49. Nawet kurwa tu.
Rano obudziłam się przed dziesiątą, wzięłam do ręki telefon, który wydał z siebie krótki dźwięk. Chris poprosił, żeby popołudniu przyjechała do centrum. Szybko mu odpisałam i zwlekłam się z łóżka. Po szybkim prysznicu ubrałam na siebie ciemne jeansy i koszulę w czarno czerwoną kratę. Na stopy założyłam czarne adidasy. Moje długie, czarne włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko lekko podkręciłam końcówki. Zakryłam niedoskonałości na twarzy i nałożyłam trochę pudru, podkreśliła swoje niebieskie oczy czarną kredką i zrobiłam kreski. Wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta bordową pomadką. Gotowa zeszłam na dół, gdzie siedziała moja siostra i mój ojciec. Przywitałam się z nimi i usiadłam do stołu.
- Jak Ci się żyje w Miami? - Zapytał.
- Bardzo dobrze. - Przyznałam. - Od, kiedy mnie oświecono czym się zajmujecie, jest jeszcze lepiej. - Zaśmiałam się.
- Co masz na myśli? - Zapytała moja siostra.
- No wiesz, jakiś debil chce mnie zabić, mój kumpel przez jakiś czas mnie obserwował i wypisywał jakieś SMS'y z zastrzeżonego i jeszcze chodzę do jednej szkoły z Rudą. - Zaśmiałam się. - No i jeszcze zastrzeliłam jakiś gości. - Wzruszyłam ramionami.
- Co? - Zapytał mój ojciec. - Co się stało z tym twoim kolegą? Co zrobiłaś?
- Nathan i Car się nim zajęli, a zastrzeliłam gości z Dragons, ścigali nas.
- Boże święty. - Mój ojciec złapał się za głowę.
- Ile Cię dręczyły wyrzuty?
- Ani sekundy. - Powiedziałam. - Jakbyśmy my ich nie załatwili, to byłoby po nas.
- Podoba Ci się takie życie? - Kiwnęłam głową. - To dobrze. - Uśmiechnęłam się
Po zjedzonym śniadaniu wróciłam do pokoju, założyłam słuchawki na uszy i usiadłam na dużym parapecie. Wzięłam album ze zdjęciami i zaczęłam go przeglądać. Co chwilę wybuchałam śmiechem, widząc jakie miny strzelałam. Po obejrzeniu albumu popatrzyłam przez okno, zauważyłam, że w domu na przeciwko przygląda mi się jakiś chłopak. Busz brązowych włosów i dość spory wzrost. Alex, to musiał być on. Wcześniej osoba, której ufałam bezgranicznie, dzisiaj nikt. Wzięłam telefon do ręki i popatrzyłam na godzinę, zdjęłam słuchawki i zeszłam na dół.
- Tato! - Krzyknęłam. - O tu jesteś. - Powiedziałam wchodząc do kuchni.
- Coś się stało? - Zapytał.
- Gdzie jest mój ścigacz?
- W garażu. - Kiwnęłam głową. - Gdzie jedziesz?
- Spotkać się z Chrisem. - Powiedziałam.
- Uważaj na siebie.
Wróciłam do pokoju, wzięłam swój plecak, do którego schowałam telefon i portfel, po czym poszłam do garażu. Wskoczyłam na maszynę i założyłam kask. Wyjechałam z piskiem opon mijając Alex'a i jakiegoś innego chłopaka, którego nie zdążyłam rozpoznać. W centrum byłam po dziesięciu minutach, Chris stał oparty o ścianę i trzymał w ręce kask. Zsiadłam z motocykla i podeszłam do niego.
- Hej. - Przywitałam się.
- Co tam myszko. - Pocałował mnie.
Poszliśmy do maka, bo Chris jak zawsze był głodny.
- Patrz kto idzie w naszą stronę. - Powiedziałam, a chłopak się odwrócił.
- Nawet kurwa tu.
Zaśmiałam się i pogłaskałam go po policzku, Eve widząc nas posłała mi wściekłe spojrzenie i poszła w swoją stronę. Chris, tylko się zaśmiał i wrócił do jedzenia swojego burgera. Później zaczęliśmy łazić po sklepach, czego ja nie znoszę.
- Nie wiedziałam, że lubisz chodzić po sklepach. - Mruknęłam.
- Muszę kupić coś kuzynowi. - Powiedział. - Zawsze coś sobie kupujemy na święta.
- A co on lubi? - Zapytałam.
- Jeździć na desce, BMX'ie - Zaczął wymieniać.
- Może kup mu deskę, albo coś.
- BMX'a? - Kiwnęłam głową.
Poszliśmy do odpowiedniego sklepu i wybraliśmy czarnego BMX'a z niebieskimi dodatkami. Chris poprosił, żeby przechowali go, a on później po niego przyjedzie. Ja też coś pokupowałam tacie i rodzeństwu, jednak mi się wszystko zmieściło do plecaka. Po jakiś trzech godzinach pojechaliśmy do domów naszych rodziców. Mieliśmy się jeszcze spotkać wieczorem, ale Chris chciał jeszcze zobaczyć się z kuzynem. Po powrocie do domu, Alan zaczął za mną łazić, jak ten wierny cień.
- Czego chcesz? - Zapytałam wkładając plecak do szafy.
- Pogadać. - Usiadł na moim łóżku. - Jak się poznałaś z Chrisem?
- Wpadliśmy na siebie. - Mruknęłam. - Przy tym zgubiłam telefon, a następnego dnia mi go oddał w szkole. Kumasz? - Kiwnął głową.
- W ogóle, to chciałem Cię przeprosić za to, że Ci dokuczałem. - Machnęłam ręką. - Serio, zachowywałem się głupi dzieciak, a ty mi nic nie zrobiłaś.
- Wyluzuj, było minęło. Nie ma co rozpamiętywać. - Wzruszyłam ramionami.
On się tylko uśmiechnął i mnie przytulił, zaczęłam się śmiać, bo to było bardziej komiczne niż mogłoby się wydawać. On tylko pokręcił głową i poszedł do pokoju Jane. Ja za to poszłam zrobić sobie kawę, po czym wróciłam do siebie biorąc jakąś książkę. Usiadłam na parapecie. Po upływie trzydziestu kilku minut mój telefon wydał z siebie krótki dźwięk, znów dostałam SMS'a od Chrisa. Kazał mi popatrzeć przez okno, tak zrobiłam. Chris machał mi z domu na przeciwko, otworzyłam szeroko usta i mu lekko odmachałam. On zaczął się śmiać, zapewne widząc moją minę, obok niego stanął Alex, który był tak samo jak ja zdziwiony.
____________
Dzisiaj już nie będzie rozdziału i nie wiem czy do soboty uda mi się coś napisać. Jadę do babci gdzie nie mam internetu, plus muszę się zajmować kuzynem. Ale mimo wszystko postaram się coś wrzucić:)
Cześć MiSIE <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro