąś dziewczyną. - Powiedział James. 

- Najwidoczniej słabo mnie znasz. - Mruknąłem. 

Weszliśmy do domu, Paige próbowała zejść ze schodów co szło jej bardzo opornie. Pokręciłem głową  nie dowierzając w jej głupotę. Mogła przecież spaść i coś sobie gorszego zrobić. 

- Czy Ciebie do końca popierdoliło? - Zapytałem zanim reszta weszła do środka. 

- Nie przeklinaj. - Upomniała mnie tak jak ja mam to w zwyczaju. 

- Nie denerwuj mnie. - Mruknąłem podchodząc do niej. 

- Poradzę sobie. - Zapewniła. 

- Prędzej spadniesz i skręcisz kark. - Powiedziałem. 

- Rany Paige, co Ci się stało?- Zapytali moim przyjaciele. 

- Mały wypadek. - Powiedziała drapiąc się po głowie.

Wziąłem ją na ręce i przeniosłem na kanapę.

- Nie możesz usiedzieć w jednym miejscu prawda? - Zapytałem, a ona kiwnęła głową. 

Zamówiliśmy pizzę i włączyliśmy jakiś film, chociaż przy tym więcej gadaliśmy niż oglądaliśmy. Chłopaki cały czas wypytywali ją, co się stało, ale szybko ich zbywała. I dobrze, nie muszą wszystkiego wiedzieć, kiedy w końcu odpuścili, już całkowicie skupiliśmy się na filmie. Paige oparła głowę na moim ramieniu łącząc nasze dłonie. Siedzieliśmy tak dobre trzy godziny, potem chłopaki pojechali do swoich domów, zapowiadając się na środę. 

________________

Przypominam o pytaniach do Q&A 

Jutro prawdopodobnie rozdziału nie będzie:) 

Cześć Misie <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro