Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49. Nawet kurwa tu.

Rano obudziłam się przed dziesiątą, wzięłam do ręki telefon, który wydał z siebie krótki dźwięk. Chris poprosił, żeby popołudniu przyjechała do centrum. Szybko mu odpisałam i zwlekłam się z łóżka. Po szybkim prysznicu ubrałam na siebie ciemne jeansy i koszulę w czarno czerwoną kratę. Na stopy założyłam czarne adidasy. Moje długie, czarne włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko lekko podkręciłam końcówki. Zakryłam niedoskonałości na twarzy i nałożyłam trochę pudru, podkreśliła swoje niebieskie oczy czarną kredką i zrobiłam kreski. Wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta bordową pomadką. Gotowa zeszłam na dół, gdzie siedziała moja siostra i mój ojciec. Przywitałam się z nimi i usiadłam do stołu.

- Jak Ci się żyje w Miami? - Zapytał.

- Bardzo dobrze. - Przyznałam. - Od, kiedy mnie oświecono czym się zajmujecie, jest jeszcze lepiej. - Zaśmiałam się.

- Co masz na myśli? - Zapytała moja siostra.

- No wiesz, jakiś debil chce mnie zabić, mój kumpel przez jakiś czas mnie obserwował i wypisywał jakieś SMS'y z zastrzeżonego i jeszcze chodzę do jednej szkoły z Rudą. - Zaśmiałam się. - No i jeszcze zastrzeliłam jakiś gości. - Wzruszyłam ramionami.

- Co? - Zapytał mój ojciec. - Co się stało z tym twoim kolegą? Co zrobiłaś?

- Nathan i Car się nim zajęli, a zastrzeliłam gości z Dragons, ścigali nas.

- Boże święty. - Mój ojciec złapał się za głowę.

- Ile Cię dręczyły wyrzuty?

- Ani sekundy. - Powiedziałam. - Jakbyśmy my ich nie załatwili, to byłoby po nas.

- Podoba Ci się takie życie? - Kiwnęłam głową. - To dobrze. - Uśmiechnęłam się

Po zjedzonym śniadaniu wróciłam do pokoju, założyłam słuchawki na uszy i usiadłam na dużym parapecie. Wzięłam album ze zdjęciami i zaczęłam go przeglądać. Co chwilę wybuchałam śmiechem, widząc jakie miny strzelałam. Po obejrzeniu albumu popatrzyłam przez okno, zauważyłam, że w domu na przeciwko przygląda mi się jakiś chłopak. Busz brązowych włosów i dość spory wzrost. Alex, to musiał być on. Wcześniej osoba, której ufałam bezgranicznie, dzisiaj nikt. Wzięłam telefon do ręki i popatrzyłam na godzinę, zdjęłam słuchawki i zeszłam na dół.

- Tato! - Krzyknęłam. - O tu jesteś. - Powiedziałam wchodząc do kuchni.

- Coś się stało? - Zapytał.

- Gdzie jest mój ścigacz?

- W garażu. - Kiwnęłam głową. - Gdzie jedziesz?

- Spotkać się z Chrisem. - Powiedziałam.

- Uważaj na siebie.

Wróciłam do pokoju, wzięłam swój plecak, do którego schowałam telefon i portfel, po czym poszłam do garażu. Wskoczyłam na maszynę i założyłam kask. Wyjechałam z piskiem opon mijając Alex'a i jakiegoś innego chłopaka, którego nie zdążyłam rozpoznać. W centrum byłam po dziesięciu minutach, Chris stał oparty o ścianę i trzymał w ręce kask. Zsiadłam z motocykla i podeszłam do niego.

- Hej. - Przywitałam się.

- Co tam myszko. - Pocałował mnie.

Poszliśmy do maka, bo Chris jak zawsze był głodny.

- Patrz kto idzie w naszą stronę. - Powiedziałam, a chłopak się odwrócił.

- Nawet kurwa tu.

Zaśmiałam się i pogłaskałam go po policzku, Eve widząc nas posłała mi wściekłe spojrzenie i poszła w swoją stronę. Chris, tylko się zaśmiał i wrócił do jedzenia swojego burgera. Później zaczęliśmy łazić po sklepach, czego ja nie znoszę.

- Nie wiedziałam, że lubisz chodzić po sklepach. - Mruknęłam.

- Muszę kupić coś kuzynowi. - Powiedział. - Zawsze coś sobie kupujemy na święta.

- A co on lubi? - Zapytałam.

- Jeździć na desce, BMX'ie - Zaczął wymieniać.

- Może kup mu deskę, albo coś.

- BMX'a? - Kiwnęłam głową.

Poszliśmy do odpowiedniego sklepu i wybraliśmy czarnego BMX'a z niebieskimi dodatkami. Chris poprosił, żeby przechowali go, a on później po niego przyjedzie. Ja też coś pokupowałam tacie i rodzeństwu, jednak mi się wszystko zmieściło do plecaka. Po jakiś trzech godzinach pojechaliśmy do domów naszych rodziców. Mieliśmy się jeszcze spotkać wieczorem, ale Chris chciał jeszcze zobaczyć się z kuzynem. Po powrocie do domu, Alan zaczął za mną łazić, jak ten wierny cień.

- Czego chcesz? - Zapytałam wkładając plecak do szafy.

- Pogadać. - Usiadł na moim łóżku. - Jak się poznałaś z Chrisem?

- Wpadliśmy na siebie. - Mruknęłam. - Przy tym zgubiłam telefon, a następnego dnia mi go oddał w szkole. Kumasz? - Kiwnął głową.

- W ogóle, to chciałem Cię przeprosić za to, że Ci dokuczałem. - Machnęłam ręką. - Serio, zachowywałem się głupi dzieciak, a ty mi nic nie zrobiłaś.

- Wyluzuj, było minęło. Nie ma co rozpamiętywać. - Wzruszyłam ramionami.

On się tylko uśmiechnął i mnie przytulił, zaczęłam się śmiać, bo to było bardziej komiczne niż mogłoby się wydawać. On tylko pokręcił głową i poszedł do pokoju Jane. Ja za to poszłam zrobić sobie kawę, po czym wróciłam do siebie biorąc jakąś książkę. Usiadłam na parapecie. Po upływie trzydziestu kilku minut mój telefon wydał z siebie krótki dźwięk, znów dostałam SMS'a od Chrisa. Kazał mi popatrzeć przez okno, tak zrobiłam. Chris machał mi z domu na przeciwko, otworzyłam szeroko usta i mu lekko odmachałam. On zaczął się śmiać, zapewne widząc moją minę, obok niego stanął Alex, który był tak samo jak ja zdziwiony. 

____________

Dzisiaj już nie będzie rozdziału i nie wiem czy do soboty uda mi się coś napisać. Jadę do babci gdzie nie mam internetu, plus muszę się zajmować kuzynem. Ale mimo wszystko postaram się coś wrzucić:) 

Cześć MiSIE <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro