32.Kto to?
Każdy w szkole patrzył na mnie jakbym miała dwumetrowe rogi na czubku głowy i zamiast nosa trąbę jak słoń. Większość dziewczyn - dziwek- patrzyło na mnie z mordem w oczach i zazdrością, te normalniejsze tylko z zazdrością, a kujonki bały się patrzeć. Co do chłopców, to chłopaki z klasy doznali szoku, a reszta patrzyła jak na dziwkę. Starałam się unikać kontaktów wzrokowych z ludźmi, ale jednak nie umiałam. Każdemu posyłałam wrogie spojrzenia, a jedną z lasek, które chodzą z nim do klasy pobiłam. Szmata nie będzie mi mówić z kim mogę się całować, a z kim nie!
- Oj Paige. - Mruknął Luke. - Nie spodziewałem się, że będziesz chodzić razem z Collins'em.
- A tu niespodzianka! - Warknęłam uderzając pięścią w biurko. - Idiotyzm normalnie. - Powiedziałam ciszej masując sobie skronie. - Nie przeproszę jej, a jak pojawi się zbyt blisko rzucę czymś ciężkim.
- Nie każe Ci jej przepraszać. - Uśmiechnął się. - Dla mnie możesz rzucać w kogo chcesz, tylko nie pieprz się z nim kiblu.
- Człowieku ja mam dopiero szesnaście lat! - Wrzasnęłam
Nie powiedziałam, że tak na prawdę nie jesteśmy razem. Niech sobie myśli co chce, ale niech nie mówi mi takich rzeczy. To chore..
- Mogę już iść? - Zapytałam. - Mamy teraz wychowanie fizyczne.
- Wiem. - Wyszczerzył się - Zabierz od razu kaski. - Wyszłam z jego biura.
- Może tak byś przeprosiła? - Powiedziała dziewczyna przypominająca lalkę barbie.
- A może byś tak się utopiła? - Naśladowałam jej głos.- Nie radzę. - Powiedziałam łapiąc ją za rękę. - Chyba, że mam Ci ten prosty nosek połamać. - Zabrała rękę.
Już bez żadnych przeszkód zeszłam na salę gimnastyczną i usiadłam na ławce pod siatką. Szukałam wzrokiem swojej kuzynki i "chłopaka", którzy chwilę później wyszli z szatni. Uśmiechnęli się szeroko i podeszli do mnie. Chłopak objął mnie ramieniem, a Car się zaśmiała.
- Ładnie ze sobą wyglądacie. - Powiedziała, po czym zrobiła nam zdjęcie.
- Coś się działo przez ostatnie przerwy? - Zapytał.
- Pobiłam jedną dziewczynę z waszej klasy. - Uśmiechnęłam się niewinnie.
- Którą? -Zapytał, a na sale weszła "gwiazda" z podbitym okiem i rozwalonym łukiem brwiowym. - To co Ci nagadała? -Zapytał śmiejąc się.
- Kazała mi się z Tobą nie miziać, bo jesteś jej em - Zastanowiłam się chwilę. - misiaczkiem. Po za tym próbowałam mi zdzielić.
On wstał i do niej podszedł. Ta blond lala rzuciła mu się na szyje, a on od razu ją odepchnął, spojrzał na nią złowrogo i zaczął coś mówić, ale nie bardzo wiedziałam co. Widziałam tylko zszokowane miny jego przyjaciół z elity.
- Co jej nagadałeś? -Zapytałam
- To będzie moją tajemnicą. - Mrugnął do mnie.
Kilka minut później wszyscy zaczęli biegać, a ja siedziałam na ławce i grałam w gry na Chrisa telefonie. Tak w połowie lekcji przyszedł SMS od Nathana, którego musiałam mu donieść, bo prosił mnie o to w razie czego. Brunet był na siłowni, na którą musiałam się udać.
- A ty gdzie? - Zapytał Luke.
Pobiegłam na siłownie całkowicie nie zwracając uwagi na pozostałych. Kilka gości, których jeszcze nie miałam okazji poznać patrzyło na mnie jak na wariatkę, która pędzi z wysoko wyniesionym telefonem w ręce. Podałam mu przedmiot do rąk, Chris widocznie się wściekł i powiedział, że po lekcji jedziemy natychmiast do domu.
Chyba coś się stało.
- O Paige. - James się szeroko uśmiechnął. - Już się stęskniłaś za Chrisem?
- Jeszcze tego by brakowało. - Powiedziałam ciszej. - Nie. - Popatrzyłam z uniesioną brwią na ciemnowłosego.
- Od kiedy jesteście razem?
- Gówno Cię to interesuje. - Powiedziałam razem z brunetem.
- Oj no Chris, swojemu kumplowi nie powiesz?
- NIE. - Zaznaczył jasno.
****
Weszliśmy do domu, w którym jak gdyby nic chłopaki coś oglądali. Przywitaliśmy się z nimi i poszliśmy do swoich pokoi , żeby się odświeżyć. Zwłaszcza on. Kilkanaście minut później zeszliśmy do piwnicy gdzie była już Caroline, wujaszek i Nathan, a przy nich dwóch związanych gości.
- Kto to? - Zapytałam.
- Hank i Andy służki Dave'a.
- Vapers? -Kiwnęli głową. - Mogę zostać na przesłuchaniach?
- Jeśli chcesz. - Powiedział mój wujek.
Usiadłam na krześle odwracając je oparciem do przodu i przyglądałam się. Nie chcieli nic mówić, więc dostali kilka ciosów w brzuch i nie tylko.
- Po co jeździliście pod tą szkołą? -Zapytał twardo Chris.
- Co nawet pojeździć nie można? - Zaśmiał się cierpko jeden typ.
Dostał dodatkowo kilka ciosów, a jak nie chciał mówi Caroline nacięła jego skórę sztyletem.
- Kurwa mać! - Wrzasnął. - Chodzi o córkę Jasona.
- Nie ma jej w kraju, ani go, ani jego syna.
- Nie o tą starszą. O tą młodszą. - Powiedział drugi.
- Głupie pierdolenie. - Mruknęłam. - I co chcieliście tym zyskać? Jakieś informację? Może jeszcze powiedzie, że chcieliście mnie zabić tylko dlatego, żeby ojcu na złość zrobić? Chore dzieciaki. - Westchnęłam kładąc się na oparcie.
Oni coś mruknęli pod nosem za co dostali kijem po brzuchu. Uśmiechnęłam się lekko i patrzyłam co robią. Kilka razy mnie obrazili, śmiali się, za co też dostali ode mnie. Wzięłam kij z wystającymi gwoździami i z całej siły uderzyłam ich po brzuchach. Całe przesłuchanie trwało dwie godziny, przy czym związani zostali nieźle uszkodzeni. Jeden z nich miał rozwalony nos, łuk brwiowy ciętą ranę na policzku i złamane kilka kości. Drugi miał ranę na brzuchu, podbite oko i pocięte ręce. No i zgubił dwa palce.
__________
Cześć Misie <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro