Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41. Nie oddychaj.

Wysiedliśmy z samochodu i tak jak zwykle w tle spojrzeń uczniów poszliśmy do budynku. Coraz bardziej zaczynało mnie to denerwować. Rozumiem, że na początku to był dla niektórych szok i tak dalej, no ale po dwóch tygodniach nadal robić to samo? Błagam was! Fajnie jest tak się wozić z kapitanem szkolnej drużyny, ale chyba tylko dla tych, którzy lubią być w centrum uwagi. Ja nie lubię, wolałabym zostać zwyczajną dziewczyną, która nie rzuca się w oczy. Ale nie! Musiałam napatoczyć się do Miami, wpaść na Chrisa, Rudą i to całe cholerstwo. Oczywiście nikogo nie winie, bo kto mógł wiedzieć? Ja wróżbitą Maciejem nie jestem.

- Ej, ty. - Jakiś chłopak, którego nigdy nie widziałam poklepał mnie w ramię.

Uniosłam brew czekając na to co powie. On jedyne mi się przyjrzał i cwaniacko uśmiechnął.

- O co Ci chodzi? - Zapytałam.

- Mi? O nic. - Zaśmiał się krótko. - Przyglądam się.

- Właśnie zauważyłam. - Prychnęłam i wyminęłam go.

Poszłam w stronę Chrisa, który rozmawiał o czymś z James'em. Przywitałam się z nim przytulasem, co zdarzało się coraz częściej. Mówili coś o treningach, które miały się zacząć, a później o jakimś turnieju piłkarskim.

- Poczekasz na mnie? - Zapytał obejmując mnie.

- A mam wybór? - Zapytała ze śmiechem, a on kiwnął głową. - Właśnie.

- Może chcesz nam podawać wodę na turnieju i chodzić po nasze zachcianki. - Uniosłam brew. - Lepiej ty niż jakiś śmierdzący kujon lub dziwka. - Zaczęliśmy się śmiać.

- Nie będę musiała siedzieć na lekcjach? - Kiwnęli głowami. - Mogę, ale uprzedzam, że nie przyniosę żadnej dziwki na plecach. - Znów się zaśmialiśmy.

- To my pogadamy z Luke'm. - Kiwnęłam głową.

- Uśmiech. - Powiedział Josh i zrobił nam zdjęcie.

- Kurwa mać! A po chuja lampę włączałeś!? - Wydarłam się.

- Nie przeklinaj. - Szturchnął mnie Chris.

- Nie oddychaj. - Wziął głęboki wdech. - Dobra, bo się udusisz. - Powiedziałam klepiąc go po policzku.

Zadzwonił dzwonek i każde z nas poszło do swoich klas. Ja miałam włoski, więc nie bardzo się śpieszyłam, pani Bruno i tak mi nic nie zrobi, bo za bardzo mnie lubi i w sumie mogłaby mi zadać jakieś z dwadzieścia tysięcy kartek z zadaniami z języka, ale i tak zrobiłabym to bez problemowo i z uśmiechem na twarzy.

Zauważyłam blond kurwę i tego chłopaka, którego nigdy nie widziałam. Ta próbowała się do niego dobrać, a jemu to chyba odpowiadało.

- Na lekcje gówniaro. - Powiedziała oschle.

- Idź się pieprzyć kurwo. - Uśmiechnęłam się i weszłam do klasy. - Ciao! - Przywitałam się z nauczycielką.

- Czemu się spóźniłaś? - Zapytała nauczycielka.

- Pomyliłam drogi. - Zaśmiałam się.

- Tak, tak. - Przewróciła oczami. - Siadaj póki mam dobry humor.

- Pani zawsze ma dobry humor. - Cała klasa się zaśmiała.

****

Na każdej lekcji musiałam gawędzić z nauczycielami, bo chłopcy się obrazili chyba na dobre. Nie moja wina, że ten kartofel chce mnie zajebać, a Chris mnie ma pilnować i nie mogę odpowiedzieć za to, że go lubię, ale tak serio, serio. Muszę chyba sama przed sobą przyznać, że troszkę się w nim zauroczyłam. Jest inny niż pozostali mimo, że jest tą wielką gwiazdą drużyny piłkarskiej i chyba najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. Jest sobą i przed nikim nie udaje.

Za to chyba najbardziej go lubię.

Kocham, lubię, kocham, czy lubię? A chuj z tym!

Wracając do tych nauczycieli. Na dwóch lekcjach udało mi się mądrze dyskutować na jakiś tam temat i dostałam dwie piątki, a na ostatniej dostałam zestaw wesołego ucznia, jedynkę, uwagę i naganę. Rzuciłam kredą w nauczyciela od historii i powiedziałam:" JEBIE MNIE CO BYŁO CHUJ WIE ILE LAT TEMU." Zwykła uwagę z pewnością by wystarczyła..

- Uważaj! - Krzyknął James, a ja złapałam piłkę, która leciała w moją stronę.

- A myślałam, że mnie lubisz. - Zaczęłam się śmiać.

- No właśnie, to z sympatii. - Powiedział James i pobiegł grać.

Z plecaka Chrisa wyciągnęłam słuchawki, które przyczepiłam do swojego telefonu i włączyłam na losowe odtwarzanie. Włączyło się David Guetta ft. Justin Bieber - 2U. Zaczęłam cicho nucić piosenkę, która szybko przypadła mi do gustu. Przypomniało mi się co miał zrobić Nathan, napisałam do niego.

Do: Kasztaniak!

Już to zrobiłeś?

Od: Kasztaniak!

Tak, leży na dnie:)

Po chwili przyszedł kolejny SMS

Tak właściwie to gdzie was wywiało?

Do: Kasztaniak!

Chris ma trening.

Od: Kasztaniak!

A ty tak bezczelnie gapisz się na nich?! No nie ładnie..

Do: Kasztaniak!

Ta, raczej staram się nie dostać piłką -,- Ratuj ;c

Od: Kasztaniak!

Przeżyjesz :* Widzimy się w domu krasnalu :p

Westchnęłam i patrzyłam jak chłopaki grają. Chris też popatrzył w moją stronę i pomachał, odpowiedziałam tym samym. Kątem oka widziałam, że ktoś się do mnie dosiadł, ale nie zwracałam uwagi. Bo, po co? Jak mogę się bezczelnie gapić na mojego niby chłopaka i jego kumpli? Mogę, to korzystam.

- Ej ty. - Popatrzyłam na kolesia spod byka.

- Ej ty. Czego? - Zdjęłam jedną słuchawkę.

- Jestem Will. - Podał mi rękę i posłał zapewne jeden ze swoich rozbrajających uśmiechów. Zignorowałam to.

- To fajnie masz. - Powiedziałam wkładając do ucha malutki przedmiot.

Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony jakbym była pierwszą, która go zignorowała. Nie miałam ochoty z nikim się zapoznawać, a zwłaszcza z takim leszczem jak on. Kolejny typ, który myśli, że może wszystko. Debil..

Luke zwołał wszystkich i chwilę coś pogadał, czego kompletnie nie słyszałam. Po tym wszyscy zaczęli iść w moją stronę. Odetchnęłam z ulgą, że nie musiałam dużej siedzieć koło tego Willa czy jak on miał.

- Moje słuchawki. - Powiedział Chris.

- Brawo za spostrzegawczość Sherlocku. - Rzuciłam nimi w niego.

- W końcu powiedziałaś zdanie bez przekleństwa. - Zaczął się śmiać i wziął mnie za rękę.

- Ej wy już jedziecie? - Zapytał Josh.

- Ta, w końcu! - Powiedziałam.

- No nie gadaj, że Ci się widoki nie podobały. - Napiął swojego bicka.

- Nie napinaj tak, bo Ci ten balon pęknie. - Wszyscy zaczęli się śmiać.

- Ej Chris. - Zawołał James. - Pamiętasz Willa co nie? - On kiwnął głową. - Wrócił do szkoły i też będzie grał w turnieju. - On tylko uniósł kciuk do góry.

- No stary! Z kumplem się nie przywitasz? - Podszedł do nas.

Czemu ten Will?

A nie jakiś inny?

Oni przybili piątki, chwilę pogadali i kiedy mieliśmy iść do samochodu. Zatrzymał nas.

- Możesz mnie podwieźć? - Zapytał.

- Spoko, siedzisz z tyłu. - Powiedział.

Poszliśmy do samochodu, Chris schował torbę do bagażnika i podszedł do mnie, wysłałam mu złe spojrzenie. On chyba zrozumiał, że ten jego koleś nie przypadł mi do gustu, dlatego tylko się uśmiechnął i schylił się, żeby mnie pocałować.

- Spokojnie, też za nim nie przepadam. - Szepnął, kiedy się ode mnie odsuwał.

Podwieźliśmy go do centrum i wróciliśmy do domu. Caro i Nath opowiedzieli nam co zrobili z Arthurem, a potem poszłam do swojego pokoju, z którego nie wychodziłam do końca dnia. 

__________________

3/ 7

Może uda mi się tyle napisać:p 

A w mediach Nathan :p 

1140 słów!

Cześć Misie <3

kolejny  o 16:30!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro