37. Jakim kurwa klubie!?
Popatrzyłam na Chrisa, który wpatrywał się w tą kartkę ze wściekłością w oczach jakiej nigdy u niego nie wiedziałam. Położyłam mu rękę na ramieniu, a wtedy spojrzał na mnie.
- Musisz powiedzieć swojemu bratu. - Powiedział.
- Matt miał zlokalizować numer, ale nie wiem, czy mu się to udało.
- Zadzwonimy do niego jak twój brat przyjedzie. - Kiwnęłam głową. - Nie martw się. Nie pozwolę, żeby ktoś Ci coś zrobił. - Przytulił mnie.
- Ej świrki? Wszystko w porządku? - Zapytał James.
- Ta, jest okej. - Powiedział Chris, biorąc mnie za rękę.
Wszystkie przerwy siedziałam z Chrisem i jego kumplami. Czułam się strasznie dziwnie siedząc z nimi, nie odzywałam się, co nie było podobne do mnie. Jednak nie siedziałam obojętnie, kiedy jakaś laska podchodziła do Chrisa i coś zaczęła pieprzyć, że jaki to on boski przystojny i w ogóle do schrupania. Śmiać mi się chciało, bo widziałam, że on nie był żadną z nich zainteresowany. Reszta śmiała się z tego jak mordowałam ich wzrokiem i groziłam rzucenia w nich doniczką lub włożeniem do kosza na śmieci.
Chłopaki ode mnie z klasy całkowicie przestali się do mnie odzywać. Szkoda, bo polubiłam ich, ale nie będę ich błagać o to, żeby paplali do mnie i broń Boże o wybaczenie. Nie mam za co ich przepraszać, jeśli obrazili się za to, że spędzam przerwy z elitą to moją problem.
- Wszystko dobrze? - Chris położył swoją głowę na moim ramieniu. - Nic nie mówisz od pierwszej przerwy.
- Tak, wszystko gra.
Czy skłamałam? Nie, było wszystko dobrze, ale cały czas zastanawiało mnie, kim jest ten typ. Czy go znam? Jak tak, to ile czasu? Jakie mamy stosunki? I czy to tylko nie durny pomysł Evelyn? Czemu jej pomysł? A bo ja wiem?! Ona jest do wszystkiego zdolna, a widząc to jak ślini się widząc Chrisa, to tym bardziej.
- Ej, nie martw się. Dowiemy się kto to. - Pocałował mnie w czoło. - Została jeszcze jedna lekcja. - Kiwnęłam głową.
Ostatni miałam w-f, kiedy zadzwonił dzwonek od razu poszliśmy na salę gimnastyczną, po czym rozeszliśmy się do odpowiednich szatni. Przebrałam się w luźne siwe dresy i czarną bokserkę, a włosy związałam w kucyka. Kiedy wyszłam z szatni dziewczyny z mojej jak i pozostałych klas dokładnie mi się przyglądały. Zdziwiło mnie to, że każda z nich była przebrana, nadal wyglądały jak kurwy, ale tego chyba zmienić się nie da. Chwilę później chłopaki wybiegli z szatni i od razu poszli się rozgrzewać.
Ja i one też, ale dopiero jak przyszedł loczek. Biegaliśmy dziesięć kółek, a potem trenowaliśmy samoobronę, kilka prostych chwytów, uników i takich innych dupereli. Dziewczyny miały trenować z chłopakami, więc ja byłam z Chrisem mimo, że reszta leciała do niego jak ćmy do światła. Śmiać mi się chciało, jak widziałam jak nie umieją sobie poradzić. Może i jestem wredna i tak dalej, ale jak można nie wiedzieć jak kogoś uderzyć?! W tamtej chwili nie dziwiłam się, że blondyna nie umiała się obronić.
- Ja pierdolę! - Krzyknął James.
- James! - Upomniał go Luke.
- No sorry bardzo, ale ona nawet gardy nie umie trzymać! - Krzyknął czym rozbawił nas i trenera. Reszta chłopaków miała podobny problem. - Rozumiem, że jest laską, ale to nawet pies by załapał!
- Musimy z nimi trenować? - Zapytał Josh.
- No nie przeginajcie! - Przewrócił oczami. - Chris jakoś nie narzeka.
- Wie Pan ile razy ona je pobiła?! - Wskazał na te najbardziej natrętne. - Dzisiaj prawie jedną do kosza na śmieci wcisnęła! - Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Ta, słyszałem. - Powiedział cicho śmiejąc się. - Dobra, zmiany będą co kilka minut.
Kiedy Luke powiedział, że można iść się przebrać, każdy od razu pobiegł w tamtą stronę. Szybko przebrałam się i wyszłam na sale, gdzie czekałam na Chrisa. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie wyklinała Rudej i blond suki.
- Wy serio jesteście takie tępe! - Krzyknął Chris. - Chodź skarbie. - Powiedział biorąc mnie za rękę.
- Skarbie? - Powiedziałam śmiejąc się. - Wkręciłeś się.
- A ty się powtarzasz. - Zaczęliśmy się śmiać.
Wsiedliśmy do samochodu mojego brata i pierwsze co powiedział, a raczej zapytał to, to jak długo jesteśmy razem. Zaczęłam się śmiać, a brunet mu wytłumaczył jak to się zaczęło.
- Jesteście pojebani. - Powiedział.
- Max?
- Hm?
- Właściwie to jaką ty role pełnisz w gangu? W końcu jesteś tym całym producentem czy czymś tam.
- Sprawdzam inne gangi. - Uniosłam brew. - No jako producent jeżdżę po stanach i nie licząc tych muzycznych spraw sprawdzam inne gangi.
- Okej, kminie. - Powiedziałam rozsiadając się na tylnych siedzeniach.
Weszliśmy do jego domu i razem z Chrisem opowiedzieliśmy mu co działo się, kiedy go nie było. Max był wkurzony i kazał od razu dzwonić do Matt'a. Na szczęście udało mu się zlokalizować ten numer i wysłał chłopaków, żeby po tego kogoś pojechali. Ja z wielką ulgą, ale też ciekawością usiadłam na kanapie.
- Mówiłem, ze będzie dobrze. - Powiedział brunet czochrając mnie po włosach.
- Nie tykaj. - Powiedziałam z poważną miną. - Będę mogła normalnie wrócić do klubu. - Powiedziałam za nim zorientowałam się, że Max o niczym nie wie.
- Co?! - Zapytał z powagą.
- Y.. - Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Paige!
- Tak mam na imię. - Uśmiechnęłam się drapiąc w kark.
- Mów do cholery! - Krzyknął, a ja westchnęłam.
- Pracuje w klubie. - Powiedziałam.
- Jakim kurwa klubie!? - Zaczął wrzeszczeć. - Co tam robisz?!
- Jestem barmanką. - Powiedziałam.
- Wiedziałeś o tym? - Zapytał. - Oczywiście, ze tak! W końcu miałeś ją pilnować! Dlaczego do chuja jej stamtąd nie zabrałeś!?
- Max! Daj mu spokój! Prosiłam go o to!
Mój brat chodził z jakieś piętnaście minut po pokoju i wyklinał wszystko co piękne.
- Już tam nie wrócisz. - Powiedział ostro. - I nawet nie próbuj ze mną dyskutować!
_________________________
Huhuhuhu no to Max już wie gdzie pracuje jego siostra.
No to zgadywać kto może być tym kolesiem! ;p
Cześć Misie <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro