Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43. Wyrósł mi kaktus na głowie?

Jak się obudziłam, od razu zaczęłam zastanawiać się nad słowami białowłosej. Może i ma rację? Może coś do niego czuje? A może to tylko przyjaźń? Nie wiem. Przez tą rozmowę z nią mam makabryczny mętlik w głowie. Chris jest.. właśnie jaki jest? Słodki? Miły? Cholernie przystojny? Idealny?

Wszystko się zgadza. Tylko ja nie dorównuje mu nawet w jednym procencie! Nawet nie wiem czemu się ze mną przyjaźni, a co dopiero gadać o związku! Nie mówię, że bym się nie cieszyła. Cholernie bym się cieszyła, ale to nie jest możliwe, za wysoka liga jak dla mnie.

Ale chyba, na pewno Car ma rację. Bujam się w nim, ale nie chce tego pokazać.

Zajebiście! Wpadłam!

Starając się nie myśleć o tym, poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic, ogarnąć twarz i włosy. Moje długie czarne włosy, które nawiasem mówiąc trzeba znowu pofarbować, zostawiłam rozpuszczone, a na czubku głowy zrobiłam maleńkiego koczka. Makijaż zrobiłam taki jak zawsze do szkoły. Przeszłam do garderoby i ubrałam się w szare leginsy i ciut za dużą czarną bluzę z adidasa. Na nogi założyłam trampki w moro.

Wzięłam swoje rzeczy i zeszłam na dół. Była tam tylko Car, która jak zawsze wyglądała rewelacyjnie. Jej długie białe włosy pofalowała i zostawiła rozpuszczone. Mocno podkreśliła swoje oczy, które tym razem były granatowe, usta pomalowała bladoróżową szminką. Ubrała się w szary top, który trochę na niej wisiał, ale i tak bardzo ładnie się prezentował, na nogach miała czarne skórzane spodnie, a na nogach zwyczajne szare trampki. Przywitałam się z nią i zrobiłam sobie kawę. Kilka chwil później przyszedł Chris, ten jak zawsze miał znakomicie ułożone włosy, a ubrany był w czarną koszulkę i jasne jeansy, a jego nadgarstek zdobiło kilka gumowych bransoletek.

Uśmiechnął się do mnie i poszedł do garażu. Ja dokończyłam kawę i poszłam w tym samym kierunku.

- Ja przyjadę na trzecią lekcje! - Krzyknęła za mną białowłosa.

- Dobra! - Odkrzyknęłam.

Po wejściu do dużego pomieszczenia od razu poszłam w stronę czarnego Zenvo, ale Chris powiedział, że dzisiaj możemy jechać ścigaczami. Ucieszyłam się i wsiadłam na zieloną kawasaki, a on na czarną. Założyliśmy kaski i z piskiem opon pojechaliśmy w stronę szkoły. Zaczęliśmy się ścigać nie zwracając uwagi na innych ludzi, samochody czy inne jednoślady. Na miejscu byliśmy pięć minut później.

- Wygrałam! - Powiedziałam śmiejąc się. - Słabias! - Wystawiłam język.

- Grabisz sobie krasnalu. - Powiedział zbliżając się do mnie.

Zaczęłam się bardziej śmiać widząc jego starania o bycie poważnym, on korzystając z okazji przyrzucił mnie przez plecy i klepnął w tyłek.

- Debil! - Powiedziałam bijąc go po plecach. - Postaw mnie na ziemie!

- Zapomnij myszko. - Zaśmiał się.

- Proszę Chris. - Powiedziałam najsłodziej jak potrafiłam.

On jak prosiłam postawił mnie na ziemie, ale nie odsunął się ode mnie. Patrzył mi oczy i uśmiechał się.

- Co? - Zapytałam.

- Po moim treningu jedziemy na shake'a. - Powiedział. - Potraktuj to jako zaproszenie na randkę. - Mrugnął do mnie okiem, a ja się zaczęłam śmiać.

- Okej. - Nachylił się i złożył niewielki pocałunek na moich ustach.

- Ej gołąbeczki! - Krzyknął James.

- Cześć James. - Przywitaliśmy się.

- Dzisiaj nie ma treningu. Luke musi gdzieś jechać. - Brunet kiwnął głową i biorąc mnie za rękę ruszyliśmy w stronę wejścia do budynku.

Nadal wkurzało mnie to, że każdy się na nas gapi. To nie powinno im się już znudzić?

- Idę do szafki. -Powiedziałam i odeszłam od grupki chłopaków.

O moją szafkę stał oparty Will, w myślach wyklinałam wszystko co piękne mając nadzieję, że jakimś cudem on zniknie.

- Możesz się odsunąć? - Zapytałam.

- A co będę z tego miał? - Uśmiechnął się cwaniacko.

- A co masz z tego, że tu stoisz? - Uniosłam brew.

On wzruszył ramionami i odsunął się. Nie rozumiem o co temu kolesiowi chodzi. Co Ruda i blondyna wynajęły go, żeby mnie wkurwiać, czy co? Tylko problem tkwi w tym, że moje wkurwienie równa się, połamany nos i obita morda, ale jak chcą się tak bawić to proszę bardzo.

- Wyrósł mi kaktus na głowie? - Popatrzył na mnie jak na debilkę. - To po jaką cholerę się gapisz?

Nie czekając na jego odpowiedź poszłam w stronę klasy, w której miała zacząć się pierwsza lekcja. Oparłam się o ścianę i czekałam aż pani od chemii ruszy szybciej swoje wielkie dupsko.

****

Po skończonych lekcjach pojechaliśmy do centrum na tego shake'a, cały czas się wygłupialiśmy i śmialiśmy z byle czego. Niektórzy ludzie, znaczy większość patrzyła na nas jak na debili, ale czy to złe, że lubimy się śmiać?

- Właściwie ile miałaś chłopaków? - Uniosłam brew. - Oprócz mnie. - Poruszał brwiami.

- Jednego, a ty ile lasek miałeś?- Zaczął się śmiać.

- Tych takich na serio to jedną. - Powiedział. - Jeszcze zanim wyjechałem z Cambridge. - Wzruszył ramionami.

Kiwnęłam głową i popatrzyłam na fontannę, w wokół której biegały dzieciaki.

- Tęsknisz za nim? - Parsknęłam śmiechem.

- Nie. - Powiedziałam z ponurą miną. - A ty?

- Nie. - Zaśmiał się. - Zdradziła mnie z moim bratem.- Zerknęłam na niego.

- Lepsze to niż ośmieszenie przed całą szkołą. - Napiłam się, a widząc jego zdezorientowane spojrzenie kontynuowałam. - Ruda chodziła do tej samej szkoły co ja i zaczęła się kręcić koło tego dupka i reszty moich znajomych, aż w końcu przed całą szkołą mnie ośmieszyli. - Wzruszyłam ramionami. - Teraz jak go spotkam, strzelę mu prosto między oczy. - Chris się zaśmiał.

- Z mojej strony Ci to nie grozi. - Uśmiechnął się. - Wiesz co? Chodź, przejedziemy się gdzieś. 

_______________

5/7

Kolejny o 19:00 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro