41. Nie oddychaj.
Wysiedliśmy z samochodu i tak jak zwykle w tle spojrzeń uczniów poszliśmy do budynku. Coraz bardziej zaczynało mnie to denerwować. Rozumiem, że na początku to był dla niektórych szok i tak dalej, no ale po dwóch tygodniach nadal robić to samo? Błagam was! Fajnie jest tak się wozić z kapitanem szkolnej drużyny, ale chyba tylko dla tych, którzy lubią być w centrum uwagi. Ja nie lubię, wolałabym zostać zwyczajną dziewczyną, która nie rzuca się w oczy. Ale nie! Musiałam napatoczyć się do Miami, wpaść na Chrisa, Rudą i to całe cholerstwo. Oczywiście nikogo nie winie, bo kto mógł wiedzieć? Ja wróżbitą Maciejem nie jestem.
- Ej, ty. - Jakiś chłopak, którego nigdy nie widziałam poklepał mnie w ramię.
Uniosłam brew czekając na to co powie. On jedyne mi się przyjrzał i cwaniacko uśmiechnął.
- O co Ci chodzi? - Zapytałam.
- Mi? O nic. - Zaśmiał się krótko. - Przyglądam się.
- Właśnie zauważyłam. - Prychnęłam i wyminęłam go.
Poszłam w stronę Chrisa, który rozmawiał o czymś z James'em. Przywitałam się z nim przytulasem, co zdarzało się coraz częściej. Mówili coś o treningach, które miały się zacząć, a później o jakimś turnieju piłkarskim.
- Poczekasz na mnie? - Zapytał obejmując mnie.
- A mam wybór? - Zapytała ze śmiechem, a on kiwnął głową. - Właśnie.
- Może chcesz nam podawać wodę na turnieju i chodzić po nasze zachcianki. - Uniosłam brew. - Lepiej ty niż jakiś śmierdzący kujon lub dziwka. - Zaczęliśmy się śmiać.
- Nie będę musiała siedzieć na lekcjach? - Kiwnęli głowami. - Mogę, ale uprzedzam, że nie przyniosę żadnej dziwki na plecach. - Znów się zaśmialiśmy.
- To my pogadamy z Luke'm. - Kiwnęłam głową.
- Uśmiech. - Powiedział Josh i zrobił nam zdjęcie.
- Kurwa mać! A po chuja lampę włączałeś!? - Wydarłam się.
- Nie przeklinaj. - Szturchnął mnie Chris.
- Nie oddychaj. - Wziął głęboki wdech. - Dobra, bo się udusisz. - Powiedziałam klepiąc go po policzku.
Zadzwonił dzwonek i każde z nas poszło do swoich klas. Ja miałam włoski, więc nie bardzo się śpieszyłam, pani Bruno i tak mi nic nie zrobi, bo za bardzo mnie lubi i w sumie mogłaby mi zadać jakieś z dwadzieścia tysięcy kartek z zadaniami z języka, ale i tak zrobiłabym to bez problemowo i z uśmiechem na twarzy.
Zauważyłam blond kurwę i tego chłopaka, którego nigdy nie widziałam. Ta próbowała się do niego dobrać, a jemu to chyba odpowiadało.
- Na lekcje gówniaro. - Powiedziała oschle.
- Idź się pieprzyć kurwo. - Uśmiechnęłam się i weszłam do klasy. - Ciao! - Przywitałam się z nauczycielką.
- Czemu się spóźniłaś? - Zapytała nauczycielka.
- Pomyliłam drogi. - Zaśmiałam się.
- Tak, tak. - Przewróciła oczami. - Siadaj póki mam dobry humor.
- Pani zawsze ma dobry humor. - Cała klasa się zaśmiała.
****
Na każdej lekcji musiałam gawędzić z nauczycielami, bo chłopcy się obrazili chyba na dobre. Nie moja wina, że ten kartofel chce mnie zajebać, a Chris mnie ma pilnować i nie mogę odpowiedzieć za to, że go lubię, ale tak serio, serio. Muszę chyba sama przed sobą przyznać, że troszkę się w nim zauroczyłam. Jest inny niż pozostali mimo, że jest tą wielką gwiazdą drużyny piłkarskiej i chyba najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. Jest sobą i przed nikim nie udaje.
Za to chyba najbardziej go lubię.
Kocham, lubię, kocham, czy lubię? A chuj z tym!
Wracając do tych nauczycieli. Na dwóch lekcjach udało mi się mądrze dyskutować na jakiś tam temat i dostałam dwie piątki, a na ostatniej dostałam zestaw wesołego ucznia, jedynkę, uwagę i naganę. Rzuciłam kredą w nauczyciela od historii i powiedziałam:" JEBIE MNIE CO BYŁO CHUJ WIE ILE LAT TEMU." Zwykła uwagę z pewnością by wystarczyła..
- Uważaj! - Krzyknął James, a ja złapałam piłkę, która leciała w moją stronę.
- A myślałam, że mnie lubisz. - Zaczęłam się śmiać.
- No właśnie, to z sympatii. - Powiedział James i pobiegł grać.
Z plecaka Chrisa wyciągnęłam słuchawki, które przyczepiłam do swojego telefonu i włączyłam na losowe odtwarzanie. Włączyło się David Guetta ft. Justin Bieber - 2U. Zaczęłam cicho nucić piosenkę, która szybko przypadła mi do gustu. Przypomniało mi się co miał zrobić Nathan, napisałam do niego.
Do: Kasztaniak!
Już to zrobiłeś?
Od: Kasztaniak!
Tak, leży na dnie:)
Po chwili przyszedł kolejny SMS
Tak właściwie to gdzie was wywiało?
Do: Kasztaniak!
Chris ma trening.
Od: Kasztaniak!
A ty tak bezczelnie gapisz się na nich?! No nie ładnie..
Do: Kasztaniak!
Ta, raczej staram się nie dostać piłką -,- Ratuj ;c
Od: Kasztaniak!
Przeżyjesz :* Widzimy się w domu krasnalu :p
Westchnęłam i patrzyłam jak chłopaki grają. Chris też popatrzył w moją stronę i pomachał, odpowiedziałam tym samym. Kątem oka widziałam, że ktoś się do mnie dosiadł, ale nie zwracałam uwagi. Bo, po co? Jak mogę się bezczelnie gapić na mojego niby chłopaka i jego kumpli? Mogę, to korzystam.
- Ej ty. - Popatrzyłam na kolesia spod byka.
- Ej ty. Czego? - Zdjęłam jedną słuchawkę.
- Jestem Will. - Podał mi rękę i posłał zapewne jeden ze swoich rozbrajających uśmiechów. Zignorowałam to.
- To fajnie masz. - Powiedziałam wkładając do ucha malutki przedmiot.
Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony jakbym była pierwszą, która go zignorowała. Nie miałam ochoty z nikim się zapoznawać, a zwłaszcza z takim leszczem jak on. Kolejny typ, który myśli, że może wszystko. Debil..
Luke zwołał wszystkich i chwilę coś pogadał, czego kompletnie nie słyszałam. Po tym wszyscy zaczęli iść w moją stronę. Odetchnęłam z ulgą, że nie musiałam dużej siedzieć koło tego Willa czy jak on miał.
- Moje słuchawki. - Powiedział Chris.
- Brawo za spostrzegawczość Sherlocku. - Rzuciłam nimi w niego.
- W końcu powiedziałaś zdanie bez przekleństwa. - Zaczął się śmiać i wziął mnie za rękę.
- Ej wy już jedziecie? - Zapytał Josh.
- Ta, w końcu! - Powiedziałam.
- No nie gadaj, że Ci się widoki nie podobały. - Napiął swojego bicka.
- Nie napinaj tak, bo Ci ten balon pęknie. - Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Ej Chris. - Zawołał James. - Pamiętasz Willa co nie? - On kiwnął głową. - Wrócił do szkoły i też będzie grał w turnieju. - On tylko uniósł kciuk do góry.
- No stary! Z kumplem się nie przywitasz? - Podszedł do nas.
Czemu ten Will?
A nie jakiś inny?
Oni przybili piątki, chwilę pogadali i kiedy mieliśmy iść do samochodu. Zatrzymał nas.
- Możesz mnie podwieźć? - Zapytał.
- Spoko, siedzisz z tyłu. - Powiedział.
Poszliśmy do samochodu, Chris schował torbę do bagażnika i podszedł do mnie, wysłałam mu złe spojrzenie. On chyba zrozumiał, że ten jego koleś nie przypadł mi do gustu, dlatego tylko się uśmiechnął i schylił się, żeby mnie pocałować.
- Spokojnie, też za nim nie przepadam. - Szepnął, kiedy się ode mnie odsuwał.
Podwieźliśmy go do centrum i wróciliśmy do domu. Caro i Nath opowiedzieli nam co zrobili z Arthurem, a potem poszłam do swojego pokoju, z którego nie wychodziłam do końca dnia.
__________________
3/ 7
Może uda mi się tyle napisać:p
A w mediach Nathan :p
1140 słów!
Cześć Misie <3
kolejny o 16:30!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro