Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36. Chris!

Minęło półtora tygodnia, od kiedy chorowałam. Wysiedziałam się w domu za wszystkie czasy i mówiąc szczerze wole chodzić do szkoły, obić jakieś plastikowe mordy i mieć co robić. Nie rozumiem tych co siedzieliby całymi dniami w chacie i tylko zamulali przed komputerem czy TV. Oczywiście rozumiem, że są osoby, które nie lubią przebywać na dworze i wśród ludzi. Ale można przecież inaczej spędzać czas poza domem. Wyjść na spacer z psem lub samemu, pobiegać. Ja na szczęście nie będę musiała siedzieć już w czterech ścianach i wyczekiwać na Chrisa aż wróci ze szkoły. Jeśli mam być szczera to zbliżyliśmy się do siebie, któregoś dnia zaczęliśmy rozmawiać o naszej przeszłości. Nie mówiłam za dużo, nie chciałam robić z siebie jakiegoś kozła ofiarnego, tym bardziej, kiedy on wyznał, że w domu zawsze był pomijany, nikt nie zwracał na niego uwagi. Liczył się tylko jego o rok młodszy brat, w moim wieku wyjechał tutaj i zaczął nowe życie, a jego rodzina nadal ma go głęboko w dupie. Widać, że strasznie go to boli, ale ma teraz nową rodzinę, którą nie zamieni na żadną inną. W tamtej chwili pierwszy raz popatrzyłam na niego z innej strony. Od dnia, kiedy na niego wpadłam brałam go za wesołego chłopczyka, który ma co chce, ale teraz jest dla mnie chłopakiem, który mimo wielu rozczarowań cieszy się z tego co ma i nie skreśla nikogo od razu, tak jak zrobiła to jego rodzina. A co ja mu powiedziałam? O wypadku rodziców, o mojej przygodzie z Rudą pomijając resztę "przyjaciół" i dlaczego sama tu wyjechałam. Trochę głupio mi było, że nie powiedziałam mu całej prawdy, a on tak bez problemu powiedział o wszystkim. Dlaczego? Boję się, że mnie wyśmieje, ale czy mam do tego podstawy? Nie. Jest moim przyjacielem i chyba jedyną osobą w tym domu wariatów, któremu ufam na dziewięćdziesiąt dziewięć procent. Ten jeden procent to obawa przed stratą tego wszystkiego, przywykłam do tych wszystkich "pieszczotliwych" przezwisk i wygłupiania się na każdym kroku. Nawet do klejenia się z nim w szkole, przy moich znajomych, czy na durnym mieście, kiedy jakieś barany się lampią i gadają coś do siebie. Nie umiałabym teraz przestać tego robić.

- Idziesz trollu? - Zapytał brunet, który bez pukania wszedł do mojego pokoju.

- Daj mi jeszcze chwile. - Powiedziałam i poszłam do garderoby.

Stanęłam przed wielkim lustrem dokładnie przyglądając swojemu odbiciu. Miałam na sobie bordowe biodrówki, białą koszulę, którą miałam schowaną w spodniach, a na nogach czarne botki. Włosy miałam rozpuszczone i lekko podkręcone, na twarzy miałam tylko korektor, na rzęsach tusz, a na ustach śniado różowy błyszczyk. Zarzuciłam swój plecak na jedno ramię, po czym wyszłam z pomieszczenia.

- Idziemy! - Powiedziałam.

- Ładnie wyglądasz. - Zarumieniłam się.

- Dziękuje, ty też. - Uśmiechnęłam się.

- Wiem. - Ta jego skromność.

Przywitałam się z chłopakami na dole i wyszłam razem z brunetem z domu. Nathan miał nas dzisiaj zawieźć, bo potem po nas przyjedzie Max, który już wrócił . Szatyn stał oparty o swój samochód i kończył palić papierosa. Ja pierdziele jak to można brać do ust!?

- Śmierdzisz. - Powiedziałam poważnie. - Żadna dziewczyna nie będzie Cię chciała.

- Już z samego rana chcesz rozpętać wojnę?! - Powiedział mierząc mnie wzrokiem.

- No przepraszam bardzo! - Założyłam ręce na piersi. - Jaka laska chciałaby lizać się z popielniczką?

- Twoja kuzynka. - Mruknął i wsiadł do samochodu.

- Przelizałeś się z Caro?! -Zapytałam wsiadając do samochodu.

- Żeby to raz. - Powiedział dumny. - Collins wsiadaj, albo idziesz na pieszo. - Brunet wsiadł na miejsce pasażera. - A teraz słuchać, bo nie będę dwa razy powtarzał. Ja i Car, jesteśmy razem.

Zatkało mnie! Centralnie! Nie wiedziałam co miałam wykrztusić. Mrugałam tylko szeroko otwartymi oczami i palcem wskazywałam na niego jakby to wszystko wyjaśniało.

- Ale wy też powinniście mi coś powiedzieć.

- Co takiego? - Zapytał brunet, który nie był w ogóle zdziwiony tym, co przed chwilą powiedział jego przyjaciel.

- No nie ukrywajcie. - Powiedział śmiejąc się pod nosem. - Widziałem was ostatnio na mieście, jak szliście w ślinę. - Był tym wszystkim bardzo rozbawiony, a ja po raz kolejny nie umiałam nic powiedzieć. - Długo ze sobą jesteście? - Zapytał parkując przed szkołą.

- Nie jesteśmy razem.- Powiedział rozbawiony chłopak.

- Tak, a mi czołg pod okiem zapierdala. - Śmiał się. - Od?

- Udajemy, jasne? - Powiedział wysiadając z samochodu.

- Jasne jest to, że sami siebie oszukujecie. - Powiedział kręcąc głową. - A ty krasnalu wysiadasz? - Powiedział.

- Ale, jak? - Powiedziałam powoli.

- Dobra, mała dosyć tych pytań. Wypad z mojego samochodu, bo Cię kopnę.

- Chodź skrzacie. - Brunet wziął mnie za rękę i wtedy wysiadłam z czarnej BMW

Szatyn odjechał, a ja nadal stałam z otwartymi oczami i wskazywałam na coś palcem.

- Co? - Pytałam.

Chris zaczął się śmiać, a ja nadal stałam jak osłupiała. Dopiero, kiedy ta blond suka i jej ruda kurwa do nas podeszli i zaczęły się srać, dopiero się ocknęłam.

- Wypierdalać. - Warknęłam. - Chcecie mieć jeszcze całe te plastikowe buźki?

Chyba w tym wszystkim najśmieszniejsze było to, że obie miały z jakieś metr siedemdziesiąt, a ja byłam sporo niższa. Ale to one się bały, nie ja.

I jak tu się nie śmiać?!

- Szmata. - Mruknęły.

- Zamknąć mordy, bo wam tapeta odpadnie. - Powiedział Chris. - Chodź mała. - Wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę budynku.

- Ale jak?! Od kiedy?! Jakim w ogóle cudem oni są razem? - Cały czas pytałam. - Przecież oni.. Uh! - Brunet znów się zaśmiał.

- Już dawno coś ze sobą kręcili. - Powiedział. - Ale lepiej dla nich, zwłaszcza dla niego, żebyś przy swoim wujku tego nie mówiła.

- A co się wtedy stanie?

- Rozjebie mu łeb. - Powiedział tak, żebym tylko ja go słyszała.

- Oj, to będę cicho.

Poszliśmy do swoich szafek, było już po dzwonku, a ja musiałam lecieć na czwarte piętro, bo pan od historii mnie zajebie. Dosłownie! Kiedy otwierałam szafkę wypadła jakaś karteczka. Po przeczytaniu tego serce zaczęło mi bić trzy razy szybciej. Nie zdążyłabym już pójść do Chrisa, dlatego szybko zamykając szafkę pobiegłam na odpowiednie piętro. Weszłam trzy minuty po nich i musiałam iść do odpowiedzi. Nie mogłam się w ogóle skupić, myślałam cały czas o tym co było na niej napisane. Z tego wszystkiego dostałam jedynkę, której nie mogę poprawić. Usiadłam do ławki nie zwracając uwagi na nic. Całe czterdzieści minut przesiedziałam jak na szpilkach kompletnie niczego nie słuchając. Kiedy zadzwonił dzwonek od razu wybiegłam z klasy szukając bruneta.

- Chris! - Krzyknęłam podbiegając do niego i reszty chłopaków.

- Coś się stało? - Zapytał, a ja go kawałek odciągnęłam.

Podałam mu karteczkę, a on czytając to wkurzył się.

- Gdzie to znalazłaś? - Zapytał.

- Było w mojej szafce. - Powiedziałam.

"Dawno Cię nie widziałem, czemu ranisz moje serduszko kochanie? Dlaczego nie odpisujesz mi na SMS'y? Powiedz temu swojemu kochasiowi, że ja w końcu zajmę jego miejsce i to ze mną będziesz się całować na mieście.

~ Twój.."

Cały czas chodziły mi po głowie te słowa. Może to nie było coś strasznego, ale chodzi o to, że ten koleś cały czas za mną chodzi. Wie co robię i z kim jestem. Nawet przestałam myśleć, że to jakiś koleś z Vapers'ów. 

_________________________

Nomka na koniec :) 

Dziękuje za nominacje Dark-Horse22!!

1. 15 

2.  Z watt jest ich bardzo wielu, ale nie mogę nie oznaczyć  Vera__18 puddin_lil_monster Vquiet a poza nim to Kasie West 

3. Lubię nomki ^^

4. Nie miałam okazji. 

5.  Chris i Nathan  Kamil Michał 

6. krata 

Nie nominuje:) 

Pa Misie <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro