Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

51. No jest jeszcze jedna opcja..

- Co jest... - Otworzyłam oczy i zobaczyłam bujną czuprynę mojego chłopaka. - Wygodnie Ci? - Zapytałam głaskając go.

- Mhm.. - Mruknął - To idziemy do ciotki? - Popatrzył na mnie.

- Możemy iść. - Lekko się uśmiechnął.

- To masz dwie godziny na ogarnięcie się.

- Która godzina? - Zapytałam.

- Przed dwunastą. - Machnęłam ręką. - No raz, raz - Poklepał mnie po nagiej nodze.

Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do komody, z której wyciągnęłam czarną koronkową bieliznę. Poszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic, po wyjściu z kabiny wzięłam się za włosy, które związałam w warkocze bokserskie i zrobiłam praktycznie identyczny makijaż jak poprzedniego dnia, zmieniłam tylko kolor pomadki na czerwony. Wyszłam z pomieszczenia i popatrzyłam na bruneta roześmianym wzrokiem.

- Nie wiesz, że nie ładnie tak patrzeć? - Zapytałam kręcąc głową.

- To nie paraduj w samej bieliźnie po pokoju.

- Mój pokój! - Wystawiłam mu język.

Zmroził mnie wzrokiem, ze śmiechem podeszłam do szafy i zastanawiałam się co ubrać. Powyciągałam jakieś spodnie i koszulki, ale nadal nie mogłam się zdecydować. Odwróciłam się do chłopaka i założyłam ręce na piersi.

- Przydaj się do czegoś i pomóż mi coś wybrać. - Zaśmiał się i podszedł do mnie. Chwilę patrzył na moje ciuchy, aż w końcu podał mi czarne jeansy i czerwoną koszule.

****

Staliśmy przed drzwiami domu, w którym kiedyś często bywałam. Chris trzymał mnie za rękę i zadzwonił do drzwi. Kilka sekund później otworzyła nam pani Adele, uśmiechnęła się szeroko i wpuściła nas do środka. Ściągnęliśmy buty i ruszyliśmy za kobietą w stronę salonu, który robił jednocześnie za jadalnię. Przywitaliśmy się z jej mężem, a po chwili do pomieszczenia wszedł Alex.

- Siadajcie. - Powiedziała gospodyni.

Ja usiadłam obok swojego chłopak, a obok niego Alex. Na szczęście koło mnie nie było miejsca, żeby usiąść.

- Może pani pomóc? - Zapytałam, a kobieta kiwnęła głową.

- Nie trzeba kochanie. - Uśmiechnęła się.

Cały czas czułam na sobie wzrok mojego byłego przyjaciela, strasznie mnie to irytowało co zauważył Chris, kopnął go pod stołem i zmroził wzrokiem. Ten od razu odwrócił wzrok.

- Gdzie się podziewałaś przez te kilka miesięcy? - Zapytał mężczyzna przerywając ciszę.

- Wyjechałam do Stanów. - Powiedziałam.

- Do Miami tak? - Kiwnęłam głową. - I tam się poznaliście? - Chłopak potwierdził.

- Długo jesteście razem? - Zapytała Adele.

- Ponad miesiąc. - Powiedzieliśmy jednocześnie, po czym zaczęliśmy się cicho śmiać.

Nie wiem jak to działa, ale bardzo często odpowiadamy tak samo. Śmieszna jest ta zgodność umysłów.

- Evelyn też jest w Miami. - Powiedziałam biorąc kawałek zapiekanki do ust. - Jesteśmy w jednej klasie.

- Jakim cudem? - Zapytał Alex.

- Mieszana klasa. - Uniósł brew. - Ta, też nie ogarniam. Loczek jest dziwnym stworzeniem. - Powiedziałam.

- Loczek?

- Dyrektor.- Wyjaśnił Chris.

Atmosfera nie była aż tak napięta jak mi się wcześniej wydawało, wszyscy byli bardzo mili.

- Przepraszam na chwilę. - Odeszłam od stołu i poszłam do innego pomieszczenia, żeby odebrać telefon.

Paige: Tak tato?

Jason: Gdzie jesteś?

Zapytał spanikowany.

Paige: U ciotki Chrisa w domu naprzeciwko.

Jason: Przyjedźcie jak najszybciej do siedziby, mamy problem.

Paige: Jaki problem?

Jason: Powiem wam wszystko jak przyjedziecie.

Rozłączył się.

- Musimy jechać. - Powiedziałam.

- Coś się stało? - Zapytał mój chłopak.

- Nie wiem, musimy jechać. - On przeprosił swoją rodzinę i oboje wyszliśmy poprzednio ubierając buty. Wsiedliśmy do auta - Do siedziby. - Powiedziałam.

Droga minęła nam w milczeniu, dopiero jak weszliśmy do wielkiej Sali, to odezwał się Chris.

- Coś się stało? - Zapytał.

- Tak. - Odwrócił się do wielkiego ekranu. - Dostaliśmy takie zdjęcia. - Na ekranie pojawiły się zdjęcia, na których było zmasakrowane ciało Isaaca. Zatkałam usta dłonią, żeby nie pisnąć. - Na odwrocie napisali, że po kolei będą wybijać naszych ludzi póki Ciebie nie znajdzie Paige.

- Ale czego oni ode mnie chcą?

- Patrick jest psychopatą, nie wiem co sobie ubzdurał w tym jebniętym łbie.

- Wyślij mnie na Antarktydę. Tam mnie za ciula nie znajdzie. - Zaśmiałam się, ale kiedy znów popatrzyłam na ekran od razu przestałam.

- Ta, bardzo dobry pomysł. - Przyznał mój ojciec. - Ale tak nie będzie.

- To może ja do niego pójdę co? Nie chce, żeby więcej moich przyjaciół zginęło.- Powiedziałam.

- Chyba Cię pojebało! - Warknął Chris. - Po moim trupie i dwieście lat później. - Popatrzyłam na niego i głośno westchnęłam.

- No jest jeszcze jedna opcja.. - Powiedziałam - Zostanę członkiem gangu.

- Nie ma mowy. - Powiedzieli równocześnie.

- A to niby czemu? - Zapytałam - Znam już te wszystkie podstawy, ponoć idzie mi dobrze dlatego nie widzę żadnych przeciwwskazań żeby nie dołączyć. Ja rozumiem, że jestem twoją córką i się martwisz, ale umiem o siebie zadbać i na pewno nie będę bezczynnie siedzieć i oglądać jak giną ważne dla mnie osoby.

- Dobra. - Powiedział po dłuższym zastanowieniu. - Ale i tak mają Cię pilnować. - Popatrzył na Chrisa. - Pamiętaj synu, ufam Ci. Nie zawiedź mnie. - On kiwnął głową. - Możecie już wracać do domu.

______________

Bam!!  Mamy jeszcze jeden! 

Szkoda Isaaca :(

Cześć Misie ❤

PS: Znowu nie sprawdzany :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro