Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52. Może dlatego, że Cię kocham..

Byłem zły ma Paige, nie powinna nawet myśleć o dołączeniu do gangu, a co dopiero mówić to głośno. Jason też zrobił błąd, że się na to zgodził. Sam dobrze wie, że taka decyzja zmienia wszystko, całe życie przekręca się o sto osiemdziesiąt stopni. Wszystko odwraca się w stronę śmierci, ty i twoi bliscy mogą zginąć, to nie działa tak jak w grach, że za chwilę powrócisz. Masz tylko jedno życie. Nie chce, żeby moja dziewczyna wplątywała się w to wszystko. Nie chce patrzeć na jej ból, kiedy będą ją za coś karać, boję się, że ani ona, ani ja tego nie wytrzymamy.

- Powiesz coś? - Zapytała czarnowłosa.

- To był zły wybór. - Powiedziałem. - Zjebałaś sobie życie.- Dokończyłem.

- Ty jakoś nie wyglądasz jakbyś miał zjebane życie. - Założyła ręce na piersi.

- Czasu cofać nie umiem. - Mruknąłem.

- Jeszcze powiedz, że żałujesz.

- Czego? - Uniosłem brew. - Tego, że dołączyłem? Nie, bo mi zwisa to, czy ktoś mnie zajebie, czy nie. - Wzruszyłem ramionami. - Ale szlag mnie trafia kiedy pomyślę, że ty na to poszłaś! - Uderzyłem w kierownicę.

- Jezu, Chris! - Westchnęła. - Nie będę siedzieć jak ta bezbronna księżniczka, kiedy was wszystkich ten chuj pozabija! - Zaczęła się drzeć. - Nie rozumiem czemu Ci to przeszkadza.

Zatrzymałem się na światłach i popatrzyłem na nią z wyrzutem.

- Może dlatego, że Cię kocham i nie chce, żeby coś Ci się stało? - Nigdy jej tego nie powiedziałem. Chciałem, ale nie w takich okolicznościach, jeszcze męczyła mnie obawa, że mnie wyśmieje. Ale teraz już nie cofnę swoich słów. - Pojedziemy do mnie. - Mruknąłem.

Dziewczyna nie odezwała się ani słowem przez resztę drogi. Ja tym bardziej się nie odzywałem, bo nie miałem zamiaru dalej się z nią przekrzykiwać.

Po wyjściu z samochodu dziewczyna podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.

- Ja Ciebie też głupku. - Pocałowałem ją.

Poszliśmy do mojego pokoju oczywiście mijając moich rodziców i brata, którzy patrzyli na nas zdziwionym wzrokiem. Olałem to i zamknąłem drzwi na cztery spusty.

- Wiem, że jesteś zły. - Zaczęła. - Ale jestem świadoma tego, że to decyzja na całe życie i w każdej chwili mogę zginąć, ale chcę sobie umieć poradzić.

- Za nie przestrzeganie zasad są kary. Nikt nie będzie patrzył czy jesteś spokrewniona z Jason'em i Rick'em.

- W sumie to nie jestem. - Powiedziała. - Jestem adoptowana. - Podrapała się po karku.

- To tym bardziej. - Powiedziałem. - Musisz się nauczyć słuchać innych i być świadoma konsekwencji.

- Okej, dam radę. - Powiedziała. - Tylko mi pomóż. - Uśmiechnąłem się.

****

~ kilka dni później ~

Święta minęły mi całkiem w porządku. Nie liczę tego, że byłem wypytywany co to za dziewczyna, z którą przyszedłem. Moja odpowiedź zawsze była taka sama "Co was to interesuje". Przez osiemnaście lat mieli mnie w dupie, to teraz niech spierdalają.

Chris: Hej kochanie, co robisz?

Paige: Hej, czytam.

Ziewnęła.

Chris: Idziemy do kina?

Paige: Bądź u mnie za pół godziny.

Rozłączyła się

Pov. Paige

Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Od wigilii nie ruszam się z domu, mój ociężały brzuch mi na to nie pozwala. Nigdy się tak nie nażarłam jak na te święta. Wyciągnęłam czarne leginsy, krótki top z napisem "I ❤ HIM" i flanelową koszule w biało szarą kratę. Szybko założyłam na siebie ubrania i poszłam do łazienki. Włosy rozczesałam i zrobiłam małego koczka na czubku głowy, a resztę zostawiłam rozpuszczone. Zakryłam niedoskonałości korektorem, podkreśliłam oczy i wytuszowałam rzęsy, usta pomalowałam blado różową szminką. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i wyszłam z pomieszczenia. Wzięłam portfel i wrzuciłam do małej torebki, kiedy zeszłam na dół akurat Chris podjechał pod dom. Zakluczyłam drzwi i wsiadłam do czarnego Zenvo. Przywitałam się z nim krótko całując, po czym odjechaliśmy w stronę centrum.

- Dawno się nie widzieliśmy. - Powiedział. - Co robiłaś przez te kilka dni? - Zapytał.

- Gniłam na łóżku. - Zaśmiałam się. - A ty skarbie?

- Męczyłem się z rodzinką. - Powiedział. - Dobrze, że zaraz wracamy do Miami. - Położył rękę na moim kolanie.

- Też się cieszę. - Uśmiechnęłam się.

- Będziesz musiała zrobić tatuaż. - Powiedział. - Zieloną kobrę królewską z tyłu pleców. - Kiwnęłam głową i przez resztę drogi nic nie mówiliśmy.

- Co oglądamy? - Zapytałam.

- Komedia, horror? - Popatrzył na mnie.

- Komedia, na horror mnie nie wpuszczą. Jest od osiemnastu. - Mruknęłam niezadowolona.

Film trwał półtorej godziny, przez cały ten czas się śmiałam wywołując większy śmiech bruneta.

- Jesteś niemożliwa. - Powiedział. - Jak można się tyle śmiać.

- Ja mogę! - Znów się zaśmiałam.

Usiedliśmy na ławce przy fontannie przytulając się.

- Kocham Cię myszko. - Pocałował mnie.

- Ja Ciebie też kotku. - Mocniej się do niego przytuliłam. 

____________

Znów nie sprawdzałam 😂 Dopiero jutro wieczorem wracam do domu, więc najbliższy rozdział ( lub dwa)  będę jeszcze nie sprawdzane. 

DZIĘKUJĘ BARDZO ZA DZIESIĘĆ TYSIECY WYŚWIETLEŃ!  ❤

❤❤ KOCHAM WAS ❤❤

Cześć Misie ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro