Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33. Mała zaraza!

Następnego dnia obudziłam się z okropnym bólem głowy i gardła. Patrzyłam przez dobre dziesięć minut w sufit, po czym próbowałam wstać. Zakręciło mi się w głowie i żeby ustać musiałam złapać się ściany. Trzymając się tak różnych rzeczy dotarłam jakoś do łazienki, włosy rozczesałam i związałam w wysokiego kucyka. Korektorem zakryłam niedoskonałości i wory pod oczami. Wytuszowałam rzęsy, a usta pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem o zapachu arbuza. Przeszłam do garderoby i ubrałam krótkie czarne spodenki i perłowy sweterek. Na stopy ubrałam czarne stópki i czerwone trampki. Wzięłam plecak i poszłam na dół.

- Hej wam. - Powiedziałam bardzo zachrypniętym głosem. - Jest coś na ból głowy i gardła? - Zapytałam Chrisa, który robił kawę.

- Chyba wykrakałaś z tym pochorowaniem się.- Powiedział podając mi tabletkę i kubek z czymś co nie ładnie pachniało.

- Co to jest? - Wskazałam na kubek.

- Na ból głowy. Wypij szybko.

Wypiłam to jednym duszkiem i wzięłam tabletkę na gardło. Położyłam głowę na stół i czekałam aż ból choć trochę ustąpi.

- Może zostań w domu. - Powiedział kładąc rękę na moim ramieniu.

- Dam radę. - Powiedziałam gwałtownie podnosząc głową, co było bardzo złym pomysłem. Złapałam się za nią i zaczęłam kląć pod nosem.

- A jej co? - Zapytał Nathan wchodząc do kuchni.

- Chora. - Nathan odskoczył jak poparzony, patrzyłam na niego jak na idiotę.

- Nie zaraź mnie ty mała zarazo! - Wziął krzesło uniemożliwiając mi podejście do niego.

- Debil. - Prychnęłam.

- Mała zaraza! - Wystawił mi język.

Dziesięć minut później wysiadaliśmy z samochodu. Nadal miałam lekkie zawroty głowy, ale nic sobie z tego nie robiłam. Chris złapał mnie za rękę i ciągnąc mnie za sobą poszliśmy w stronę budynku. Ludzie nadal na nas patrzyli, no ja nie wiem co jest takiego dziwnego w tym wszystkim. Gdyby te paczałki wiedziały, że nie jesteśmy na serio razem to nadal żyłabym w cieniu wielkich gwiazd szkolnych. Ale oczywiście trzeba udawać, bo ta głupia kurwa była na urodzinach mojego kumpla!

- Idę do swojej szafki. - Powiedziałam nadal zachrypniętym głosem.

- Poczekaj, pójdę z Tobą. - Poszliśmy pierw do jego szafki, skąd wyciągnął potrzebne książki i schował plecak.

- Cześć wam. - Przyszli jego kumple.

- Siema. - Przybili piątkę, a ja tylko machnęłam ręką.

Poszliśmy w stronę, w której ja miałam swoją szafkę, a że akurat był tłum, a ja ze swoim niskim wzrostem nie chciałam się przeciskać, to czekałam aż suną swoje dupska. Wcześniej zawsze darłam mordę jak wiedźma, ale teraz ledwo co mówiłam.

- Który numer? - Zapytał brunet.

- Czterysta pięć. - Chłopak wziął mój kluczyk i patrząc na przyczepiony plan wyciągnął odpowiednie książki. Podał mi je, a ja mu plecak, który schował do szafki.

- Dziękuje. - Uśmiechnęłam się.

Mieliśmy koło siebie lekcje, więc poszliśmy w tamtą stronę. Już z daleka widziałam tą blondynę, która mnie wkurwiała i Rudą, której szczerze nienawidzę. Minęliśmy je i usiedliśmy na ławce, na której siedzieli chłopaki z mojej klasy. Oni chyba jako jedyni nie wierzyli, że "jesteśmy razem", a tym bardziej nie widzieli tej sceny wczoraj, co mogło ich w tym upewnić.

Położyłam głowę na jego ramieniu, a on mnie do siebie przyciągnął. Śmiać mi się chciało z ich min, a zwłaszcza z złowrogich spojrzeń wcześniej wspomnianych dziwek.

- Zarazisz się. - Mruknęłam do niego.

- To będziemy w domu siedzieć. - Uśmiechnął się.

- Gdzie Car? - Zapytałam po chwili ciszy.

- Ma pewną sprawę do załatwienia. - Kiwnęłam głową.

Nie całe dziesięć sekund później przyszli nauczyciele, a my rozeszliśmy się do klas. Ja miałam teraz włoski, a chłopak historię. Usiadłam do swojej ławki, po czym od razu położyłam się na ławce.

- Paige. - Powiedziała pani Bruno. - Chodź do odpowiedzi, a nie na ławce leżysz. - Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do tablicy.

Kazała mi odmienić kilka czasowników, które były banalnie proste. Jednak ból gardła uniemożliwiał mi to, mówiłam tak cicho, że nikt w klasie mnie nie słyszał. Wątpiłam nawet czy sama nauczycielka mnie słyszała.

- Napisz na tablicy, żeby reszta mogła przepisać do zeszytu i w końcu się nauczyła. - Powiedziała nauczycielka. - Westchnęłam i zabrałam się do pisania. Nie zajęło mi to nawet pięciu minut. - Dziękuję, sześć. - Powiedziała, a ja dziękując skinieniem głowy wróciłam do swojej ławki.

- Jakim cudem ty się tego nauczyłaś? - Zapytał Armando odwracając się.

Napisałam mu na kartce, bo już na prawdę nie mogłam z siebie nic wykrztusić. Nauczyciele będą bardzo zadowoleni z takiego obroty sprawy, bo nie będzie nikogo kto zacznie rozmawiać na lekcji lub się z nimi kłócić.

Na przerwie od razu poszłam do szafki i po zabraniu książek poszłam pod następną klasę razem z chłopakami. Już mniej więcej orientowałam się gdzie mam lekcje i w sumie mogę powiedzieć, że nogi same idą pod odpowiednią klasę.

- Czyli te plotki to prawda. - Powiedział Matthew. - Jesteś dziewczyną Chrisa. - Kiwnęłam głową.

Jak już wejdziesz w takie bagno, to szybko z niego się nie wydostaniesz.

- A nie dawno jeszcze mordowałaś go wzrokiem.

- Tak wyszło. - Powiedziałam bardzo cicho.

- Ej, gardło Cię boli, że tak cicho mówisz? - Kiwnęłam po raz enty głową.

Chłopaki zaczęli rozmawiać o czymś czego w ogóle nie słuchałam. Patrzyłam na swoje buty, które na ten moment wydawały mi się bardzo ciekawe.

- Ej, szmato. - Przede mną stanęła ta sama blondyna. - Kurwa mówię do Ciebie. - Zaczęłam ziewać całkowicie nie zwracając na nią uwagi. Tupnęła wściekle nogą i chciała mnie złapać za włosy, ale zdążyłam złapać jej rękę i wygiąć ją bardzo boleśnie. Kilka osób się koło nas zebrało i patrzyło na rozwój wydarzeń, z tego tłumu wyszedł Chris ze swoją bandą.

- Mówiłem żebyś się od niej odpierdoliła. - Warknął brunet. - Puść jej rękę. - Popatrzył na mnie o wiele łagodniejszym wzrokiem.

Głupia blondyna, nawet nie pomyślała, żeby się obronić drugą ręką.

- Wszystko okej? - Zapytał, a ja kiwnęłam głową. - A wy na co się kurwa gapicie? Wypierdalać! - Krzyknął, a wszyscy od razu powrócili do swoich zajęć. Chłopak dotknął mojego czoła zbierając moje mordercze spojrzenie, z którego w ogóle nic sobie nie robił. Posadził mnie na ławce i wyciągnął telefon. - Co robisz?... To dobrze, przyjedź po nią za nim padnie... Nie wkurwiaj mnie...To powiedz komuś innemu żeby przyjechał.. Okej.- Rozłączył się. - Zaraz twój wujek po Ciebie przyjedzie. - Wiedząc, że nie mam nic do gadania usiadłam na ławce i przymknęłam oczy.

- Jesteś strasznie blada. - Powiedział i przytulił mnie.

- Za bardzo się w to wszystko wkręciłeś. - Powiedziałam tak żeby usłyszał.

Chwilę później przyszedł Luke i weszliśmy do klasy. Chris oczywiście powiedział mu jak sprawy się mają i on jak i ja wyczekiwaliśmy na mojego wujaszka. Zjawił się po dziesięciu minutach, miny wszystkich były zdziwione, bo Rick nie wygląda na czterdziestkę tylko na co najmniej trzydziestkę. Jest też bardzo umięśniony i na rękach ma kilka tatuaży, a jego wzrok w tamtej chwili mógł zabijać. Chłopaki mówili, że on tylko w domu jest taki milutki i to też nie zawsze, a tak to każdy się go boi. W tamtej chwili miałam tego dowód.

- Nie będzie jej do końca tygodnia. - Powiedział. - Jak nie wyzdrowieje to w następnym też. - Powiedział do swojego sojusznika? Wspólnika? Nie wiem jak to nazwać.

Wyszliśmy z klasy i poszliśmy do samochodu, zamiast do domu pojechaliśmy do szpitala, w którym jeden z lekarzy i członek gangu mnie zbadał i stwierdził, że mam anginę. Super, jeszcze tego brakowało. Pojechaliśmy jeszcze po leki dla mnie i wtedy do domu, oczywiście od razu pogonił mnie do łóżka i zakazał wychodzenia. Zapowiada się bardzo nudny tydzień.. 

______________

Dzisiaj będzie tylko jeden rozdział. Za to pa ponad 1200 słów, więc mam nadzieje, ze jakoś was tym udobrucham:) 

Cześć Misie <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro